Data: 2000-12-07 11:20:42
Temat: Re: definicja milosci - chyba dlugie
Od: "bary" <f...@k...net.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Witaj Alfredzie ! ;)
> Czyżbyś zapomniał wieczory przy szklaneczce czerwonego...?;)
No nie, ale zawsze obawiam się, że jest was więcej ;)
> z tego sprawy. Niemniej nie zgadzam się z poglądem, że miłość może istnieć
> w oderwaniu od kochanego "obiektu", do czego IMO zmierzała Różyczka
> odbierając prawa do "miłości" wszelkim, ludzkim związkom, anektując
> to słowo jedynie dla potrzeb definicji ideału - i to wyłącznie własnego.
A ja się z Nią zgadzam... No nie wiem... ale tak miłość widzę ;)
W oderwaniu od obiektu.. to nie tak, obiektem jest świat i ukochana
osoba również jest częścią tego świata... Dla mnie kochać znaczy być... może
to dziwny pogląd, ale taki mam... Jeśli np. zamkną Cię w komórce, gdzie nie
będą pobudzane bodźce sensoryczne, wówczas przestaniesz... być... bo
starcisz obiekt miłości...
> No i pięknie. Nadal więc będę chadzał po ziemi mówiąc Różyczce, że
> niewiele mi po ideale miłości, jeśli ma on być zawieszony w próżni.
Nie do końca... Wszystko co robisz ma coś z odczuwania... Świadomość,
jest uczuciem...
Niektórzy potrafią odczuwać świat tak, że chwila staje się dla nich
nastrojem....
To co widzimy czujemy emocjonalnie... wszystkie zmysły smakujemy... Gdy
nastrój staje się bolesny świadomość ginie... zupełnie jakby była miłością..
Jakby bycie było miłością... Gdy czujesz, że jesteś kochasz...
Tak właśnie myślę i to nie istnieje w próżnii...
Tak twierdzę... lub jestem tylko pokręconym marzycielem...
Myślę, że Różyczka myślała podobnie... mylę się?
A może nasze poglądy Alfredzie się różnią? ;)
> - zgoda. Równie dobrze więc możesz taką "idealną miłość" ulokować w
zabawce
> Tamagoczi (czy jak to się tam nazywa). Tylko czemu ma służyć ten
eksperyment?
A skąd wiesz ;)
>
>
> > Jacek
>
>
> Prune, Alfred zresztą...
> ~~~~~~~~~~~~~~~
pozdrawiam,
j...
-------
"Miłość jest jak dziecko,
jeśli mówisz jej, że jest zła
wyrasta na morderczynię"
|