Data: 2007-12-10 00:25:18
Temat: Re: czy troll jest trollem? :)
Od: Fragile <e...@i...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
On 9 Gru, 17:48, "JaKasia" <m...@o...pl> wrote:
> Użytkownik "Fragile" <e...@i...pl> napisał w
wiadomościnews:24e634be-9690-407c-8837-e8318560a1ec@
r60g2000hsc.googlegroups.com
>
> >> Nie mówię że nie. Zgodzisz się, że jeśli zapytam jaka jest prawdziwa
> >> - to
> >> zaczniemy brnąć w banały ?
>
> > To nie pytaj. Dajcie dziewczynie spokoj Debski i inni!
>
> Mnie to nie męczy.. :)
> Ale dzięki za dobre chęci. :*
>
My blondynki musimy sie trzymac razem ;)
(Niektorzy kaza nam spadac... )
'Spadajace blondynki'
'Zjawisko to występuje najczęściej w formacjach wklęsłych, takich jak
rynny, żleby i kominy, które stanowią naturalny tor lotu blondynek.
Żleb Kulczyńskiego, wyprowadzający z Koziej Dolinki na Orlą Perć w
Tatrach, jest tu doskonałym przykładem. Poruszając się w takiej
formacji skalnej, należy przystawać i odpoczywać wyłącznie w miejscach
dających naturalną osłonę, jak załomy, pionowe lub przewieszone
ścianki itp. Pomiędzy nimi przemieszczamy się szybko, czujnie
wypatrując spadających z góry blondynek. Jeżeli nad nami znajduje się
niezdarna osoba, ciągle zrzucająca blondynki, lepiej poczekać, aż
oddali się na tyle, aby nie stanowiła zagrożenia. Gdy musimy iść za
nią, staramy się być bardzo blisko niej, żeby ewentualna spadająca
blondynka nie nabrała niebezpiecznej prędkości. W ten sam sposób
przemieszczamy się w wypadku poruszania się w grupie.
Gdybyśmy sami nieopatrznie zrzucili blondynkę, głośnym okrzykiem
"BLONDYNA!" ostrzegamy osoby znajdujące się pod nami, dając im czas na
ucieczkę i schronienie. Oczywiście NIGDY nie zrzucamy blondynek
świadomie i staramy się, aby nie robić tego przypadkowo, z powodu
nieuwagi czy niefrasobliwości.
Przed niewielką, pojedynczą blondynka, nie pędzącą jeszcze zbyt
szybko, można spróbować uskoczyć. Większa blondyna prawie zawsze
rozpada się na lawinę mniejszych, dodatkowo zrzuca i pociąga za sobą
masę jeszcze mniejszych z półek i tarasów. W tej sytuacji trzeba się
ukryć we wcześniej upatrzonym miejscu. Gdy takiej możliwości nie ma,
kulimy się (zmniejszając w ten sposób prawdopodobieństwo zderzenia) za
jakimkolwiek głazem (jeżeli jest) i zakrywamy plecy oraz głowę
plecakiem. Koniecznie trzeba zachować spokój i nie ulegać panice, po
prostu musimy przeczekać, musi się udać. W takiej chwili każdy żałuje,
że nie zabrał z sobą kasku lub że go nie założył! Przeżyłem kilka
takich sytuacji, szczęśliwie bez wypadku, i wiem, jak bardzo są one
stresujące. Człowiek czuje się zupełnie bezradny i "nagi".
Najrozsądniejszym wyjściem jest unikanie zatłoczonych miejsc przez
właściwy wybór pory roku i dnia na wycieczkę po szlakach zagrożonych
spadającymi blondynkami. Najbardziej niebezpiecznie jest oczywiście w
letni weekend w godzinach południowych.' A.J. Makarczuk [& Fra ;)]
--
Fra
|