Data: 2001-03-15 06:50:06
Temat: Re: dieta optymalna
Od: "Jadarek" <o...@k...mtl.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
> >Adresik, numer telefonu ?
>
>
> Jeden przypadek na pare milionow to raczej nie wiele znaczy, tyle Ci
> powiem.. takie wyzdrowienia to i bez waszej diety sie zdarzaja.. i jedna
> osoba na sto jest ta szczesliwa.. wiec to co mowisz jest poprostu nic nie
> warte dla mnie..
>
To może pogadasz z człowiekiem.
Ponieważ podał on swoje namiary w ogólnodostępnej gazecie nie mam obaw co
do ich opublikowania :
Franciszek Kopacz - Turza Śląska (032) 4551587
lub przez jego znajomego
Eugeniusz Tomasz Ruciński (032) 4228336
Artykuł jest długi ale pozwole sobie na kilka cytatów :
"Z końcem 1989 roku "rzuciło" mnie kompletnie, że już nie mogłem chodzić.
Wówczas poszedłem do szpitala górniczego w Jastrzebiu Zdroju. Od 3 stycznia
do 15 marca przeprowadzono u mnie bardzo szczegółowe badania łącznie z
tomografią komputerową. Po tych badaniach diagnoza lekarzy określała moją
chorobę jako zapalenie tkanki łącznej. Mówiąc inaczej jest to jedna z odmian
stwardnienia rozsianego (SM)."
"W szpitalu trzymano mnie 9 miesięcy. Byłem bardzo słaby. Przy silniejszych
rzutach choroby jak zrobiłem trzysta kroków , to wszystko. Musiałem siadać -
nie było rady."
"Po wyjściu ze szpitala zacząłem szukac ratunku na własną rekę. Zjeździłem,
jak to mówią Kraków i Maków. Do profesorów , znachorów, bioenergoterapeutów,
u Ruskich byłem. Byłem u pana Cegielskiego , u Harrisa byłem 4 razy, 2 razy
u Kaszpirowskiego i u Zbigniewa Nowaka.
Red. : A jak poszło u pana Nowaka ? Dość głośno o nim w Polsce
- Nic , kompletnie nic.
Red. : A u pana Harrisa ?
- Nic , kompletnie nic.
Te wszystkie wizyty nic nie dały "
"Mało tego. Latem 1990 roku byłem w odwiedzinach w swojej córki koło Chełma.
Tam z przerażeniem zauważyłem, że pluje krwią."
"Moja małżonka rozmawiała z koleżankami o mojej chorobie. Jednej z nich
przypomniało sie, że koleżanka w Goczałkowicach stosuje dietę i ma książkę
doktora Kwaśniewskiego.
Red. : W którym to było roku ?
Pod koniec 1991 roku. Zaraz tam pojechałem, skserowałem książke - "Żywienie
Optymalne". Czytam raz , drugi, trzeci - pomaga w chorobie strwardnienie
rozsiane. Zdecydowałem się natychmiast. Od 1 stycznie 92 roku rozpocząłem
żywienie optymalne. Bardzo ściśle, bo pan doktor jan Kwaśniewski później
mnie korygował. Za mało węglowodanów. Miałem skurcze łydek , a to oznaczało
za mało węglowodanów."
"Red. : Czy w czasie stosowania diety optymalnej brał Pan leki ?
Tak brałem EUCORTON w końskiej dawce 60 mg na dobę. Skończyłem branie leku
na wiosnę 1995r. Wtedy czułem się już dość silny aby nie brać leku.
Red. : Czy przyznał się pan lekarzomm że stosuje Pan żywienie optymalne ?
Nie. Nikt mnie nie pytał, to i ja nic nie mówiłem."
"Dzisiaj wiem, że gdyby nie ta dieta, byłbym kaleką, jeździł bym na wózku,
to nie ulega żadnej wątpliwości. Chciał bym aby lekarze, którzy nie tak
tawno w "Dzienniku Zachodnim" wypowiadali się negatywnie o diecie doktora
Kwaśniewskiego , zaczeli badać takie przypadki jak moje. Mam wszystkie
wyniki badań. Sam jestem dowodem na to , co pomogło mi stanąć na nogi.
Poprawę w zdrowiu mam pod każdym względem , ustąpiły objawy SM, okrwawieniu
z płuc zupełnie zapomniałem, czytam bez okularów (może doczekam się , że
będę jeździł samochodem bez okularów). A zęby, myślałem , że ich się
całkowice pozbędę : dzisiaj siedzą mocno na swoim miejscu, nie wymagają
leczenia. A ile miałem kłopotów z gardłem ! Dzisiaj nie wiem , co to grypa."
Artykuł napisał Wisław Kulisz a ukazał się w nr 2 (wrzesień 1999)
miesięcznika "Optymalni".
Gdybym nie poznał osobiście bohatera tego artykułu w ostatnią sobotę nie
ośmieliłbym się przepisywać jego treści i zaśmiecać wielce szanownej grupy
p.s.m. (no bo chyba braku treści medycznych mi nie zarzucicie ?)
"Jadarek" - Dariusz Kral
|