Data: 2001-07-05 21:50:41
Temat: Re: byc soba
Od: "kern" <k...@k...net.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
>Użytkownik "poranna mgła" <p...@p...onet.pl> napisała:
>> Użytkownik "kern" <k...@k...net.pl
>
> > gdy ma sie jakies problemy z osobowoscia czesto slyszy
> > sie 'badz soba' , 'otworz sie', 'badz spontaniczny' etc.
> > a co wtedy gdy czlowiek grzebiac w sobie odkrywa, ze
> > problem narasta gdy coraz bardziej stara sie byc soba ?.
>
> Bycie soba wymaga ogromnej odwagi i wcale nie jest takie latwe dotarcie
'do
> siebie', do swojej prawdziwej natury.
Dokladnie. To dopiero przedmna. Ja pisze niestety w innym klimacie.
Nie pisze o zlych nastrojach wieczorowa pora. Pisze o bolu istnienia
przez caly czas. Pisze o tym ze nie mialem odwagi powiedziec, ze mam
kolege bo kolega to ktos kto odroznia sie od znajomego czy
sprzedawczyni w sklepie. ja tego nie odroznialem.
> W to co wierzysz, Twoje wartosci, pojecia dobra i zla, milosci i przyjaxni
> wcale nie musza, a wrecz nie sa Twoimi wartosciami. Nabywasz je w calym
> procesie wychowania, sa narzucane przez otoczenie, jakies normy zasady,
> ktore czesto dzialaja na Twoja szkode. Sam musisz okreslic co z tego
> wszystkiego jest Twoje, a co nie i odrzucic to majac caly czas na uwadze,
ze
> wszystko co robisz, a nie krzywdzisz przy tym innych jest dla Ciebie
dobre,
> jest Twoje.
Nie rozumiesz tego ze bylem po drugiej stronie. Piszesz jak do czlowieka
podobnego sobie i innym ktory ma jakies rozterki.
Nawet przez chwile nie bylem zadowolony, ze jestem czastka swiata.
Gdy ktos owiedzial mi cos milega dla mnie to byl falsz. Pare dni temu
olsnilo
mnie ze cale zycie chodze z miomi emocjami na zewnatrz i cokolwiek
ktokolwiek zrobi sprawia mi bol. Karalem sie, jaks trauma z dziecinstwa
Cale zycie to bylo oczekiwanie ze cos musi sie stac. Nagle odkrylem
ze powiedziec komus dzien dobry to juz jest milo i ze jest to sygnal
akceptacji ze nie ma nic poza tym. poczulem czym sie rozni znajomy,
od kolego czy przyjaciela Potrafisz zrozumiec ze dawniej bylbym przekonany,
ze posylajac Ci e-mail'a na priva z podziekowaniem za Twoj post,
czulbym sie zle, bo wyobrazalbym sobie ze jestes rozczarowana bo oczekujesz
ode mnie o wiele wiecej. Tak mysle ze moje 'ego' pchalo moje emocje na
zewnatrz aby je ranic. I tak sie dzialo caly czas. Od nieznajomej osoby na
ulicy
pragnalem tego co moze dac ktos kto kocha i myslalem ze kazdy tego
oczekuje ode mnie.
Nagle to zrozumialem, swiat obrocil sie dla mnie o 180 stopni i martwie
sie zby to nie byl tylko sen. Jezeli to trwalszy stan to jak dziecko
bede odkrywa lswiat, poznawal przyjazn, pojde na pierwsza impreze,
z ktorej wyjde zadowolony i powiem komus dobrze sie bawilem.
Na pewno to dla Ciebie nie zrozumiale, dla mnie BINGO.
Dziwne ale myslalem ze ludzie oczekuja ode mnie zebym powiedzial
cos, czego nigdy nie uslyszeli, zebym odkryl przed nimi dusze.
dla mnie to byla najwyzsza wartosc. A caly czas zalezalo mi tylko na
akceptacji, zebym umial sie usmiechnac, poczuc sie swobodnie,
byc akceptowanym, umiec paplac. Cieszyc sie z wyjazdu na w gory,
z imprezy z tego ze jest ladna pogoda. Inni sie cieszyli a ja tego
nie rozumialem bo myslalem ze prawdziwe zycie jest calkiem
gdzie indziej, w otwieraniu duszy w szczerym mowieniu
co czuje etc. Nie sa to moje wizje, tak bylo. Moje odkrycie to
poczucie ze spotykam znajomego, mowie czesc, masz fajna
koszule to juz jest wszystko on jest zadowolony a ja nie mam
powodow do zmartwien. Uwieszysz ze spotykajac niemal
nieznana osobe mialem ogromne poczucie winy ze nie dalem jej
tego czego oczekuje ?
kern
> pozdrawiam cieplo
> poranna mgla
>
>
--
W sumie mam goscia w d***e ale niech sie troche pomeczy ...
copyright - pss.
|