Strona główna Grupy pl.sci.psychologia Re: brakuje mi wiary w siebie

Grupy

Szukaj w grupach

 

Re: brakuje mi wiary w siebie

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 1


« poprzedni wątek następny wątek »

1. Data: 2002-06-10 09:22:49

Temat: Re: brakuje mi wiary w siebie
Od: m...@w...fr (Magdalena Nawrocka) szukaj wiadomości tego autora

On Thu, 6 Jun 2002 22:11:56 +0200, t...@a...com.pl wrote:

>Cześć!
>
>Wiarę w siebie dobrze podbudowuje sukces, ale trudno o sukces bez wiary w
>siebie...
>Na początek może być jednak sukcesik.
>
>Pewnie masz już jakieś sukcesy, więc możesz czasem do nich wrócić myślą i
>przypomnieć sobie, że już Ci się kiedyś udało.
>
>Jak już osiągniesz to co zamierzyłeś wzrośnie Twoja wartość w Twoich
>oczach. Potem następny cel, itd.
>

Ja też o potrzebie sukcesu:-)


Magda N

////////////////////////////////////////////////////
////////////////////////
O POTRZEBIE SUKCESU



óGranicę sukcesu wyznaczają ponoszone porażki.ó
- Kazimierz Chyła
óNie ma sukcesu bez wiary w sukces.ó
- powiedzenie


Ponieważ jesteśmy tu właściwie wciąż przy prezentacji,
którą zawsze dobrze jest zacząć od zaprezentowania własnych
osiągnięć, postanawiam więc pójść na skróty i zaprezentować się
Wam od razu jako kobieta sukcesu i to sukcesu permanentnego. A
mój sukces jest też nie byle jaki.

Od czasu kiedy zdobyłam po desperackiej batalii francuskie
prawo jazdy, czuje się nieprawdopodobnie dumna z siebie i
prawdziwie wyzwolona za każdym razem, gdy uda mi się w
codziennej drodze do pracy szczęśliwie i bezkolizyjnie włączyć
do szaleńczego autostradowego ruchu.

Już motorowery prujące z prędkością 30 km na godzinę
przyprawiają mnie o gęsią skórkę, a co dopiero mówić ogromne,
przegubowe ciężarówki napierające zewsząd ze zrozumiałą uciechą
znudzonych kierowców bawiących się świetnie widokiem
sparaliżowanej strachem bonne femme z prowokującym zielonym
listkiem na tylnej szybie. Dobrze mówię, za każdym razem jest
to dla mnie wyczyn nie lada. Salto mortale, co najmniej Mont
Blanc i trochę kamikadze. Tylko ja sama wiem, ile mnie to
kosztuje. Upieram się więc, że jest to mój niezaprzeczalny i
wielokrotny sukces.

Podziwiamy odwagę żołnierza, zwycięstwo alpinisty, pełną
wyrzeczeń ascezę mnicha. Konstatujemy zachowania z pozoru
bezużyteczne, zapalczywość, namiętność graniczące z ekstremą.
Podziwiamy takich ludzi, ale najczęściej nie potrafimy
zrozumieć ich całkowitego zapamiętania się w dążeniu do celu.
Porównując się z ludźmi sukcesu, czujemy się bezradnie
niezdolni ni do heroizmu, ni do żadnej prawdziwie
zdeterminowanej postawy. W takim porównaniu wypadamy blado,
kulimy uszy po sobie, stwierdzając ze zniechęceniem - sukces
nie dla mnie.

A nie jest to prawda, bo walka z przeszkodami, pokonywanie
pojawiających się trudności uwieńczonych powodzeniem lub jego
brakiem towarzyszy nam przecież od zawsze. Już nawet bardzo
małe dziecko musi zaakceptować, przeskoczyć pewien prog
frustracji, aby móc postąpić w rozwoju. Ta frustracja staje się
alarmem, dopingiem do działania mającym na celu zaspokojenie
manifestujących się potrzeb.

Na szczęście dla nas, poza potrzebami fizjologicznymi,
odczuwamy również potrzeby psychoafektywne, zwane wtórnymi,
lecz dla naszej psyche pierwszorzędnej wagi. Mamy potrzebę
bezpieczeństwa, miłości, poczucia własnej wartości. I właśnie
ta ostatnia sprawia, że odnajdujemy w sobie pragnienie i silę
do pasowania się z przeciwnościami. By potwierdzić własną
wartość, przymierzamy się do coraz to trudniejszych zadań.

Już samo życie wysuwa przed nami problemy, zmusza do
wysiłku, pokonywania przeszkód. Ale nam jakby tego mało. Sami
sobie stawiamy ostre wymagania, planujemy ambitne dążenia -
podnosimy poprzeczkę. Czujemy w sobie jakąś niewytłumaczalną
potrzebę przewyższenia się, wyjścia poza nakreślone już
możliwości, przełamania limitów, przekroczenia bariery
zaliczonych osiągnięć. Nie czujemy się dobrze zbyt długo
siedząc na przysłowiowych laurach. Lawa gotowości do następnych
i następnych wysiłków w nas bulgocze. Nieraz biorą się z tego
wulkaniczne wybuchy, niekiedy jedynie mały smrodek, ale w sumie
nie to jest ważne.

Ważna jest właśnie ta gotowość, dążenie do celu i próba
własnych sił. Stawiamy sobie ideały, przymierzamy się do
ponadczasowych wartości, szukamy humanistycznych prawd. Są one
dla nas prowokacją, wyzwaniem i jednocześnie silnym magnesem.
Ideały nas przerastają, wydają się niedosiężne, lecz kuszące.
Jeżeli nie możemy ich osiągnąć, wzbiera w nas już tylko
pragnienie, by się choć do nich zbliżyć. I jest to ważne, by
iść za tym głosem.

Tylko dzięki temu możemy wyjść z zamkniętego
egocentrycznego światka, wąskiego indywidualizmu. W dążeniu do
ideałów, w tym przeskakiwaniu samego siebie stajemy na drodze
szeroko pojętej samorealizacji: ideologicznej, kulturowej,
duchowej. Nasze życie nabiera rozmachu, fantazji i to jest
piękne. Bardziej lubimy szaleńca porywającego się z motyką na
słońce niż ostrożnie pełzającego ludzkiego gada.

A sukces w tym wszystkim, nasza satysfakcja? Moje
powodzenie jest na miarę mojego wysiłku. To odczucie czysto
subiektywne, nic więcej. Samocena jest jedynym rzetelnym
kryterium naszych osiągnięć, chociaż często zmuszani jesteśmy
do liczenia się z druzgocącą krytyką lub litościwą pochwałą
naszych poczynań przez innych. Pochwaliłam się na wstępie moimi
codziennymi automobilowymi sukcesami i musicie je uznać lub je
zlekceważyć. Nie zmieni to jednak w niczym mojej satysfakcji,
chęci chełpienia się i poczucia dumy. Biorąc pod uwagę zakres
postawionych sobie wymagań, stopień trudności przy ich
realizacji, tylko ja sama mogę mówić o powodzeniu lub porażce.
Jakie aspiracje, taki sukces.

I jeszcze może tylko o potrzebie powodzenia, sukcesu. Bez
niego ciężko by było. Nikt nie zazdrości Syzyfowi jego
syzyfowej pracy. Beznadziejne takie turlanie kamieni pod górę
bez efektu i końca. Kamień choć ciężki, z mozołem przepychany
musi kiedyś wreszcie zostać na szczycie, budować opokę. Tylko
to nas zachęci do dalszego wysiłku. Sprawdzimy się, uwierzymy w
siebie, nabierzemy przekonania o własnej wartości. A to już
więcej nawet niż połowa sukcesu, prawie gotowy sukces. Tylko
sprężyć się, by po niego sięgnąć. A warto.




Magdalena Nawrocka
www.geocities.com/magdanawrocka




--
Archiwum grupy: http://niusy.onet.pl/pl.sci.psychologia

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


 

strony : [ 1 ]


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

Filozof vs. psycholog, c.d.
Na problemy damsko męskie
Osobwoś
Osobowoś
Osobowoś

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

Połowa Polek piła w ciąży. Dzieci z FASD rodzi się więcej niż z zespołem Downa i autyzmem
O tym jak w WB/UK rząd nieudolnie walczy z otyłością u dzieci
Trump jak stereotypowy "twój stary". Obsługa iPhone'a go przerasta
Wspierajmy Trzaskowskiego!
I co? Jest wojna w Europie, prawda?

zobacz wszyskie »