Strona główna Grupy pl.sci.psychologia chcę się zabić

Grupy

Szukaj w grupach

 

chcę się zabić

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 46


« poprzedni wątek następny wątek »

21. Data: 2001-03-14 21:49:16

Temat: Re: chcę się zabić
Od: Bohun <b...@p...fm> szukaj wiadomości tego autora

Pietlek napisał(a):
>
> www.leczdepresje.org
>
> zajrzyj tam, mysle ze to moglo by ci pomoc, to jest moja opinia :P

zajże tam, dzięki...


--
pozdrawiam...



Bohun



mailto:b...@p...fm


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


22. Data: 2001-03-14 21:57:31

Temat: Re: chcę się zabić
Od: Bohun <b...@p...fm> szukaj wiadomości tego autora

Duch napisał(a):
>
> Czesc Bohun!
> Fajnie ze to wszystko napisales...
> Sam mialem podobne problemy, moze z inym "docieniem" inne, ale
> ogolnie podobne.
> Dzisiaj juz jestem dziadkiem ;-) ... tzn. troche wyszedlem jakos z tego
> dola.
> Oto moje pare slow (bedzie troche ostro):
>
> Jestem (twoj stan) jest produktem pewnego kierunku (dziadowskieg) w jakim
> idziemy.
> Ale to Cie nie usprawiedlia, bo sam go tworzysz.
>
> Po pierwsze: dobro i zlo:
> znajoma (kolo 40ki) ma syna okolo 18-lat,
> wymieniamy sie grami komp., facet ok, ale widze jak matka go chowa.
> Zamiast przycisnac czasem szczyla...
> najpier placze, ze facet sie nie uczy i lata po poworku i imprezach,
> .. no to ja raz przystapilem do akcji (chialem pomoc):
> "kolego dzisiaj ja tu kieruje,
> pokaze Ci jak sie trzeba uczyc i dzis nigdzie nie wyjdziesz"...
> czyli zapodalem troche stresu i przystapilem do dzialania...
> i co sie okazalo?... przestraszylem mamuske!
> "nie mow tak on taki biedny i wogole, po co go stresujesz?".

z tego wynika iż ważne jest chyba wiedzieć czego się chce?

> To po co ona placze?: albo bedzie troche rygoru i przymusu,
> albo synalkowi nie bedzie sie chcialo nawet ksiazki otworzyc,
> (slusznie, bo po co?)
> To jest zasada tego swiata i zycia tu!
> Jesli mam jablonke trzy kroki od siebie to nie bede chodzil do
> takiej samiej 3 km. Bo tak wygodniej.
> Zauwazyliscie, ze jak czlowiek nie ma wiekszego problemu to
> poczatkowo blahe problemy staja sie wielkimi (jakby za braku duzych)?
> Czlowiek - pozostawiony sobie samemu -
> caly czas schodzi na "zla sciezke"...
> Nie wiem czy zauwazyliscie, czlowiek na pstrychoterapi, (udanej!),
> ile on wyrzyca z siebie krzywd i lekow, powstalych podczas
> jakiegos okresu czasu. Zebu temu zapobiec trzeba sie starac
> (tylo jak? i o co?), trzeba caly czas byc "czujnym",
> potrzeba treningu siebie samego (cokolwiek to na razie znaczy)
> i pewnej weryfikacji, rachunkow sumienia itp.
> A zycie "tak sobie", powoduje narastanie problemow i poczucie uwiezienia
> i frustracji.
>
> W takim kierunku ida dzisiaj ludzie... na strazy tego dziadowstwa stoi
> "wrazliwy spolecznie lud".
> Prosty przyklad: najpierw ludowy marsz przeciwko przemocy (bo morderstwo),
> a potem ... "biedny Sebastianek, kryminalista, ale nie mozna go
> wsadzac do wieziania, bo on przeciez przerwie studia,
> i bedzie plakal, a poza tym on taki przystojny". Tfu!
> A zycie to potkniecia, za potkniecia (niestety) trzeba zaplacic,
> (najpierw przyznac sie oczywiscie do bledu!)
> i wtedy nastepuje "odnowa", zrzucenie winy z karku.

więc chodzi Ci o to żeby być konsekwentnym w tym co się robi?


> Potracilem samochodem czlowieka? Musze nad tym zaplakac i
> przyznac sie do winy. Oczywscie nie chce, bo sie boje, uciekam...
> i po to jest wlasnie np. policja, zeby mnie zmusic, "zlamac",
> wtedy placze, zrzucam z siebie wine i stres,
>
> ale nie, nie, nie mozna przeciez "krzywdzic czlowieka",
> przeciez on bedzie plakal...
> Oczywiscie taki czlowiek, tak potraktowany, cieszy sie niezmiernie,
> w koncu to nie ja bylem winny..., troche wypilem fakt,
> ale kto dzis nie pije?
> Rzucielm rodzine, kto dzis nie rzuca?
> Poza tym kto gdzie jest napisane ze mam byc tak dlugo z ta babka?
> Nastapuje akceptacja zlego (w tym przypadku potracenia).
>
> Czujecie glupote takiego podejscia?

być może ze jakieś zasady są w życiu potrzebne...

> Na strazy tego wszystkiego stoi pewnie matka,
> uwaza sie pewnie za "zrodlo dobroci", hehe,
> w koncu bronila Cie przed trudami zycia? No nie?
> Ale ona w sumie nie jest winna, albo malo...,
> bo kobiety nie powinny przeprowadzac "weryfikacji" (np. manto)
> tym powinien zajac sie ojciec (na tak ale on tez skrzywdzony
> przez "zle kobiety", jak wsrod takich dzieci mozna sie dobrze wychowac?,
> kto mial Ci pokazac co jest dobre a co zle?).

no właścnie ojciec będąc raz na pół roku
w domu starał się NADROBIĆ zaległości
przez co pewnie zamiast "coś mi pokazać" w MOIM przekonaniu "krzywdził
mnie"...
Do tego mam jeszcze pecha, że sam mój ojciec nie jest jakimś silnym
psychicznie człowiekiem... też miał swoje kryzysy, czasami gubi się
w tym co mówi... dlatego niestety nigdy nie był dla mnie 100%
autorytetem...
szkoda... :-((



> Hehe, przyznac sie do winy, ... ale przeciez wina jest
> wmowiona przez fanatykow religijnych... winy nie ma....
> To oni sa wszystkiemu winni bo sami wine wmawiaja!
> Oni tak manipuluja zeby wine w Tobie wytworzyc, hehe.
> Poza tym patrz na to np. chrzecijanstwo, przeciez to "religia strachu",
> caly czas mowi cos o winie, strachu, "bojazni bozej",
> sredniowiecze w nowoczesnym XX wieku! hehehe
> A buddyzm? Znowu wina, karma, problemy :-)), co za sredniowiecze...
>
> To wszystko powoduje u Ciebie taki stan w jakim jestes,
> ale Ty ta wizje tez budujesz oczywiscie.

obecnie nie określam się już mianem ateisty... raczej wieżę w jakąś
"siłę"
nie wiem może "siłę koszmiczną", coś ponad mną... wciąż mam jednak
odrazę
do kościoła katolickiego... dlatego chyba małe szanse, że pójdę do
kościoła
z własnej potrzeby... no, ale w boga i jakiś byt po śmierci chyba
zaczynam
wierzyć...

> A poza tym: jak Cie wziasc w karby bracie kiedy dzisiaj jest "robta co
> chceta",
> i "nikt nie powinien nakazywac nikomu co ma robic?".
> Nikt Ci chyba nie pomoze, bo bedzie musial Cie przycisnac,
> tak zebys stanal twarza w twarz ze swoimi problemami, i zrzucil troche
> egoizmu.

no właśnie... ludzie boją się narazić tym "potrzebującym"...



> A czemu nie maja potrzec podejrzliwie jesli ciagle cos ze szkoly ginie?
> Stad te nerwy przeciez... I trzeba to zrozumiec skad sie biora te nerwy
> u nauczycieli.

byćmoże z perspektywy czasu też tak zaczynam na to patrzeć, ale wiem
że jeszcze wtedy wogule tego nie dostrzegałem... teraz też jeszcze czuję
jakieś resztki nienawiści i chęci odwetu... mam nadzieję, że to jednak
jakoś w sobie zgaszę...


> Dobra, dosyc tego, wybacz za "pouczanki", ale chcialem pokazac Ci, moj punkt
> widzenia,
> moze pisze troche "fanatycznie", ale trzeba sie wreszcie wziasc do roboty,
> no nie? ;-)

tylko że od teorii do praktyki jest siedmiomilowy krok... ale ostateczne
te siedem mil też da się pokonać choćby się czołgając...

> Pozdrawiam! Duch

serdeczne dzięki... chyba ze 3 razy czytałem co napisałeś, ale chyba
mniej więcej udało mi się zrozumieć o co Ci chodzi... :-)

pozdrawiam i jeszcze raz Dzięki...

Bohun


mailto:b...@p...fm


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


23. Data: 2001-03-14 22:16:04

Temat: Re: chcę się zabić
Od: Bohun <b...@p...fm> szukaj wiadomości tego autora

loggy napisał(a):
>
> Co by wam tu napisc zuczki jedne ??
> No to moze po koleji:
> - widac macie za duzo wolnego czasu, nudzicie sie i nic nie robicie
> w przypadku Bohuna - lenistwo wpedza go w wyrzuty sumienia i poglebia
> depresj

> Damian ma przynajmniej ta elektronike..... Tak wiec Bohunie znajdz sobie cos
> co moglbys robic, cokolwiek...
> czytaj ksiazki (TV raczej nie pomoze bo programy TV to dno i niczego nie
> wnosza)
no i nikt z moich znajomych chyba by nie uwierzył, ale byłem tydz. temu
w bibliotece... pożyczyłem jakieś ksiązki o zjawiskach paranoramlnych...
pewnie się śmiejecie (mam 21 lat)... ale prznajmniej przez pare godzin
coś oderwało mnie od niepożądanych myśli...

> moze bys sie zajal projektowaniem stron www albo czyms podobnym z dziedziny
> informatyki ?
może to dobry pomysł... tak myślę, że zrobię stronę o trądziku który
zrójnował
mi czas liceum... Chyba się go już pozbyłem, a więc mógłbym może
udzielić
jakiś rad ludziom w potrzebie...

> moze troche sportu??? to pomoze tez zdrowiu...

może


> - widze ze starzy wam sypia kasa jak 150, ale jak widac kasa to nie
> wszystko...

tak może i było... ale teraz dochody w mojej rodzinie spadły o jakieś
40%
z kranika leci już tylko "ciurkiem", a niebawem pewnie zacznie kapać...

> Moze sprobujcie sie od starych odizolowac finansowo??? - mowie sprobujcie bo
> to niemozliwe chyba do konca, ale sprobowac mozna - nic tak nie
> satysfakcjonuje jak zarobiona kasa :-)

budują tu nieopodal kolejny hipermarket... może to dobry pomysł... nawet
robiąc na kasie można pewnie poznać jakąś młodą kasjerkę...



> ja rozumiem ze podobaja ci sie tylko fajne laseczki (do B.) ale proponuje
> nastepujace postepowanie....
> rozmawiaj z tymi normalnymi... jak pogadasz z jedna czy dwoma to sie
> przelamiesz i nim sie spostrzezesz juz bedziesz swobodnie mogl z kazda gadac
> zdobedziecie doswiadczenie o czym sie z laskami gada (a wbrew pozorom sa to
> normalne temat) i poczujecie sie pewniej i poznacie ich psychike
> a stad juz krok do poznania tej jedynej i.... Zycie nagle nabierze sensu...
> :-)

usiłuję nawiązać kontakt z koleżankami z grupy... tylko, że jak
rozmawiam
z jedną (ma chłopaka wiec bez żadnych planów co do niej)
to jeszcze jakoś idzie... gorzej jak z kilkoma naraz wtedy zupełnie nie
wim co powiedzieć... jestem zagadany, totalnie onieśmielony i mało
pewny siebie...

> ha... nie mam watpliwosci ze wiara by wam pomogla, ale zeby wierzyc
> musielibyscie najpierw uwierzyc... a zeby uwierzyc musielibyscie sie
> najpierw czyms zaintersowac, zaskoczyc, zachwycic.... moze tym ze Bog was
> kocha (czasem wydaje mi sie ze tylko On) i ze odpuszcza wam wasze winy ? No
> i ze chce waszego dobra... To naprawde pomaga

ja to już wiem... ale do kościoła się nie wybiorę, bo mam pewien uraz co
do niektórych katolików (za nich się uważali), a któży jeszcze bardziej
z zawiści do mnie podcinali gałąź na której siedziałem... Nie mam
wątpliwości,
że w coś wierzę... Tak sobie pomyślałem, żeby samemu na własny użtek
stwożyć
jakiś system... tzn. np. zaakceptować istnienie jakiejś "beosobowej,
wyższej siły"
dodać do tego mixturę ogulnoznanych watrtości humanistycznych... i
chyba to
powinno wystarczyć...

> PS. mam nadzieje ze zaden z was nie udawal i pisal wszystko tak jak jest bo
> jak bylo inaczej to po co ja sie tu kurna produkuje ??? ;-)

fajnie by było tak sobie poudawać... niestety wszystko jest w 99%
prawdą...
traktuję to jako spowiedź... oczekując jakiejś rady... nie miałem
z kim o tym pogadać więc puściłem moje smutki w czeluści Internetu...

> PS2. aha - zapomnialbym, o samobojstwie moze lepiej zapomnijcie...
kiedys
> jak zobaczycie ze zycie jest piekne to nad tym pomyslcie i wyciagnijcie
> wnioski...

jak już mówiłem najgorsze dno mam już za sobą... nie chcę tylko znowu
w to wpaźć... puki mam trochę siły spróbuję coś robić... może się uda...
Sam się zacząłem zastanawiać nad sobą... i o dziwo wiele z tego co
piszecie
chyba się pokrywa z moimi przemyśleniami... dzięki Waszym wypowiedziom
może się w tym wszystkim utwierdzę... mam taką nadzieję...


p.s.
kupiłem sobie dzisiaj papugę falistą... przynajmniej nie siedzę już sam
w pokoju... :-)



--
pozdrawiam...



Bohun

mailto:b...@p...fm


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


24. Data: 2001-03-14 22:33:02

Temat: Re: chcę się zabić
Od: Bohun <b...@p...fm> szukaj wiadomości tego autora

demolka napisał(a):
>
> czesc
> ja mam dosyc podobne problemy z zyciem
> co do dziewczyn to tez

tylko że Ty uczysz się w technikum ekektrycznym, a tam chyba w ogóle
jest mało dziewczn... przynajmniej masz jakieś usprawiedliwienie...


> tez kilka razy, a wl. kilkadziesiat razy myslalem o skonczeniu ze soba
> (czasami nawet kilka razy dziennie jak mialem takiego perfidnaego DOŁA)

ja chyba ten najgorszy okres mam już za sobą... ale wierz mi
wiem co to prawdziwy dół... przeanalizowałem w drobnym szczegule chyba
każdą z możliwości skończenia z sobą... nawet wybrałem coś dla siebie...
mam nadzieję, że jednak szybko o tym zapomnę...

> no ale jeszcze zyje, niewiem po co ale zyje .
> w boga tez nie wierze, bo go nie ma

...a może bóg to wszystko to czego nie znamy? Może to nie
jakiś tam dziadek który ciska pioruanmi... ,ale jakaś forma energii
która napędza ten popieprzony chaotyczny świat...
Ponoć nie da się stwożyć prepetum-mobile... może jednak sam świat jest
właśnie takim prepetum mobile... napędzany przez jakąś nieskończoną
siłę... niekoniecznie bóg musi być taki jak to gada głupi ksiąc
z ambony... jak jest naprawdę -nie wiem, nie zamierzam Cię też nawracać,
ale tylko chciałem Ci pokazać jak ja to postrzegam...


> do szkoly tez jezdze autem taty (merolem),
> raz zaparkowalem sobie tam gdzie to bylo zabronione,

no jak to miło usłyszeć, że nie jestem jedyny... ;-)

> moje zycie tez wyglada podobnie:
> wstaje, ide do szkoly, tam sie bardzo nudze, wracam ze szkoly,jem obiad,
> ogladam tv,ew. siedze przy komputrze,ide spac.
> chociaz nie zawsze tak jest
> i tutaj rada:
> narazie znajdz sobie jakies zajecie, cos co lubisz robic
> i to rob

...no i od jakiś dwuch tygodni czegoś szukam...

> w moim przyp jest to elektronika i jak skoncze to pisac ide sobie robic
> plytki drukowane
> "rozgladnij" sie tez za jakas dziewczyna (dziwnie napisane bo dziwczyna to
> nierzecz, ale w tym sensie)
> ja tez probuje ale mi to cos nie wychodzi

widzisz, ja też próbuję tylko mi na oguł nie wychodzi, a potem łapię
takiego doła że... to chyba kwestia złego podejścia... wmówiłem sobie
że "na siłę muszę mieć kobietę bo inaczej nie ma po co żyć"
i np. idę na jakąś imprezę to od razu mam tylko jedno w głowie:
"dzisiaj jest impreza -koniecznie muszę kogoś poznać...", a
tymczasem kobiety są nie tylko na dyskotece... są w tramwaju,
pociągu, na przystanku, w sklepie... najgorsze to chyba przezwyciężyć
swoją nieśmiałość i nie myśleć w kategoraiach "o ta laska z przeciwka
może być moją kobietą..." właśnie takie myślenie chyba najbardziej
onieśmiela... może chodzi o zwykły kontakt, jakieś miłe słowo,
a nóż może samo zaiskrzy? nie wiem... na prawde nie wiem...

> acha ja jestem bardzo niesmialy
> co by tu z ta niesmialoscia zrobic???

no właśnie co?



--
pozdrawiam...


Bohun

mailto:b...@p...fm


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


25. Data: 2001-03-14 23:18:15

Temat: Re: chcę się zabić
Od: "Eva" <e...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik "demolka" <d...@p...wp.pl> napisał w wiadomości
news:98oiun$avo$1@news.tpi.pl...

> no tak tylko co
> tak samemu troche nudno
> znajomych za duzo nie mam
> tak apropos to cos tam robie
> np. elektronika
>
No i to wielki plus, ze robisz to co lubisz.
Ja tez mam cos takiego.
Ten swiat jest pelen ciekawych rzeczy i ciekawych ludzi - trzeba tylko sie rozejrzec.
Jesli znajdziesz podobnych sobie, o pdobnych zainteresowaniach i przestaniesz myslec
wylacznie o
tym, jak Ci jest zle i nudno, to wszystko moze sie odmienic.
Ktos kiedys powiedzial - "trudniej dzien dobrze przezyc jak napisac ksiege" i mial
racje!
Skup sie na dobrym przezyciu kazdego dnia, a one uloza sie w ciag dobrze przezytych
dni.
No i trzeba polubic siebie:).
To naprawde mozliwe.
Eva





› Pokaż wiadomość z nagłówkami


26. Data: 2001-03-15 06:22:43

Temat: Re: chcę się zabić
Od: "demolka" <d...@p...wp.pl> szukaj wiadomości tego autora


> ...a może bóg to wszystko to czego nie znamy? Może to nie
> jakiś tam dziadek który ciska pioruanmi... ,ale jakaś forma energii
> która napędza ten popieprzony chaotyczny świat...
> Ponoć nie da się stwożyć prepetum-mobile... może jednak sam świat jest
> właśnie takim prepetum mobile... napędzany przez jakąś nieskończoną
> siłę... niekoniecznie bóg musi być taki jak to gada głupi ksiąc
> z ambony... jak jest naprawdę -nie wiem, nie zamierzam Cię też nawracać,
> ale tylko chciałem Ci pokazać jak ja to postrzegam...

> ...no i od jakiś dwuch tygodni czegoś szukam...
dopiero od 2 tygodni???


> widzisz, ja też próbuję tylko mi na oguł nie wychodzi, a potem łapię
> takiego doła że... to chyba kwestia złego podejścia... wmówiłem sobie
> że "na siłę muszę mieć kobietę bo inaczej nie ma po co żyć"
> i np. idę na jakąś imprezę to od razu mam tylko jedno w głowie:
> "dzisiaj jest impreza -koniecznie muszę kogoś poznać...", a
> tymczasem kobiety są nie tylko na dyskotece... są w tramwaju,
> pociągu, na przystanku, w sklepie... najgorsze to chyba przezwyciężyć
> swoją nieśmiałość i nie myśleć w kategoraiach "o ta laska z przeciwka
> może być moją kobietą..." właśnie takie myślenie chyba najbardziej
> onieśmiela... może chodzi o zwykły kontakt, jakieś miłe słowo,
> a nóż może samo zaiskrzy? nie wiem... na prawde nie wiem...
no wlasnie tylko o czym tu z taka w tramwaju czy autobusie rozmawiac
jak wogule ta rozmowe zaczac

a z ta szkola zapomnialem napisac ze w calej sa jeszcze 4 dziewczyny,
zadnej nie znam

> > acha ja jestem bardzo niesmialy
> > co by tu z ta niesmialoscia zrobic???
>
> no właśnie co?
>
>
>
> --
> pozdrawiam...
>
>
> Bohun
>
> mailto:b...@p...fm
>
>


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


27. Data: 2001-03-15 08:13:09

Temat: Re: chcę się zabić
Od: "loggy" <u...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik Bohun <b...@p...fm> w wiadomości do grup dyskusyjnych nap
isał:3...@p...fm...

>
> no właśnie ja chyba też zbyt często myślę "żeby czas minął szybko..."
> Może to błąd...

To powazny blad bo jak sie potem zastanowisz i stwierdzisz ze czas tak szy
bko minol a ty nic nie zrobiles to bedziesz mial wyzuty sumienia i to ci p
ogorszy samopoczucie...

> no tak ale najwięcej samobójstw jest właśnie z miłości...
> sam się trochę obawiam... poznam kogoś, bedzie to ta osoba, zwariuję
> na jej punkcie... jednak niedajboże coś nie wyjdzie, coś się spsuje...
> i co wtedy... cholerka... o ile czuję, że teraz jakoś z tego
> psychicznego bagna może wyjdę, jestem prawie pewien,
> że taki zawód może mnie zabić...

moze sie zdarzyc ze poznasz kobiete a potem ona cie oleje...
to powazny problem szczegolnie jesli masz niska samoocene
musisz zrozumiec ze jestes wyjatkowy i wartosciowy
jesli to zrozumiesz i w to uwierzysz bedzie ci latwiej powiedziec sobie w
takiej sytuacji: "... o biedna kobieta, nie wie co traci !! ale to juz jej
problem. moze wroci, moze nie, jej wybor. to ona marnuje sobie zycie a ja
znajde taka ktora bedzie ze mna szczesliwa i z ktora ja bede szczesliwy.."
tak wiec kluczem do SUKCESU jest polubienie siebie i uwierzenie ze jest sie
kims wyjatkowym
tak zreszta twierdzi chocby Kosciol...

Loggy


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


28. Data: 2001-03-15 08:42:11

Temat: Re: chcę się zabić
Od: "loggy" <u...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

> > Damain to ty zdolniacha jestes jak sie na lekcjach nudzisz bo juz wszy
stko
> > umiesz... to moze bys cos dokladniej poznal juz na poziomie szkoly
> > wyzszej...

> nie wiem czego ucza na wyzszych
> a z tym materialem to jest tak ze jak np. widze w jakiejs gazecie jakies
> nowe ukladyto staram sie je bardziej poznac i grzebie gdzieniegdzie
> (i tu komp sie wlasnie przydaje)
> tak wiec z ta zdolnoscia to tak ze wiem bardzo duzo nowosci
> o ktoroch w tej szkole w najblizszym czasie nie bedzie
> plus oczywiscie wiekszosc materialu ze szkoly, ale oczywiscie nie wszyst
ko.

znajomy na elektornice robi na prace magisterska sprzetowy odtwarzacz mp3
:-)
na mikroporcesorze sygnalowym
jak ci sie uda to samo zrobic to zastanow sie powaznie nad studiami - zawsze
to jakis cel

> > ja rozumiem ze podobaja ci sie tylko fajne laseczki (do B.) ale propon
uje
> > nastepujace postepowanie....
> > rozmawiaj z tymi normalnymi... jak pogadasz z jedna czy dwoma to sie
> > przelamiesz i nim sie spostrzezesz juz bedziesz swobodnie mogl z kazda
> gadac
> > zdobedziecie doswiadczenie o czym sie z laskami gada (a wbrew pozorom sa
> to
> > normalne temat) i poczujecie sie pewniej i poznacie ich psychike
> > a stad juz krok do poznania tej jedynej i.... Zycie nagle nabierze
> sensu...
> > :-)

> no tak tylko by trzebabylo jakies znac

no nie wiem co ci tu podpowiedziec...
moze tak:
- kolezanki siostry (o ile ja masz)
- sasiadki
- kolezanki sasiadki
- siostra sasiada
- absolutnie nie te z twojego technikum !!! za duza konkurencja i pewnie one
sa juz zbyt "meskie"..
- corka sasiadki
- znajoma z pracy z Holandii
- dziewczyna z tramwaju (autobusu bo w Opolu nie ma tramwaju :-) )
- i inne...
a zeby kogos znac trzeba kogos poznac
i raczej proponuje podejsc na luzie do samego etapu poznawania a nie na za
sadzie: ".. czesc chce cie poznac, badz moja dziewczyna bo jak nie to kata
strofa..."
no i poza elektornika moze warto by sie zainteresowac czyms mniej material
nym a bardziej duchowym - kobiety lubia takie rzeczy
wiesz tam ptaszki, kwiatki, wierszyki czy cos.... :-)


>
>
> > ha... nie mam watpliwosci ze wiara by wam pomogla, ale zeby wierzyc
> > musielibyscie najpierw uwierzyc... a zeby uwierzyc musielibyscie sie
> > najpierw czyms zaintersowac, zaskoczyc, zachwycic.... moze tym ze Bog
was
> > kocha (czasem wydaje mi sie ze tylko On) i ze odpuszcza wam wasze winy
?

> No

Nooooooo

> > i ze chce waszego dobra... To naprawde pomaga
> > (juz widze jak niektorzy netowicze mnie za to zgnoja ale co tam - wali
> mnie
> > to, podobnie jak glupie gadanie belfrow)

> bog nie dla mnie

Bog jest dla wszystkich...
Nie zwazaj na to jak sie zachowuja niektorzy z "katolikow", co mowia i co
czynia...
Owszem moze Cie szlag trafiac, ale nie masz prawa na podstawie ich zachowa
nia oceniac wiary jako takiej...
Bo czesto maja oni jakis zafalszowany obraz Katolicyzmu przesiakniety albo
fanatyzmem albo na wskros ateistyczny.
Bladzic jest rzecza ludzka i jak powszechnie widac ludzie bladza... Ba ksi
eza tez bladza bo tez sa ludzmi...
Ale gdybys tak poczytal Pismo Sw. czy oredzia Papieza skierowane do mlodzi
erzy to latwiej bys zalapal o co biega.
A chodzi o to, ze Bog z wielka miloscia przyjmuje kazdego czlowieka (por.
przypowiesc o synu marnotrawnym - i podstaw niektorych katolikow w miejsce
tego syna ktory pozostal w domu a Boga w miejsce czekajacego Ojca - wtedy
zobaczysz jak wiele ma to wspolnego z zyciem)
Piszesz tez gdzies dalej po co zyc, skoro DUP !! trzesienie ziemi i PYK !!!
pare kilo ludzi poszlo w piach.
Otoz wiara daje nam ponadczasowy sens zycia juz tu na ziemi i potem w niebie
!!!
Patrzac przez pryzmat wiary znika bezsens ziemskiego zycia !!!

Teraz do Bohuna (o ile to czyta) - ja uwazam ze nie trzeba sobie tworzyc w
alsnego systemu wierzen jak proponujesz...
Wystarczy po prostu obrac Katolicyzm z otoczki obludy i falszu i fanatyzmu i
wszystko bedzie jasne. Wtedy bedziesz mogl spojrzez z dystansem na zachowa
nia niektorych pseudokatolikow.

Takie jest moje zdanie i jestem swiecie przekonany co do jego slusznosci.

> > PS. mam nadzieje ze zaden z was nie udawal i pisal wszystko tak jak jest
> bo
> > jak bylo inaczej to po co ja sie tu kurna produkuje ??? ;-)

> jak mialbym wymyslac to by tyle tego nie wyszlo
> jak mialbym wymyslac to bym nic nie pisal

jak bym mial wymyslac to by tyle tego nie wyszlo
jak bym mial wymyslac to bym nic nie napisal
pisalem co mysle
mozna sie zgodzic albo nie
ja chce dobrze

>
> > PS2. aha - zapomnialbym, o samobojstwie moze lepiej zapomnijcie... kie
dys
> > jak zobaczycie ze zycie jest piekne to nad tym pomyslcie i wyciagnijcie
> > wnioski...

> mnie sie wl. nie chce umierac(chyba)

to dobrze

Loggy


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


29. Data: 2001-03-15 10:36:33

Temat: Re: chcę się zabić
Od: "izyda" <i...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

Sluchajcie kochani niedoszli (mam nadzieje, ze nigdy tego nie zrobicie)
samobojcy!

A moze sprobujcie poptrzec na wszystko z tej drugiej strony - bardziej
pozytywnej. Kurcze! przeceiz jestescie ludzmi, jedynymi, niepowtarzalnymi,
niezwyklymi! Kazdy z Was jest inny i przez to cudowny. Jestescie
indywidualnosciami i nie mozna tego rozpatrywac w kategoriach "jestem
fajny", "jestem niefajny".... Bo wszyscy tak naprawde jestescie fajni!
Ludzie maja rozne gusta - i chcac czy nie, dla jednych jestescie fajni, a
dla drugich juz nie... A jak nie, to to juz sprawa ludzi - nie wiedza, co
traca... Jesli ludzie nie potrafia Was zaakceptowac, to swiadczy to o nich
(ze sa np. nietolerancyjni), a nie o Was.
Wazne, zebyscie sprobowali zaakceptowac siebie. Wiem, ze to trudne, ale...
mozna przeciesz sprobowac, (w koncu nic nie stracicie, a ile mozecie
zyskac!). Zacznijcie cieszyc sie z kazdej, nawet najmniejszej rzeczy, ktora
wam sie uda. Przeciez jestescie ludzmi, jak wszyscy inni i do siebie tez
musicie miec szacunek! Dlatego nie wmawiajcie sobie, ze jestescie
nieudacznikami....
To dlugi proces, ale z czasem zaczniecie odkrywac w sobie rozne pozytywne
rzeczy i zaczniecie siebie lubic.

A co do samobojstwa.... Kurcze, a skad wiecie, ze nastepnego dnia po
samobojstwie Wasze życie nie odmieniloby sie??? Czy nie warto zyc chociazby
dla takiej wlasnie mysli? Tak byscie umarli i co? Nawet nie wiedzielibyscie,
jak fajnie by bylo na tym swiecie....
Naprawde wystarczy chwila, zeby wszystko sie zmienilo - np na lepsze. Wiem,
bo dla mnie wlasnie cos takiego sie przytrafilo.... A gdybym sie nie
urodzila, albo gdybym sie kiedys zabila (a tez chcialam...), itd, itd - to
szansa czmychnelaby mi kolo nosa.
Tak naprawde przy zyciu trzymala mnie tylko nadzieja - "a moze jednak jutro
bedzie lepiej, moze los szykuje dla mnie jakas super niespodzianke, tylko ja
o tym jeszcze nie wiem... to moze pozyje jeszcze troche.." I zylam i warto
bylo, naprawde....
_________
Tak w ogole to chcialam wszystkich przywitac, bo jestem tu po raz pierwszy.
:) Mam nadzieje, ze czsem uda mi sie powiedziec cos chociaz troche madrego.
:))

No! To glowki do gory! :)

Pozdrawiam wszystkich
swiezo upieczona grupowiczka izyda :)





› Pokaż wiadomość z nagłówkami


30. Data: 2001-03-15 14:55:33

Temat: Re: chcęsięzabić
Od: l...@p...onet.pl (Marlena Lipińska ) szukaj wiadomości tego autora

Pewnmego dnia Bohun <b...@p...fm> na <p...@n...pl>
napisal:

> Witam...

I ja Ciebie

> /.../

Nawet jak ma sie ustabilyzowane zycie, to czasem przychodzi taki moment, ze
wszystko sie wali. Ale Bohunie to nie znaczy, ze masz tracic nadzieje. Miej
ja. Nie Ty jeden masz mysli samobojcze. Pomysl Bohunie ilu ludzi jest
samotnych, chorych... wiem mowie stereotypy, ale piszac tu szukales ludzi...
jakis dloni i... znalazles je.... widzialam ile osob do Ciebie napisalo.
Wierz mi, warto zyc... mimo wszystko warto, bo nie wiesz co jest za tym
zakretem. Zyj na przekor wszystkiemu. Jak poczujesz znajome uczucie smutku i
ciemnosci, to... wez miotle i wymiec je... pogon... trzasnij im drzwiami
przed nosem... rozesmiej im sie i zyj. Booozeee, jestem starsza od Ciebie i
to o wiele, wiele przezylam..., ale o tym nie bede pisac i tez mi jest
teraz trudno, ale Bohunie ten swiat stoi przed Toba otwarty... zobacz... tak
jest... uwierz w to... Ciagle sie uczymy. Masz swiadomosc, wiec zawalcz z
tym. Potrafisz... Wiesz, ze umiesz. Umiesz!

Bardzo cieplo i serdecznie pozdrawiam,
Marlena Lipińska

G-G 148122
m...@p...com
l...@p...promail.pl
m...@p...wpl.pl





--

--
Archiwum grupy: http://niusy.onet.pl/pl.sci.psychologia

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : 1 . 2 . [ 3 ] . 4 . 5


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

bodzce
Samobójstwo, a płeć
Trzy miesiące...(dosc dlugie)
Trzy miesiace....(dosc dlugie)
Re: Prof. Jerzy Robert Nowak o Jedwabnem

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

Senet parts 1-3
Chess
Dendera Zodiac - parts 1-5
Vitruvian Man - parts 7-11a
Vitruvian Man - parts 1-6

zobacz wszyskie »