Data: 2005-01-01 18:49:24
Temat: Re: dwa twierdzenia
Od: "Redart" <r...@o...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Moon" <l...@w...pl> napisał w wiadomości
news:cr4s0t$aka$1@nemesis.news.tpi.pl...
> tłiti wrote:
> >> tłiti wrote:
> >>
> >>> trzeba też rozróżnić NLP z kolorowych czasopism i pisanych na
> >>> kolanie poradników za 5 zł od NLP uprawianego przez naukowców i
> >>> praktyków. oni nie używają go do osiągania sukcesów, kierowania
> >>> emocjami innych i tym podobnych bzdur tylko do terapii lub
> >>> podwyższania jakości życia "zdrowych" ludzi.
> >>
> >> kosztem tych, którzy NLP nie stosują.
> >>
> >> moon
> >>
> > nie rozumiem? tzn. pacjentów?
> >
> tzn. kosztem tych, którzy NLP nie stosują!
> skoro NLP ma zapewnić ci "sukces", a ten zwykle jest wynikiem interakcji z
> otoczeniem, to znaczy, że musisz osiągnąć nad tym otoczeniem przewagę.
> Więc nad kim możesz taką przewagę osiągnąć?
> Nad tymi, którzy nie znają tricków z NLP.
>
> Czy na tej grupie trzeba wszystko wykładać od a do z, jak na, za
> przeproszeniem, pręgierzu?
Podobnie jak np, flyer, uważam, że powyższe rozumowanie jest
raczej promocją wstecznictwa, niż próbą obrony przed
manipulacją.
Wg. mnie praca nad umysłem tym się wyróżnia spośród prac
różnorakich nad różnorakimi innymi materiałami, że wartości,
bezpośrednie dobra, do których uzyskujemy dostęp nie są
współdzielone.
Podstawowym zyskiem, jaki uzyskujemy we wszelkiego rodzaju
terapiach jest zmniejszenie wewnętrznych napięć i już samo
to powoduje, że jakość naszego życia się polepsza. Do tego
więc etapu nie ma mowy o tym, że dzieje się to kosztem
innych. Bardziej obrazowo: jeśli mamy na stole tort, a
wokół niego ciżbę ludzką, to oczywiście Ci, którzy poznają
"techniki wydzierania największych kawałków tortu" i
wykorzystają je - uczynią to kosztem innych. Ale taki
model tortu w tym wypadku nie ma zastosowania, bowiem umysł,
będący przedmiotem pracy za pomocą technik terapeutycznuch
nie ma charakteru dobra, którym trzeba się dzielić z innymi.
Znacznie lepszym modelem będzie tu stado ślepawych i przygłuchawych
słoni w składzie porcelany. Te ze słoni, które poznają
"techniki zmniejszania masy ciała z jednoczesnym wyostrzeniem
wzroku i słuchu" przede wszystkim przestają bezmyślnie tłuc
porcelanę i zaczynają czerpać przyjemność z kontaktów
z innymi słoniami (dotąd każdemu wydawało się, że jest
gesią otoczoną przez prosiaki). Oczywiście w ten sposób
zyskują rzeczywistą przewagę nad innymi słoniami.
Na pewno pojawia się pokusa, by ją wykorzystać i np. szybciej
dobiec do tortu. Faktem jest jednak też to, że grube słonie
zaczynają reagować nerwowo na migające im pod nogami
słoniątka, widzą bowiem w nich poważne zagrożenie.
W swej nerwowości tłuką jeszcze więcej porcelany (nie pytajcie,
kogo za to winią). Jednocześnie też łatwiej porozumieć im
się z innymi słoniami, mają bowiem wspólny temat: "mały słoń
to zły słoń".
Ktokolwiek by jednak nie był odpowiedzialny za zniknięcie
tortu i za wielką gorycz jednego z dużych słoni, z
pewnością sama technika terapeutyczna nie jest tutaj
"złem".
Żle się jednak dzieje, kiedy mały słoń zaczyna ją
reklamować: "Duży słoniu ! Zapisz się na kurs
na którym nauczymy Cię, jak szybko dobiec do tortu !"
Tyle, że ja wcale nie jestem przekanany, że to małe
słonie takie kursy udzielają ... Coś mi się zdaje
całkiem prawdopodobne, że to jakiś duży słoń obliczył
sobie, że bardziej opłaca mu się tłuc kasę na innych
dużych słoniach, niż podejmować wysiłek, by samemu się
zmniejszyć. Powiem więcej - dzięki temu, że siebie
"zmniejszył tylko trochę", jest paradoksalnie dla wielu
dużych słoni bardziej wiarygodny ...
I to by było na razie na tyle ... :)
Możliwoście więc, jak zwykle, jest bardzo wiele ...
|