Data: 2018-03-25 12:17:40
Temat: Re: Życie jako proces samodoskonalenia Boga.
Od: Trybun <c...@j...ru>
Pokaż wszystkie nagłówki
W dniu 2018-03-24 o 12:05, LeoTar Gnostyk pisze:
>
>> Z prostego powodu - jako jeden z nielicznych potrafisz mięć swoje
>> zdanie w tym (wyznania, religie) temacie. Nie wykłócać się tam o coś
>> gdzieś napisanego i wyczytanego a masz własną wizje Boga/Stwórcy.. A
>> Twoja koncepcja jako taka jest o wiele mądrzejsza i bardziej
>> prawdopodobna od wielu ogólnie znanych. Oczywiście jeszcze nie na
>> tyle abym stał się jej wyznawcą;-), ale chyba ona nawet jako taka
>> nie przewiduje miejsca na kult. Bo komu składać tu pokłony skoro
>> wszystko jest Bogiem..
>
> Masz rację, w mojej gnozie nie ma miejsca na żaden kult ponieważ
> komukolwiek/czemukolwiek należy się taki sam szacunek.
Ale tak ogólnie, z naszego punktu widzenia musi być różnicowanie, bo
inaczej jest to bez sensu.
>> Nie mi oceniać Stwórcę.
>
> Obawiasz się oceniać samego siebie?
Nie, ale ja nie jestem Stwórcą, a tylko Jego tworem. A mój interes jako
żywo nie musi być zbieżny z Jego zamysłami.
>
>
>> Jednak wykluczyłbym jakieś poznawanie/uzupełnienie
>> wiedzy/doświadczenia za pomocą istoty ludzkiej.
>
> Stwórca i Człowiek to idee ze sobą sprzężone - jedna bez drugiej nie
> może istnieć, nie istnieje.
A dlaczego warunkujesz obecność Stwórcy człowiekiem?
>
>
>> Istoty wyposażonej w mózg o właściwie nieograniczonych wręcz
>> możliwościach, a sztucznie zubożonym. Skoro Stwórca dąży do Absolutu
>> to nie może przecie sam sobie spowalniać, stawiać barier.
>
> Ależ ustawił On tę barierę na samym Początku, kiedy ani nie miał żadnej
> Wiedzy, ani samoświadomości. Jedynym co go cechowało to chęć, potencjał
> poznania, który został wygenerowany przez... strach przed tym, że On,
> Stwórca zniknie bezpowrotnie niczego po sobie nie pozostawiwszy. Nie
> wiedział nawet tego, że jest wieczny i pozaczasowy a więc nie może
> zniknąć. Taki był tępy na Początku. Ale cechowała go wola walki o
> przetrwanie, która zaczęła napędzać Jego poszukiwania. Będąc w stanie
> równowagi niestabilnej rozpadł się na dwa elementy sprzężone ze sobą
> poprzez seks: źródło przyjemności, sposób na przetrwanie oraz napęd
> poznawczy, którego silnikiem stała się przemoc seksualna.
Nic to nie zmienia w stosunku do tego co powyżej napisałem. Weźmy choćby
tą potencjalna potęgę seksu, a cóż to właściwie jest, poza chwilowym
odlotem sprowokowanym przez czynniki działające na mózg? Sposób na
przetrwanie - a jaka w tym niby wola samego człowieka, czy on nie musi
mieć tego zapisanego w kodzie Twórcy? I we ten sposób Stwórca coś tworzy
za naszą pomocą? Przecie nawet ślepy powinien widzieć że to zwykła
niewola człowieka.
>
>
>
>
>> I za sprawą obłąkania kapitalistycznego coraz bardziej okrutnym na
>> masową skalę. Wątpliwe żeby nawet sam diabeł miał tak piekło
>> urządzone jak te zakały ludzkości traktują swoich braci - zwierzęta.
>
> Zauważ jednak, że to piekło realnej przemocy jest również szansą dla
> uwolnienia się od niej jeżeli tylko potrafimy cofnąć się wstecz,
> odtworzyć proces naszego wychowania i zidentyfikować 'błąd/nie błąd'
> popełniony przez Stwórcę na samym Początku, gdy nie istniały żadne dane,
> wskazówki, warunki początkowe, które nakazałyby Stwórcy przekazać taką
> to a taka Wiedzę Jego potomstwu. A zresztą co miał przekazywać skoro nie
> było jeszcze żadnej Wiedzy a Mądrości życiowej też jeszcze nie miał bo
> był Pierwszym a na dodatek Nieświadomym. Na dodatek ustanowił Stwórca
> ZAKAZ spożywania, przez Jego dzieci, owoców z drzew życia oraz Wiedzy,
> odróżniania dobra od zła; sam doświadczał a dzieciom zabraniał
> doświadczania, i nie nauczył ich szacunku dla relacji seksualnych. Nie
> powiedział im nawet jakie będą SKUTKI stosunków seksualnych (dziecko)
> czyli spożywania owoców z drzew życia oraz Wiedzy. Wypuścił w świat na
> samodzielność ludzi od Niego uzależnionych i nieprzygotowanych do
> samodzielnego życia.
Nie wiadomo o co chodzi Stwórcy,.. A skąd pewność że ból, rozpacz i
wszystko inne co najgorsze z naszego, ludzkiego punktu widzenia nie są
Jego strawą, że właśnie tym się nie żywi? Że swojej menażerii nie
stworzył właśnie w ten sposób aby mieć zawsze pełną spiżarnię?
Co my ludzie tu możemy, do czego mielibyśmy wrócić, do czasów gdy
instynkty górowały nad cywilizowaniem się? Przecie wtedy nikt nawet nie
piętnował a tylko patrzył z zazdrością na kapitalistę dzięki któremu
ludzie głodowali i umierali z głodu.
>
>
>>>> Wygląda jednak na to że to ona wytycza reguły. Właśnie że
>>>> przekazywana TYLKO fizyczna materia.
>
>>> Materia przekazuje INFORMACJĘ w niej przechowywaną; bez informacji
>>> nie byłoby ani Materii ani tworzenia. Bo co niby miałoby
>>> organizować materię. Może powiesz, że materia? To czemu, w takim
>>> razie, miałaby służyć informacja?
>
>> Informacja bez materii byłaby skazana na niebyt. Materia mogłaby
>> istnieć, tylko panowałby chaos, który to informacja porządkuje.
>
> Czy zaistniałaby fizyczna materia bez idei Materii, która powstała w
> Świadomości?
Tak. Tym bardziej że nie znamy zasad Początku. W świetle tego co wiemy
materia może istnieć bez świadomości. Odwrotnie, raczej - nie.
>
>> Zwracam szanowną uwagę że to nie my się reprodukujemy - nie jest to
>> nasza nieprzymuszona wola, nasz wybór. I być może to nas odróżnia od
>> Stwórcy. On może mieć wybór, my go na pewno nie mamy.
>
> Do tej pory nie mieliśmy żadnego wyboru, gdyż decyzja o prokreacji
> była/jest zdeterminowana przekonaniem kobiety, że dopiero gdy spełni się
> jako matka będzie prawdziwą kobietą. I za wszelka cenę przeciętna
> kobieta chce mieć dziecko. Ale to co kobieta mówi o chęci posiadania
> dziecka a jaki jest prawdziwy cel powołania do egzystencji potomka, to
> dwie różne sprawy. Otóż narodziny dziecka stają się dla kobiety drzwiami
> do POSIADANIA na własność kogoś, kogo będzie mogła kształtować według
> własnej woli. Dziecko będzie tym kimś, kto będzie kobiecie ufać a komu
> ona nie będzie musiała zaufać bezgranicznie ponieważ to dziecko będzie
> od niej uzależnione. Kobieta podświadomie wie, czuje, że mężczyzny nie
> uda się jej całkowicie od siebie uzależnić, i że może on od niej odejść,
> jeżeli w manipulowaniu nim przekroczy ona pewną subtelną granicę. A
> kobieta musi mieć niewolnika, którego będzie ćwiczyła i na którym będzie
> odbudowywać utracone w dzieciństwie, poczucie własnej wartości. Rzadko
> które dziecko powie matce NIE bo będzie się bało porzucenia, którym jest
> przez matkę szantażowane przez całe życie.
Ale tacy przecie są ludzie, i to bez rozróżniania na płeć. Przecie nie
musi to nawet być dziecko w swoim gatunku, starsze panie (i nie tylko
starsze i nie tylko panie) kochają swoje czworonogi często bardziej niż
swoje własne potomstwo. A faceci, bywają przypadki że majątek spadkowy
przeznaczają na muzeum i utrzymywanie swojego ulubionego auta. Tak wiec
można przypuszczać że owo przywiązanie i inne tego typu zachowania nie
wiążą się czysto z swoim potomstwem, i są nim warunkowane.
>
>
>> Każdy? Ja myślę że tylko taki który głowę ma tylko po to aby nosić na
>> niej kapelusz,.
>
> Jedni są bliżej przekazania dziecku pełni Wiedzy o życiu i relacjach
> kobiety z mężczyzną, inni są bardziej oddaleni albo, że tak powiem
> całkowicie w chaszczach. Ale ŻADEN rodzic nie pomyśli o inicjacji
> seksualnej dziecka w rodzinnym trójkącie: Rodzice + Dziecko. Bo to
> zostało rzekomo zakazane przez Boga. Ale niewielu tylko kojarzy, że na
> Początku bogiem była KOBIETA. I to przekonanie przetrwało do dzisiaj
> pomimo wieków wynoszenia na ołtarze, a jakże przez kobiety, męskich
> bożków. Te wszystkie męskie bogi to listek figowy do dalszego
> kultywowania przez kobiety Macierzy, matki Ziemi, Matki wszechrzeczy,
> etc. A durni i próżni mężczyźni dają się nabierać na takie ochłapy. :)
Wiedzy której sami nie mają? I bardzo dobrze że nie pomyśli, w sumie
nic to nie zmieni a dziecko może do końca życia mieć traumę. Co Ty
właściwie z takim mozołem lansujesz tą inicjację seksualną. W czym niby
takie "oświecone" dziecko miałoby być mądrzejsze od innych,
wychowywanych w tradycyjne sposób rówieśników? Przecie do pewnego wieku
tymi sprawami w ogóle się nie interesuje, a gdy biologicznie
wystarczająco dojrzeje to w wielu kwestiach niejedni rodzice mogli by
się od niego/jej uczyć.
>> Wszystko się zgadza, młody człowiek to gąbka chłonąca wiedzę, tylko
>> zapominasz że od rodziców/wychowawców nie sposób pozyskać jakiejś
>> wiedzy, bo oni tak naprawdę są także ciemni jak ta przysłowiowa
>> tabaka w rogu..
>
> Cieszę się, że tak jasno i wyraźnie to postrzegasz. O tym właśnie piszę
> cały czas i za co zbieram takie cięgi. Edukację trzeba rozpocząć od
> dorosłych. A ponieważ ich poglądy i przekonania - a szczególnie u kobiet
> - są niczym zabetonowane, wiec trzeba używać gromów, a czasem atomów do
> zdemontowania tych bunkrów w których chroni się ciemnogród.
Myślę że raczej nie sposób się nauczyć mądrości. Inteligencja, zdolności
poznawcze itd to na ogół cechy wrodzone. Błąd w edukowaniu to tylko to
że każdego młodego człowieka mierzymy jedną miarą.
>
>
>>>> Jasne, w tej kwestii spokojnie możemy odrzucić wiarę. Wystarczy
>>>> wejść do laboratorium aby samemu się przekonać.
>
>>> Jakie masz tam maksymalne powiększenia mikroskopów? Bo odrzucam
>>> metody pośrednie, które ukazują to co maja pokazać. :)
>
>> Takich aby za ich pomocą zobaczyć WSZYSTKO z pewnością jeszcze nie
>> wynaleziono. Jednak to co możemy zobaczyć już obecnie zdaje się
>> kolidować ze "znanym" obrazem Boga. Z jasnej strony potężna
>> postać/osobowość kojarząca się z rozmiarami wszechświata, a do jego
>> budowy posługuje się mikroskopijnymi atomami czy komórkami.
>
> Dobrze, że zauważyłeś iż nam "się tylko zdaje".:)
No, pewności nie ma, ale gdy teorię oprzemy na zasadach nam znanych to
już mamy jakiś prawdopodobny obraz. A ten obraz to taki że mrówki raczej
nie rodzą słoni.
>
>
>>>> *Bez urazy, nie chcę żeby ktoś to brał do siebie, bo to tylko
>>>> taka uwaga ogólna, i nie mam nikogo konkretnego z grupy na
>>>> myśli.
>
>>> Nawet gdybyś tylko mnie miał na myśli to nie zmienisz ani mojego
>>> doświadczenia ani też wniosków, które z tego życiowego
>>> doświadczenia wyciągnąłem. :)
>
>> Absolutnie nie mam na myśli nikogo.
>
> A czasem trzeba umieć i zdobyć się na pokazanie palcem.:)
> Pierwej jednak trzeba przenicować/'przeczytać' samego siebie
>
Tu nie mam kogo wskazywać palcem.
|