Data: 2004-12-09 09:41:26
Temat: Re: a może tak ktoś mnie pogłaszcze?
Od: tycztom <t...@v...iem.pw.edu.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
On Thu, 9 Dec 2004 10:15:42 +0100, mania <m...@o...pl> wrote:
> nie da się dawać z próżnych zasobów
> masz jakiś patent na doładowywanie akumulatorów?
U mnie to działa jakby z "default". Od dziecka. Dawno temu
ciągle byłem głodny. Jednak w środku było inaczej. Stałem na
scenie. Grałem, zarabiałem. Światła, uśmiechy, jedzenie.
Pisał o tym Napoleon Hill w "Myśl i bogać się". Kiedy pierwszy raz
przeczytałem tę książkę /nie tak dawno temu/ potwierdziły się moje
"defaultowe" ~umiejętności (z pogranicza determinacji, snów i marzeń),
które w fazie końcowej przepoczwarzają się z silnych pragnień w fizyczne
czyny. To działa. Musi.
Perfekt tego mechanizmu polega na tym, żeby pragnienie było tak silne,
że aż prawie jesteś przekonana, że to nie tylko marzenia i determinacja.
Że to się dzieje naprawdę. 'Dziwnym' sposobem - przy takim stanie rzeczy -
wszechświat jakby 'wykrzywia się' i wszystkie okoliczności (wszystkie
elementy zwykłego dnia codziennego) zdają się koncentrować na Twojej sprawie.
Zdają się jakby ułatwiać Tobie zadanie... a nawet robić wszystko, by silne
pragnienie zmaterializowało się. I tak jest. Co tu dużo mówić.
>> /budowa Domu Dziecka na mnie czeka/
> widzę, że mamy podobne aspiracje
> kto wie, może uda nam się kiedyś połączyć siły?
Wszelkimi siłami. Przecież dzieciaki czekają.
> jest w porządku, jednego złego słowa nie dam powiedzieć
Jest w porządku... Pytałem, bo często kobiety z tarczami noszą te
tarcze z konieczności. Okazuje się bowiem, że życiowy partner po prostu
~genetycznie nie został do tego przystosowany. Tym sposobem kobieta dźwiga
twarde brzemię przetrwania. Należy uwzględnić to, że _jednocześnie_ ta sama
kobieta "pół złego słowa nie daje powiedzieć" i nie ma co się dziwić.
(nie wiem jak jest naprawdę, piszę co widzę)
> moje "wewnetrzne dziecko" jest zaniedbane :(
A wiesz, że etap emocjonalnego rozwoju tt nie uwzględnił "wewnętrznego
dziecka"? Musiałem szybko dorosnąć. Zawsze wszystko było na mojej głowie
(włącznie z moją ciągle chorą i niezdolną do pracy matką). Pewnego dnia
All podesłał mi Greenspana "Rozwój umysłu". Wiesz co mnie w tej książce
zafascynowało? To, że mimo emocjonalnych braków to "dziecko" w bólach i
_jakoś_ się urodziło. M.in. strona http://tycztom.7net.pl powstała aby
dać świadectwo narodzin.
>> Na poszątku nitki nie zawsze występuje kłębek...
> co masz na myśli?
Wiele osób przez całe życie szuka kłębka w systemie "po nitce...".
Umierając dziwią się, że tam nigdy nie było żadnego kłębka.
> to chyba oczywiste :)
:)
>> Do kogo chciałabyś się przytulić? Masz jakiś obraz takiej osoby?
>> Czy to jest realna osoba, czy może ~namalowana w Twoim wnętrzu?
>
> chciałabym nie być zawsze tą najsilniejszą;
I to jest ten "tycztomek w Tobie...". Musimy się kiedyś spotkać i pogadać w
realu. Będzie wiele okazji podczas budowy i organizacji DD :)
> w sytuacjach, w których moja słabość wychodzi na wierzch
> okazuje się, że moje otoczenie jest jeszcze słabsze
> wówczas, ja muszę się nim zaopiekować
> no bo jak inaczej?
Czy właśnie tak nie jest czasem w przypadku Twojego partnera?
> Mań
TT
|