« poprzedni wątek | następny wątek » |
51. Data: 2007-12-15 19:22:54
Temat: Re: co dalejJagna W. pisze:
> ...i bez wiedzy dziewczyny, która miała bezdyskusyjne pierwszeństwo prawa głosu w
tej
> sprawie.
W sprawie tego które z rodziców Pana Młodego on chce zaprosić? Nie
wydaje mi się...
Ja sie gdzie indziej wypowiem całościowo, ale w tym miejscu mała
dygresja "weselno-organizacyjna". Na moja głowę na weselu zawsze
istnieją goście: moi, twoi i nasi.
I wybaczcie, ale w sprawie rodziny Pana Młodego (i na odwrót też) to on
ma więcej do powiedzenia i przeświadczenie Panny Młodej, że "tak powinno
być" jest mocno nazwijmy to "ryzykowne".
To Pan Młody zdecydowanie lepiej orientuje się w sytuacji we własnej
rodzinie i on odpowiada za swoja część. W tej sytuacji rola panny młodej
powinna być zdecydowanie bardziej doradcza, nie władcza...
Stalker
--
Hania 2004-03-08, Antek 2006-07-07
http://picasaweb.google.pl/TomaszLaczkowski
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
52. Data: 2007-12-15 19:28:53
Temat: Re: co dalej
Użytkownik "Stalker" <t...@i...pl> napisał w wiadomości
news:fk18r5$tad$1@news.interia.pl...
> Jagna W. pisze:
>> ...i bez wiedzy dziewczyny, która miała bezdyskusyjne pierwszeństwo prawa
>> głosu w tej sprawie.
>
> W sprawie tego które z rodziców Pana Młodego on chce zaprosić? Nie wydaje
> mi się...
W sprawie decyzji, którą_wspólnie_podjęli.
JW
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
53. Data: 2007-12-15 19:32:34
Temat: Re: co dalejJagna W. pisze:
> Ale co najmniej dziwna jest zmiana podjętej wspólnie decyzji tylko
> dlatego, że osoba najmniej mająca tu do powiedzenia (przyszła teściowa)
> tak sobie zażyczyła.
Zapominasz, że "teściowa" to matka jednej ze stron.
> Przychylam się do opinii innych - taka sytuacja nie
> wróży dobrze w przyszłości. Bez względu na to, jaka była reakcja
> dziewczyny na tę sytuację.
To jak będzie w przyszłości bardzo zależy od jej reakcji
(a właściwie bardziej od decyzji które teraz podejmie)...
> Ja też byłabym zła, gdyby decyzja podjęta_wspólnie_z moim mężem, została
> bez mojej wiedzy zmieniona tylko i wyłącznie pod wpływem histerii mojej
> teściowej.
A byłaś kiedyś świadkiem czyjejś histerii?
>> histeria matki moze byc wystarczajacym powoedem na zmiane dezycji.
>
> To przede wszystkim jej ślub, jej uroczystość, jej goście (no i męża oczywiście),
No dobrze że się biedak gdzieś na końcu pojawił :-)
To nie jest JEJ ślub tylko ICH ślub, a na tym ślubie będą JEGO goście,
JEJ goście i ICH goście...
> Chyba coś źle zrozumiałaś. Nie wymaga posłuszeństwa ale uszanowania
> wspólnie podjętej decyzji, a nie zachowania godnego chorągiewki, tylko
> dlatego, że mamuśka się wkurzyła.
Życie czasami wymaga podejmowania decyzji bez możliwości konsultacji z
druga połową...
Stalker
--
Hania 2004-03-08, Antek 2006-07-07
http://picasaweb.google.pl/TomaszLaczkowski
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
54. Data: 2007-12-15 19:37:56
Temat: Re: co dalej> No i masz
> babo placek, sprzeciwil sie raz jedyny pannie mlodej, i to jeszcze tej
> wiedzmie tesciowej, wiec panna mloda- niezalezna (czytaj- dostosujecie
> sie do
> mnie), ma zal, ba ma zamiar nawet skonczyc ten zwiazek, bo sie jej
> chlopczyk
> sprzeciwil. Kurde, ale los.
Wiesz, moim zdaniem on ma prawo sie sprzeciwic i posluchac mamusi, ale w
innych sytuacjach. tu chodzi o ich slub, tego delikwenta i panny
narzeczonej, a niej synka i mamusi. Jak bedzie wyprawial swoje urodziny, to
moze podejmowac decyzje z kim chce, ale co do slubu powinien ustalac
wszystko z narzeczona, no chyba, ze jego mamusia jest glownym sponsorem,
wtedy ona rzadzi.
A tak jeszcze, facet/chlopak tak czy siak jest pantoflarzem i za nic takiego
delikwenta nie chcialabym miec w domu.
pzdr
skrzato
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
55. Data: 2007-12-15 19:43:46
Temat: Re: co dalej
> Niekoniecznie natomiast "Tobie pasuje, mnie nie, ale cóż, nie mam prawa
> głosu".
>
> Pozdrawiam
> H. (mam wrażenie, że gdyby zmiana decyzji została zakomunikowana w sposób
> zbliżony do "słuchaj, dla mojej matki to z jakiegoś powodu ważne, zresztą
> może nawet ma rację, zróbmy tak i tak", nie byłoby ani szoku u zaszokowanej,
> ani inicjującego wątek postu)
O to to. Idealnie to ujęłaś.
Bohaterka posta rozumie, że matka może czuć się nieswojo, że może nie chcieć
widzieć "rywalki". Tu chodzi o sposób załatwienia sprawy. Z rozmowy z nia wynika
mi, że wystarczyłoby gdyby przyszła teściowa zadzwoniła do nich obojga, wysłała
maila czy cokolwiek i zapytała czy jest możliwe, żeby nie zapraszac obecnej żony
ojca chłopaka. Lub gdyby nawet po histerii matki chłopak sam przyszedł i
próbował porozmawiać na temat zmiany decyzji. W końcu chyba są dorosłymi ludźmi,
wszyscy, łącznie z teściową.
A tak... decyzja podjęta, a ona w jednej chwili zostaje postawiona przed faktem
dokonanym. Wszystko rozegrało się poza nią, a ona jedynie została poinformowana.
dzidka
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
56. Data: 2007-12-15 19:45:28
Temat: Re: co dalej
Użytkownik "Stalker" <t...@i...pl> napisał w wiadomości
news:fk19d9$u1l$1@news.interia.pl...
> Zapominasz, że "teściowa" to matka jednej ze stron.
Zazwyczaj teściowa jest matką jednej ze stron ;-)
> A byłaś kiedyś świadkiem czyjejś histerii?
Byłam. Znam osoby (głównie to kobiety, choć znam też starszego pana), dla
których to idealny sposób, by postawić na swoim. Łącznie z udawaniem
mdlenia, łapaniem się za serce, stanem pseudo-przedzawałowym, ciężkim
oddechem, krokodylimi łzami w oczach itp. I nie są to 2-latki w okresie
buntu ;-)
> No dobrze że się biedak gdzieś na końcu pojawił :-)
> To nie jest JEJ ślub tylko ICH ślub, a na tym ślubie będą JEGO goście, JEJ
> goście i ICH goście...
Może żona ojca/przyszłego teścia należy do kategorii ICH gości
(niewykluczone, że znali się wcześniej).
Tym bardziej że wspólnie podjęli decyzję co do jej obecności.
Jakoś trudno mi przypuszczać, by dziewczyna wkurzyła się z powodu
niezaproszenia kompletnie nieznanej jej osoby.
> Życie czasami wymaga podejmowania decyzji bez możliwości konsultacji z
> druga połową...
Oczywiście, ale moim zdaniem w tym konkretnym przypadku taka możliwość była
jak najbardziej.
Histeria matki nie usprawiedliwia zmiany decyzji w pięć sekund i w tajemnicy
przez przyszłą żoną.
JW
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
57. Data: 2007-12-15 19:48:54
Temat: Re: co dalej> Muszę przyznać, że jesteś mistrzynią. Absolutne mistrzostwo świata w
dorabianiu
> teorii, czytania bez zrozumienia i naginania faktów.
konkrety poprosze. Co napisals Ty, a gdzie jest teoria lub nagiety fakt.
>> Dziewczyna nie oczekuje wdzięczności za nic. Żyją razem, radzą sobie razem,
> robią co chcą i jak chcą. Na swoje konto i za swoje pieniądze.
oj, tak?? to po co to lukierowate przedstawienie ile to dziewczyna zrobila,
normalnie zaswiecilo slonce, i niebo stalo sie niebieskie. Ale jak sie opis
tesciowej pojawil to od razu gromy z jasnego nieba...co TO ma do rzeczy w
decyzji??
> Tak się złożyło, że akurat teraz ona ma więcej pieniędzy, ale dla niej jest
to
> jak najbardziej naturalne, że te pieniądze są wspólne. Nie każe mu piać
peanów
> na ten temat, bo tematu nie ma już.
to fajnie. Tylko po co to niby piszesz?
> I to sam chłopak potrafi się podzielić refleksją na temat tym kim jest, co mu
> dał związek z dziewczyną, czego go nauczył. A ona to przyjmuje i wcale nie
> wytyka ma zasadzie "A bo widzisz jaka jestem wspaniała, bądź mi wdzięczny".
> Ona jest zaskoczona zmianą nagłą zmianą stanowiska. Jak dotąd o wszystkim
> decydowali razem i nie było większych spięć, dogadywali się. Dopóki nie
wydarzył
> się telefon od matki i chłopak zamiast zapytać czy istniałaby możliwość
zmiany
> decyzji, którą ustalili wspólnie po prostu sobie ją zmienił, bo _mama_ tak
chciała.
bo _mama_ to jest jego dosc bliska osoba. Chyba nawet blizsza niz ojciec, do
ktroego nei ma najlepszergo stosunku. To nie pani Mania spod pietnastki.
> Poczuła się mało bezpiecznie. Ma z facetem brać ślub, a ten okazuje się być
pod
> dużym wpływem mamy. Ona chcę żyć ze swoim przyszłym mężem i ich ewentualnymi
> dziećmi, a nie w trójkącie "on-jego matka-ona".
znaczy do tej pory nigdy wspolnie nie podejmowali decyzji?? zaloze sie, ze
cale mnostwo, i mamusia jakos sie nie wpychala w owe. Niech moze ta "Twoja
znajoma" nie histeryzuje. Bo chyba wiele decyzji udowodnilo, ze synek potrafi
liczyc sie z nia przede wszystkim. Co innego gdyby to byla ich _pierszw
wspolna_decyzja.
> I napiszę Ci jeszcze raz wyraźnie. Ja (na szczęście) nie jestem tą
dziewczyną.
> Swoje w życiu z teściową już przeszłam. Mąż był za mną i udało nam się
> doprowadzić do poprawnych stosunków z teściową i żyć bez ingerencji mamy
męża w
> nasze życie. Okazało się nawet, że moja teściowa jest fajną babką, ale
najpierw
> trzeba było jej wyraźnie pokazać czego sobie nie życzymy.
no i brawo, wychowaliscie sobie tesciowa. Ale daj spokoj innym z ich
tesciowymi, bo kazdy zwiazek inny.
i.
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
58. Data: 2007-12-15 19:51:51
Temat: Re: co dalej(...)
> > Imo robi z igly widly.
>
> W pełni się zgadzam.
> W razie co stoję po Twojej stronie :-)
o raaany!!! musze sie uszczypnac :D
i.
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
59. Data: 2007-12-15 20:03:58
Temat: Re: co dalej
> A jakie to właściwie ma znaczenie czy to ona czy jej znajoma?
> Istotny jest przecież problem, a nie kogo on dotyczy.
no ziemia sie nie zawali, ze sie poudaje dziadka mroza....
>
> > dla mnie osobiscie tez jest dziwne legimtymowanie sie, i dla mnie nie jest
> > dziwne niezparaszanie osoby towrzyszacej na slub.
>
> Ale co najmniej dziwna jest zmiana podjętej wspólnie decyzji tylko dlatego,
> że osoba najmniej mająca tu do powiedzenia (przyszła teściowa) tak sobie
> zażyczyła.
nie, to zazyzczyl sobie przyszly maz. to sie liczy,.
>Przychylam się do opinii innych - taka sytuacja nie wróży dobrze
> w przyszłości. Bez względu na to, jaka była reakcja dziewczyny na tę
> sytuację.
a ja przychylam sie do mojego poplecznika Stalkera :P
> > ale ze panna mloda jest zla o to, ze decyzja (jakakolwiek) zostala
> > zmieniona
> > bez jej udzialu.
>
> Ja też byłabym zła, gdyby decyzja podjęta_wspólnie_z moim mężem, została bez
> mojej wiedzy zmieniona tylko i wyłącznie pod wpływem histerii mojej
> teściowej.
bo jestes taka sama jak dzidka, oops, jak znajoma dzidki. A ja nie bylabym
zla. I co teraz?
>
> > histeria matki moze byc wystarczajacym powoedem na zmiane dezycji.
>
> Ale widocznie nie dla tej dziewczyny i należy to uszanować.
ale to jest matka chlopaka, i narzeczona POWINNA to uszanowac.
> To przede
> wszystkim jej ślub, jej uroczystość, jej goście (no i męża oczywiście), a
> nie jej teściowej.
nie. To ICH slub, ICH goscie, JEGO matka. Matka to nie zwykly gosc.
>Teściowa może co najwyżej zaproponować, zasugerować,
> podsunąć jakiś pomysł, ale decyzję pozostawić młodym. Histeryzowanie i
> manipulowanie w ten sposób synem jest dla mnie niedopuszczalne.
aha, bo dzidka opisala co _nie_widziala, i juz Jagna wie jak sytuacjia
wygladala. Histeria, manipulacja, buch. Bylas przy tej rozmowie? byla dzidka?
byla rzekomo znajoma dzidki?
>
> > oczywiscie. To w Polsce wydaje sie to niemormalne, ze mamusia czy tatus
> > nie
> > pomaga dziecku w czasie studiow.
>
> Wg KRiO tatuś z mamusią mają wręcz obowiązek utrzymywania uczącego się
> (studiującego) dziecka do bodaj 26. roku życia, więc nie jest to tak
> nienormalne, jak Ci się wydaje. Może tam, gdzie mieszkasz prawo jest inne,
> ale tutaj nie.
powaznie???
btw dzidka, i jej kolezanka, widza to raczej w kategorii moralnej nie prawnej.
I glownie do tego sie odnioslam.
Udawac doroslego
> > to
> > kazdy potrafi na koszt rodzicow.
>
> Chyba nie wiesz o czym piszesz. Ja nie wyobrażam sobie studiów dziennych
> (zwłaszcza na pierwszych latach i zwłaszcza uczelni technicznych,
> prawniczych, medycznych), czyli jakichś 30-40 godzin tygodniowo + nauka w
> domu i bibliotece, połączonych z pracą pozwalającą na_całkowite_samodzielne
> utrzymanie się. A nie każdy kierunek ma swój odpowiednik na studiach
> zaocznych czy wieczorowych.
wiem o czym pisze. Studiowalam na medycznych studiach. Ledwo zipalam, ale
nigdy nie uwazalam, ze obowiazkiem moich rodzicow jest pomoc i zadalam od nich
forsy. A juz zupelnie nie mialam postawy kolezanki dzidki. Zadnych pretensji,
ze mi nie dali na "zycie". Mialam stypednium naukowe cale studia.
>
> > to niech sie nie pakuje. sama wpakowala sie w role bycia Matka Teresa,
> > wiec
> > teraz niech nie oczekuje wdziecznosci i lojalnosci z definicji.
>
> Gdzie wyczytałaś coś takiego?
a po co dzidka pisze jak to dziewczyna go utrzymuje, a macocha nie daje ani
grosza? jaki jest cel gloryfikacji narzeczonej??
(...)
> Rany, weź może przytocz ten post, w którym jest to napisane, bo przejrzałam
> cały wątek jeszcze raz i nic takiego nie znalazłam.
jw. w jakim celu dowiadujemy sie o tym, ze zyje na garnuszku u dziewczyny a
nie mamusi?
>
> > on ulegal jak do tej pory JEJ, i widze ze absolutnego posluszenstwa
> > dziewczyna
> > wymaga
>
> Chyba coś źle zrozumiałaś. Nie wymaga posłuszeństwa ale uszanowania wspólnie
> podjętej decyzji, a nie zachowania godnego chorągiewki, tylko dlatego, że
> mamuśka się wkurzyła.
nie. tak myslalam do momentu postu wyzej. Gdyby nie ta "Teraz ona go
utrzymuje, bo on jest na ostatnim roku studiów dziennych"
"To on nauczył się od dziewczyny, że można zrobić coś, pomóc
komuś bezinteresownie, za nic, a na dodatek mieć z tego frajdę. To on nauczył
się od dziewczyny, że jak ktoś dzwoni z prośbą o pomoc (mnie się zdarza prosić
ją, żeby została z moimi dziećmi) to _można_ odmówić, jeśli się nie ma czasu,
ma
już inne plan"
powiedz mi jaki widzisz zwiazek ze zmian deyzji, a ta "miloscia"??
i.
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
60. Data: 2007-12-15 20:07:18
Temat: Re: co dalej
> konkrety poprosze. Co napisals Ty, a gdzie jest teoria lub nagiety fakt.
Ty pierwsza rzuciłaś tekstami o tym, jak to dziewczyna wymaga wdzięczności od
swojego narzeczonego. Poproszę o cytat gdzie zostało to napisane, a wtedy
odwołam Twoje mistrzostwo świata w manipulacji.
Albo gdzie jest napisane, że wpakowała się w role bycia Matką Teresą, bo z tego
co ja się orientuję ona takiego odczucia nie ma.
> oj, tak?? to po co to lukierowate przedstawienie ile to dziewczyna zrobila,
> normalnie zaswiecilo slonce, i niebo stalo sie niebieskie. Ale jak sie opis
> tesciowej pojawil to od razu gromy z jasnego nieba...co TO ma do rzeczy w
> decyzji??
Po to, żeby zobrazować, że akurat matka dla syna nie robi nic, poza wymaganiami
i mieszaniem w życiu. A są tacy co robią, ale wychodzi im to naturalnie bez
zastanawiania się czy nie jest to broń boże strata czasu czy pieniędzy.
> > Tak się złożyło, że akurat teraz ona ma więcej pieniędzy, ale dla niej jest
> to
> > jak najbardziej naturalne, że te pieniądze są wspólne. Nie każe mu piać
> peanów
> > na ten temat, bo tematu nie ma już.
>
> to fajnie. Tylko po co to niby piszesz?
j.w. Są tacy co robią bezinteresownie, z miłości (ten powód skłonił młodych do
ślubu) i nic nie chcą za to tylko odrobinę szacunku. A Ci, którzy powinni się
bardziej poczuwać do czegokolwiek jedynie wysuwają żądania i manipulują.
> bo _mama_ to jest jego dosc bliska osoba. Chyba nawet blizsza niz ojciec, do
> ktroego nei ma najlepszergo stosunku. To nie pani Mania spod pietnastki.
On wie, że ma jedynie matkę i brata, ale jednocześnie stara się unikać kontaktu
z nimi. W tym roku zrezygnował w wakacje z lotu do matki, bo jej nie chciał
widzieć, więc nie wiem czy jest aż tak bardzo bliska.
> znaczy do tej pory nigdy wspolnie nie podejmowali decyzji?? zaloze sie, ze
> cale mnostwo, i mamusia jakos sie nie wpychala w owe. Niech moze ta "Twoja
> znajoma" nie histeryzuje. Bo chyba wiele decyzji udowodnilo, ze synek potrafi
> liczyc sie z nia przede wszystkim. Co innego gdyby to byla ich _pierszw
> wspolna_decyzja.
Podejmowali, matka próbowała ingerować, ale nigdy nie stosowała tego typu
sztuczek. I zazwyczaj nie ingerowała w ich decyzje, a raczej w życie syna, jego
studia, wygląd itp.
> no i brawo, wychowaliscie sobie tesciowa. Ale daj spokoj innym z ich
> tesciowymi, bo kazdy zwiazek inny.
I dlatego napisałam z pytaniem tutaj, bo nie chciałam namieszać bardziej niż ta
teściowa. Chciałam zwyczajnie dowiedzieć się jakie jest obiektywne spojrzenie na
sprawę.
Z tego co wiem chłopak "przetrawił" całą sytuację, wytłumaczył matce mailowo, że
jej zachowanie było nie fair, żeby nie stosowała tego typu sztuczek więcej, że
jeśli coś chce to niech traktuje ich oboje (jego i narzeczoną) jak dorosłych
ludzi i załatwia z nimi sprawy normalnie bez prób manipulacji.
dzidka
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
« poprzedni wątek | następny wątek » |