W wiadomości <news:ditfjb$md7$1@nemesis.news.tpi.pl>
Dariusz Drzemicki <d...@a...com.pl> pisze:

> Aby ta otwartość z jednej strony była odpowiedzialna, a drugiej
> posłuszna planom Bożym wobec małżeństwa.

Ale mnóstwo ludzi nie podlega żadnym planom bożym.

> Przy metodach naturalnych wykorzystujemy to, co mamy w naturze (cykl
> miesiączkowy) i nie zajście w ciążę ma charakter tymczsowy

Czy mam przez to rozumieć, że poczynacie dzieci jedno po drugim czy też
kochaliście się w życiu tylko tyle razy, ile dzieci dotąd spłodziliście. Jak
bowiem inaczej rozumieć wyrażenie "nie zajście w ciążę ma charakter
tymczasowy"?

> i jest podporządkowny woli Bożej.

Jak wyżej. Nie wszyscy ludzie podlegają woli bożej.
BTW - jednak również wykorzystują to, dostali w naturze - choćby popęd
płciowy.

> W postawie antykoncepcyjnej odrzuca się metody naturalne (niewygoda,
> nie będę dostosować się do cyklu, bo chcę wtedy, gdy mam ochotę)

I co jest złego w tym, że ktoś wybiera dogodniejszą dla siebie metodę, a
kocha się wtedy, kiedy ma na to ochotę, a nie wtedy, kiedy mu wolno?

> plan Boży, a dziecko traktuje się jako zagrożenie.

A Ty współżyjąc z żoną w okresie bezpłodnym nie traktujesz dziecka jako
zagrożenia?
Tylko dlatego, że stosujecie inną metodę zapobiegania ciąży?
Czy raczej dlatego, że otwarte powiedzenie sobie prawdy burzyłoby Wasz
światopogląd, więc dla świętego spokoju nazywacie to nie antykoncepcją, lecz
regulacją poczęcia. Tyle tylko, że inna nazwa w żaden sposób nie zaćmi
istoty sprawy.
Dlaczego uważając się za odpowiedzialnego (bo nie współżyjesz przez miesiąc
na okrągło) i otwartego na życie (bo gdybyście wpadli, to przyjmiecie
kolejne dziecko), nie potrafisz przyjąć do wiadomości, że inni (ci od
antykoncepcji) również są odpowiedzialni (dlatego uprawiają seks w
prezerwatywie) i otwarci na życie (bo zdają sobie sprawę ze wskaźnika Pearla
tego sposobu antykoncepcji i z tego, że mogą wpaść)?

>> Gdyby było inaczej, to nie stosowalibyście żadnej metody, czyli nie
>> zwracalibyście uwagi na to, w jakim czasie cyklu uprawiacie seks.
>> Byłoby to dla Was zupełnie obojętne.

> Nieprawda. A gdzie odpowiedzialność?

To dlaczego tę samą odpowiedzialność w postaci prezerwatywy czy pigułek
nazywasz złem?
Gdzie tu logika?

> Twoja ocena jest powierzchowna. Postawa antykoncepcyjna i otwarta na
> życie dotyczy nie tylko samego życia płciowego.
> To postawa wobec małżeństwa, dzieci, wobec Boga, wobec siebie, wobec
> małżonka.

Pomijając w tym wszystkim Boga (bo bądź łaskaw poruszać się w tej dyskusji
po obszarach bardziej uniwersalnych - to nie jest pl.soc. religia), co ma
antykoncepcja do postawy wobec dzieci, siebie i małżonka?

> Nieprawda. Antykoncepcja jest zawsze anty.

Tak samo, jak anty jest współżycie poza okresem płodnym.
Ty to nazywasz odpowiedzialnością, a ja Ci tłumaczę, że dla mnie tą
odpowiedzialnością jest również nałożenie gumki.

> To, że antykoncepcja nie przyjmuje wstrzemiężliwości.

No ale co w związku z tym?

> Pigułka ma zapewnić, że mogę wtedy, kiedy przyjdzie ochota.

Jak wyżej. I co w związku z tym? Co widzisz w tym złego?
Skoro człowiek obdarzony został popędem płciowym, który działa niemal całe
życie, to dlaczego nie miałby z tego korzystać, tym bardziej, jeśli ani jemu
ani nikomu innemu nie wyrządza to żadnej krzywdy?

>>> Sprzeniewierzają się celowi, jakim jest współżycie płciowe.

>> No nie może być! Tym celem to niby jest tylko i wyłącznie prokreacja?

> Popadasz w skrajności, a MN właśnie łączą oba cele.

W jaki sposób, skoro współżyjesz poza okresem płodnym?

>> Jeśli tak, to wytłumacz mi, czy uprawianie seksu w okresie, gdy w
>> ciążę zajść nie można, nie jest sprzeniewierzeniem się celowi, jakim
>> jest współżycie płciowe?

> Nie, bo jest jeszcze drugi cel.

Jaki? I czy tego drugiego celu nie ma podczas współżycia z antykoncepcją?

>> I co w tym złego? Co jest złego w pragnieniu i odczuwaniu
>> przyjemności?

> Jeżeli człowieka buduje, jest dobra. Jeżeli rujnuje - zła.

Oczywiście. Na jakiej wobec tego podstawie uważasz, że czerpanie
przyjemności z seksu uprawianego wtedy, gdy tylko ma się na to ochotę,
rujnuje człowieka?

> Antykoncepcja sprzeniewieża się otwarciu na życie.

I uważasz, że ten brak otwarcia na życie rujnuje człowieka?

>> Tym bardziej, że nie wierzę, iż Ty sam uprawiasz seks tylko dla
>> prokreacji.
>> No chyba, że jednak, co by właściwie wiele tłumaczyło ...

> Uprawiać można ziemię. Akt małżeński jest wzajemnym darem z siebie.

Zamiast czepiać się nieistotnych szczegółów (tym bardziej, gdy nie masz
racji, bo uprawiać można również seks) skup się na meritum.

--
PozdrawiaM