Strona główna Grupy pl.sci.psychologia (slow - raport)

Grupy

Szukaj w grupach

 

(slow - raport)

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 1


« poprzedni wątek następny wątek »

1. Data: 2003-11-28 19:19:34

Temat: (slow - raport)
Od: "nawrocki" <w...@o...pl> szukaj wiadomości tego autora


(this is how I do it: 'thinks gallery')


Robi się to tak: wchodzi się do sklepu i coś kupuje, a potem wchodzi
się do następnego, i widzi się, że się przepłaciło. Geneza tego jest
prosta jak kwadratura koła, i nic się z tym nie da zrobić. Podobnie
jest z niewykorzystanymi szansami; nie wykorzystuje się ich, a potem
się dostaje jeszcze większe szanse, i ich też się nie wykorzystuje, bo
jak to się mówi, niewykorzystane szanse się mszczą, ale za co? Za to,
że się ich nie wykorzystuje? Toż to istny paradoks.

W innych podobnych sytuacjach nerwy mi tak szybko nie puszczają, ale
to co zaszło wtedy, naprawdę mnie rozwścieczyło. Rozumiem, że można
kogoś oszukać na parę złotych, ale oszukać go w miłości? To było tak:
delikwentka mówi mi, że mnie kocha, a po chwili mówi to komuś innemu.
Rozumiem, gdyby to powiedziała komuś z innej dyskoteki, ale do
człowieka siedzącego przy tym samym stoliku co ja? Nie jestem nerwowy,
ale wtedy jej konkretnie przyłożyłem; podobno straciła oko.

Wszystkim odbija na wiosnę, a mnie zawsze odbija jesienią. Na
wykładach się nie mogę skupić, tylko wymyślam najodpowiedniejsze
pozycje seksualne dla co ładniejszych koleżanek z roku. Na ulicy też o
mało co się nie przewróciłem raz czy dwa, gdy mierzyłem jakąś sztukę
ciągnącą drugą stroną chodnika. W hipermarketach też o nich myślę; tam
są tylko dwa ich rodzaje - ładne i brzydkie; ładne częstują
marcepanami przy wejściu, a brzydkie kasują towar. Ciągle o nich
myślę; chyba kocham je wszystkie.

Gdy udaję, że nie udaję, wtedy jest mi ciężko, głównie dlatego, że mi
się wydaje, że słabo udaję. Gdy jednak nie udaję, to wygląda to tak,
jakbym wtedy właśnie udawał. Udawać, czy nie udawać? Oto jest
zagadnienie... które bardzo szybko rzucę w kont, udając, że ten temat
mnie nie interesuje - i to właśnie jest moje nie udawanie, które
wygląda jak udawanie. A zatem powinienem nauczyć się lepiej udawać, a
wtedy nie będę podejrzewany o udawanie, i będę mógł być sobą, ale czy
na pewno?

Pół naga blondynka leży na niebieskim ręczniku (a ręcznik leży obok
basenu). Skóra się jej świeci od oliwki do opalania, promienie słońca
odbijają się w jej lokowanych włosach, a powiew wiatru nadaje temu
jakiejś magii. Nagle do basenu z wielkim impetem z dużej wysokości
wpada ciało (ciało o definicji fizycznej) ważące nie mniej, i nie
więcej, jak dokładnie szesnaście ton. Część wypartej przez ciało wody
z basenu opadła na blondynkę, niszcząc jej fryzurę i makijaż.

Na niepogodę najlepsze są pozytywne dźwięki. Siada się w fotelu,
nabija fajkę i rozmyśla o świecie, a w tle są oczywiście te pozytywne
dźwięki. Fajka w końcu wygasa, myśli gdzieś ulatują, a pozytywne
dźwięki trwają, jak wieczność. Gdy wybijam całym ciałem rytm, nie ma
mnie - jest tylko ciało i dusza; zjednoczone, a jednak osobne;
rzeczywiste, a jednak gdzieś daleko. Światem rządzą dźwięki i zapachy.
Dźwięki są na moich usługach, a zapach to atrybut kobiet.

--
SCENARIUSZ (fragment)

Ken śmigał na desce taflą zawiniętej fali oceanu, i nagle dostał
kulkę. Ubrany był po swojemu, tj. miał kolorową koszulę z hawajską
palemką i szorty. Kulkę dostał w brzuch, a trafił go Frank, który
wykazał się przy tym strzale niebywałą celnością, trafiając Kena z
kilkudziesięciu metrów z rewolweru (stojąc na klifie). Za co Ken
dostał kulkę nie wiadomo, ale strzał ten go ranił śmiertelnie, i jeśli
Ken nie umarł od niego, to na pewno umarł od utonięcia, bo fakt jest
faktem, że Ken nie żyje.
Gdy Frank trafił Kena, zaczekał chwilkę, i gdy był już pewien, że Ken
jest martwy (ciało Kena znikło pod wodą) odwrócił się za siebie, i
podszedłszy do samochodu, chwycił klamkę od jego drzwi. Wtedy Frank
też dostał kulkę, tylko że nie od siebie, a od blond piękności, która
ni stąd, ni zowąd, wyłoniła się zza drzewa w głębszej części kadru.
Frank zdarzył tylko efektownie upaść, i na tym jego żywot się
zakończył. Jeśli istotne jest to, jak Frank był ubrany, to tylko
powiem tyle, że był ubrany.
Nie wiadomo, dlaczego blond piękność posłała Franka do piachu, ale
wiadomo, że śmiercią Kena się nie przejęła. Nawet nie zerknęła na
brzeg oceanu, zresztą chyba nawet by nie zdążyła, bo niemal w tej
samej chwili, gdy Franka padł na glebę, blond piękność została
trafiona strzałą. Strzała została wysłana z kuszy zarejestrowanej na
nazwisko Jima, który osobiście załatwił blondynkę, która swoją drogą
była ubrana w obcisłą czerwoną sukienkę z głębokim dekoltem. Blondynie
strzała została zaaplikowana w plecy; krew pociekła jej z ust, i tak
umarła, padając na twarz.
Jim pojawił się równie niespodzianie, jak blond piękność, z tą
różnicą, że Jim wyłonił się zza krzaków. Po wykonaniu egzekucji (Jim
był ubrany w strój myśliwski) wskoczył do swojego samochodu
(terenowego oczywiście) i pognał przez las w kierunku autostrady. Gdy
się na niej znalazł, jego samochód został ostrzelany przez inny
samochód, który (czego Jim się nie spodziewał) śledził go. Gdy w
samochodzie Jima poszła jedna opona, a potem druga, Jim stracił nad
nim panowanie, i uderzył najpierw w prawą, a potem w lewą bandę, i
jego samochód wybuchł (a Jim umarł).
Tym drugim samochodem jechali 'meksykańcy'. Gdy dotarli do swojego
getta w mieście, spotkała ich niespodzianka. Wysiadając z samochodu
dostali serię z 'kałacha' puszczoną przez psychopatycznego
pracoholika, który nie wytrzymał psychicznie napięcia w biurze, i
wyszedł na ulice zabijać ludzi. 'Meksykańce' rozłożyli się w
rynsztoku, i tylko jeden umarł z honorem na masce auta. Wtedy
przylecieli inni mieszkańcy getta, i rozgrabili pojazd 'meksoli',
którzy ubrani byli w barwy swojego gangu.
Na drugi dzień psychopata też został zabity, a zabił go policjant
prowadzący swoją ostatnią sprawę przed przejściem na emeryturę.
Policjant załatwił 'psychola' po swojemu, tj. po długich negocjacjach
na dachu wieżowca zmusił go do poddania się. Gdy pracoholik chciał mu
oddać broń, jakiś snajper nie wytrzymał napięcia, i trafił 'psychola'
w serce, zadając mu natychmiastową i bezbolesną śmierć.

--
pozdrawiam serdecznie
Łukasz N.




› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


 

strony : [ 1 ]


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

uroda czy to wszystko ?
Po terapii grupowej - czy warto wydac wspomnienia - ankieta malutka
JUŻ WKRÓTCE - czyli terapia PSPHOME
Selfizm - kult własnego "ja"
Może ktoś mi pomoże (CO-16)

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

Połowa Polek piła w ciąży. Dzieci z FASD rodzi się więcej niż z zespołem Downa i autyzmem
O tym jak w WB/UK rząd nieudolnie walczy z otyłością u dzieci
Trump jak stereotypowy "twój stary". Obsługa iPhone'a go przerasta
Wspierajmy Trzaskowskiego!
I co? Jest wojna w Europie, prawda?

zobacz wszyskie »