| « poprzedni wątek | następny wątek » |
161. Data: 2007-12-18 16:11:49
Temat: Re: co dalejIwon(K)a pisze:
> a na powaznie, chyba Ty mnie nie rozumiesz.
Ale ja wiem o co Ci chodzi :-)
Stalker
--
Hania 2004-03-08, Antek 2006-07-07
http://picasaweb.google.pl/TomaszLaczkowski
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
162. Data: 2007-12-18 16:15:19
Temat: Re: co dalej
> A tata chłopaka dowiedziawszy się o tej decyzji, powiedziałby "Synku,
> rozumiem Cię, ale wobec tego ja też nie przyjdę na wWasze wesele. Mojej
> żonie byłoby przykro, gdyby poszedł sam". Normalnie telenowela brazylijska
> ;-)
zycie jest nowela, nie wiedzialas?
> A wracając do Twojej propozycji rozmowy. Znacznie lepiej to brzmi (bo nie ma
> tu ani szantażu ani histerii), ale i tak moim zdaniem chłopak powinien
> skonsultować się wtedy ze swoją narzeczoną i razem z nią podjąć decyzję.
> Ale poza tym po co te dywagacje? Tak się nie stało, więc szkoda czasu na
> gdybanie.
jasne w tym konkretnym przypadku tak. Mi raczej chodzilo o zadanie min Twoje.
>
> > bo powiedz mi Jagna o co Ci tak na prawde chodzi
> > - o to, ze tesciowa rzekomo histeryzwoala?
>
> Rzekomo? Nooo, widzę, że szklana kula poszła w ruch ;-)
o czym Ty gadasz?? szklana kula poszla by w ruch gdybym napisala "nie
histeryzowala" " histeryzowala" itp rzekomo Jagno mialo podkreslic, ze to sa
slowa osoby jednej, jak bylo na prawde tzreba znac opinie osoby drugiej, albo
samemu tam byc. Nie da sie, szklanej kuli jak Ty nie mam, wiec nie poteirdzam
na 100% ze byla tam "histeria". Rozumiesz juz teraz do czego sluzy szklana
kula ;)
> A może rozsądniej jest opierać się na tym, co zostało napisane, a nie na
> tym, co chciałoby się widzieć.
napisala to zupelnie nieobiektywna osoba, ktora zna to znow z opowiadania.
super sprawa! (znasz zabawe w gluchy telefon??)
> > - czy ze zmienil decyzje pod wplywem tesciowej (jako z defnicji francy)
> > - czy ze w ogole zmienil decyzje?
>
> O wszystko mi chodzi, bo jedno wynika z drugiego.
> Ale nie podejmuję się dyskutować ponownie ;-)
oki, ja tez :))))
i.
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
163. Data: 2007-12-18 16:15:30
Temat: Re: co dalej
Użytkownik "Iwon(K)a" <i...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
news:3b2e.000000b9.4767edab@newsgate.onet.pl...
> "Ale ta lojalność (którą pociąga za sobą miłość do rodziców) wobec swoich
> rodziców nie znika tak ot po prostu po zawarciu związku małżeńskiego"
Ale co w związku z tym, bo nie bardzo Cię rozumiem? Nadal podtrzymuję to, co
napisałam i wtedy i teraz, bo to się nijak nie wyklucza.
Może kluczem do zrozumienia przez Ciebie istoty całego problemu jest słowo
"piorytet". Zarówno rodzice jak i partner są bardzo ważni w życiu człowieka.
Miłość do rodziców i poczucie lojalności wobec nich nie znika jak za
dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Nie odrzuca się tego po zawarciu
małżeństwa.
_ALE_w sytuacjach konfliktowych, młoto-kowadłowych, gdy trudno dogodzić
każdemu i trudno pójść na kompromis, wybiera się partnera, a nie rodzica. To
partner jest priorytetem. Tak powinny wyglądać zdrowe relacje w rodzinie.
Każde inne świadczą o niedojrzałości i o nieprzeciętej pępowinie.
Oczywiście wykluczam sytuacje, gdy partner kompletnie nie ma racji, choć są
zwolennicy teorii, że i wtedy należy trzymać z nim sztamę "przeciwko"
starszyźnie.
JW
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
164. Data: 2007-12-18 16:17:05
Temat: Re: co dalej
Użytkownik "Iwon(K)a" <i...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
news:3b2e.000000bc.4767f0b0@newsgate.onet.pl...
> wiem, trudno zobaczyc swoimi oczami obiektywnie swoje zycie. nie da sie.
No.
Całe szczęście, że chociaż Tobie jednej się to udało.
JW
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
165. Data: 2007-12-18 16:22:53
Temat: Re: co dalej
Użytkownik "Iwon(K)a" <i...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
news:3b2e.000000c1.4767f216@newsgate.onet.pl...
> napisala to zupelnie nieobiektywna osoba, ktora zna to znow z opowiadania.
> super sprawa!
No pacz pani, a jeszcze niedawno głowę dawałaś sobie uciąć, że autorką wątku
jest sama panna młoda.
Ech, nie ma to jak dopasowywać fakty do potrzeb.
JW
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
166. Data: 2007-12-18 16:37:14
Temat: Re: co dalejJagna W. pisze:
> Teraz pomyśl - dlaczego tak bardzo wkurzają mnie takie właśnie chore
> psychicznie i rozchwiane emocjonalnie baby :)
Tak i bardzo łatwo dawać rady a propos asertywności, stawiania na swoim,
zdecydowanych cięć jeśli sytuacja nie dotyczy Nas osobiście.
Nie życzę sytuacji, ale życzę pozostania przy takich radach w sytuacji
gdy taką chorą psychicznie i rozchwianą emocjonalnie babą okazuje sie
własna matka...
Stalker
--
Hania 2004-03-08, Antek 2006-07-07
http://picasaweb.google.pl/TomaszLaczkowski
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
167. Data: 2007-12-18 21:18:47
Temat: Re: co dalej
Użytkownik "Stalker" <t...@i...pl> napisał w wiadomości
news:fk8tau$goj$1@nemesis.news.tpi.pl...
> Jagna W. pisze:
>
>> Teraz pomyśl - dlaczego tak bardzo wkurzają mnie takie właśnie chore
>> psychicznie i rozchwiane emocjonalnie baby :)
>
> Tak i bardzo łatwo dawać rady a propos asertywności, stawiania na swoim,
> zdecydowanych cięć jeśli sytuacja nie dotyczy Nas osobiście.
> Nie życzę sytuacji, ale życzę pozostania przy takich radach w sytuacji gdy
> taką chorą psychicznie i rozchwianą emocjonalnie babą okazuje sie własna
> matka...
"Własna matka" to jedynie puste słowa w sytuacji, gdy jest to osoba robiąca
przez większość życia wszystko, by uprzykrzyć życie swoim
dzieciom. Masz rację, nie miałam okazji doświadczyć tego osobiście, ale
skądinąd bardzo dobrze wiem, że można serdecznie nienawidzić takiej właśnie
"własnej matki", a więzy krwi nie mają tu kompletnie nic do rzeczy.
JW
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
168. Data: 2007-12-19 12:14:05
Temat: Re: co dalejStalker napisał(a):
> Nie życzę sytuacji, ale życzę pozostania przy takich radach w sytuacji
> gdy taką chorą psychicznie i rozchwianą emocjonalnie babą okazuje sie
> własna matka...
Gdybym nie pozostawała przy takich radach, moja matka z powodzeniem
mogłaby zostać rozchwianą emocjonalnie babą. A nawet jerdną znam taką,
która tyranizowała wszystkich wokół, bo ona chce tak i koniec. Aż
trafiła na mnie, usłyszała "veto" i... nawet się polubiłyśmy od tej
pory.
--
Pozdrawiam
Justyna
"Lepiej grzeszyć, i potem żałować,
niż żałować, że się nie grzeszyło."
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
169. Data: 2007-12-19 12:28:08
Temat: Re: co dalej
> _ALE_w sytuacjach konfliktowych, młoto-kowadłowych, gdy trudno dogodzić
> każdemu i trudno pójść na kompromis, wybiera się partnera, a nie rodzica.
no i wlasnie tu sie myslisz. Dojrzaly zwiazek z definicji _nie_ wybiera
partnera zawsze i wszedzie, czy tez w sytuajcach konfliktowych. To raczej
swiadzy o braku dojrzalsci, i braku zdrowych relacji w rodzinie.
tak zachowuja sie dzieciaki, a nie dorosli ludzie. Zdrowy dojrzaly zwiazek
umie wybrac opcje dobra, dlugotrminowa, i wcale to nie musi odbyc sie poprzez
wybor partnera. Niewybrany parter, jesli tylko jest dojrzaly, tez tak to
bedzie widzial. Inaczej to imo dziecinanda. I prioryteem powinna byc
osoba "priorytetiowa w danej sytuacji" ale nie oznacza to z definicji, ze musi
to byc parnter. No ale juz o tym pisalysy juz.
I lojlnosc stosunku do rodzicow malo znaczy, o ile w ogole w pzypadkutak
osawionych "priorytetw"....
i.
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
170. Data: 2007-12-19 12:29:21
Temat: Re: co dalej
> > napisala to zupelnie nieobiektywna osoba, ktora zna to znow z opowiadania.
> > super sprawa!
>
> No pacz pani, a jeszcze niedawno głowę dawałaś sobie uciąć, że autorką wątku
> jest sama panna młoda.
> Ech, nie ma to jak dopasowywać fakty do potrzeb.
jestes mistrzynia przekrecania faktow na potrzeby argumentow!
wyjasniam
- na poczatku tak myslalam, po wyjasnieniach juz nie. Przesledz DATY w watku,
i przestan z siebie robic glupa.
i.
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
| « poprzedni wątek | następny wątek » |