« poprzedni wątek | następny wątek » |
91. Data: 2007-12-16 15:03:29
Temat: Re: co dalejd...@v...pl pisze:
> To był koniec rozmowy.
> Cała rozmowa zresztą polegała na tym jednym zdaniu. On ją zakończył. Tak
> postanowił i tak miało być. Według niego nie było sensu roztrząsać sprawę, bo ta
> była jasna.
W mojej opinii zdecydowanie więcej wygrałabyś przyjęciem tego do
wiadomości, z jasnym przekazem, że choć nie zgadza sie to z Twoim
światopoglądem i wolałbyś o tym porozmawiac, to mu ufasz i skoro uważa
że to jest dobre rozwiązanie to dobrze...
Dopiero jego reakcja na takie postawienie sprawy i sposób podejmowania
NASTĘPNYCH takich decyzji da ci podstawy do głębszych ocen.
I musisz pamiętać, że następnym razem to Ciebie może w podobnej sytuacji
jak jego teraz postawić ktoś z Twojej rodziny i też możesz
"kontrowersyjnie" zdecydować... Wolałabyś żeby w takiej sytuacji ktoś Ci
zaufał, czy robił wyrzuty?
Stalker
--
Hania 2004-03-08, Antek 2006-07-07
http://picasaweb.google.pl/TomaszLaczkowski
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
92. Data: 2007-12-16 15:18:12
Temat: Re: co dalejHanka Skwarczyńska pisze:
> a) rozumiem, dlaczego się dziewczyna zirytowała i IMO miała do
> tego prawo
Zgadza się, nie jest to miłe, ale ważne jest też w co się tą irytację
przekuje...
> b) mniej tu moim zdaniem chodzi o sam przedmiot
> nieporozumienia, a bardziej o reakcję faceta na irracjonalne zachowanie
> matki i wynikające z tego nie do końca optymistyczne prognozy na
> przyszłość.
Te prognozy na moje oko są zbyt daleko idące. Nie wyciąga się się tak
daleko idących wniosków na podstawie jednorazowych sytuacji.
No i będę gościa bronił, choć go na oczy nie widziałem, bo wiem jak
trudno podjąć właściwą decyzję w obliczu irracjonalnego zachowania.
A wiem o czym piszę. W takiej sytuacji zdecydowanie bardziej pomaga
czyjeś zaufanie niż wyrzuty i obrażanie się...
I tak naprawdę najważniejsze tu będzie czy ów Pan Młody uzyskanego
zaufania nie będzie nadużywał i czy będzie się potrafił odwdzięczyć
podobnym zachowaniem w stosunku do swojej partnerki
> dyć tu mowa o dwudziestopięcioletnich dzieciach ;)
Dobre :-)
Stalker
--
Hania 2004-03-08, Antek 2006-07-07
http://picasaweb.google.pl/TomaszLaczkowski
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
93. Data: 2007-12-16 15:41:36
Temat: Re: co dalejtruskawa napisał(a):
>> Co w takiej sytuacji doradzić dziewczynie?
>
> Zeby zanim stanie i powie TAK uswiadomila sobie, ze wiaze sie z osoba
> niedojrzala.
Mam wrażenie, że w "naszych czasach", w wielu rodzinach "wszyscy"
(rodzice, szkoła, itd) się bardzo długo starają by młodzi ludzie
jak najdłużej byli niedojrzali. Wiele młodych małżeństw do dzieciaki
które nie tylko nie sa przygotowani do rozwiązywania problemów, ale
wręcz nie zdają sobie sprawy z tego że należy się ich spodziewać.
W tym wypadku dziewczyna jest w o tyle dobrej sytuacji ze o tym wie,
a chłopak - że jeszcze przed ślubem może liczyć na dyskusję z
narzeczoną....
Pozdrawiam,
--
ŁK
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
94. Data: 2007-12-16 16:30:36
Temat: Re: co dalejLukasz Kozicki pisze:
> Mam wrażenie, że w "naszych czasach", w wielu rodzinach "wszyscy"
> (rodzice, szkoła, itd) się bardzo długo starają by młodzi ludzie
> jak najdłużej byli niedojrzali. Wiele młodych małżeństw do dzieciaki
> które nie tylko nie sa przygotowani do rozwiązywania problemów, ale
> wręcz nie zdają sobie sprawy z tego że należy się ich spodziewać.
Takie pokolenie Ally McBeal i Magdy M. :-)
Stalker
--
Hania 2004-03-08, Antek 2006-07-07
http://picasaweb.google.pl/TomaszLaczkowski
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
95. Data: 2007-12-16 18:01:56
Temat: Re: co dalejUżytkownik "Stalker" <t...@i...pl> napisał w wiadomości
news:fk3esa$k9f$1@news.interia.pl...
> [...]wiem jak trudno podjąć właściwą decyzję w obliczu
> irracjonalnego zachowania. A wiem o czym piszę.
Ja też wiem. I wiem doskonale, że znacznie łatwiej jest poddać się histerii
i szantażowi, a potem wymagać zrozumienia od kogoś wystarczająco dorosłego,
żeby używac w dyskusji racjonalnych argumentów, a nie rzucania sie z płaczem
na podłogę. Tyle że czasem łatwiej!=lepiej.
> W takiej sytuacji zdecydowanie bardziej pomaga czyjeś zaufanie niż wyrzuty
> i obrażanie się...
Zaufanie zaufaniem, obrażanie się to IMO nie jest sposób na nic, ale uważam,
że jakoś facetowi należy uświadomić niewłaściwość postępowania. Albowiem jak
się takiego gościa, z mózgiem przetartym na zgięciach od wieloletniego
prania, nie uświadomi od razu, to potem jest tylko gorzej.
Pozdrawiam
--
Hanka Skwarczyńska prawdziwe barwy świąt
i kotek Behemotek ręcznie zdobione kartki świąteczne
KOTY. KOTY SĄ MIŁE. ozdobne pakowanie prezentów
http://truecolors.pl http://truecolors.pl/allegro
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
96. Data: 2007-12-16 19:39:01
Temat: Re: co dalejHanka Skwarczyńska pisze:
> Albowiem jak się takiego gościa, z mózgiem przetartym na zgięciach od
> wieloletniego prania, nie uświadomi od razu, to potem jest tylko gorzej.
Zgadza się. Aczkolwiek nie wiemy czy on faktycznie taki jest.
To już musiała by nam Dzidka powiedzieć, albo jeszcze lepiej
musielibyśmy go poznać sami, żeby sobie zdanie wyrobić :-)
Stalker
--
Hania 2004-03-08, Antek 2006-07-07
http://picasaweb.google.pl/TomaszLaczkowski
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
97. Data: 2007-12-16 20:15:48
Temat: Re: co dalej
Użytkownik "Iwon(K)a" <i...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
news:4006.000000ae.476533eb@newsgate.onet.pl...
>> >> Ale co najmniej dziwna jest zmiana podjętej wspólnie decyzji tylko
>> >> dlatego, że osoba najmniej mająca tu do powiedzenia (przyszła
>> >> teściowa) tak sobie zażyczyła.
>> > nie, to zazyzczyl sobie przyszly maz. to sie liczy,.
>> O czym Ty teraz piszesz??
> o decyzji, i o tym KTO ja podjal.
Rany, ale mieszasz. Weź przeczytaj, co ja napisałam, a jak Ty
odpowiedziałaś. Pan niczego sobie nie zażyczył ani nie podjął żadnej
decyzji. On jedynie zmienił wspólne z narzeczoną ustalenia i zmienił je bez
jej wiedzy.
> mamusia nie miesza sie. Mamusia powiedziala co miala do powiedzenia, i
> decyzja podjal ON.
Czyli on też postąpił nie fair. I bardzo trafnie opisała to Hanka
Skwarczyńska, więc nie będę się powtarzać.
> Jesli panna mloda uwaza to jako policzek, bo JEJ tam nie bylo, to ma
> problem- ale ze soba.
Nie ma problemu ze sobą. Zareagowała całkowicie normalnie. Widocznie nigdy
nie miałaś do czynienia z toksycznym rodzicem i nie masz pojęcia, do czego
zdolna jest taka osoba, ale uwierz, że takim sytuacjom trzeba ucinać łeb
przy samej d...e, bo inaczej będzie kiepsko.
> jestem calkowicie powazna. Matka jest jego matka. Nie wiemy jak
> wygladala "histeria" matki. I panna mloda nie szanuje decyzji _Pana
> MLODEGO_ a
> nie jego matki. Decyzje podjal ON. Nie matka. Panna mloda zachwouje sie
> jak
> rozhisteryzwoana panienka.
W tamtym poście pisałaś, że powinna szanować histerię matki, teraz, że
powinna szanować męża i jego zmianę wspólnej decyzji. A gdzie w tym
wszystkim jest miejsce na szacunek dla niej samej i jej zdania? I dlaczego
oczekiwanie przez nią takiego szacunku nazywasz zachowaniem
rozhisteryzowanej panienki? Wybacz - dla mnie to brzmi jak czysty nonsens i
odnoszę coraz silniejsze wrażenie, że trollujesz.
>> Która jest tylko gościem i w związku z tym nie ma prawa decydować w
>> sposób
>> autorytarny, kto znajdzie się na liście pozostałych gości.
> Nie jest TYLKO gosciem.
A kimże jeszcze jest? Tylko nie pisz, że matką pana młodego, bo nie ma to
nic do rzeczy. Współgospodarzem wesela jest jego narzeczona, kobieta, z
którą spędzi resztę życia. Uważasz, że ona jest mniej ważna niż matka?
Zwłaszcza na tej uroczystości?
> czy czytam? nie sadze.
A ja owszem. Nadinterpretujesz niektóre fakty z taką fantazją, że trudno to
określić inaczej, jak czytanie między wierszami.
> Co do "histerii" to tym bardziej widze, ze to przesada.
Pozwolisz, ze posłużę Twoim własnymi słowami: "Bylas przy tej rozmowie?"
Nieistotne, czy to była "histeria" czy histeria czy wręcz HISTERIA. Istotne,
że matka wymogła zmianę decyzji na synu, a on się zgodził nie pytając o
zdanie osoby mającej w tej sytuacji najwięcej do powiedzenia.
>> Poważnie. Jest jeszcze parę innych fajnych paragrafów.
> to czemu nie wejsc na droge sadowa w dochodzeniu forsy??
A dlaczego mnie o to pytasz??
>> > wiem o czym pisze. Studiowalam na medycznych studiach.
>> I pracowałaś przy tym utrzymując się całkowicie sama?
> ale gdzie pisalam, ze pracowalam? pisalam, ze wiem jak wygladaja studia.
Wiesz co? Ręce mi właśnie opadły. Ja piszę, że nie wiesz o czym mówisz, bo
niemożliwe jest studiowanie dzienne i praca zarobkowa jednocześnie, a Ty mi
na to że wiesz, co mówisz, bo studiowałaś medycynę. Ale nie pracowałaś przy
tym! I nie utrzymywałaś się sama, więc tak naprawdę nie wiesz, o czym
mówisz zarzucając chłopakowi bezradność i postawę roszczeniową.
> a moglabys mi zacytowac jakis link do tego paragrafu??
A co? Zamierzasz po latach podać rodziców do sądu? ;-)
KRiO, Dział III "Obowiązek alimentacyjny", art, 133, par. 1.
Wprawdzie nie podano tam wieku, lecz ogólnie określono "dziecko, które nie
jest jeszcze w stanie utrzymać się"
Poza tym poszukaj sobie w sieci takich informacji i interpretacji prawników.
Jest tego mnóstwo.
JW
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
98. Data: 2007-12-16 20:25:51
Temat: Re: co dalej(...) dyć tu mowa o dwudziestopięcioletnich dzieciach ;)
i to by bylo chyba najsensowniejsze podsumowanie tego watku :)))
i.
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
99. Data: 2007-12-16 20:27:46
Temat: Re: co dalej
> > jaki TO ma zwiazek z decyzja chlopaka, lub decyzja jej, ich??
>
> To ma związek z tym, że matka nie robiąc dla syna nic nie ma żadnego prawa do
> decydowania o jego życiu i wymagania od niego czegokolwiek.
> Słowa o wdzięczności tu nie było. Jeśli lubisz czytac między wierszami i
> wyszukiwać coś czego nie ma...
no tak, nie bylo, bo nie spodziewalam sie, ze bedzie zamiast "wdziecznosci"-
"prawo". Ale dzieki za wyjasnienie, przynajmniej wiem ze nawet dalej to
poszlo niz wdziecznosc.
a na serio to imo raczej trzymaj sie daleko od mlodych ze swoimi radami, bo
zaszkodzisz im. Powaznie. Chociaz zaczynam sie zastanawiac czy nei jestes
przyszla tesciowa, z tej drugej strony ;)))
> > mi tamto. To mozna bo ty jestes zly, tego nie bo ty jestes dobry...
>
> To są moje słowa li tylko dla zobrazowania sytuacji, żeby pokazać jak mało w
> życiu syna zajmuje miejsca matka. I to jest jej własny wybór.
> Dziewczyna takich argumentów nie używa, bo to akurat dla niej znaczenia nie
ma.
i cale szczescie. mam nadzieje, ze nie zapozyczy ich od Ciebie....
> Jeśli dla Ciebie jest to powód do szantażu to chyba współczuję Twojemu
mężowi.
> Serio.
o rany, a Ty skad ta wytrzasnelas?? ja podobno czytam miedzy wierszami, wiec
choc wiersze sa, a Ty- nawet wierszy nie ma??
> Akurat szacunek jest czymś co się należy każdemu. Bez powodu, zwłaszcza
> materialnego.
no srednio. Tym bardziej trzymaj sie z daleka od nich bo nie pomozesz na
pewno..
i
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
100. Data: 2007-12-16 20:29:43
Temat: Re: co dalej
> Użytkownik "Iwon(K)a" <i...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
> news:4006.000000ac.47653003@newsgate.onet.pl...
> > [...]Wiele decyzji w malzenstwie nawet dotyczacych spraw
> > waznych (np kasa) nie wymaga konsultacji z malzonkiem. [...]
>
> Niemniej niektóre wymagają.
niemniej tak. ale wiele nie. bedziemy wchodzic w detale??
> Zaryzykowałabym tezę, że jest ich sporo.
chyba zaczne prowadzic zeszycik ;)
>Pozwól,
> że będę się upierać przy tezie, że dojrzały partnerski związek nie polega na
> tym, że ludzie a) czytają sobie nawzajem w myślach względnie b) robią co
> chcą, a druga strona ma się z tym pogodzić i kropka. A w związku stosunkowo
> młodym pewna doza ostrożności w podejmowaniu decyzji jest nawet bardziej
> wskazana.
to moze jednak poczytaj raz jeszcze moj post. Tam jest o (imo) dojrzalym
zwiazku partnerkskim- ani nie ma mowy o zdolnosciach telepatycznych, ani o
dyktatorstwie. Ale racja jest, ze kicia i kotek musza sie "dotrzec" jednak nie
tak zgrzytajaca jak w tym przypadku.
i.
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
« poprzedni wątek | następny wątek » |