Data: 2007-11-24 11:18:13
Temat: Re: chodzi o życie człowieka proszę o pomoc!
Od: "John Shade" <p...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
> John Francis Shade wrote:
>
> > szpitala (oczywiscie slusznie) i zapakowano mi dawki haloperidolu, pozatym
>
> no, i w koncu zjawil sie ktos kto ma doswiadczenie z tym lekiem...
> moze mi objasnisz troche, bo jako laik z ulotka i specyficzna mutacja mam
> troche problem z dawkowaniem...
> przede wszystkim na badaniu krwi nie oznaczono aktywnosci tarczycy , zarowno
> przed jak i po podaniu leku, co moglo wykluczyc z miejsca stan zapalny
> ukladu krazenia - adrenochrom zdaje sie jest wtedy syntezowany glownie
> przez uszkodzona czesc ukladu krwionosnego jako jeden z hormonow stresowych
>
> nie dostalem tez zadnej szansy na korekcje pracy watroby , dopiero dzis
> lekarz wypisal mi hepatil - rychlo w czas, przy mojej anoreksji moja
> watroba zapewne rozwaza kwestie samobojstwa z wycienczenia, nawet daje o
> sobie znac czasem , chociaz w psychotycznej derealizacji i depersonalizacji
> to wydaje sie byc malo istotne i malo odczuwalne zjawisko, zwlaszcza przy
> zalewie bodzcow somatycznych, i pojawiajacej sie introspekcji ktora
> bramkuje odczucia z rzeczywistosci tak by mozg mogl cokolwiek
> wywnioskowac...
>
> dzis epizod psychotyczny zwalczalem raczej wysokimi dawkami vit pp i vit b,
> dobrze ze lekarz nie byl leniwy i nie machnal tylko od niechcenia recepty na
> b complex , zeszlo cale opakowanko prawie, i mialem przeglad z dziedziny
> 'zgadnij czego to niedobor' .
>
> zdaje sie to daje lepsze rezultaty niz haldol, zwlaszcza jesli znajdzie sie
> jakis sensowny element ktory w nim pomoze, znajomy podrzucil mi ladna
> amerykanska ksiazke o praktyce pielegniarki psychiatrycznej, bogato
> ilustrowana w dodatku i z wykresami, bardzo przydatne w moim stanie, oraz
> na nude w poczekalni , mozna sobie bylo probowac odgadywac co kto ma z
> pacjentow ktorzy przyszli i uzupelniac niedobory informacji na temat
> algorytmow postepowania i nawiazywania kontaktu, co dla osoby z osiowym
> objawem autyzmu jest dosc przydatne, poczucie ze wie sie co sie dzieje
> dookola uspokaja , duzo bylo o klinicznych objawach niedoboru witamin co
> pomoglo mi odroznic nerwicowe leki od realnych objawow i analizowac
> postepujaca psychoze w calkiem pragmatyczny sposob, rowniez latwiej mi bylo
> (jako rzadki bywalec szpitali) interpretowac zachowanie pielegniarek, ktore
> czesto nie majac wgladu w historie choroby musialy powtarzac wywiad, czesto
> uzywajac schematow ktore byly dla mnie niezrozumiale, dzieki czemu nieco
> szybciej zeszlo nawiazywanie kontaktu (mam nadzieje) i mniej narazilem
> ubezpieczyciela na straty finansowe dzieki temu.
>
Jestes bardzo ciekawym kolesiem, to mozna powiedziec na pewno.
Ale moim zdaniem nie powinienes tak bardzo jechac po psychozach
bo to niezdrowe i podobno wyniszczajace wiec powinienes chyba lykac
prochy (choc nie w nadmiarze - w minimalnej stosownej dawce) Fajnie
ze masz jakas opiekę medyczną totez chyba nie powinienes od niej
stronic, powinienes chyba miec
przypisanego do siebie na stale jakiegos kumatego lekarza - nie z gatunku
tych wulgarnych debili, choc pewnie trudno takiego znaleźć.
Co do mnie to gdy trafiła mi sie ta mala psychoza (tylko kilka dni
to trwalo dawno temu i pozniej sie nie powtórzylo, a dokladniej
powtórzylo sie jeszcze kiedys ale leciutko i krótko po czym jakby samo
przeszlo) to trafilem na kumatą ordynatorkę, która zdrowo obrypała
moją matke i siostre - i slusznie. Moje problemy wziely sie
stad ze po skonczeniu studiow matka i siostra odwrocily sie jakby ode
mnie - wygonily mnie jakby defakto z domu (ze swojej czesci domu,
ktory zaczely zamykac na klucz), ojciec mial swoje problemy, chudłem
chudłem, bo nie mialem co jesc, zaczalem wygladac jak narkoman,
wredna ciotka do ktorej chodzilem pogadac widac jakos nie przejmowala
sie tym ze dziwnie wygladam, mialem bardzo maleńkie zasoby kasy
zdobywane nieziemsko nudną robotą na polu kapusty, jak mowie chudlem
chudlem w końcu przeszedłem w stan psychozy latalem jak oszalaly 3 czy
cztery dni po czym karetka siupnela mnie spod domu a w szpitalu
buchneli mnie w kaftan (a jak - nie bylo tak zle - ale z tymi kaftanami
to lekka przesada bo ja np balem sie ze umrę z glodu bo po prostu
zostawili mnie zwiazanego na lozku w zamknietej sali wyszli zastrzyk
w tylek zgasili swiatlo pstryk i czesc, a ja leze w tym zamknietym pokoju
na lozku ze spręzynami i rozmyslam ze jak mnie nie
rozwiazą to umre bo czlowiek musi pic i jesc - dało sie jednak przezyć,
i ma to imo tak naprawde w sobie sporą dawke komizmu, wtedy tez sie
az tak bardzo nie balem - widac jestem odwazny, odwaga jest naszą wiarą,
nie?) Dawali mi ten haloperidol i wiecej nie ma tu za bardzo co
opowiadac, bylem strasznie rozmazany i senny, nie miaalem nawet sily
lezec jak przed snem, moim zwyklym problemem bylo, 'jak ja przetrwam
to lezenie, skad ja docholery wezme sile zeby lezec zeby utrzymywac
uwage, swiadomosc' to za sparawą kosmicznie za duzej dawki prochów,
dawali mi chyba z 10 razy za duzo tak sadząc na oko. Zalilem sie matce
ktora mnie odwiedzila w szpitalu, ze nie czuje sie tu za dobrze,
matka po tym skadinad poszla po rozum do glowy i jak mnie wypisali
ze szpitala (pamietam podroż jakby maluchem ktory prowadzila
moja siostra do domu) wziela mnie do chaty i tam nic specjalnie
przez rok nie robilem tylko lykalem prochy (tez za duzo i za dlugo)
i spalem, snulem sie tez po misteczku i czytalem ksiazki, ale byl
to najesenniejszy rok mojego zycia. Pozatym w szpitalu mimo tej
swojej strasznej sennosci poznalem fajnego kolesia janka (sluchacza
hip-hopu) który sie dzielil ze mną swoją tanią cola z butelki
i pismem hiphopowym, (on mnie chyba nauczyl co to znaczy slowo 'TAG'
bo wczesniej nie wiedzialem, tag jest to mural, malowidlo nascienne
z wystrzalowym jakby logo czy tez podpisem) pamietam tez co chetnie
podkreslam ze ewidentnie mimo mojej sennosci zalecala sie do mnie
bardzo zgrabna pielegniarka. Ale mowie po tym moim epizodzie
psychotycznym JA powinienem byc w szpitalu nie miesiac leczy tydzien
po czym w domu lykac leki (ktorych juz wtedy lykalem dosyc malo)
nie rok a trzy miesiace, po mniej wiecej tym roku sytuacja tak
wygladala ze normalnie majac zapewniony podstawowy byt materialny
nie musialem wariowac wiec poczulem sie jakby lepiej nawet powoli
zaczynalo mnie z powrotem interesowac programowanie w c
(oraz milosc do pewnej kobiety) znalazlem sobie przez neta pracę
w odleglej firmie programistycznej, przyjechalem zaczalem pracowac
jako programista i przerzylem jeden z najszczesliwszych okresow
swojego zycia, nie che mi sie wymieniac tych wspanialosci
ale glownie byly to niezwykle piekne i blyskotliwe kolezanki
ze stancji na ktorej mieszkalem oraz blyskotliwi i weseli kolesie
z pracy i tez ze stancji (imprezki na 50 osob itp) Spory kawalek
pozniej czyli teraz juz popadlem w lekką depreche i moje zycie nie
jest tak wesole, no ale pracuje robie ciekawe rzeczy i jestem
zadowolony ze swojej sytuacji, z grubsza wszystko jest ok (pominawszy
dziwne problemy z krazeniem i cierpnieciami nóg) ;-) :-(
Francis Shade
> pozdrawiam
> --
> --
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
|