Data: 2004-02-19 07:54:58
Temat: Re: dół psychiczny...
Od: "T." <t...@a...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
> Zawiodłam sie na swoim najlepszym przyjacielu. Nasza przyjaźń się całkowicie
> rozpadła, zreszta w sposób bardzo, bardzo nieprzyjemny z jego strony.
> Zabolało mnie to bardzo, on sam piekielnie mnie rozczarował. Wiem, że "czas
> leczy rany", ale nie moge sobie znaleźć miejsca. Od tzw. "rozstania"
> upłynęło już sporo czasu - a mimo to cały czas mnie to boli, sama się
> "gryzę" i nie mogę przestać się męczyć...
> Często łapię za telefon, żeby zadzwonić i w ostatniej chwili siłą woli
> dosłownie tego nie robię. Z jednej strony czuję się przez niego upokorzona,
> a z drugiej brakuje mi tego, co między nami było jak cholera.
> Naprawienie naszych stosunków nie jest już możliwe - głównie z powodu jego
> charakteru i tego, jak się poczułam w chwili, gdy ostatecznie powiedział
> parę rzeczy, które powiedział, a które dla mnie były nie dosć że bolesne, to
> jeszcze uwłaczające. Nie mogłabym mu więcej zaufać, zreszta - nie wiem, czy
> to miałoby jakikolwiek sens.
>
> Czy to uczucie wyrzutów sumienia ("gdybym trzymała gębę na kłódkę i nie dałą
> się sprowokować...") i totalnej pustki minie wreszcie?
>
> Pozdrawiam,
> Anka
Zaistniałą sytuację ukazujesz wyłącznie ze swojego punktu widzenia. Ten, kogo
nazwałaś przyjacielem, nie mieści się w zmajstrowanych przez Ciebie ramkach. A
powinnien? Moze najwłaściwszy byłby dla Ciebie pochlebca?
Zdejmij koronę, zaraz Ci ulży. Co dalej, to już Twoja sprawa i jego. On ma nie
mniejsze niż Ty prawo wyboru.
Pozdrawiam
T.
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
|