Data: 2012-04-10 19:50:30
Temat: Re: Znieczulenie
Od: medea <x...@p...fm>
Pokaż wszystkie nagłówki
W dniu 2012-04-10 15:11, Qrczak pisze:
> Dnia dzisiejszego niebożę zażółcony wylazło do ludzi i marudzi:
>>
>>> Więc w sumie to myślę sobie, że każdy ma to, na co zasłużył.
>>
>> Moja to miałą 'wszystko w pigułce'.
>> I napieprzajacy jak sk..syn kręgosłup (a tam wypadajacy dysk)
>> i tyło zgięcie i kompletny brak rozwarcia i bolesne jak sk...syn
>> skórcze z końskimi dawkami oksytocyny (które nic nie dały) i
>> źle zbudowana miednicę - bo wszak szeroką, ale za to błaską
>> i lekarza kładącego się na brzuchu, i cięcie. Po drodze
>> osłabiona krzepliwość krwi, problemy z sercem ...
>> W zasadzie brakuje tu tylko próżnociągu i ... no i tego
>> znieczulenia. Było w publicznej służbie zdrowia.
>
> Próżnociąg - zarąbiaszcza sprawa.
> Widzę, że wciąż wywołuje to u Ciebie dreszcz podniecenia (wiele cuś
> błądów), więc może innymi swymi doświadczeniami nie będę epatowała.
> Swoją drogą nie można było przy wymienionych "problemach" od razu się
> decydować na cięcie? Czy lekarz brał pod uwagę cięcie, ale chciał z
> jakiegoś powodu czekać dopóki pacjentka jeszcze dycha?
Jak tak czytam, to sobie myślę, że ja to kupę szczęścia jednak miałam.
Urodziłam po 4 godzinach od przyjazdu do szpitala. Ale że poszło w miarę
sprawnie, to za to potem się mną nie przejmowali zbytnio.
Ewa
|