Strona główna Grupy pl.soc.rodzina co dalej

Grupy

Szukaj w grupach

 

co dalej

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 173


« poprzedni wątek następny wątek »

81. Data: 2007-12-16 08:57:02

Temat: Re: co dalej
Od: Stalker <t...@i...pl> szukaj wiadomości tego autora

Qrczak pisze:

> Wiesz, faceci miewają trudności z wypowiedzią dłuższą niż jedno zdanie.

Nawet pomijając już wpływ tej znanej wszystkim kobietom męskej
dysfunkcji sam temat jest bardzo delikatny i nie nastrajający do
płomiennych zwierzeń. Jak tu już napisał Adam (nomen omen mężczyzna)
"czym tu się chwalić"?...

Stalker

--
Hania 2004-03-08, Antek 2006-07-07
http://picasaweb.google.pl/TomaszLaczkowski

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


82. Data: 2007-12-16 10:45:56

Temat: Re: co dalej
Od: "Qrczak" <q...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik "Stalker" <t...@i...pl> napisał w wiadomości
news:fk2nmr$n4m$1@news.interia.pl...
> Qrczak pisze:
>
>> Czyli tak czy owak zawiódł Pan Młody i dał dupy na całej linii
>
> Od siebie jako mężczyzny mogę powiedzieć, że się zgadzam,
> aczkolwiek zwracam uwagę na okoliczności łagodzące :-)

Że matka? Też mi okoliczność.

Qra

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


83. Data: 2007-12-16 13:46:53

Temat: Re: co dalej
Od: "Iwon(K)a" <i...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

>
> > Tzn. jak Ona się o tym dowiedziała? Na ślubie? :-)
> > Czy chłopak przyszedł i powiedział: "Nie zapraszamy mojego Ojca"?
>
> "Dzwoniła moja matka, dostała histerii. Nie chce widzieć żony ojca. Nie
> zapraszamy jej w takim razie".


wow, ale detalicznie Ci ta Twoja znajoma panna mloda opowiada.....

i.

--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


84. Data: 2007-12-16 14:02:44

Temat: Re: co dalej
Od: "Iwon(K)a" <i...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

(...)
> spędzanie z kimś życia wymaga podejmowania wspólnych decyzji dotyczących
> wielu spraw ważnych i nieważnych, od rodzaju surówki do obiadu po sposób
> wychowywania wspólnych dziecek i inwestowania wspólnej kasy.


loboze! ano nie za bardzo sie z tym zgadzam. Wiele decyzji w malzenstwie nawet
dotyczacych spraw waznych (np kasa) nie wymaga konsultacji z malzonkiem. Jak
sie dwoje ludzi dosc dobrze "dobralo", zna, ufa sobie, kocha sie, wcale nie
trzeba wszystkiego i zawsze konsultawoc i wspolnie decydowac. Pomijam Twoj
niefortunny przyklad z surowka na obiad, ktory mnie powalil, ale jesli juz to
imo ewentulanie takie "wspolne" to raczej jest folkor mlodych par, kiedy to
kicia i misiu robia wszyyyyystko razem, i wszyyyystkie decyzje musza podjac
wspolnie. Imo dwoje dorosluch ludzi, w dobrze dzialajacym zwiazku podejmuje
wiele decyzji samodzielnie, wiedzac ze ma pelne poparcie w drugiej osobie. Na
tym polega zaufanie i rozumienie wspolnych swoich interesow. Owszem moze i na
poczatku trzeba sie dopracowac, i wszystko wspolnie, bo wtedy sie poznajemy,
ale im dalej w las tym mniej takick "misiu/kicia wspolnych surowek". Moze taki
mlody misiu potem wydzwania ze sklepu bo nie wie czy kicia lubi kisielek
malinkowy, czy truskawkowy i musi podjac wpsolna decyzje, ale w dobrze
dzialajacycm malzenstwie nie robi sie wielkiego halo ze srednio lubianaego
kisielu malinowego, albo zapisania dziecka do baletu bez wiedzy meza. Bo sie
wie, ze partner nie zrobi afery, ze zna sie na tyle partenra iz wie, ze balet
tez jest czyms waznym jego zdanie. Daltego w tym przypadku panna mloda powinna
znac juz pan amlodego na tyle, w koncu iles czu byli ze soba, i juz kilka
dowodow jej dal, zeby teraz nie _histeryzowac_.

> Większość
> znanych mi ludzi potrzebuje poczucia jakiej takiej stabilności, a tej nie
> zapewnia partner pozbawiony elementarnej "kultury korporacyjnej",
> wymagającej ustalenia, uzgodnienia, przedstawienia nowych faktów, zapytania
> o zdanie - a nie postawienia przed faktem dokonanym.

wspolczuje znajomych ;) wiekszosc moich znajomych to dobrze dzialajacy
samodzielni ludzie, ktorzy w parze jeszcze lepiej sie realizuja. Sa
niezalezni, a jednoczesnie partnerscy. Ot taka wolnosc we dwoje. Moze do tego
trzeba dojrzec?? nie wiem. Ale oslabilby mnie maz, z ktorym musialabym
decydowac o wszystkim wczesniej, i oslabilabym sie gdybym musiala pytac
wczesniej o wszystko. Taka korporacja jaka opisujesz w rzeczywistosci nie
dziala najlepiej, w kazdej dobrze dzialajacej korporacji kazdy wie jakie ma
miejsce i obiazki, a znajac glowny cel i dobro korporacji decyzje podejmowane
_samodzielnie_ nei szkodza korporacji, ani jej nie destabuilizuja. Wrecz
motywuja do muslenia za dwoje. A to nastapi jesli bedzie pelne zaufanie i
staranie sie o wspolne dobro. Jesli ktos ma konsuktowac wiekszosc doecyjzi,
czy wszystkie, to wybacz nie nejlepiej to swiadczy o zaufaniu, zrozumieniu, i
znaniu sie w ogole.

> Tym bardziej, że w
> opisanej sytuacji zachowanie matki chłopaka wydaje mi się mocno podejrzane.


jest jakie jest. raz dzidka pisze, ze niby wiedza jaka jest, potem znow sa
zaskoczeni. obojetnie jaka jest, on podjal taka a nie inna decyzje, i dostal
od niej po glowie. Wspolczuje panu mlodemu. Fajnie sie zaczyna na poczatek.
Jak mu sie podoba "kicia, czy kupic zielony pomodro czy czerwony" na kazdym
kroku, to niech sie zeni. A jak nie to lepiej niech porozmawiaja, czy na pewno
sobie ufaja, i akceptuja.


> Ja wiem, że teraz jest taki powszechny trynd, że nie wolno złego slowa na
> matkę partnera powiedzieć, bo ona na pewno miała najczystsze intencje i
> solidne argumenty, a zła synowa dopatruje się najgorszego z paragrafu
> "teściowa", ale kaman - histerie, napuszczanie na siebie rodzeństwa i ogólny
> cyrk z powodu konieczności znalezienia się w jednym pomieszczeniu z
> rzeczywistością?


a ja myslalam, ze tesciowa to zaaawsze ta zla, i na miotle lata ;))

i.

>


--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


85. Data: 2007-12-16 14:19:23

Temat: Re: co dalej
Od: "Iwon(K)a" <i...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

>
> Użytkownik "Iwon(K)a" <i...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
> news:798c.000001fc.4764332e@newsgate.onet.pl...
>
> >> Ale co najmniej dziwna jest zmiana podjętej wspólnie decyzji tylko
> >> dlatego,
> >> że osoba najmniej mająca tu do powiedzenia (przyszła teściowa) tak sobie
> >> zażyczyła.
>
> > nie, to zazyzczyl sobie przyszly maz. to sie liczy,.
>
> O czym Ty teraz piszesz??


o decyzji, i o tym KTO ja podjal. Podjal ja pan mlody, przyszly maz, od razu
dostal po glowie. Znaczy ma byc od dzisiaj ubezwlasnowolniony, i od teraz
funkcjonuje tylko "MY' a nia "ON i ONA"?? ja bym sie na jego miejscu nie
pakwoala w taki zwiazek.


> > bo jestes taka sama  jak dzidka, oops, jak znajoma dzidki. A ja nie
> > bylabym
> > zla. I co teraz?
>
> Nico. Po prostu piszę, co o tym sądzę.



to tak jak ja.


>A sądzę, że niezdrowa jest sytuacja,
> gdy rodzice mieszają się do wspólnych decyzji dzieci, a jeszcze bardziej,
> gdy wymuszają zmiany tych decyzji w sposób mało wysublimowany. Może dla
> Ciebie to normalne, choć nie jestem pewna, czy aby do końca zrozumiałaś, o
> czym mówię.


mamusia nie miesza sie. Mamusia powiedziala co miala do powiedzenia, i decyzja
podjal ON. Jesli panna mloda uwaza to jako policzek, bo JEJ tam nie bylo, to
ma problem- ale ze soba.

>
> >> > histeria matki moze byc wystarczajacym powoedem na zmiane dezycji.
> >> Ale widocznie nie dla tej dziewczyny .
> > ale to jest matka chlopaka, i narzeczona POWINNA to uszanowac.
>
> Chyba żartujesz. Matka jest dorosłą osoba, a nie dzieckiem.
> Uszanować i zrozumieć można, że ktoś jest psychicznie chory,
> ubezwłasnowolniony, nie odpowiada za własne postępowanie. Szanowanie
> histerii i innych głupich zachowań, nawet matki własnego męża, jest
> niedorzeczne i bezpodstawne. Zwłaszcza, gdy takie zachowania w linii prostej
> wpływają na nasze życie.

jestem calkowicie powazna. Matka jest jego matka. Nie wiemy jak
wygladala "histeria" matki. I panna mloda nie szanuje decyzji _Pana MLODEGO_ a
nie jego matki. Decyzje podjal ON. Nie matka. Panna mloda zachwouje sie jak
rozhisteryzwoana panienka.

>
> >> To przede
> >> wszystkim jej ślub, jej uroczystość, jej goście (no i męża oczywiście), a
> >> nie jej teściowej.
>
> > nie. To ICH slub, ICH goscie,
>
> To przecież napisałam.

srednio :) napisalas "jej..., jej...." i gdzies w nawiasie (no i...) cos jak
"zona dziadka" (czemu nie babcia), " pieniadze moje i twoje (czemu nie nasze?).
Inny wydzwiek.

>
> > JEGO matka.
>
> Która jest tylko gościem i w związku z tym nie ma prawa decydować w sposób
> autorytarny, kto znajdzie się na liście pozostałych gości.


Nie jest TYLKO gosciem.
>
> > Matka to nie zwykly gosc.
>
> Oczywiście, to WAŻNY gość, ale mimo to tylko GOŚĆ, a nie GOSPODARZ imprezy.


Oczywiscie, i to _gospodarz_ imprezy podjal decyzje, nie matka.


> > aha, bo dzidka opisala co _nie_widziala, i juz Jagna wie jak sytuacjia
> > wygladala. Histeria, manipulacja, buch. Bylas przy tej rozmowie? byla
> > dzidka?
> > byla rzekomo znajoma dzidki?
>
> A Ty byłaś? Dlaczego Ty masz prawo do własnego zdania, a ja nie mogę mieć?
> Piszę na podstawie tego, co tu wyczytałam. Ty również. No może różnica
> polega na tym, że Ty dodatkowo czytasz między wierszami ;-)

czy czytam? nie sadze. Po wyjasnieniu dzidki jeszcze bardzije sie utwierdzam,
ze ta "odrobina szacunku" to taka niewildzialna smycz na pana mlodego.
Co do "histerii" to tym bardziej widze, ze to przesada. Rozumiem, ze malo osob
widzialao histerie, i obdarza stytuacje ta nazwa dosc latwo, ale mysle, ze
znow sie tu przesadza, bowiem pasuje to bardziej do obrazu tesciowej. Ma byc
straszny ;)

>
> >> Wg KRiO tatuś z mamusią mają wręcz obowiązek utrzymywania uczącego się
> >> (studiującego) dziecka do bodaj 26. roku życia, więc nie jest to tak
> >> nienormalne, jak Ci się wydaje. Może tam, gdzie mieszkasz prawo jest
> >> inne,
> >> ale tutaj nie.
>
> > powaznie???
>
> Poważnie. Jest jeszcze parę innych fajnych paragrafów.


to czemu nie wejsc na droge sadowa w dochodzeniu forsy??

>
> > btw dzidka, i jej kolezanka, widza to raczej w kategorii moralnej nie
> > prawnej.
> > I glownie do tego sie odnioslam.
>
> Kategoria moralna w prostej linii wynika z kategorii prawnej i z czystej
> logiki. Nie wyobrażam sobie zostawienia swojego studiującego dziecka na
> własnym utrzymaniu. Wyjątkiem jest sytuacja, gdy samo sobie tego wyraźnie
> zażyczy.


niekoneicznie w prostej linii.

>
> > wiem o czym pisze. Studiowalam na medycznych studiach.
>
> I pracowałaś przy tym utrzymując się całkowicie sama? Opłacałaś własne
> mieszkanie, media, jedzenie, ubrania, środki czystości, przejazdy i inne
> rzeczy? Jestem pełna podziwu, bo wiem, co to są studia na medycynie i wiem
> też, że fizyczną niemożliwością jest praca na takich studiach. Jeśli Ci się
> to udało, to podziwiam.


ale gdzie pisalam, ze pracowalam? pisalam, ze wiem jak wygladaja studia.
Napisalam rowniez, ze wikt i opierunek od rodzicow nie uazaalam za prawnie mi
sie nalezacy.

>
> > Ledwo zipalam, ale nigdy nie uwazalam, ze obowiazkiem moich rodzicow jest
> > pomoc i zadalam od nich
> > forsy.
>
> Może i nie uważałaś, co nie zmienia faktu, że było to ich obowiązkiem.

a moglabys mi zacytowac jakis link do tego paragrafu??

>
> > a po co dzidka pisze jak to dziewczyna go utrzymuje, a macocha nie daje
> > ani
> > grosza? jaki jest cel gloryfikacji narzeczonej??
>
> Ale pisze to przecież tutaj, nam, by naświetlić obraz całej sytuacji.
> Nigdzie nie pisała, że jej znajoma mówi to swojemu chłopakowi.

a to trzeba pisac? :)) wystarczy, ze dzidka tak uwaza, przeciez jest tak
blisko z panna mloda, ze wie nawet jakie slowa, z kropka i przecinkiem,
wypowiedzial pan mlody.....


i
>


--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


86. Data: 2007-12-16 14:22:32

Temat: Re: co dalej
Od: "Iwon(K)a" <i...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora


> Czyli tak czy owak zawiódł Pan Młody i dał dupy na całej linii, bo powinien
tak
> kombinować, żeby Panna Młoda sama doszła do wniosku, że się pomyliła i
pierwsza
> by wyszła z propozycją, że lepiej jednak zaprosić ojca Pana Młodego bez
żony :-)


dokladnie :))) jeszcze sie nie nauczyl wybiegow, jak kombinowac (przypomnial
mi sie film "greckie wesele"- jak baby podeszly glowe rodziny, do podjecia juz
dawno ustalonej przez nie decyzji ;)))


i.


--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


87. Data: 2007-12-16 14:32:43

Temat: Re: co dalej
Od: Stalker <t...@i...pl> szukaj wiadomości tego autora

Iwon(K)a pisze:
> (...)
>> spędzanie z kimś życia wymaga podejmowania wspólnych decyzji dotyczących
>> wielu spraw ważnych i nieważnych, od rodzaju surówki do obiadu po sposób
>> wychowywania wspólnych dziecek i inwestowania wspólnej kasy.
>
>
> loboze! ano nie za bardzo sie z tym zgadzam.

Ja też...

> Wiele decyzji w malzenstwie nawet
> dotyczacych spraw waznych (np kasa) nie wymaga konsultacji z malzonkiem. Jak
> sie dwoje ludzi dosc dobrze "dobralo", zna, ufa sobie, kocha sie, wcale nie
> trzeba wszystkiego i zawsze konsultawoc i wspolnie decydowac.

I tak naprawdę to dopiero tworzy poczucie prawdziwej stabilności...

> imo ewentulanie takie "wspolne" to raczej jest folkor mlodych par, kiedy to
> kicia i misiu robia wszyyyyystko razem, i wszyyyystkie decyzje musza podjac
> wspolnie.

Mhhhh, to były piękne czasy :-)

Stalker z rozrzewnieniem na temat młodości

--
Hania 2004-03-08, Antek 2006-07-07
http://picasaweb.google.pl/TomaszLaczkowski

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


88. Data: 2007-12-16 14:36:55

Temat: Re: co dalej
Od: Hanka Skwarczyńska <hanka@[asiowykrzyknik]truecolors.pyly> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik "Iwon(K)a" <i...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
news:4006.000000ac.47653003@newsgate.onet.pl...
> [...]Wiele decyzji w malzenstwie nawet dotyczacych spraw
> waznych (np kasa) nie wymaga konsultacji z malzonkiem. [...]

Niemniej niektóre wymagają. Zaryzykowałabym tezę, że jest ich sporo. Pozwól,
że będę się upierać przy tezie, że dojrzały partnerski związek nie polega na
tym, że ludzie a) czytają sobie nawzajem w myślach względnie b) robią co
chcą, a druga strona ma się z tym pogodzić i kropka. A w związku stosunkowo
młodym pewna doza ostrożności w podejmowaniu decyzji jest nawet bardziej
wskazana.

Pozdrawiam
--
Hanka Skwarczyńska
i kotek Behemotek
KOTY. KOTY SĄ MIŁE.
http://truecolors.pl

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


89. Data: 2007-12-16 14:49:04

Temat: Re: co dalej
Od: Stalker <t...@i...pl> szukaj wiadomości tego autora

Hanka Skwarczyńska pisze:

> Niemniej niektóre wymagają. Zaryzykowałabym tezę, że jest ich sporo.
> Pozwól, że będę się upierać przy tezie, że dojrzały partnerski związek
> nie polega na tym, że ludzie a) czytają sobie nawzajem w myślach
> względnie b) robią co chcą, a druga strona ma się z tym pogodzić i
> kropka.

Tak, ale jest jeszcze to coś, co powoduje, że naprawdę jest "związek".
Nie w tym rzecz żeby wszystko uzgadniać, ale w tym, żeby czasami zaufać
partnerowi, przyjąć jego decyzję jako "naszą" decyzję, nawet jeśli się z
nią nie zgadzam. Ba, nawet jeśli nie zostało się o tym "poinformowanym"...

To się zwraca później w podwójny sposób...

Stalker

P.S. Oczywiście są sytuacje skrajne, że ktoś zawsze robi po swojemu itp.
ale mam jakieś takie wewnętrzne wrażenie, że to nie jest taka sytuacja

--
Hania 2004-03-08, Antek 2006-07-07
http://picasaweb.google.pl/TomaszLaczkowski

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


90. Data: 2007-12-16 14:59:33

Temat: Re: co dalej
Od: Hanka Skwarczyńska <hanka@[asiowykrzyknik]truecolors.pyly> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik "Stalker" <t...@i...pl> napisał w wiadomości
news:fk3d5m$i4s$1@news.interia.pl...
> [...]
> Tak, ale jest jeszcze to coś, co powoduje, że naprawdę jest "związek".
> Nie w tym rzecz żeby wszystko uzgadniać, ale w tym, żeby czasami zaufać
> partnerowi, przyjąć jego decyzję jako "naszą" decyzję, nawet jeśli się z
> nią nie zgadzam. Ba, nawet jeśli nie zostało się o tym "poinformowanym"...

Tak, ale... ;)

Stalker, zrozum, ja się zasadniczo z Tobą zgadzam. Niemniej z drugiej strony
a) rozumiem, dlaczego się dziewczyna zirytowała i IMO miała do tego prawo
oraz b) mniej tu moim zdaniem chodzi o sam przedmiot nieporozumienia, a
bardziej o reakcję faceta na irracjonalne zachowanie matki i wynikające z
tego nie do końca optymistyczne prognozy na przyszłość. Pomijam już fakt, że
cokolwiek mnie w tym kontekście bawią te Twoje i Iwon(k)owe wywody o
dojrzałych związkach, dyć tu mowa o dwudziestopięcioletnich dzieciach ;)

Pozdrawiam
--
Hanka Skwarczyńska
i kotek Behemotek
KOTY. KOTY SĄ MIŁE.
http://truecolors.pl

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : 1 ... 8 . [ 9 ] . 10 ... 18


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

Praca praca prac a czas dla rodziny
Jak zarabiać korzystając z internetu i nie wychodząc z domu
Samotność w małżeństwie
Moja strona
upadek społeczeństwa

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

"Nie będziesz cudzołożył."
Znalazłam kanał na YouTube dla dzieci i nie tylko i poszukuję podobnych
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.

zobacz wszyskie »