Data: 2001-10-25 15:50:02
Temat: Re: Związek oparty na dobroci
Od: "Mariusz" <m...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
> Zdefinij wedlug ciebie co to jest MILOSC...
To trudne pytanie. Nigdy nie podejmowałem się stworzenia takiej definicji na
własny użytek i tym bardziej teraz, na szybko tego nie zrobię.
Trzeba pamiętać o tym, że miłość małżeńska ma dwie strony. Jedno to czuć się
kochanym, drugie to kochać.
A czym jest sama miłość? Według mnie to uczucie spełnienia, pełni. Chociaż
może lepiej było by mówić o poczuciu braku miłości - niedosytu, braku czegoś
szalenie istotnego w życiu. Jeśli idę do domu, gdzie czeka na mnie żona, a
wpatruje się na ulicy w obce twarze w poszukiwaniu tej, która obudziłaby we
mnie żywsze uczucia to według brak mi miłości.
Miłość jest (może) jak światło. Gdy Cię oświetla jest Ci ciepło, przyjemnie,
jesteś szczęśliwy. Gdy nie świeci jest Ci zimno, źle...
Tworzenie definicji nie ma sensu. Należałoby raczej zadać sobie serię pytań,
które jak papierek lakmusowy pokazałyby jak to jest u mnie/u Ciebie z tą
miłością. Pewnie każdy szkolony psycholog lepiej to zrobi ode mnie, ale
spróbuję...
Czy będąc z nią/z nim czujesz się wyjątkowo?
Czy z nadzieję patrzysz na twoje małżeństwo?
Czy chcesz mieć z nią/z nim dzieci?
Czy w jej/w jego oczach czujesz się kimś niezwykłym?
Jakie uczucia w tobie budzi myśl o rozstaniu?
Czy tęsknisz gdy na nią/na niego czekasz?
Czy patrząc w jej/jego oczy czujesz coś więcej?
Potraktuj to, co powyżej napisałem jako głośne myślenie, a nie ostateczne
wnioski. No bo co ślepy może powiedzieć o kolorach? Że mu czegoś brak...?
|