« poprzedni wątek | następny wątek » |
11. Data: 2003-01-11 07:17:28
Temat: Re: Żona nauczycielka
Użytkownik "miireek" napisał ...
> Zwracam sie do WAS w "nietypowej sprawie". Moja zona jest
> nauczycielka.Srodowisko to charakteryzuje sie tym, ze ma jakby w zawod
> wpisane balangi ( dzien nauczyciela itd..) oczywiscie bez TZ - tow ( wg
> nomenklatury tej grupy ). Powiedzcie mi z czego to wynika.
Z faktu sfeminizowania tegoż zawodu.
95 % zatrudnionych w szkolnictwie to kobiety
(w tym sporo samotnych), więc ich spotkania siłą rzeczy
przybierają na ogół formę "sabatów czarownic".
Raczej byś się tam nie ubawił (co zresztą sam przyznajesz),
a zazdrosny nie masz o co być.
Jak żona idzie na ploty z koleżankami_nie_z_ pracy,
to też masz jej za złe ?
Pozdrawiam !
Mała Mi
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
12. Data: 2003-01-11 08:31:34
Temat: Re: Żona nauczycielka
> Zwracam sie do WAS w "nietypowej sprawie". Moja zona jest
> nauczycielka.Srodowisko to charakteryzuje sie tym, ze ma jakby w zawod
> wpisane balangi.
Hi, hi.....jestem nauczycielką w liceum i nie byłam na żadnej. Moja mama
pracuje w liceum i też sobie nie przypomina.....:(
oczywiscie bez TZ - tow ( wg
> nomenklatury tej grupy ). Powiedzcie mi z czego to wynika. Ksenofobia ?
W wielu firmach tak się robi, choć często współmałżonkom jest przykro - u
mojego męża ("robi w prasie") wszelkie wyjazdy integracyjne, spotkania,
wyjazdy na (czasem atrakcyjne) wycieczki itp. odbywają się "pojedynczo".
To kwestia oszczędności, niestety.
- A
> moze "nadmniemanie" o sobie , co jest smieszne jesli wziac pod uwage
> umiarkowana atrakcyjnosc towarzyska tego srodowiska (monotematycznosc).
Nie sądzę.
Ja
> tego nie akceptuje (uwazam ze pracujemy odzielnie, a bawimy sie razem),
tym
> bardziej ze u mnie w firmie na kazda impreze zapraszani sa TZ-ci :) .
Waszą firmę na to stać.
>Zaznaczam ze to nie zazdrosc -zbyt dluuuugi staz -
> raczej moje zasady .
Skoro masz zasadę, że nie chodzicie razem na firmowe imprezy, żona to
akceptuje, to gdzie problem?
Ola (może nie rozumiem wszystkiego - nie wyspałam się)
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
13. Data: 2003-01-11 09:46:37
Temat: Re: Żona nauczycielkaUżytkownik "miireek" <m...@a...pl> napisał
> No nie .... nie zrozumialas :(
No nie ... Ty nie zrozumiałes ..... przeciez napisałm, że to tak _może_być_
odbierane (np. przez koleżanki żony, które na imprezy chodzą i sie z niej
... wyśmiewają - to taki niemiły scenariusz - wcale nie twierdzę, że
prawdziwy w tym przypadku .... ale na pewno możliwy).
> Mnie nie zalezy zeby tam byc.To zbyt malo dla mnie ciekawe srodowisko.
Niezłe masz zadanie na temat ... żony ;-/
W końcu to jej środowisko.
> Chodzi mi o to ze praca i zabawa maja byc oddzielone ( moze jestem
> staroswiecki) . A zabawe wyobrazam sobie z zona, To cos zlego?
Chciałeś różnych opinii - to je masz. Moja jest następująca .... baw się z
żoną jak najczęściej ale nie udawaj, że coś takiego jak samotne imprezy
firmowe nie istnieją i że to coś złego. Wiele firm tak organizuje swoje
imprezy - stoi za tym wiele powodów.
Moim zdaniem (!) w tym wypadku jesteś staroświecki i ja się z takich mężów
śmieje (w identycznych sytuacjach), że to właśnie 'psy ogrodnika'. I śmieję
się także z tych 'ugodowych' żon bo bardzo często (nie zawsze ale niestety
dla Ciebie często) one bardzo żałują, że nie chodzą na te imprezy (ale nie
chcą mieć w domu awantur i krzywych kluch więc wybierają mniejsze zło).
Pozdrawiam
MOLNARka
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
14. Data: 2003-01-11 10:34:15
Temat: Re: Żona nauczycielka
Użytkownik "miireek" <m...@a...pl> napisał w wiadomości
news:avnh7p$qjo$1@news.tpi.pl...
> Zwracam sie do WAS w "nietypowej sprawie". Moja zona jest
> nauczycielka.Srodowisko to charakteryzuje sie tym, ze ma jakby w zawod
> wpisane balangi ( dzien nauczyciela itd..) oczywiscie
Od 15 lat pracuje w tym zawodzie i jakoś nie zauwazyłam tych balang o
których piszesz.
I nie ważne czy z TŻ czy bez - nie ma ich.
Raz bylam na wyjeździe w zakopanym (moj mąż byl tam ze mną).
> nomenklatury tej grupy ). Powiedzcie mi z czego to wynika. Ksenofobia ?
Ksenofobie to chyba Ty masz mój drogi.
> moze "nadmniemanie" o sobie , co jest smieszne jesli wziac pod uwage
> umiarkowana atrakcyjnosc towarzyska tego srodowiska (monotematycznosc). Ja
Chyba nie szanujesz pracy swojej zony - to praca jak każda inna. A uzywając
słowa "umiarkowana atrackcyjnosc" to chyba ją obrażasz. Skąd wiesz jaka to
jest atrakcyjnośc skoro nie bywasz. Pewnie ty jesteś umarkowany atrakcyjnie
towarzysko, dlatego nie jestes na te imprezy zapraszany.
> tego nie akceptuje (uwazam ze pracujemy odzielnie, a bawimy sie razem),
tym
> bardziej ze u mnie w firmie na kazda impreze zapraszani sa TZ-ci :) .
A u mojego męża w pracy na większą część takich imprez TŻ nie są
zapraszani
i nie wylewam z tego powodu łez.
> Wyjasnilismy to sobie i moja TZ nie berze w nich udzialu, ale mam
> watpliwosci czy jest szczera kiedy mowi ze tego nie potrzebuje.
Pewnie CIę bardzo kocha i dlatego zrezygnowała z tych imprez. Lepiej w ciszy
posiedzieć w domu niz wysłuchiwac od ukochanego marudzenia, że się chodzi na
imprezy.
> Moze ktos
> pozbawi mnie rozterek . Zaznaczam ze to nie zazdrosc -zbyt dluuuugi staz -
> raczej moje zasady .
Wg mnie jesteś chorobliwie zazdrosny.
Skoro jest to środowisko w większości kobiet, więc pewnie imprezy przez nie
organizowane sa babskie - takie wyśmianie sie i wygadanie po babsku, a Ty
nie chcesz żeby na takie imprezy chodziła to jestes zazdrosny o to że
chwilkę spędzi bez Ciebie. Zamiast dac jej odreagowac z coby nie było
ciężkiego zawodu. Jak wszyscy tak będą traktowali ten zawód to za pare lat
będziemy miec analfabetyzm funkcjonalny.
Nie pozdrawiam, zdegustowana podejściem do zony
Bea
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
15. Data: 2003-01-11 10:50:20
Temat: Re: Żona nauczycielka
"miireek" <m...@a...pl> wrote in message
news:avnqjt$c2e$1@news.tpi.pl...
>
> Użytkownik "Bea" <b...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
> news:avno90$r9n$1@news.onet.pl...
> >
> > cywilizowanych towarzystwach sączy sie
> > "drina"
>
> Nie mam nic przeciwko "drinowi" , a nawet jestem za. Ale chyba nie o tym
> mowimy
> Mirek
A czym więc mówimy, o tym że uważasz się za lepszego od innych,
czy o tym że nie możesz poradzić sobie z jakimś przedziwnym odczuciem
zazdrości
o coś czego wogóle nie cenisz.
Jacek
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
16. Data: 2003-01-11 11:27:23
Temat: Re: Żona nauczycielka
Użytkownik "Bea" napisała ...
> Od 15 lat pracuje w tym zawodzie i jakoś nie zauwazyłam tych balang o
> których piszesz.
Ja pracowałam bardzo krótko, ale mogę powiedzieć,
że było mniej więcej tak, jak napisał.
Nie mam tu na mysli imprez organizowanych
przez szkołę (bo te to się akurat ograniczały
do kawy z ciasteczkiem na Dzień Nauczyciela),
ale imprezy "w gronie".
Imprezowało się praktycznie po każdej radzie
pedogogicznej, wywiadówce itp., czasem w szkole,
ale częściej przenosiło część rozrywkową do knajpy
albo do kogoś do domu.
Imprezy jak imprezy - czasem sympatyczne,
czasem beznadziejne, prawie zawsze w wyłącznie
babskim gronie (czasami z atrakcją w postaci pana od W-F ;-)).
Bywałam na co którejś i ogólnie wspominam nie najgorzej.
Nie były aż tak odjazdowe, żebym musiała na nich bywać,
ale nie wyobrażam sobie, żeby mąż miał mi ich zabraniać
czy czynić z ich powodu wyrzuty.
I nie rozumiem, jak można cokolwiek argumentować
stwierdzeniem "bo takie mam zasady".
Nie "my mamy takie zasady", tylko "ja takie mam,
więc żona ma się dostosować". :-/
Pozdrawiam !
Mała Mi
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
17. Data: 2003-01-11 12:25:46
Temat: Re: Żona nauczycielkaPo pierwsze, nikogo nie obrazilem (mnie kilka razy - tak), zone kocham, a
prace nauczycieli szanuje.
Po drugie , przedstawilem sytuacje w jednym konkretnym liceum, IMHO
,patolgiczna. Zfeminizowanie tu jest tylko ok 60% (mala miescina o duzym
bezrobociu i chlop ma malo mozliwosci zdobycia bardziej dochodowej pracy :(
Po trzecie, owe balangi wygladaja tak. Sa to wielogodzinne, do poznej nocy,
alkoholowo taneczne imprezy w wynajetej restauracji dosc drogiego hotelu z
DJ-em (biedna szkola).A wiec argument o babskich pogaduchach odpada. I
dlatego nazwalem obyczajowym chamstwem zapraszanie na bal mojej zony z
pominieciem mnie.Acha i to kilka razy w roku.
Dziekuje wszystkim , ktorzy poswiecili mnie i tematowi ktory wywolalem tyle
czsu. Szczerze mowiac spodziewalem sie troche innej reakcji. Wiedzialem ze
piekniejsza polowa rodzju ludzkiego nie zostawi na mnie suchej nitki (oj
oberwalem ), ale zeby z tej brzydszej nie znalazl sie nikt .....No coz
zabieram sie za weryfikowanie swoich pogladow;)
Pozdrawiam grupe:)
Mirek
A tak swoja droga zeby na grupie rodzina tak potraktowac faceta ktory wysoko
ceni wartosci rodzinne :((((
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
18. Data: 2003-01-11 12:40:00
Temat: Re: Żona nauczycielka
> Po trzecie, owe balangi wygladaja tak. Sa to wielogodzinne, do poznej
nocy,
> alkoholowo taneczne imprezy w wynajetej restauracji dosc drogiego hotelu z
> DJ-em (biedna szkola).
Toż to koszmar musi być jakiś senny..... ;-)
Ale powiedz mi, skąd są pieniądze? Jeśli nauczyciele się na te "balangi"
sami składają, to proszę bardzo. Nie sądzę, żeby SZKOŁA mogła coś takiego
fundować!
Też pracuję w liceum. Żadnych imprez z państwoej kiesy nie ma. Pączek na
Dzień Nauczyciela to wszystko......
W domu wszyscy mamy masę roboty z przygotowaniem się do zajęć na następny
dzień, sprawdzaniem wypracowań, testów, kartkówek itp. Do tego życie
"rodzinne". Skąd Ci nauczyciele mają czas na bale w hotelu ?
Ola
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
19. Data: 2003-01-11 13:37:42
Temat: Re: Żona nauczycielka
"Mała Mi" <p...@p...onet.pl> wrote:
> Imprezowało się praktycznie po każdej radzie
> pedogogicznej, wywiadówce itp., czasem w szkole,
> ale częściej przenosiło część rozrywkową do knajpy
> albo do kogoś do domu.
IMHO imprezowanie w szkole to szczyt hipokryzji
i dawanie złego przykładu uczniom. Nigdy nie zapomnę,
jak przed jakąś radą pedagogiczną w ogólniaku,
w pobliskim sklepie spotkałem dyrektora z jakimś innym
nauczycielem, jak naradzali się przy stoisku z alkoholami
i podsłuchałem przypadkiem fragment rozmowy: 'nie, smirnoff
za drogi...'
A na studniówce nauczyciele z rodzicami-opiekunami bawili
się w osobnej sali, bo oczywiście 'kto to widział,
żeby w szkola alkohol pić - skandal!' :/
ch.
--
"Królestwo kłamstwa nie jest tam, gdzie się kłamie,
lecz tam gdzie się kłamstwo akceptuje."
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
20. Data: 2003-01-11 14:57:28
Temat: Re: Żona nauczycielka
Użytkownik "LPoD" napisał ...
> > Imprezowało się praktycznie po każdej radzie
> > pedogogicznej, wywiadówce itp., czasem w szkole,
> > ale częściej przenosiło część rozrywkową do knajpy
> > albo do kogoś do domu.
>
> IMHO imprezowanie w szkole to szczyt hipokryzji
> i dawanie złego przykładu uczniom.
Tak ... ?
Rozumiem, że dla Ciebie imprezowanie = picie alkoholu.
Ja mam akurat nieco inną definicję.
Poza tym imprezy w szkole odbywają się wtedy,
kiedy nie ma w niej uczniów.
Jeżeli oni tam są, to nauczyciele raczej pracują.
A jeśli wieczorem chcą trochę zaszaleć,
to co złego w tym, że zrobią to na terenie
szkoły, a nie w knajpie ?
Nawet gdyby imprezie towarzyszyła jakaś tam ilość alkoholu ?
Pozdrawiam !
Mała Mi
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
« poprzedni wątek | następny wątek » |