Strona główna Grupy pl.sci.psychologia adaptacja w nowym świecie

Grupy

Szukaj w grupach

 

adaptacja w nowym świecie

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 1


« poprzedni wątek następny wątek »

1. Data: 2003-11-28 21:53:23

Temat: adaptacja w nowym świecie
Od: "nelja" <z...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

Mam pytanie do osób które migrowały albo migrują. Jakie miałe największe
problemy psychologiczne i nie tylko, w adaptacji w nowych środowiskach i jak
radzą sobie z ewentualną tęsknotą do kraju, rodziny, przyjaciół etc. Czy
żalujecie swoich decyzji i co sprawia największe kłopoty po osiedleniu się w
nowym kraju czy też mieście.

pozdrawiam
n.


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


1. Data: 2003-11-28 22:10:13

Temat: Re: adaptacja w nowym świecie
Od: "- . j a c e k b. -" <kenton[USUN_TE_DUZE_LITERY]@op.pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "nelja" <z...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
news:bq8g5n$dhd$1@atlantis.news.tpi.pl...
> Mam pytanie do osób które migrowały albo migrują. Jakie miałe największe
> problemy psychologiczne i nie tylko, w adaptacji w nowych środowiskach i
jak
> radzą sobie z ewentualną tęsknotą do kraju, rodziny, przyjaciół etc. Czy
> żalujecie swoich decyzji i co sprawia największe kłopoty po osiedleniu się
w
> nowym kraju czy też mieście.
>
> pozdrawiam
> n.

dot. Paryża i Londynu w moim przypadku

Bałem sie jak mnie przyjmnia jako polaka czyli czlowika ze wschodu - Paryż,
raczej słabo; Londyn rewlacyjnie.
Sam jakichś takich problemow adaptacyjnych nie miałęm, to takie dużo miasto
i taka mieszanka, że praktycznie nikogo nic nie dziwi - nie wiem jak w
mniejszych miejscowosciach.
Co do tęsknoty do kraju, było mi to kompletnie obojętne (teraz mi sie
przypomina film 300 mil do nieba), ale tęsknota za rodziną była taka, że
jaknajmniej kontaktowałem się, żeby za dużo nie myśleć - tęskniłem do ludzi
a nie do kraju.

Nie załuję swoich decyzji w tym przypadku i na dzień dzisiejszy powtózyłbymm
to.

O! dobre pytanie - przeprowadziliśmy się dosłownie 5 km od miasta w którym
mieszkaliśmy - tutaj czuję różnicę, i to straszną - rzeczywiście - tą
decyzję bym zmienił - zawsze mówimy ze mieszkamy tu tymczasowo. Nie ma
żadnego powodu aby tak twierdzić, ale jednak coś ciągnie te 5 kilomentró - w
przyp. Londynu tego nie było.

to wszystko zalezy od osobowosci, charakteru, celów, ważnych rzeczy, chęcia
zdobywania nowych rzeczy itd... no ja gdybym miał taką możliwość to chyba
całe życie spędzałbym na walizkach - po prostu lubię zmiany, lubię dynamikę,
nie lubię statyki. no, to chyba tyle.

Właśnie od kilku miesięcy zastanawiam się czy nie wrócić do Londynu - teraz
jest to niemozliwe, bo w styczniu mam egzaminy KNCOWE, ale późnie, kto wie


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2003-11-28 22:49:42

Temat: Re: adaptacja w nowym świecie
Od: "Pyzol" <n...@s...ca> szukaj wiadomości tego autora


"nelja" <z...@p...onet.pl> wrote in message
news:bq8g5n$dhd$1@atlantis.news.tpi.pl...
> Mam pytanie do osób które migrowały albo migrują.
Ja emigrowalam w zupelnie innych, niz dzisiejsze, warunkach, to i moje
wrazenia byly specyficzne; takie - na szczescie - juz nikomu nie groza!

Ale czuje sie w Kanadzie swietnie!:)
Kaska


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2003-11-29 13:04:09

Temat: Re: adaptacja w nowym świecie
Od: elgar <e...@b...pl> szukaj wiadomości tego autora

On Fri, 28 Nov 2003 22:53:23 +0100, nelja wrote:

> Mam pytanie do osób które migrowa?y albo migruj?. Jakie mia?e najwi?ksze
> problemy psychologiczne i nie tylko, w adaptacji w nowych ?rodowiskach i jak
> radz? sobie z ewentualn? t?sknot? do kraju, rodziny, przyjació? etc.

problemy adaptacyjne łagodzi chęć integracji, zmysł obserwacji i ew.
znajomość języka jeśli idzie o migracje zagraniczne

> Czy ?alujecie swoich decyzji

ja - nie, Ty - bądź dobrej myśli :-)
ale to zależy m.in. od oczekiwań

> co sprawia najwi?ksze k?opoty po osiedleniu si? w
> nowym kraju czy te? mie?cie.

to już dość specyficzne - zależy dokąd się wybierasz, jak bardzo jesteś
(nie)przystosowana i co będziesz musiała załatwić
największy problem za granicą: grosze i złotówki plączące się w drobniakach
;-)

elgar

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2003-11-30 04:04:24

Temat: Re: adaptacja w nowym świecie
Od: "darek miauu" <t...@N...gazeta.pl> szukaj wiadomości tego autora

nelja <z...@p...onet.pl> napisał(a):

> Mam pytanie do osób które migrowały albo migrują. Jakie miałe największe
> problemy psychologiczne i nie tylko, w adaptacji w nowych środowiskach i
jak
> radzą sobie z ewentualną tęsknotą do kraju, rodziny, przyjaciół etc. Czy
> żalujecie swoich decyzji i co sprawia największe kłopoty po osiedleniu się
w
> nowym kraju czy też mieście.
>
> pozdrawiam
> n.
>


Dla mnie jedynym problemem były problemy z nabyciem gdziekolwiek dobrego
chleba :)
Nie licząc problemów natury gastronomicznej innych nie miałem.
Myślę, że to dlatego, iz wcześniej kilkanaście (!) razy zmieniałem miejsce
zamieszkania, budując za każdym razem nowe kontakty z otoczeniem.

Ale nie zmienia to faktu, że im więcej świata poznawałem, tym bardziej
doceniałem kulturę w której dorastałem. Taką słowiańską, wschodnioeuropejską.

Pozdrawiam,
Darek.


--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2003-11-30 17:58:32

Temat: Re :adaptacja w nowym świecie
Od: "nelja" <z...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

Dzieki wam za odpowiedz. Ostatno duzo czytałam o tym problemie, o tym jak
teskni sie za kultura rodzina i krajem, jednak w tej chwili gdy rozmawiam z
kimkolwiek młodym, kto podjal decyzje o migracji, mowi o tym w samych
superlatywach.

Przychodzi mi zatem do głowy taki wniosek, ze ludzie nie chca mowic o
trudnosciach, chwilach zwatpienia na emigracji albo poprostu maja dosyc
naszego kraju i faktycznie czuja sie lepiej, wkazdym innym miejscu niz w
Polsce.
Kiedys spotkalam sie z przypadkiem osoby o silnej nerwicy, ktora powaznie
utrudniala jej spoleczne i zawodowe funkcjonowanie. Jednak gdy ta osoba
wyjezdzala z kraju wszystkie objawy nagle mijaly.

Mysle sobie, ze moze faktycznie Polacy czują sie lepiej poza naszym krajem i
nie miewaja jakichkolwiek powaznych problemow adaptacyjnych. W koncu patrzac
na to co tu sie dzieje to chyba jestesmy dobrze przystosowani do ciagle
zmieniajacych sie warunkow i kazda koniecznosc adaptacji poza granicami, to
przy tym wszystkim male pifko ;))

hymmm...a moze jednak jest inaczej

w kadym zrazie, pozdrawiam all :)


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2003-12-01 19:58:11

Temat: Re: adaptacja w nowym świecie
Od: Marsel <m...@...czta.onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

nelja, <bq8g5n$dhd$1@atlantis.news.tpi.pl>
> Mam pytanie do osób które migrowały albo migrują. Jakie miałe największe
> problemy psychologiczne i nie tylko, w adaptacji w nowych środowiskach i jak
> radzą sobie z ewentualną tęsknotą do kraju, rodziny, przyjaciół etc. Czy
> żalujecie swoich decyzji i co sprawia największe kłopoty po osiedleniu się w
> nowym kraju czy też mieście.

Swego czasu krecilem sie tu i ówdzie (zanim utknalem) - i po jakims
tam czasie dostrzeglem pewna prawidlowosc - po ok 2 tygodniach
nastepowalo niemal zupelne zaadaptowanie sie do warunków, jakie by
nie byly. Tzn. takie, ze gdzies tam czulem sie "jak u siebie", albo
jakbym zawsze tam byl, naturalnie jakos (oczywiscie chodzi tylko o
odczucia, a nie o doswiadczenia, wiedze _o tym_ swiecie, ktorych
przeciez nie bylo). Do tego stopnia, ze po powrotach do siebie czulem
sie bardzo _nieswojo_... przez ok. 2 tygodnie :)
(generalnie, teraz to wiem, mam klopoty z .. jak to sie nazywa...
jestem nieprzystosowany, czy cos takiego.. :)
Tak sobie mysle, zgaduje (bo nigdy sie tym nie intteresowalem), ze
dasie wyr. kilka etapow tego proc. adaptacji - po tych najpierwszych
kilku dniach/tygodniach przez kilka mies. jest ok, a potem.. zaczyna
jakby brakowac tych nowosci - swiata i ludzi, (egzotyka powszednieje
;), zaczyna przewazac mniej mila wlasciwosc nowego otoczenia..
"obcosc". nawet nie ze poszczeg. ludzi, ale ogolniej - kultury,
obyczaju, jakiegos ducha. Pewnych rzeczy, do ktorych jestesmy
najwyrazniej przyzwyczjeni, a niedostrzegamy jak powietrza, zaczyna
brakowac. Dopiero ich brak wywoluje w nas jakis niepokoj, powoduje ze
nie mozemy znalezc sobie miejsca (no, 'my' w znaczeniu 'przynajmniej
ja':)
I mysle, ze ten drugi prog adaptacyjny jest nieco trudniejszy do
przejscia.. nie wiem jak jest wysoki ;-)
(Nawiasem mowiac, najtrudniej bylo ( mam nadzieje, ze _bylo_)
re-adaptowac sie w Polsce; tu niemal wszystko zdawalo sie byc nie
tak. ale zeby dostrzec to "wszystko", trzeba bylo choc na chwilke
stad wybyc - czasem nie warto ;)

No szkoda, ze 'nie popisaliscie sie', bo to szlenie ciekawe, jak tak
sie zastanowic.. cwierc-mysle sobie, ze czlowiek i miejsce.. ech,
lepiej moze nie :)

Najwieksze klopoty? moze nie klopoty, ale jakas przykrosc sprawic
moze zetkniecie sie z pewnego rodzaju ludzmi stamtad, którzy tam
uwazani sa za Polaków.. w co ja osobiscie nie wierze - przeciez w
Polsce takich ludzi nigdy nie było)
No, i wyszlo ze "jestem taki jak wszyscy". Wyszlo? :)


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : [ 1 ]


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

Kateksje i poziomy energii...
(slow - raport)
uroda czy to wszystko ?
Po terapii grupowej - czy warto wydac wspomnienia - ankieta malutka
JUŻ WKRÓTCE - czyli terapia PSPHOME

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

O tym jak w WB/UK rząd nieudolnie walczy z otyłością u dzieci
Trump jak stereotypowy "twój stary". Obsługa iPhone'a go przerasta
Wspierajmy Trzaskowskiego!
I co? Jest wojna w Europie, prawda?
Sztuczna Inteligencja

zobacz wszyskie »