« poprzedni wątek | następny wątek » |
71. Data: 2005-09-13 22:28:54
Temat: Re: czy partner powinien wiedzieć...?Flyer; <dg7fn3$dul$1@nemesis.news.tpi.pl> :
> Hania ; <dg6hdb$r5g$1@inews.gazeta.pl> :
>
> > pewnie wlasnie tak - (sadze sama po sobie) -wlasnie wywalenie na zewnatrz
> > pozwala pogodzic sie/zrozumiec w pelni.
>
Ale co zrozumieć? To tylko wypowiadający może zrozumieć lub osoba
znająca kontekst, a co jeżeli kontekst nie jest znany? Powiedzmy, że
ktoś wypowiada kwestię w stylu [w obecności jakiejś zainteresowanej
osoby] - "zestarzeję się w samotności":
- czy to oznacza pogodzenie się z przyszłym wyborem i ryzykiem z tym
związanym?
- czy to oznacza świadomość własnych ułomności lub złudzenie
racjonalizacyjne dotyczące własnej osoby?
- a może jest to odtwórcze wywołanie jakiegoś bytu związane z
zaistnieniem jakiegoś bodźca [np. cieniem rzucanym przez sosnę ;)], ale
nie do odczytania bez odniesienia się do przeszłej sytuacji?
Odczytywanie racjonalizacji bez znajomości faktów to idiotyczna praca
--> postawiłem na fakty, choć intuicja mnie nadal męczy. ;)
Flyer
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
72. Data: 2005-09-14 06:51:24
Temat: Re: czy partner powinien wiedzieć...?Flyer; <126526199@nnr> :
> Flyer; <dg7fn3$dul$1@nemesis.news.tpi.pl> :
>
> > Hania ; <dg6hdb$r5g$1@inews.gazeta.pl> :
> >
> > > pewnie wlasnie tak - (sadze sama po sobie) -wlasnie wywalenie na zewnatrz
> > > pozwala pogodzic sie/zrozumiec w pelni.
Znów się podczepię i posmędzę - PD wcięło, Sławek się wku...., więc nie
mam na kim pasożytować.;)
Czyli definicja podręcznikowa racjonalizacji jest jak najbardziej
poprawna, tyle tylko, że trzeba uznać, że pisali ją mentalni kretyni ;).
W momencie odpytywania z racjonalizacji, post factum, mogą one nie
"zawierać" emocji/być sprzeczne z bieżącym stanem emocjonalnym
odpytywanego. To swego rodzaju zabawa bytami, zdolność do myślenia
abstrakcyjnego jak by się wyraził humanista - przytaczanie
racjonalizacji jako samodzielnych bytów świadczy tylko i wyłącznie o
zdolności do myślenia *abstrakcyjnego* - nie mylić ze zdolnościami do
myślenia *odtwórczego* [i zapewne związanej z nią, zdolnością do
myślenia abstrakcyjnego, jeżeli nie tożsamej z nią, dysocjacji, czyli
uwolnieniu się funkcji mowy spod służebnej/stabilizującej funkcji wobec
emocji], a nie o tym, że ktoś nie potrafi wejść w swoją podświadomość.
;)
Po prostu - racjonalizacje na grupie są fantomami, do których inni mogą
sobie strzelać, a ja bezpiecznie mogę to obserwować - ale to nie wynika
z mojego zamysłu, ale tak już jest z racjonalizmami post factum - to
okoliczności tworzą możliwość użytkowego i w miarę bezpiecznego ich
wykorzystania [fantomów racjonalizacji].
Trudno kogoś takiego jak ja "uderzyć" na grupie, nawet jeżeli to co
napiszę wygląda jak coś, co zostało stworzone z potrzeby ugłaskania
emocji - czasami wplatam w tekst swoje przeszłe i już dawno wygasłe
racjonalizacje, a czasami jest to kwestia tego, że zanim mi ktoś
odpisze, to racjonalizacja już zostanie zasocjowana. Można mnie
"uderzyć" tylko .... [to już by była zbyt dokładna instrukcja ;)] -
mojej Sympatii jednak to się udało, choć nie na grupie. ;) Ciekawe
tylko, czy to co napisałem przed chwilą też nie jest racjonalizacją -
ot, niebezpieczeństwo wynikające z posługiwania się mową - każde zdanie
może stworzyć Fakt. ;)
Flyer
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
73. Data: 2005-09-14 08:23:59
Temat: Re: czy partner powinien wiedzieć...?Flyer; <136983358@nnr> :
> Flyer; <126526199@nnr> :
>
> > Flyer; <dg7fn3$dul$1@nemesis.news.tpi.pl> :
> >
> > > Hania ; <dg6hdb$r5g$1@inews.gazeta.pl> :
> > >
> > > > pewnie wlasnie tak - (sadze sama po sobie) -wlasnie wywalenie na zewnatrz
> > > > pozwala pogodzic sie/zrozumiec w pelni.
>
> Znów się podczepię i posmędzę - PD wcięło, Sławek się wku...., więc nie
> mam na kim pasożytować.;)
Poprawka
>
> Czyli definicja podręcznikowa racjonalizacji jest jak najbardziej
> poprawna, tyle tylko, że trzeba uznać, że pisali ją mentalni kretyni ;).
> W momencie odpytywania z racjonalizacji, post factum, mogą one nie
> "zawierać" emocji/być sprzeczne z bieżącym stanem emocjonalnym
> odpytywanego.
To jest przypadek, kiedy odczytywane są przeszłe racjonalizacje i
prezentowane jako bieżące --> czyli przypadek zaprezentowania
racjonalizacji post factum [bez kontekstu, bez odniesienia] - czysty
byt;
Drugim przypadkiem jest to, o czym wcześniej wspomniałem -
racjonalizacja wygenerowana tu i teraz również nie zawiera ładunku
emocji, to tylko antycypacja emocji --> ona ma ten [przyszły] ładunek
zniwelować [choć może i zdestabilizować emocje] - nie jest w stanie
wywołać emocji wprost [możliwe, że poza pewnymi przypadkami
ograniczającymi się do pojedyńczych słów, np. "dobrze"] --> to
konsekwencja ograniczonej funkcjonalności mowy, jej funkcji
stabilizującej, i nieprzekładalności mowy na język emocji --> czyli
przypadek racjonalizacji a priori [z przyszłym kontekstem, z przyszłym
odniesieniem]
A bawię się w Szalonego Naukowca, bo robi mi się pranie i powinienem
jeszcze skoczyć do sklepu, ale nie chce mi się/nie zdążę --> prawda, że
trywialne? :)))))
Flyer
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
74. Data: 2005-09-15 06:47:38
Temat: Re: [OT] czy partner powinien wiedzieć...? - też do PDFlyer; <136983358@nnr> :
> Flyer; <126526199@nnr> :
>
> > Flyer; <dg7fn3$dul$1@nemesis.news.tpi.pl> :
> >
Znów sam do siebie - coś powinienem zrobić, zamiast tego wygeneruję
użyteczną racjonalizację ;)
> abstrakcyjnego jak by się wyraził humanista - przytaczanie
> racjonalizacji jako samodzielnych bytów świadczy tylko i wyłącznie o
> zdolności do myślenia *abstrakcyjnego* - nie mylić ze zdolnościami do
> myślenia *odtwórczego* [i zapewne związanej z nią, zdolnością do
> myślenia abstrakcyjnego, jeżeli nie tożsamej z nią, dysocjacji, czyli
> uwolnieniu się funkcji mowy spod służebnej/stabilizującej funkcji wobec
> emocji], a nie o tym, że ktoś nie potrafi wejść w swoją podświadomość.
> ;)
Czyli - to, z czego ludzkość jest tak dumna, czyli ze zdolności myślenia
abstrakcyjnego, nie jest efektem działania ewolucji i genów, ale
dysocjacji, czyli zaprzeczenia przeznaczenia układu zwanego mózgiem
nabytym w trakcie rozwoju i interakcji ze środowiskiem [m.in. jest
efektem "wychowywania"/humanizacji].
Do PD --> zakładając, że Twój sprzeciw wobec ucywilizowania Kaspara
Hausera był intuicyjny, to jedną z odpowiedzi [inną jest "nielubienie"
lekarzy i środowiska humanistycznego ;)] jest to, że "podświadomie"
zdajesz sobie sprawę z dysocjacyjnego charakteru cywilizowania i
protestowałeś przeciw tworzeniu Nierównowagi.
Tu jeszcze raz podkreślę, że część tzw. zdolności abstrakcyjnych to
proste zdolności odtwórcze oceniane jako abstrakcyjne z tytułu braku
wiedzy o działaniu mózgu i braku znajomości kontekstu --> dobrym
przykładem jest sytuacja z "Wystarczy Być" J.Kosińskiego, kiedy ociężały
umysłowo ogrodnik fascynuje swoje nowe otoczenie [nieznające kontekstu]
"abstrakcyjnymi" sentencjami ogrodniczymi. ;)
Flyer
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
75. Data: 2005-09-15 11:07:13
Temat: Re: [OT] czy partner powinien wiedzieć...? - też do PDFlyer <f...@p...gazeta.pl> napisał(a):
>> Znów sam do siebie - coś powinienem zrobić, zamiast tego wygeneruję
> użyteczną racjonalizację ;)
no nie tylko do siebie, przeca ktos przeczyta ;-)
> Czyli - to, z czego ludzkość jest tak dumna, czyli ze zdolności myślenia
> abstrakcyjnego, nie jest efektem działania ewolucji i genów, ale
> dysocjacji, czyli zaprzeczenia przeznaczenia układu zwanego mózgiem
> nabytym w trakcie rozwoju i interakcji ze środowiskiem [m.in. jest
> efektem "wychowywania"/humanizacji].
bardzo to ladnie brzmi. BTW, podziwiam ludzi, ktorzy skupiaja sie na sprawach
tak teoretycznych, hem. Z drugiej strony wnerwia mjem, ze swym bujaniem na
poziomie lamperii tak odbiegaja od tematu ;-)
zdrowki
hania
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
76. Data: 2005-09-15 20:20:10
Temat: Re: [OT] czy partner powini en wiedzieć...? - też do PDHania ; <dgbkl1$ha8$1@inews.gazeta.pl> :
> Flyer <f...@p...gazeta.pl> napisał(a):
>
> > Czyli - to, z czego ludzkość jest tak dumna, czyli ze zdolności myślenia
> > abstrakcyjnego, nie jest efektem działania ewolucji i genów, ale
> > dysocjacji, czyli zaprzeczenia przeznaczenia układu zwanego mózgiem
> > nabytym w trakcie rozwoju i interakcji ze środowiskiem [m.in. jest
> > efektem "wychowywania"/humanizacji].
>
> bardzo to ladnie brzmi. BTW, podziwiam ludzi, ktorzy skupiaja sie na sprawach
> tak teoretycznych, hem.
To nie są sprawy teoretyczne. W powyższym wyprowadziłem ze stanu
dysocjacji, czyli z tego, czego Ludzkość się brzydzi, zdolność myślenia
abstrakcyjnego, czyli to, z czego Ludzkość jest dumna - i nie użyłem do
tego ani jednego genu. ;) Powiedziałbym nawet, że myślenia abstrakcyjne
nie jest możliwe bez dysocjacji, tyle tylko, że uznawanej za normalny
etap rozwoju mózgu. ;)
> Z drugiej strony wnerwia mjem, ze swym bujaniem na
> poziomie lamperii tak odbiegaja od tematu ;-)
Po pierwsze --> patrz tytuł i literki [OT]
Po drugie --> temat się chyba wyczerpał. ;) Już i tak daleko odeszliśmy
od tematu zawartego w tytule.
Flyer
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
77. Data: 2005-09-16 06:30:45
Temat: Re: [OT] czy partner powini en wiedzieć...? - też do PDFlyer <f...@p...gazeta.pl> napisał(a):
> > bardzo to ladnie brzmi. BTW, podziwiam ludzi, ktorzy skupiaja sie na
sprawach
>
> > tak teoretycznych, hem.
>
> To nie są sprawy teoretyczne. W powyższym wyprowadziłem ze stanu
> dysocjacji, czyli z tego, czego Ludzkość się brzydzi, zdolność myślenia
> abstrakcyjnego, czyli to, z czego Ludzkość jest dumna - i nie użyłem do
> tego ani jednego genu. ;) Powiedziałbym nawet, że myślenia abstrakcyjne
> nie jest możliwe bez dysocjacji, tyle tylko, że uznawanej za normalny
> etap rozwoju mózgu. ;)
Chyba rzeczywiscie zle to ujelam: raczej chodzilo o zdolnosc nazywania i
okreslania zachowan populacji a nie pojedynczych ludkow na podstawie
poszczegolnych sytuacji.
> > Z drugiej strony wnerwia mjem, ze swym bujaniem na
> > poziomie lamperii tak odbiegaja od tematu ;-)
>
> Po pierwsze --> patrz tytuł i literki [OT]
> Po drugie --> temat się chyba wyczerpał. ;) Już i tak daleko odeszliśmy
> od tematu zawartego w tytule.
no tak. To w takim razie jak z tym partnerem? ;-))))
zdrolwki
hania
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
78. Data: 2005-09-16 07:29:12
Temat: Re: [OT] czy partner powini en wiedzieć...? - też do PDHania ; <dgdoql$1uj$1@inews.gazeta.pl> :
> Flyer <f...@p...gazeta.pl> napisał(a):
>
> > Po drugie --> temat się chyba wyczerpał. ;) Już i tak daleko odeszliśmy
> > od tematu zawartego w tytule.
>
> no tak. To w takim razie jak z tym partnerem? ;-))))
Nic - jak jednorazowo, to partner nie powinien wiedzieć, a winowajca
powinien nosić strach i winę wyłącznie w sobie, dodatkowo powinien być
tego świadomy a nie obwiniać drugiej strony za swój strach [przed
ujawnieniem prawdy] - taki rodzaj wiecznej pokuty. I oczywiście powinien
poszukać przyczyn tego stanu rzeczy.
Co prawda istnieje ryzyko, że po pewnym czasie prawda wyjdzie na jaw,
ale mz. w odbiorze emocjonalnym efekt nie będzie się różnił od
zdradzenia prawdy o zdradzie tu i teraz - po prostu załamka nastąpi
później.
Flyer
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
« poprzedni wątek | następny wątek » |