« poprzedni wątek | następny wątek » |
91. Data: 2009-02-02 14:12:30
Temat: Re: a ty zabierz mu wszystko co jego odsdz?ona 2
Uzytkownik "glob" napisal w wiadomosci
KRYTYKA PRAKTYCZNEGO ROZUMU:chodzi o to,co powinienem robic,jak
dzialac(moralnosc).Imperatywy moga byc hipotetyczne lub
kategoryczne.IMPERATYWY,gdy wola jest autonomiczna,niczym nie
uwarunkowana.Przyklad:"Trzeba byc moralnym"jest kategoryczne.Nie
zalezy od zadnego warunku.Jesli powiem,ze musze byc moralny,aby pójsc
do nieba lub zyskac szacunek ludzi,to jest to imperatyw
hipotetyczny.TO WAZNE,BO W NASZEJ EPOCE TE SPRAWY SIE MIESZA.Dla Kanta
imperatyw moralny musi byc bezinteresowny.Teraz moralnosc zalezy
calkowicie od woli.UWAGA:te Kantowskie prawa sa interpretowane
najrozmaiciej.Przyklad:jesli moja matka jest chora,a ja,majac jak
najlepsza wole wyleczenia jej,pomylkowo daje jej jakis smiercionosny
medykament,to z punktu widzenia moralnego jestem w porzadku.Dlatego
najwieksze monstra w dziejach,jak Hitler czy Stalin,nalezy osadzic
wedlug ich INTENCJI.Dla niego tzn.dla Kanta-Moralnosc to wola
moralna,dobra wola.Wedlug ciebie ktos kto sie myli ,jest
niemoralny,obrazilas cala ludzkosc.
Tylko ze ja nic takiego nie napisalam.
Pozdrawiam
Vicky
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
92. Data: 2009-02-02 14:51:34
Temat: Re: a ty zabierz mu wszystko co jego odsdz?ona 2Vicki wrote:
-
podalas przyklad chorego,który chce sie zabic.Ja podalem ,ze jesli
uwaza iz jest to dobre jest moralny,chociaz moze sie mylic.Podalas ,ze
jesli sie myli to jest to niemoralnosc.To wedlug kosciola Hitler jest
niemoralny ,bo mordowal-imperatyw hipotetyczny.Wspólczesnie ,jesli
Hitler uwazal,ze mordowanie Zydów jest dobre dla swiata,byl moralny-
imperatyw kategoryczy.Taki mamy wspólczesny swiat,nic nie jest z góry
ustalone,wiec uznajac ze chcesz mi pomóc,zrobisz mi krzywde,nadal
jestes moralna,ale pomylilas.Dla kosciola zgrzeszylas-system
ucisku,jednostronna interpetacja rzeczywistosci,a normalnie pomylilas
sie.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
93. Data: 2009-02-02 16:09:32
Temat: Re: a ty zabierz mu wszystko co jego odsłona 2Vicky pisze:
> Nigdy nie byłam zdania że jeśli ktoś wywodzi się z rozbitej rodziny to już
> na bank musi tworzyć jakieś patologiczne związki.
> Czasem osoby takie potrafią wycągać wnioski ze swoich niepowodzeń i właśnie
> wręcz przeciwnie - starają się dać swoim dzieciom jeszcze więcej tego czego
> same nie miały. Jednak w dużej mierze jest tak, że niestety pewne braki z
> dzieciństwa przenoszą się na dorosłość i to jest odtwarzane. Dlatego wiecej
> rozwodów jest w małżeństwach w których partnerzy wywodzą się z rozbitych
> rodzin.
Jeszcze inaczej można patrzeć na tę kwestię: dzieci z rodzin "rozbitych"
mają niejako przetartą drogę do rozwodu i dlatego jest im łatwiej podjąć
taką decyzję. Dzieci z rodzin, w których rozwód był tematem tabu albo
najgorszym złem, mogą tkwić w beznadziejnym związku w imię jakiejś idee
fixe. Obawiają się ostracyzmu społecznego, czy choćby rodzinnego ze
strony rodziców, dziadków, wujków i cioć.
> Dwóch facetów nie jest w stanie nauczyć dziecka roli matki czy żony.
To jest poważny argument, że dwóch przedstawicieli tej samej płci nie
nauczy dziecka roli płci odmiennej. Jednak... jest jedno małe ale - role
społeczne w tej chwili coraz mniej związane są z płcią, przynajmniej
wydaje się, że taki jest trend. W wielu rodzinach to mężczyzna zajmuje
się domem (zakupami, gotowaniem, wychowaniem dzieci na wczesnym etapie,
nawet są urlopy "tacierzyńskie"), a kobieta zarabia pieniądze.
Pozdrawiam
Ewa
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
94. Data: 2009-02-02 16:11:34
Temat: Re: a ty zabierz mu wszystko co jego odsłona 2medea<e...@p...fm>
news:gm76bo$khg$1@nemesis.news.neostrada.pl
[...]
> W wielu rodzinach to
> mężczyzna zajmuje się domem (zakupami, gotowaniem, wychowaniem dzieci
> na wczesnym etapie, nawet są urlopy "tacierzyńskie"), a kobieta
> zarabia pieniądze.
[...]
No ale przecież "tak nie powinno być"!
Saulo
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
95. Data: 2009-02-02 16:17:33
Temat: Re: a ty zabierz mu wszystko co jego odsłona 2
Użytkownik "tren R" napisał w wiadomości:
...
> masz prawo odczuwać, tego ci nikt przecież nie odmawia.
> ja tylko twierdzę, że ocena faktu, iż byleś wychowywany głównie przez
> matkę, może mieć znaczenie, którego możesz nie zauważać :)
Jakie to i dla kogo ma znaczenie wobec prób przewidywania, czy dwie matki
albo dwóch ojców dobrze czy źle wychowają dziecko? Kto niby miałby to
weryfikować, skoro każdy ma inne punkty odniesienia? Ani nie da się ocenić
granicy za którą jest to złe, ani stopnia deformacji moralnej, ani
określić jednej tego przyczyny jako głównej. ;)
Przeciwnicy prawa do adopcji dla homo skupiają się jedynie na wynikach
statystyki przyszłości, żeby mieć argument, że homo tworzą homo i tym
chcieliby poprzeć tezę, że ludzkość czy naród wymrze. :DDDD
...
> tabu, tabem, ale twoja argumentacja jest ciekawa :)
> "nie słyszałem/nie znam" a wypowiadasz się jakbyś "słyszał/znał"
> najpierw swoją tezę opierasz o to, że nie znasz nikogo, kto został
> wychowany na geja, a zaraz potem mówisz, że to wynika z tabu, ale cały
> czas uparcie twierdzisz, że nie znasz nikogo kto sie wychował na geja i
> że to jest dowód na to, że nie można... uffff, niezła jazda z tobą :)
> podsumujmy twoją linię obrony:
> nie znam żadnego geja wychowanego na geja -> bo nie mówi się o tym ->
> dlatego nie można wychować nikogo na geja.
Jak możesz trafić na kogoś, kto wychowany był przez geja, skoro tatusiowie
mówią mu, że są tylko przyjaciółmi na przykład. No wyobraź to sobie. Nie
słyszałem o kimś takim i sądzę, że mało kto słyszał. Ale jak porozmawiasz
z pięcdziesięcioma gejami (więcej nie proponuję, bo pewnie zwiejesz w
popłochu) i zapytasz o rodziców, to wszycy będą mieli rodziców hetero. To
jak mam Ci powiedzieć, że takich jest tak dużo, że tamtych prawie nie ma
albo wcale?
Jak mam Ci powiedzieć, że słyszałem o wspomnianych przypadkach? Halo!
Rozumisz, co mówię? Zdejmij te zaślepki i zatyczki homofobiczne. Halo!
Mówi się! :D
...
> jak to "nie teges"? przecież to "teges"!? czyżbyś miał coś przeciwko
> "teges"?! no proszę, na zewnątrz gejofil, a w środku homofob!
No. Widzę, że mnie dobrze zrozumiałeś, skoro uciekasz się do żartobliwych
argumentów. :)
...
> mogę z całą odpowiedzialnością wziąć odpowiedzialność :) za
> stwierdzenie, że seks tej samej płci jest opcją, do której można kogoś
> namówić / skłonić / zaangażować / wychować.
> możemy rozgraniczać na incydenty i reguły w tym przypadku.
Według mnie nie można.
...
>> Nie. Dlatego nie, ponieważ trudno zarzucić parze homo wychowujacej
>> dziecko, że są nietolerancyjni. Onie wiedzą. Oni nie liczą na to, że
>> mogą wpływać na orientację dziecka.
> tego nie rozumiem. skąd wiesz, że trudno im to zarzucić? i że oni tam
> liczą czy nie liczą na coś tam coś tam?
> imho, to kwestia cech osobowości, niezależnych od tego czy ktoś jest
> homo czy nie homo.
> mogę też podejrzewać, że tolerancja jakiejkolwiek mniejszości na
> większość może być podszyta wieloma niefajnymi pochodnymi od frustracji.
> abstrahując od homo.
Poslugujesz się jakimś stereotypem. Oni rozumieją lepiej niż heterycy
potrzebę tolerancji. Oni chcą wychować nie geja, tylko człowieka. Lesbijki
chcą wychować człowieka, a nie lesbijkę.
To tak jakbyś ślubował, że wychowasz swoje córki na heteryczki! Bez sensu!
Chcesz je wychować na ludzi. Pewnie chcesz zadbać o ich przyszłość. Żeby
miały start, wykształcenie i możliwość realizowania siebie i swoich pasji.
I żeby tak ułożyły sobie życie, co by były szczęśliwe, czyż nie?
Nawet Ci do głowy nie przyjdzie, że będą mialy jakiś kłopot z orientacją
seksualną. No chba, że jesteś homofobem i ostrzeżenia tego typu będziesz
wieszał na lodówce. O to Cię nie podejrzewam. :)
>> Problem heteryków w swojej masie, swojej większości polega na tym, że
>> lepsza wiedza (teoretyczna i praktyczna) o mniejszościach seksualnych
>> jest po stronie osób homoseksualnych. Dlatego o tolerancję jest u nich
>> o wiele razy łatwiej.
> a od kiedy to tolerancja dotyczy li i jedynie dupczenia?
> to jakieś dziwaczne uproszczenie odzierające tolerancję z jej szerokiego
> wymiaru. a co sądzisz o tolerancji dotyczącej nas tutaj wobec siebie?
> z łatwością znajdę ci dowody na brak takiej tolerancji w elementarnych
> wydawałoby się i nic nikomu nie narzucających pisemnych kontaktach
> międzyludzkich.
>>>> Więc kto Ci powiedział, że rodzice homoseksualni wychowują dzieci w
>>>> duchu takich właśnie preferencji? W duchu tolerancji - to napewno.
>>> a skąd to wiesz?
>> Czasem myślę i często z nimi rozmawiam. Nie stronię od tego środowiska.
>> Natomiast powątpiewam w źródła informacji, które głoszą, że jest
>> inaczej.
> czekaj bo coś kręcisz. powyżej piszesz, że nie znasz homoseksualistów
> wychowujących dzieci, a tutaj, że często z nimi rozmawiasz. dopadło cię
> rozdwojenie jaźni?
Skrót myślowy. Znam homoseksualistów, którzy chcą wychowywać dzieci, a
przynajmniej mieć do tego moralne prawo. To był tekst dla inteligentnych.
Skup się! ;D
>>>> Czy tak trudno pojąć, że preferencji seksualnych nie nabywa się w
>>>> procesie wychowawczym?
>>> a to?
>> A co? Lew Starowicz mi powiedział.
> on jest stricte od seksu, zresztą w wydaniu raczej technicznym.
> nie sądzę, żeby mógł być jakimś ałtorytetem od spraw wychowania.
> a nawet gdyby zechciał się poprodukowac w tym temacie, to byłby tylko
> jednym z głosów w dyskusji, a nie jedynym.
Przede wszystkim wie, czym jest homodeksualizm, opiera się na faktach i
badaniach naukowych. Niejednokrotnie wypowiadał sie na ten temat. No i
jeszcze raz chcę mocno podkreślić, że orientacja seksualna nie ma nic
wspólnego ze sprawami wychowania. Więc autorytet od spraw wychowania nie
ma tu racji bytu. Najpierw trzeba wiedzieć, co to jest ta orientacja.
Jeśli już będziesz to wiedział, wtedy łatwo pojmiesz, że specjalista od
wychowania zajmuje się inną dziedziną niż zaglądanie pod sukienkę
tatusiowi i w spodnie mamusi. ;)
--
pozdrawiam
michał
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
96. Data: 2009-02-02 16:19:07
Temat: Re: a ty zabierz mu wszystko co jego odsłona 2Dnia Mon, 2 Feb 2009 17:11:34 +0100, Saulo napisał(a):
> medea<e...@p...fm>
> news:gm76bo$khg$1@nemesis.news.neostrada.pl
>
> [...]
>> W wielu rodzinach to
>> mężczyzna zajmuje się domem (zakupami, gotowaniem, wychowaniem dzieci
>> na wczesnym etapie, nawet są urlopy "tacierzyńskie"), a kobieta
>> zarabia pieniądze.
> [...]
>
> No ale przecież "tak nie powinno być"!
>
> Saulo
Powinno. Mój mąż był na urlopie tacierzyńskim - pierwszy i jedyny jak dotąd
w naszej gminie.
A jaką furorę robił zawsze w ośrodku zdrowia, kiedy szedł z córką na
badania czy szczepienia - wszystkie mamuśki były jego :-)
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
97. Data: 2009-02-02 16:47:28
Temat: Re: a ty zabierz mu wszystko co jego odsłona 2michal pisze:
>
>
> Jakie to i dla kogo ma znaczenie wobec prób przewidywania, czy dwie
> matki albo dwóch ojców dobrze czy źle wychowają dziecko? Kto niby miałby
> to weryfikować, skoro każdy ma inne punkty odniesienia? Ani nie da się
> ocenić granicy za którą jest to złe, ani stopnia deformacji moralnej,
> ani określić jednej tego przyczyny jako głównej. ;)
> Przeciwnicy prawa do adopcji dla homo skupiają się jedynie na wynikach
> statystyki przyszłości, żeby mieć argument, że homo tworzą homo i tym
> chcieliby poprzeć tezę, że ludzkość czy naród wymrze. :DDDD
true, ostatnio dopadlo mnie pytanie dlaczego homo glosno/publicznie
wyrazaja swoja orientacje, to budzi chyba najwiekszy sprzeciw ludzi
hetero teoretycznie tolerancyjnych, te ich marsze, wyrazanie wlasnego ja
itp.
--
The Gnome
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
98. Data: 2009-02-02 16:55:02
Temat: Re: a ty zabierz mu wszystko co jego odsłona 2
Użytkownik "Vicky" napisał w wiadomości
>> No, mogłabyś z nią porozmawiać, na ostatnim spotkaniu grupy chociażby.
>> Wypowiadając się tutaj w tej kwestii nie pominąłem jej opinii. Moja
>> żona dużo o mnie wie. :)
> Myślę że każda żona powinna dużo wiedzieć o swoim mężu :)
> Ale nie ma to związku z tym, czy np. jest zadowolona z niedzielnych
> obiadków u Twojej mamy czy nie.
> Nie chcę żebyś odebrał to tak jakbym negowała każde dziecko z rozbitego
> związku. To nie o to chodzi.
> Nigdy nie byłam zdania że jeśli ktoś wywodzi się z rozbitej rodziny to
> już na bank musi tworzyć jakieś patologiczne związki.
> Czasem osoby takie potrafią wycągać wnioski ze swoich niepowodzeń i
> właśnie wręcz przeciwnie - starają się dać swoim dzieciom jeszcze więcej
> tego czego same nie miały. Jednak w dużej mierze jest tak, że niestety
> pewne braki z dzieciństwa przenoszą się na dorosłość i to jest
> odtwarzane. Dlatego wiecej rozwodów jest w małżeństwach w których
> partnerzy wywodzą się z rozbitych rodzin. ALe tojakby nie ma związku z
> adopcją przez homoseksualistów.
Ano ma. Ma dlatego, że jeśli zgodzimy się na różnorodność skutków
wychowania w niekompletnych, patologicznych, czy wręcz dramatycznych
warunkach rodzinnych, od bardzo złych aż do bardzo dobrych, to ta sama
różnorodność będzie triumfowała w związkach homoseksualnych dla ich
wychowanków. Taka powinna być pozycja startowa do rozważań na ten temat.
Tak należy rozumieć tolerancję, moim zdaniem.
>> Nie mam danych, ale nie trudno zdać sobie sprawę, że przynajmniej od
>> starożytności były różne zmieniające się postawy w społecznościach
>> związane z homo. Zróżnicowane w kolejnych epokach i miejscach na ziemi.
>> To nie jest żaden nowy problem.
>> Nie chce mi się szukać artykułow i reportaży na ten temat. Wypowiadam
>> moje zdanie i nie chcę nikomu nic udowadniać.
> Można wypowiadać swoje zdanie, ale można też pleść bzdury :)
> Artykułów o homoseksualiżmie w starożytności jest wiele, ale o adopcji
> ...?
Nie wiem nawet czy było coś takiego, jak adopcja. Nie jestem nawet
amatorem historykiem. :)
>>> Ty zapewne rozmawiałeś i już wiesz.
>>> A mnie się nie wydaje bo możliwość adopcji dopuszczalna jest w krajach
>>> które należą do raczej tolerancyjnych.
>> A co to zmienia? Nie ma takich przypadków, bo to niemożliwe. Dziecko
>> zazwyczaj nie jest rude, choć ma rudych rodziców. Tylko to da się
>> prosto udowodnić na podstawie czystej obserwacji chociażby. Orientację
>> nosisz głeboko w swojej jaźni i do niej dochodzi paniczny strach przed
>> ujawnieniem z powodów obyczajowych. Tak się rodzi homofobia.
>>>> Więc kto Ci powiedział, że rodzice homoseksualni wychowują dzieci w
>>>> duchu takich właśnie preferencji? W duchu tolerancji - to napewno.
>>>> Czy tak trudno pojąć, że preferencji seksualnych nie nabywa się w
>>>> procesie wychowawczym?
> A w duchu jakich przepraszam?
> Myślisz, że za każdym razem jak dziecko będzie wchodziło do pokoju to
> będą odskakiwać od siebie żeby mu nie pokazać jak okazują sobie uczucia.
> Dwóch facetów nie jest w stanie nauczyć dziecka roli matki czy żony.
Chyba te dwie rzeczy nie mają wiele wspólnego. Tolerancja i
"odskakiwanie". Dziecko może wiedzieć od tatusiów, że są tacy i tacy, a
jedno i drugie jest w porządku. Mamusia i tatuś też mogą odskakiwać od
siebie, kiedy dziecko ich zaskoczy.
A jeśli chodzi o to, co jest lepsze: jeden tatuś (co się zdarza i nie jest
tak bardzo dziwne jak dwóch) czy dwóch - Bóg raczy wiedzieć. Każdy
przypadek bedzie inny, jak to w życiu. :)
>> pozaszkolnej, mediów itp. Przedmiotu "preferencja sx" tam nie ma. Jest
>> za to przedmiot "otworzyć się czy zamknąć się na amen". :)
> U mnie takiego nie było, za to było przysposobienie do życia w rodzinie.
???? :)
>>> Ale nie jest powiedziane (może niedługo będą
>>> przeprowadzone takie badania) że życie w jednym domu w którym rodzice
>>> są homoseksualni nie będzie miało znaczącego wpływu na chęć
>>> popróbowania takich związków. A jak dziś wiadomo najwięcej bo aż 40,1%
>>> osób homoseksualnych zaczyna robić to z ciekawości.
>> Żeby mieć tę ciekawość, trzeba mieć najpierw te preferencje a i odwagę.
>> Świadomość, że coś jest "złe" jest potężnycm hamulcem nawet dla popędu
>> płciowego.
> No co Ty mówisz - właśnie 'szatan' kusi najbardziej. Brak kary wpływa
> deszcze dodatkowo motywująco na fantazje.
>> Przecież na tym polega gehenna ich życia. Społeczeństwo ich nie lubi i
>> wciąż ma ochotę ich tępić lub leczyć. Rosnąca tolerancja i akceptacja
>> środowisk jest dla większości z nich zbawieniem. Inne życie.
> Pamiętasz kiedy się wszystko zaczęło?
> Ja pamiętam że jak siedziałam 18 lat temu w knajpie i dwóch gości się
> ciumkało na przeciwko to wszyscy mieli to gdzieś.
> Dlaczego?
> Żyli sobie spokojnie, nikomu nie wadząc. Nie rozgłaszali swojej
> odmienności.
> Mogli w inny sposób walczyć o swoje prawa a nie koniecznie wychodząc na
> ulicę, tymbrdziej w państwie katolickim, gdzie 98% społeczeństwa uznaje
> za przykład rodziny "Świętą rodzinę" - piszę tu o Polsce. Myślę że
> większości nie przeszkadzałoby zalegalizowanie związków homoseksualnych
> w celu wspólnego rozliczania się. Ale kiedy na horyzoncie pojawia się
> dobro dziecka - to sprawa jest jakby bardziej delikatna. I chyba
> najlepiej wiedzą to te osoby które miały okazję adoptować dziecko.
No właśnie to, co napisałaś, nie ma nic wspólnego z tolerancją rozumianą
przez homo. Odmawiasz im równych praw. Mamy nietolerancyje społeczeństwo,
a homoseksualiści tym bardziej mają o co walczyć. Róbcie, co chcecie, ale
w gettcie! - zdajesz się mówić. :)
>> Swoboda i prawo do miłości - tak samo jak u hetero. Mówię "większości",
>> bo wśród osób homo, tak samo jak wśród hetero, występują patologie.
>> Spróbuj heteryka z krwi i kości nakłonić do erotycznej ciekawości
>> drugim facetem. No nie da się! Po prostu nie.
> A ja znam takich mężczyzn, co kiedy wpadli w trans uzależnienia było im
> wszystko jedno z kim to zrobią.
> Myślę, że osoby podatne na wybujałe fantazjowanie nie miałyby z tym
> większego problemu.
Ponieważ nie są heteroseksualni. Przecież nie możemy wiedzieć o żadnym z
ludzi, jaki jest naprawdę i co mu w fantazjach śpiewa, dopóki się nie
otworzy i nam o tym nie powie. :)
> Zaczyna się o jednej kobiety, później dwie, póżniej para i sukcesywnie
> zahacza o numerek z facetem.
Nie znasz tego grafu? W uproszczonym wykresie liniowym wszyscy jesteśmy na
odcinku orienacji pomiędzy punktami hetero i homo. Jedni są bardzo blisko
hetero, inni blisko homo, a niektórzy pośrodku. Każdy sam może się gdzieś
na tym odcinku umiejscowić. Bliżej lub dalej. Wybór zależy od tego, jak
czuje. Nie musi jednak wszystkim o tym mówić. A z zewnątrz obserwator nie
rozpozna, jeśli dana osoba nie zechce ujawnić komuś swoich preferencji. :)
--
pozdrawiam
michał
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
99. Data: 2009-02-02 17:06:24
Temat: Re: a ty zabierz mu wszystko co jego odsłona 2
Użytkownik "Aicha" <b...@t...ja> napisał w wiadomości
news:gm3pad$ipq$1@news.onet.pl...
> Mnie postawiło. W ramach politpoprawności promuje się odmienność
> kultur i zachowań, a sekuje osoby odbiegajace od normy fit&thin.
To tak jak z islamem. Jeśliś muzułmanin, ciesz się, że jesteś, w wypadku
innych religii dobrze by było ukrywać przynalezność, bo hiperpolitpoprawni
zaraz rzucą się do odnowiania starej dobrej izby tortur ;o)
Pzdr
Paweł
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
100. Data: 2009-02-02 17:16:23
Temat: Re: a ty zabierz mu wszystko co jego odsłona 2
Użytkownik "Vicky" <b...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
news:gm47t3$hhk$1@achot.icm.edu.pl...
> Chciałbyś mieć dwóch ojców, znaczy dwóch rodziców z penisami?
Wolałbym mieć tak, jak miałem... ale już bym wolał dwóch tatusiów niż
kilkanaście ciotek i duży napis Izba Dziecka przed wejściem....
> Przypadkowo wejść w nocy do pokoju jak będą to robić?
A co za różnica? Dla mnie jest bo wolę z kobietami (choć z facetami nie
póbowałem, ale nie chcę, oral z kobietą bardzo mi odpowiada a nie ma co
próbować innych rzeczy jak się tym człowiek napaść jeszcze nie napasł ;o)
ale dla mnie nie ma, bo jeśli ktoś woli inaczej, to czemu mu tego bronić...
nie rozumiem...
> Do którego mówiłbyś mamo?
Kulturówka jest bardzo silna, ale w tym wypadku mama-tata tracą na wyrazie,
bo dotyczą innej formy związku...
Po co miałbym m ówić mamo do kogoś, kto nie jest moją mamą? Też nie bardzo
rozumiem ;o)
> Dziecku potrzeba ojca i matki - z ojca i matki zostało zrodzone a nie z
> dwóch facetów. Taka adopcja jest "nienaturalna" i nie pojmuje czemu ludzie
> ustanawiają takie prawa.
Bo lepsze takie, jak żadne, poza tym miłość nie wybiera i jeśli masz
szczęście kochać kogoś akurat płci przeciwnej to masz szczęście, a jak tej
samej to co... od razu skandal i obraza boska? Chcesz odmawiać komuś uczucia
do drugiego człowieka bo nie są kompatybilni jak miecz z pochwą? Dlaczego?
Nie rozumiem takiej formy odrzucania.... znaczy, rozumiem, ale cieszę się,
że nie mam tej blokady...
> Tolerancja tolerancją - nie mam nic przeciwko odmienności sexualnej, ale
> dziecko powinno trafić do naturalnej rodziny.
Owszem, naturalna rodzina jest najwydajniejsza. Ale co zrobić na przykład z
moim kolegą zaprzysięgłym heterykiem, posiadającym żonę, dzieci, bez
ukrytego homoseksualizmu, który jest owocem wychowania dwóch, jak to się
kiedyś mówiło, kolarzy... i to jeszcze potajemnego wychowwywania we dwóch w
czasach, kiedy to nie była norma, bo w sześćdziesiątych i siedemdziesiątych
latach? Normalny wyrósł - i nie należy do wyjątków od jakiejś dziwacznej
reguły...
> Te dzieci zostały wychowane w rodzinie gdzie kobieta była "matka" a
> mężczyzna "ojcem". Teraz wejdą do nowej rodziny gdzie dwóch obcych facetów
> na ich oczach będzie się obściskiwało i dawało sobie soczyste buziaki -
> rewelka.
A skąd wiesz, że będzie źle? Może ich pokocha tak, jak dziecko rodziców? A
może będzie mu tam po prostu dobrze? Skąd możesz od razu zakładać, że będzie
źle... stąd, że znakomita większość robi inaczej?
Pzdr
Paweł
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
« poprzedni wątek | następny wątek » |