Data: 2002-04-01 19:49:42
Temat: Re: a takie tam
Od: "Wilczek" <w...@i...com>
Pokaż wszystkie nagłówki
> Nie mieliście kiedyś takiego wrażenia, że tracicie kontrole nad swoim
> życiem? Że ogarnia was jakieś uczucie bezsilności któremu poddajecie
> się z dziką przyjemnością?
> Że rzeczy dookoła dzieją się jakby wbrew wam
> a już na pewno bez waszego udziału a wam pozostaje biernie temu się
> przyglądać? Przyjemna bezsilność, błogi stan wyobcowania, rozleniwienia,
> obojętności, nieświadomości...
Tak, majac chwile na przemyslenia, najczesciej wracajac z jakiejs
daleszej podrozy albo i nawet przedzierajac sie przez zakorkowane miasto
odczuwam przyjemnosc z takiego dziwnego i na prawde blogiego stanu,
ze nie musze podejmowac zadnych decyzji, ze mechanicznie robie cos
co nie wymaga ode mnie wlasnie kontroli. Jade przez miasto w okreslone
miejsce, nie musze zastanawiac sie nad zadnymi eupraksjami, ktore
pozwalaja mi prowadzic auto, nie musze prawie kontrolowac drogi bo
wszystko znam na pamiec... Kiedy cos mnie gryzie albo musze zebrac
mysli aby ogarnac najblizsze dzialnia stan ten pryska niczym banka
mydlana, zaczynam denerwowac sie kolejna "czerwona fala", jakims
maruderem przede mna albo po prostu pozna pora. Kiedy czas jednak nie
nagli az tak bardzo lubie przebywac w tym stanie.
Inna sytuacja to przeciaganie wstania z lozka z rana, brak motywacji
do zmiany moego stanu, ciepla, blogosci, wygody, presji obowiazku
i czasu.
Moze moja odpowiedz wyda Ci sie odbiegajaca od Twojego pytania jednak
ja wlasnie tak to rozumiem :-). W tych chwilach patrze na cale zycie
jako pasmo polaczonych ze soba zdarzen, ktory odbyly sie jakby poza
mna - mimo iz bylem ich uczestnikiem nie wykreowalem ich a raczej one
stworzyly mnie takiego jakim jestem teraz.
Poczucie kontroli to bardzo wazna z psychologicznego punktu widzenia
iluzja jaka tworza sobie ludzie aby uporac sie z codziennoscia, aby
nadac sensu istnieniu - przez szukanie celowosci i przyczynowosci
w swojej aktywnosci. A realnie rozumujac kontrole nad zyciem mamy tak
niewielka, ze trudno mowic o niej przy zdrowych zmyslach.
Jezeli przyjmiemy postawe deterministyczna wszystko co nas spotykac
jest z gory zaplanowane i nasza psotac to kukielka w teatrze. Jedyna
niewiadoma to co zostalo zaplanowane, jak sie zachowamy ale nie
"jaka podejmiemy decyzje co do zachowania". Zakladajac indeterminizm
mamy to samo ale w inny sposob. Przypadek sprawia, ze mimo iz nasze
zycie nie jest wyrezyserowane to jednak jako aktorzy nie wiemy jaka
czesc scenariusza przypadnie nam w nastepnej scenie. Moze to byc
fragment ze "Snu Nocy Letniej" albo i z koncowki "Makbeta". Ilosc
zmiennych jakie maja wplyw na koleje tylko jednego czlowieka jest
tak olbrzymia, ze najszybsze komputery nie sa w stanie ich przeanalizowac,
chocby glupi wypadek samochodowy to zagadka prawie nie do rozwiazania,
do dzis niemozliwe jest przewidzenie wszystkich sil jakie beda dzialac
na obiekty w kazdym ulamku sekundy, minimalna skaza faktury asfaktu,
moze wplynac wydatnio cala dalsza procedure. Czy taka intelektualna
analiza przypadku nie niesie w sobie znamion stanu upojenia? Wszystko
sie moze zdarzyc... tak zlego jak i dobrego, czym sa nasze dzialnia?
Proba oportunizmu wobec porzadu swiata - czy skuteczna? Czy sensowna?
Czy to typowa walka z wiatrakami? Sposob na zycie czy realna zmiana
wartosci w ukladzie?
Ostatecznie - czy to co staramy sie zmienic wplynie korzystnie czy
negatywnie na dalszy bieg wydarzen? Najlepsza intencja moze byc
przerazajaco zgubna w skutkach... gdzie tu kontrola? Gdzie logika?
> całkiem trzeźwo.
No wlasnie, probuje w jakis sposob znalezc argument za tym, ze
prawidlowo dawkwany alkohol jest zly... mimo szczerych checi nie moge
znalezc zandego za ;-))
--
-=Pozdrowionka=-
Wilczek
w...@b...pl
ICQ: 4017758 <|> GG: 75722
|