Strona główna Grupy pl.sci.psychologia Re: cierpienie

Grupy

Szukaj w grupach

 

Re: cierpienie

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 1


« poprzedni wątek następny wątek »

1. Data: 2002-02-13 11:43:04

Temat: Re: cierpienie
Od: <z...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

floren do Dorrit:

> Nie twierdze, ze nie cierpiac sie nie rozwijasz. Ale kiedy skonczysz sie
> rozwijac w szczesliwosci, to zaczyna ci czegos brakowac. Wtedy nie
> przeskoczysz kolejnego kroku w ewolucji bez szoku. Tym szokiem moze byc
> cierpienie.

Mowisz, jakbys kiedys 'skonczyl sie rozwijac w szczesliwsci' - naprawde? Jak to
wyglada?

Mozna zalozyc sobie, ze w zyciu trzeba cierpiec aby sie rozwijac, wydaje mi
sie, ze rownie dobrze uzasadnione jest stanowisko, ze mozna sie rozwijac nie
cierpiac w tym celu - bo niby skad wiesz, ze 'czegos zaczyna brakowac'?

Moze to nie cierpienia brakuje ale innej metody nauki/rozwoju?

A moze trzeba ciezej pracowac? i jezeli prace uznasz za cierpienie to sie
zgodze ;)))

> Wyobraz sobie sytuacje, ze oplywasz w dostatki i masz ful kasy, ksiazek,
> kursy, wyjazdy. po pewnym czasie co sie dzieje? Chce ci sie nadal rozwijac?
> Kiedy nie masz wzorca porownawczego -nie chce ci sie. I nie bedziesz sie
> rozwijac -nie masz motywacji, zeby sie zmieniac. i nie cieszy cie, ze jestes
> bogata i szczesliwa. szczescie moze przysporzyc ci cierpienia, co ruszy cie
> dalej, bo szczescie bez nieszczescia -czyli porownania nie daje ci punktu
> odniesienia. staje sie nudne. Po cholere to bylo zarzynac sie tyle?
> czy wiedzialabys, czym jest dobro bez zla?

hi hi hi, wydaje mi sie, ze mowisz o sobie, o swoim sporzeniu na cierpienie i
rozwoj. Na szczescie nie jest to jedyne mozliwe spojrzenie ;)

Byc moze to co piszsz odnosi sie w pelni do Twojego zycia, Twoich doswiadczen -
ale czy Twoje zycie jest wzorcem uniwersalnym?

Moge zgodzic sie z Dorrit, ze cierpienie nie jest koniecznym warunkiem rozwoju
czlowieka, natomiast jest pewne, ze czlowiekowi, o ile nie jest pozbawiony
swiadomosci, nie udaje sie uniknac przez cale zycie tego przykrego doznania.


MZ problemem jest raczej jak sie rozwijac mimo cierpienia i w jego obecnosci.
Bo rozwoj to takze nauka zycia w obliczu cierpiena oraz radzenie sobie z nim w
rozny sposob.

Bardzo cenna tez jest postawa, zgodnie z ktora czlowiek stara sie maksymalnie
wykorzystac swoje doswiadczenia i dzieki nim sie rozwijac.

Z jednej strony mozna 'pokonac' cierpienie nadajac mu sens - czy to jako kare,
probe, odkupienie, czynnik rozwoju itp itd.
Z drugiej czlowiek unika cierpienia i z biologicznego puntu widzenia (bol =
ucieczka) jest to calkowicie zrozumiale.

Cierpienie MZ ma sens tylko wtedy gdy jest podmiot, ktory taki sens nadaje,
obiektywnie wiec sensu w cierpieniu nie ma. A poniewaz jestesmy
istotami 'subiektywnymi' kazdy, kto chce, moze taki sens znalezc, kto nie chce
nie musi.


Zatem Wasza dyskusja jest tylko prezentacja dwoch postaw wobec cierpienia:
1. znalezc sens
2. zwalczyc

MZ w gruncie te dwie postawy nie musza byc sprzeczne, jezeli stan. 1. dopusci
do swiadomosci mozliwosc, ze nie trzeba cierpiec by sie rozwijac, a stan. 2. ze
nie da sie calkowicie uniknac cierpienia i wtedy tez trzeba sobie jakos radzic.


pozdrawiam
--
Zelig9:)

--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


1. Data: 2002-02-14 21:35:46

Temat: Re: cierpienie
Od: "floren" <f...@c...pl> szukaj wiadomości tego autora

> Moze to nie cierpienia brakuje ale innej metody nauki/rozwoju?

Oczywiscie! Ciepienie to tylko katalizator. Bez niego nawet nie bedziesz
chcec znalezc innej drogi. Sa tez inne formy szoku, ktory powoduje, ze
znajdujesz inna droge rozwoju. Po pewnym czasie nawet cierpienie nie jest
potrzebne, zeby dalej sie rozwijac. Wiecej cierpienie sie kiedys tez konczy.
Wtedy jednak znasz juz metody, jak sie rozwijac bez niego. Jesli nie znasz,
to wtedy masz problem. bo to jest wtedy miejsce, gdzie mozesz utknac.
Dlatego nie mozesz robic tego na sile.... Wtedy trzeba sie cofnac do
cierpienia. Jesli nie jestes w stanie, to to najgorsze, co moglo cie
spotkac. Nie posuwasz sie do przodu i nie wiesz dlaczego. Pozytyw jest taki,
ze jesli nie wiesz dlaczego a zalezy ci na tym zeby ruszyc do przodu, to w
koncu zaczniesz cierpiec i ruszysz. najgorsze jest wtedy, gdy trwa to zbyt
dlugo.
To troche brzmi jak maslo maslane. Ale najwazniejsze jest obserwowanie
siebie i pozwolenie innym, zeby powiedzieli ci jaki jestes. Samemu nie da
sie rozwijac. Inaczej bedziesz sie rozwijac w kierunku w jakim uwazasz ze
jestes. A zbyt czesto oszukujemy siebie samych, zeby to bylo mozliwe.
Pierwsza mysla, ktora mnie ogranicza jest ta, ze ja jestem inny i mnie na
pewno sie uda okreslic jaki jestem. To najwieksze samooszustwo jakie moge
sobie zrobic....

> A moze trzeba ciezej pracowac? i jezeli prace uznasz za cierpienie to sie
> zgodze ;)))

Masz racje. To wymaga duzego wysilku. Nie wysilku, a bardzo duzego wysilku.
A nie musisz sie ze mna zgadzac. Podczas pracy mozesz cierpiec, jednak praca
to nadwysilek. To nie cierpienie, ktore mam na mysli. Ale praca rowniez moze
byc dla ciebie utozsamiana z cierpieniem. to nie ma roznicy w procesie
rozwoju....

staje sie nudne. Po cholere to bylo zarzynac sie tyle?
> > czy wiedzialabys, czym jest dobro bez zla?
>
> hi hi hi, wydaje mi sie, ze mowisz o sobie, o swoim sporzeniu na
cierpienie i
> rozwoj. Na szczescie nie jest to jedyne mozliwe spojrzenie ;)

Czy czytales Kosinskiego -inne ksiazki niz malowanego ptaka? To nie jest
tylko moje spojrzenie. Ale sa tez inne spojrzenia. Zycie byloby nudne, gdyby
ludzie byli tacy sami. Wtedy wogole bysmy sie nie rozwijali....

> Byc moze to co piszsz odnosi sie w pelni do Twojego zycia, Twoich
doswiadczen -
> ale czy Twoje zycie jest wzorcem uniwersalnym?

Nie moim celem jest tworzenie wzorcow. Nie jest on moim. Ja taki znalazlem i
taki przyjalem. Zmieniam go i doskonale w miare mozliwosci. Znajdz swoj
wlasny wzorzec. Jesli bedziesz zadawal pytania i szukal, znajdziesz cos
swojego, moze cos podobnego, a moze cos diametralnie roznego. Kopiowanie
wzorcow to sekciarstwo, ale mozna korzystac z metod, jesli sprzyjaja twoim
celom. Tylko czego chcesz? To wazniejsze pytanie.....

> Moge zgodzic sie z Dorrit, ze cierpienie nie jest koniecznym warunkiem
rozwoju
> czlowieka, natomiast jest pewne, ze czlowiekowi, o ile nie jest pozbawiony
> swiadomosci, nie udaje sie uniknac przez cale zycie tego przykrego
doznania.

Nie inaczej. Tylko co to moze oznaczac dla ciebie?

> MZ problemem jest raczej jak sie rozwijac mimo cierpienia i w jego
obecnosci.
> Bo rozwoj to takze nauka zycia w obliczu cierpiena oraz radzenie sobie z
nim w
> rozny sposob.

W tym co powiedziales widze to co sam juz mowilem, chyba ze zle cie
zrozumialem.... Jest cierpienie i sie rozwijasz w jego obecnosci.

> Bardzo cenna tez jest postawa, zgodnie z ktora czlowiek stara sie
maksymalnie
> wykorzystac swoje doswiadczenia i dzieki nim sie rozwijac.

oczywiscie.

> Z jednej strony mozna 'pokonac' cierpienie nadajac mu sens - czy to jako
kare,
> probe, odkupienie, czynnik rozwoju itp itd.
> Z drugiej czlowiek unika cierpienia i z biologicznego puntu widzenia (bol
=
> ucieczka) jest to calkowicie zrozumiale.

Owszem, jest zrozumiale, lecz jak to wykorzystac do rozwoju? Wiedziec cos to
roznica od robic to.

> Zatem Wasza dyskusja jest tylko prezentacja dwoch postaw wobec cierpienia:
> 1. znalezc sens
> 2. zwalczyc

Nie do konca. To jak patrze na cierpienie zawiera oba punkty widzenia. Komus
na to odpowiedzialem -Masoneczce?

pozdrawiam
floren


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2002-02-15 07:06:55

Temat: Re: cierpienie
Od: <z...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

floren:

> Nie moim celem jest tworzenie wzorcow. Nie jest on moim. Ja taki znalazlem i
> taki przyjalem. Zmieniam go i doskonale w miare mozliwosci. Znajdz swoj
> wlasny wzorzec.

Zgadzam sie z tym jak najbardziej. Jednak inny fragment Twojego postu:

> Oczywiscie! Ciepienie to tylko katalizator. Bez niego nawet nie bedziesz
> chcec znalezc innej drogi.

wskazuje, ze nie dopuszczasz u innych ludzi innego wzorca niz Twoj: cierpienie
jedynym sposobem na rozwoj czlowieka.

Te dwa Twoje stwierdzenia sa sprzeczne.


Nie potrafisz wyobrazic sobie innego wzorca - takiego, w ktorym cierpienie nie
jest warunkiem koniecznym rozwoju?


pozdrawiam
--
Zelig9

--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2002-02-15 08:37:51

Temat: Re: cierpienie
Od: "floren" <f...@c...pl> szukaj wiadomości tego autora

> wskazuje, ze nie dopuszczasz u innych ludzi innego wzorca niz Twoj:
cierpienie
> jedynym sposobem na rozwoj czlowieka.
>
> Te dwa Twoje stwierdzenia sa sprzeczne.
>
>
> Nie potrafisz wyobrazic sobie innego wzorca - takiego, w ktorym cierpienie
nie
> jest warunkiem koniecznym rozwoju?

potrafie, jednak problem polega na tym, ze rozumiemy przez rozwoj rozne
rzeczy. Kwestia desygnatow. Owszem masz racje, sa one sprzeczne z pewnego
punktu widzenia. Jesli przyjac za rozwoj -rozwoj poznawczy. Nie wiem, co
masz na mysli mowiac rozwoj, jednak ja rozumiem to pojecie szerzej. Rozwoj
poznawczy, emocjonalny, cielesny, co prowadzi do rozwoju swiadomosci -ktory
z kolei prowadzi do wzrosu inteligencji -zmienia sie wowczas postrzeganie
roznych rzeczy -zaczynasz rozumiec rozne reguly funkcjonowania ludzi, ktore
kiedys byly dla ciebie zagadka. Nie twierdze, ze to mam, bo to sie rozwija
caly czas i zalezy od celu w ktorym czlowiek to robi. Jest wiele tego
aspektow, ktorych na liscie nie da sie wytlumaczyc.... jesli chodzi zas o
cierpienie, to przy zdobywaniu swiadomosci katalizator spelnia pewna
funkcje, inaczej Ci sie nie poszerza. Niektorzy twierdza nawet ze mozna to
dokladnie obliczyc. Nie wiem tego, ale pewne przeslanki wskazuja, ze
rzeczywiscie tak jest, jednak to nie istotne. Zas z punktu widzenia rozwoju
lisz poznawczego -nie potrzebujesz cierpienia. Jesli to rozgraniczymy, to
nie ma sprzecznosci. Sa tylko pytania.... Kwestia definicji....
pozdrawiam
floren


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2002-02-16 19:18:36

Temat: Re: cierpienie
Od: "Little Dorrit" <z...@c...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "floren" <f...@c...pl> napisał w wiadomości
news:3c6ca2fa@news.vogel.pl...
>
> Czy czytales Kosinskiego -inne ksiazki niz malowanego ptaka?


Z Kosińskim i "Malowanym ptakiem" jest o tyle ciekawa sprawa, że większość
jego późniejszych utworów jest mialkich, schematycznych a niekiedy wręcz
trudnych do strawienia. Niektorzy krytycy podejrzewali nawet jawnie, że
Kosiński nie jest autorem "Malowanego ptaka" W istocie, chyba żadna z jego
późniejszych książek nie zawiera takiej konwencji dramaturgicznej jak Mp. Ta
właśnie książka stylistycznie kojarzy mi się z innym wybitnym dziełem -
"Fletem z mandragory", jednakże u Łysiaka w sporej ilosci jego książek
zawarte są choćby elementy tej pierwszej konstrukcji literackiej. Moze więc
rację mają krytycy odnośnie wątpliwości co do autorstwa Kosinskiego? Spadek
talentu wygląda w porównaniu z Mp. niemalże jak krzywa bessy na giełdzie :).
Wyszło jednak w Polsce parę biografii Kosińskiego i ciekawe, jak naswietlaja
ten problem?
Dorrit
>
> pozdrawiam
> floren
>
>


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2002-02-19 00:12:24

Temat: Re: cierpienie
Od: "floren" <f...@c...pl> szukaj wiadomości tego autora


> Z Kosińskim i "Malowanym ptakiem" jest o tyle ciekawa sprawa, że większość
> jego późniejszych utworów jest mialkich, schematycznych a niekiedy wręcz
> trudnych do strawienia.

z punktu widzenia krytykow -moze. ale jesli czytalas jego ksiazki, to jest
to swietne studium czlowieka. psychologiczne studium. wiele mozna sie z
niego nauczyc. kosinski rowniez sie rozwijal. nie twierdze ze wszystkie jego
utwory sa wspaniale, ale tez nie wszystkie schematyczne. ale zgodze sie, ze
nie dla wszystkich jest strawialny. najmilej wspominam gre i pustelnika...
choc pewnie ten ostatni bedzie niestrawialny -ale najmniej schematyczny. nie
oceniam jego ksiazek. pisal bo pisal. cos tam jednak moze ludzi nauczyc.
szczegolnie psychologow. utylitarnie jego ksiazki sa dobre. jesli wezmie sie
inny punkt widzenia. nie schematycznych krytykow

Moze więc
> rację mają krytycy odnośnie wątpliwości co do autorstwa Kosinskiego?
Spadek
> talentu wygląda w porównaniu z Mp. niemalże jak krzywa bessy na giełdzie
:).
> Wyszło jednak w Polsce parę biografii Kosińskiego i ciekawe, jak
naswietlaja
> ten problem?

moze maja racje krytycy. moze zerznal cos tam. niektorzy zarzucaja mu, ze
pisala za niego sekretarka, czy stenotypistka. jak bylo i tak sie nie
dowiemy, a zreszta co to kogo obchodzi? problem po smierci pisarza. ani jemu
ani nam to niepomoze. byl czlowiek zostalo cos po nim. i jest to przyklad na
czlowieka zwyklego. niby nadzwyczajny kosinski -pisze malowanego ptaka i
nagle jest na piedestale. potem to ze spada jego poczytnosc i jak to sie
okresla talent, sprawia ze ma ze soba problemy. nie jest kosinski jakims tam
bohaterem. zwykly czlowiek, choc podobno nad wyraz inteligentny. i co? i sie
skonczyl.
floren


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2002-02-20 10:29:00

Temat: Re: cierpienie
Od: <z...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

floren:

/.../
> jednak problem polega na tym, ze rozumiemy przez rozwoj rozne
> rzeczy. Kwestia desygnatow. Owszem masz racje, sa one sprzeczne z pewnego
> punktu widzenia. Jesli przyjac za rozwoj -rozwoj poznawczy. Nie wiem, co
> masz na mysli mowiac rozwoj, jednak ja rozumiem to pojecie szerzej.

Poniewaz nie wiesz co mam na mysli, to nie mozesz pojmowac tego pojecia szerzej
ode mnie. Co jest szersze od pustki?
No i przyjmujesz bezpodstawnie, ze wg mnie rozwoj to rozwoj poznawczy.

Zakladam, ze wynika to ze sposobu komunikacji miedzy nami, gdzie inaczej niz w
rozmowie, krotkie pytania wyjasniajace moga oslabic dynamike dyskusji.

Gwoli scislosci, nasze definicje rozwoju sa identyczne.

> jesli chodzi zas o
> cierpienie, to przy zdobywaniu swiadomosci katalizator spelnia pewna
> funkcje, inaczej Ci sie nie poszerza.

Dawno dawno temu, zyl sobie Ktos, kto chodzil czasami w chodakach. I kiedy
pewnego razu dowiedzial sie, ze do Celu mozna dojsc w chodakach pomyslal, ze po
pierwsze - jest Cel wart wysilku! po drugie - jednak mozna tam dojsc! po
trzecie - aby tam dojsc trzeba miec na nogach chodaki - nie, ze mozna, tylko ze
trzeba! i w dodatku wszyscy tak musza!

Od tej pory glosil wszem i wobec, bedac o tym gleboko i szczerze przekonany, ze
tylko w chodakach mozna dojsc do Celu. Trampki sandaly, trzewiki, buty
trekkingowe, szpilki itp., a nawet bose stopy, nie daja nikomu zadnych szans na
dojscie do celu - tylko chodaki, choc przez chwile.


Masz florenie b. silne przekonanie o niezbednosci cierpienia, czy moglbys
zdrdzic skad sie konkretnie bierze takie przeswiadczenie?

Czy to, jak wynika z Twoich postow w tym watku przemyslenia wewnetrzne czy tez
przetworzone zrodla zewnetrzne? (Kosinski to chyba nie, bo na koncu jego Drogi
byl plastikowy worek na glowie :( )

Nie watpie, ze byc moze dla Ciebie cierpienie to warunek niezbedny rozwoju, ale
dla wszystkich na calym swiecie?
Wszyscy jestesmy tacy jak Ty?

Swoja droga, w kregu kultury judeochrzescijanskej wzorzec: przez cierpienie
(krzyz, niewole egipska) do Celu jest silnie zakorzeniony. W innych kulturach
jest inaczej, nawet starozytnym Grekom taka Droga w wiekszosci byla obca.

MZ mozna isc do celu w chodakach, ale nie trzeba, czyz kazdy nie ma swojej
drogi i swojego 'obuwia'?


pozdrawiam:)
--
Zelig9

--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2002-02-20 13:21:17

Temat: Re: cierpienie
Od: A...@p...fm (Szanta Alienkaa) szukaj wiadomości tego autora


----- Original Message -----
From: "floren" <f...@c...pl>
To: <p...@n...pl>
Sent: Tuesday, February 19, 2002 1:12 AM
Subject: Re: cierpienie


>
> > Z Kosińskim i "Malowanym ptakiem" jest o tyle ciekawa sprawa, że
większość
> > jego późniejszych utworów jest mialkich, schematycznych a niekiedy wręcz
> > trudnych do strawienia.
>
> z punktu widzenia krytykow -moze. ale jesli czytalas jego ksiazki, to jest
> to swietne studium czlowieka. psychologiczne studium. wiele mozna sie z
> niego nauczyc. kosinski rowniez sie rozwijal. nie twierdze ze wszystkie
jego

No tak "Malowanego Ptaka" większość zna, a co z innymi? Całkiem ciekawa jest
"Gra" - bynajmniej nie schematyczna, poza tym niewielka książeczka
"Wystarczy Być" też daje sporo do myślenia...

Alienkaa
**************************
* Maja gg.641165 *
* k...@k...pl *
* A...@p...fm *
*~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~


----------------------------------------------------
-----------

Masz problemy z poczta? Zaloz sobie bezpieczne konto!
>>> http://poczta.interia.pl/


--
Archiwum grupy: http://niusy.onet.pl/pl.sci.psychologia

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2002-02-20 23:52:11

Temat: Re: cierpienie
Od: "floren" <f...@c...pl> szukaj wiadomości tego autora

> Poniewaz nie wiesz co mam na mysli, to nie mozesz pojmowac tego pojecia
szerzej
> ode mnie. Co jest szersze od pustki?
> No i przyjmujesz bezpodstawnie, ze wg mnie rozwoj to rozwoj poznawczy.
>
> Zakladam, ze wynika to ze sposobu komunikacji miedzy nami, gdzie inaczej
niz w
> rozmowie, krotkie pytania wyjasniajace moga oslabic dynamike dyskusji.
>
> Gwoli scislosci, nasze definicje rozwoju sa identyczne.

Oczywiscie moge przyjmowac ze to co rozumiemy pod pojeciem rozwoju rozumiemy
inaczej tylko intuicyjnie -jak zauwazyles -nasze wypowiedzi sa zbyt krotkie,
a ja tak wnioskowalem na podstawie wczesniejszych twoich wypowiedzi. To byl
duzy skrot myslowy -przyznaje. A skoro nasze definicje rozwoju sa
identyczne, jak twierdzisz, to moze pamietasz, ze powiedzialem, ze chodakow
nie nosi sie przez cale zycie, ale tylko tyle, ze nie da sie ich nie nosic,
albo nie zalozyc. Owszem przez przypadek mozesz chodakow nigdy nie zalozyc,
ale coz ... jesli ich nie zalozysz, to nie przejdziesz po pokrzywach i
rozrzazonych weglach, ktore spotkasz na drodze. szukaj innej drogi. nie bede
uprawial sekciarstwa i wmawial ci niczego, co pozostaje poza twoim
doswiadczeniem -jesli nie miales nigdy uczucia, ze rozwinales sie podczas
cierpienia i nie zastanowiles sie, jak moglo wygladac statycznie twoje
zycie, gdyby to sie nie zdarzylo, to gratuluje -jestes "szczesciarzem".

> Masz florenie b. silne przekonanie o niezbednosci cierpienia, czy moglbys
> zdrdzic skad sie konkretnie bierze takie przeswiadczenie?
> Czy to, jak wynika z Twoich postow w tym watku przemyslenia wewnetrzne czy
tez
> przetworzone zrodla zewnetrzne?

i jedno i drugie. jednak to nie pomoze ci w znalezieniu wlasnych butow.
najpierw trzeba sprawdzic wszystkie kapcie i sposoby chodzenia. dopiero
wybiera sie odpowiedni dla siebie. nawet nie trzeba. jesli masz szczescie,
to znajdziesz od razu trampki ktore pasuja. ale to przypadek. jednak moze
szczesciarzem jestes?

> Nie watpie, ze byc moze dla Ciebie cierpienie to warunek niezbedny
rozwoju, ale
> dla wszystkich na calym swiecie?
> Wszyscy jestesmy tacy jak Ty?

to zalezy z ktorego punktu widzenia. jestes inny niz ja, ale tez taki sam.
jesli nie bedziesz skupial sie nad tym, zeby mi udowadniac, ze wlozylem cie
w pewien schemat i ze w swoim zadufaniu wiem co dla ciebie najlepsze, a
zastanowisz sie, czego chcesz dla siebie, to wowczas zaczniesz szukac i
znajdziesz. nie musisz cierpiec. jesli zadasz sobie pytanie, co sprawia, ze
szukam, ze sie nie oszukuje, i pojdziesz za tym, to cierpienie to tylko
niepotrzebne halo, ktore uruchomilo kilka stereotypow.

wyobraz sobie miliony szczesciarzy, zyjacych w sterylnych warunkach. jesli
prawda jest, ze potrzebny jest im rozwoj, to czy bedac szczesciarzami beda
go szukac? majac raj? a po co? jednak jesli prawda jest ze nie musza sie
rozwijac, to nie jest im potrzebne nic poza wypieszczone warunki w wiecznej
szczesliwosci. zycie samo stwarza cierpienie. i nie trzeba tu nim
manipulowac. wystarczy tyle ile chcesz i przyjmiesz. ale jesli chcesz
szybciej sie rozwijac, to bedziesz gotow, zeby poszukac sposobow. jesli nie,
to trudno. jak mawiaja mediatorzy: konflikt to rozwoj. wszedzie mozna
znalezc metafore -w kazdym przejawie zycia, jesli sie tego szuka. pewnych
odpowiedzi trzeba udzielic sobie samemu.

> Swoja droga, w kregu kultury judeochrzescijanskej wzorzec: przez
cierpienie
> (krzyz, niewole egipska) do Celu jest silnie zakorzeniony. W innych
kulturach
> jest inaczej, nawet starozytnym Grekom taka Droga w wiekszosci byla obca.

i co zyskali, ze byla obca? mowisz ze nawet Grekom byla obca.... a kimze sa
ci NAWET grecy? czyzby kolejny symbol, ktory nie pozwala pytac? autorytet,
ktory stawia bariere? stawiajac autorytet, jesli nie wiesz, co osiagniesz
dzieki niemu, to jest on calkowicie bezuzyteczny. co grecy osiagneli, jaka
byla ich droga, jaki cel? czy byli skuteczni? jesli masz konkretny cel na
mysli....

> MZ mozna isc do celu w chodakach, ale nie trzeba, czyz kazdy nie ma swojej
> drogi i swojego 'obuwia'?

doskonale! a co chcesz zrobic, zeby znalezc wlasciwy numer i pojsc do przodu
chocby w kaloszach? bez obawy ze sie utopisz po drodze? tu tak naprawde nie
chodzi o rodzaj butow. mozesz zalozyc wygodne, ale skad wiesz, ze doprowadza
cie do celu, jesli nie bedziesz mial go odwagi zaczac szukac?

pozdrawiam
floren


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2002-02-27 09:51:11

Temat: Re: cierpienie
Od: <z...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

floren:

> powiedzialem, ze chodakow
> nie nosi sie przez cale zycie, ale tylko tyle, ze nie da sie ich nie nosic,
> albo nie zalozyc.

Czy slyszales kiedys o kims, kto dotarl do celu np. dzieki swej wierze?

Do tego nie jest niezbedne cierpienie. Nie jest ono obiektywnym warunkiem
znalezienia celu, bo czy sa jakies obiektywne warunki?

> /.../ jesli nie miales nigdy uczucia, ze rozwinales sie podczas
> cierpienia i nie zastanowiles sie, jak moglo wygladac statycznie twoje
> zycie, gdyby to sie nie zdarzylo, to gratuluje -jestes "szczesciarzem".

Ciepienie, jak kazde dosiwadczenie w zyciu, moze zostac wykorzystane w rozny
sposob - takze, w dlugim okresie, pozytywnie.

Jednakze miedzy takim podejsciem do cierpienia a pogladem o _niezbednosci_
cierpienia jest duza roznica. Wynika z niej, ze jesli chcesz sie rozwijac, a
akurat nie cierpisz musisz szukac cierpienia, lub z drobnych uciazliwosci
codzinnych robic tragedie.

> /.../ w znalezieniu wlasnych butow.
> najpierw trzeba sprawdzic wszystkie kapcie i sposoby chodzenia. dopiero
> wybiera sie odpowiedni dla siebie. nawet nie trzeba. jesli masz szczescie,
> to znajdziesz od razu trampki ktore pasuja. ale to przypadek.

Zdecyduj sie - czy najpierw wszystkie musimy zmierzyc, czy tez mozna poprzestac
na tych ktore pasuja od razu - bo te zdania sa sprzeczne.

Jezeli zakladasz, ze zanim znajdziesz odpowiednie buty musisz zmierzyc
wszystkie, to czy wiesz, ile jest wszystkich?

Ile czasu zajmie miezenie wszystkich?

Czy juz sprawdzles "wszystkie kapcie i sposoby chodzenia", ze tak bardzo jestes
przekonany o niezbednosci cierpienia?


> > Nie watpie, ze byc moze dla Ciebie cierpienie to warunek niezbedny
> rozwoju, ale
> > dla wszystkich na calym swiecie?
> > Wszyscy jestesmy tacy jak Ty?

> wyobraz sobie miliony szczesciarzy, zyjacych w sterylnych warunkach. jesli
> prawda jest, ze potrzebny jest im rozwoj, to czy bedac szczesciarzami beda
> go szukac? majac raj? a po co?

Ten fragment zawiera falszywe zalozenie bo czlowiek, ktory nie cierpi nie musi
byc szczesciarzem. Poza tym, to o czym pisze, nie odnosi sie do warunkow
sterylnych.

Czy po osiagnieciu celu bedziesz szczesciarzem i bedziesz robil to, co
przypisujesz innym szczesciarzom?? A moze celu nie mozna osiagnac? Jak to jest?

Dodatkowo z Twojego przykladu wynika, ze po osiagnieciu celu nadal bedziesz
cierpial tak jak dotychczas. Osiagniecie celu nic nie zmieni w tym zakresie.
Czy dobrze rozumiem?

> jednak jesli prawda jest ze nie musza sie
> rozwijac, to nie jest im potrzebne nic poza wypieszczone warunki w wiecznej
> szczesliwosci. zycie samo stwarza cierpienie. i nie trzeba tu nim
> manipulowac. wystarczy tyle ile chcesz i przyjmiesz.

Chcesz cierpienia?

> ale jesli chcesz
> szybciej sie rozwijac, to bedziesz gotow, zeby poszukac sposobow.

Zgoda, ale cierpienie nie jest jedynym.

> > Swoja droga, w kregu kultury judeochrzescijanskej wzorzec: przez
> cierpienie
> > (krzyz, niewole egipska) do Celu jest silnie zakorzeniony. W innych
> kulturach
> > jest inaczej, nawet starozytnym Grekom taka Droga w wiekszosci byla obca.
>
> i co zyskali, ze byla obca? mowisz ze nawet Grekom byla obca.... a kimze sa
> ci NAWET grecy? czyzby kolejny symbol, ktory nie pozwala pytac? autorytet,
> ktory stawia bariere? stawiajac autorytet, jesli nie wiesz, co osiagniesz
> dzieki niemu, to jest on calkowicie bezuzyteczny. co grecy osiagneli, jaka
> byla ich droga, jaki cel? czy byli skuteczni? jesli masz konkretny cel na
> mysli....

To nie autorytet, to tylko porownanie. Osiagneli w dziedzinie rozwoju
osobowosci nie mniej, niz ludzie w kulturze judeochrzescijanskiej - bez kultu
cierpienia.

Nie wydaje mi sie, aby nasze dzisiejsze spoleczenstwo, uksztaltowane przez taka
a nie inna kulture bylo lepsze niz tamto. Spojrz wokol siebie.

> > MZ mozna isc do celu w chodakach, ale nie trzeba, czyz kazdy nie ma swojej
> > drogi i swojego 'obuwia'?
>
> doskonale! a co chcesz zrobic, zeby znalezc wlasciwy numer i pojsc do przodu
> chocby w kaloszach? bez obawy ze sie utopisz po drodze? tu tak naprawde nie
> chodzi o rodzaj butow. mozesz zalozyc wygodne, ale skad wiesz, ze doprowadza
> cie do celu, jesli nie bedziesz mial go odwagi zaczac szukac?

A skad mam wiedziec, ze cierpienie doprowadzi? Bo Ty tak mowisz?

A skad wiesz, ze nie szukam?


pozdrawiam:)
--
Zelig9

--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : [ 1 ]


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

Re: Dillema
test przymiotnikow
Bzdura [Re: kobieta i seks]
Re: kobieta i seks
Re: OT polskie litery

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

Senet parts 1-3
Chess
Dendera Zodiac - parts 1-5
Vitruvian Man - parts 7-11a
Vitruvian Man - parts 1-6

zobacz wszyskie »