Strona główna Grupy pl.soc.rodzina dziwny tatuś

Grupy

Szukaj w grupach

 

dziwny tatuś

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 32


« poprzedni wątek następny wątek »

21. Data: 2002-10-19 11:32:24

Temat: Re: dziwny tatuś
Od: "Anna Templer" <a...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Basia Zygmańska" <j...@s...gliwice.pl> napisał w wiadomości
news:aomgke$22e1$1@news2.ipartners.pl...

> Wiecie co dziewczyny - łatwo Wam pisać "porozmawiaj" "przekaż", czasem
> sie nie da !!!
> Są ludzie do których sie mówi jak do ściany !!!

Właśnie do takich osób należy mój ojciec. Wogóle nie słucha co do niego
mówię ( nie słucha również innych osób - lekcewazy je) nie przyjmuje żadnych
uwag, bo On wie wszystko najlepiej ( co ja taka " gówniara " mogę wiedzieć o
życiu) czuje się bardzo pewny siebie bo ma pieniądze i zajmuje wysokie
stanowisko i nie ma dla niego rzeczy niemożliwych ( oczywiście to jest jego
zdanie).

Nie jesteśmy od niego zależni finansowo - mieszkamy tylko w jego mieszkaniu
( opłacamy wszystko sami) które kiedyś jak zasłużę bedzie moje.
Próbuję ograniczać z nim kontakty do minimum, tylko boję się że jak coś Mu
sie stanie ( narzeka na serce) to bedę miała wyrzuty sumienia...


Dziękuję Wam wszystkim za dobre słowo
cieszę się że moge na Was liczyć

Pozdrawiam
Ania
>
>
>


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


22. Data: 2002-10-19 13:21:04

Temat: Odp: dziwny tatuś
Od: "Sandra" <d...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik Anna Templer <a...@p...onet.pl> w wiadomości do grup
dyskusyjnych napisał:aorfr5$kl3$...@n...tpi.pl...
> Nie jesteśmy od niego zależni finansowo - mieszkamy tylko w jego
mieszkaniu

no właśnie "tylko" dla Ciebie to tylko a dla niego "aż tyle" i tu zaczyna
sie problem,który albo nigdy nie pozwoli Ci na samodzielność bo
zaakceptujesz stan rzeczy cicho, z pokorą bo przecież ,moze kazać Ci
wyprowadzić sie ...albo postawisz na to,że będziesz panią swego i nie dasz
mu takiej możliwości...


> ( opłacamy wszystko sami) które kiedyś jak zasłużę bedzie moje.

czy jesteś aż tak niegrzeczną córką ? co to znaczy jak zasłużysz ? co musisz
zrobić by zasłużyć na to mieszkanie?

> Próbuję ograniczać z nim kontakty do minimum, tylko boję się że jak coś Mu
> sie stanie ( narzeka na serce) to bedę miała wyrzuty sumienia...

dlaczego wyrzuty? nie za surowo siebie oceniasz...czytając twój post mam
przeczucie ,że pisze to bardzo wystraszona osoba, odnosze wrażenie jak
bałabyś sie swojego cienia? może sie myle ale tak odczuwam.
A wierz mi ,że Ciebie z samych stresów może trafić nie powiem co a drugi
mając na Tobie dobrą wyżerkę pożyje a pożyje ...

Sandra


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


23. Data: 2002-10-19 22:07:41

Temat: Re: dziwny tatuś
Od: "dorra" <p...@i...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik Anna Templer <a...@p...onet.pl> w wiadomości do grup
dyskusyjnych napisał:aom46h$58k$...@n...tpi.pl...
/ciach opis tatusia/

to jest bardzo bolesne, i trudno się z tym pogodzić, ale można zupełnie się
odizolować od TATUSIA. Ja byłam zmuszona to zrobić, nie mogłam jako
dziecko - nastolatka się sprzeciwić, ale gdy tylko skończyłam szkołę
zerwałam kontakty z tatą. Tak jest najzdrowiej dla mnie mojego męża i
dzieci. A przecież go kocham, ale nie mogę powiedzieć, że szanuję. Nie można
nakazać szacunku tylko ze względu takie, że to rodzina, ktoś albo zasługuje
na szacunek albo nie. Musisz być bardzo silna i stanowcza. On się zdziwi
zapewniam Cię, jestes zastraszona, a to ułatwia mu sprawę. Nie pozwól
skrzywdzić swojego dziecka !

dorra



› Pokaż wiadomość z nagłówkami


24. Data: 2002-10-21 12:18:02

Temat: Re: dziwny tatuś (max długie)
Od: Basia Zygmańska <j...@s...gliwice.pl> szukaj wiadomości tego autora

> Oczywiście, że takie rozmowy nie są łatwe, ale tylko one mogą
powodowac coś
> konstruktywnego. Oczywiście, można się obrazić i uciekać przed
ojcem,
> można na niego wrzeszczęć, jednak to jest bieganie pomiedzy dwoma
> skrajnościami.

Jacku - są osoby, z którymi sie rozmawiać nie da.
Ja usiłuję, a on swoje. I w kółko to samo.

Postaram sie opisać swoją historię, która jest długa :

Zacząć należy od tego ze mój ojciec w moim dzieciństwie wydawał sie
"odległy", chłodny uczuciowo, chciaż zapewne mnie i brata kochał.
Zupełnie inny od mojej mamy. Jakoś nie potrafie zrozumieć jak oni sie
dobrali ;-))

W każdym razie był chłodny, do naszego wychowania na codzien prawie
sie nie wtracał ale rózwnocześnie dużo od nas wymagał.
Jednocześnie był w domu stały konflikt miedzy nim, a moją babcią a
jego teściową.
Babcia uważała że mama - panienka "z dobrej rodziny" popełniła
mezalians wychodząc za niego (to był rok 1951).
Był bardzo wybuchowy, zdarzało sie że za drobne przewinienia nas bił,
szczególnie mnie, bo ja się "stawiałam". Już w wieku 16-17 lat
pamietam jak uciekałam przed nim do łazienki a on gonił za mną z
kijkiem.

Potem wyjechałam na studia, z domem miałam rzadkie kontakty.
Po studiach wróciłam do domu. W tym czasie poznałam swojego obecnego
męża no i zaczęło się :
Mąż a wtedy chłopak był rozwodnikiem, a ojciec bardzo religijny. Ale
jakoś tak religijny w sensie "Radia Maryja" (jego ulubiona radiostacja
nota bene.).
Nie zgadzał sie na naszą znajomość, robił ciągłe awantury, wyzywał od
najgorszych.
Ja uciekałąm z domu na rajdy, w góry, żadnego weekendu nie spędzałam w
domu, starałam sie jak najmniej tam przebywać, przychodziłam tylko na
nocleg.
Potem po 3 latach znajomosci zaszłam w ciążę i postanowiliśmy sie
pobrać.
Ojciec przyjął zaproszenie na ślub cywilny, ale miał pretensje ze ślub
nie w białej sukni.

Jak Marek (mąż) zamieszkał u nas (było bardzo duże mieszkanie, a nie
mielismy pieniedzy - to był rok 1984) zaczęły się ciagłę awantury,
które trwały aż do 2002 Ja się chciałąm wyprowadzić, ale maż był za
mało zdecydowany, po za tym mama sporo mi pomagała przy dzieciach, no
i z moją Mamą, która to wszystko łągodziła - nie było jeszcze
najgorzej. Ona też sie sporo nacierpiała.

Mama zmarła w roku 1998, mój ojciec miał już wtedy 77 lat i sam
potrzebował opieki.
Ale zaczęły sie najgorsze awantury z moim mężem, ojciec do wszystkiego
sie wtykał. Mąż też nie pozostawał dłużny.
Jak ojciec otwuierał bez pukania drzwi naszego pokoju, to mąż te drzwi
zaczął zamykać na zasuwkę, o co były znów awantury (bo przewcież to
jego mieszkanie i on moze chodzić gdzie chce).
Ojciec w ogóle po sobie nie sprzątał, zostawiał np. zawsze nasiusiane
na podłogę w łazience, naczynie nigdy nie pozmywane, wracajac z pracy
zastawał w mieszkaniu delikatnie móiać bajzel, bo maż "programowo" nic
po nim nie sprzątał.
I inne takie drobiazgi, które mnie w sumie doprowadzały do załamania
nerwowego.
Nastawiał swoje wnuki a moich synów przeciwko ojcu, dawał im
potajemnie pieniadze (bez naszej zgody).
Mnie namawiał do rozwodu, żadne rozmowy nie miały sensu, nic do niego
nie docierało.
Fakt ze płacił połowę za mieszkanie, ale przy każdej okazji to mi
wypominał.
Ma bardzo wysoką emeryturę - 2/3 tego co my na czwórkę, co też
wypominał przy każdej okazji.
Mówił np. do dzieci "ten wasz tata to nawet nie umie zarobić na
rodzinę" i tego typu teksty.

W końcu na początku roku postanowił sie wyprowadzić do domu
kombatanta, mówiać ze już nie może nas znieść.
Była to jego decyzja którą przyjęłąm z bardzo mieszanymi uczuciami o
czym zresztą pisałam na grupę.

Jak już tam był (przeniósł sie na początku kwietnia tego roku)
zaczęłąm go odwiedzać dosć często - raz w tygodniu, jadę tam 1 godz. w
jedną stronę.
Ale i tak narzeka ze za rzadko.
Zaczęły się problemy ze współlokatorem - nie potrafili sie dogadać,
współlokator narzekał właśnie na to ciągłe brudzenie w łazience.
Sprawa oparła się o kierownictwo tego domu, ale jakoś jak dotąd nie
znalazła dobrego rozwiązania.
Potem okazało sie zę jest chory i to bardzo poważnie. Był w szpitalu
miał mieć operację, nie zgodził się na nią, wyzywyał lekarzy i
pielegniarki, oni mi sie skarżyli. Mi narzekał ze nie odwiedzam go
codziennie (jeździłam co drugi dzień).
I tak to trwa, jego choroba jest ciężka. Teraz juz sie zgodził na
operację, ale z kolei nie moząn jej zrobić, bo ma niewyrównany poziom
hormonów tarczycy. Jest teraz znów w Domu Kombatanta jeźdżę tam,
dzwonię, załawiam wizyty u lekarzy, ale ciagle JA mam wyrzuty sumienia
ze to wszytko mało, ze mogło być lepiej, ze coś zrobiłam źle.
Nie mogę sobie sama poradzic ze swoimi myślami i wyrzutami sumienia.
A najgorsze ze ostatnio słyszałąm jak mój starszy syn w trakcie kłótni
mówi do ojca dokładnie słowami swojego dziadka.
Było mi tak bardzo przykro, powiedziałam mu o tym. Ale juz zostało
zasiane to złe ziarno.

I co tu robić - nie z ojcem, tylko z samym sobą ?

Pozdrowienia.

Basia

P.S.
Sandra - liczę na Ciebie - Twoje odpowiedzi czytam z największą
przyjemnoscią.




.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


25. Data: 2002-10-21 14:11:57

Temat: Odp: dziwny tatuś (max długie)
Od: "Sandra" <d...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik Basia Zygmańska <j...@s...gliwice.pl> w wiadomości do grup
dyskusyjnych napisał:ap0qfg$2cvl$...@n...ipartners.pl...
> Jacku - są osoby, z którymi sie rozmawiać nie da.
> Ja usiłuję, a on swoje. I w kółko to samo.

i ciężko będzie dotrzeć do cżłowieka w wieku w jakim jest Twój ojciec...

> Zacząć należy od tego ze mój ojciec w moim dzieciństwie wydawał sie
> "odległy", chłodny uczuciowo, chciaż zapewne mnie i brata kochał.

na pewno nie mam co do tego wątpliwości czytając poniższą wypowiedź

> Zupełnie inny od mojej mamy. Jakoś nie potrafie zrozumieć jak oni sie
> dobrali ;-))

prawdopodobnie się kochali,ale jak większość z nas, popełniając błędy typu :
wychowanie samodzielne dzieci bez udziału mężczyzny bo: jest zmęczony
,pracuje na dom, należy mu się odpoczynek, cały ciężar bierzemy na siebie:
sukcesy naszych dzieci, nauke ,pomoc w nauce i wiele innych temu podobnych
zachowań, a tym samym tego mężczyznę świadomie bądź nieświadomie odstawiamy
na boczny tor " nazwę go tu torem ochronnym" , niekiedy należy cofnąć się
jeszcze dalej do dalszego pokolenia z jakiej rodziny ten ktoś się
wywodzi...jaką rolę odgrywał a jaką kobieta... i w głębi serca jest
człowiekiem dobrym ale nie nauczonym do wylewnej miłości, niekiedy taki ktoś
uważa ,że okazanie komuś uczuć to jak dla mężczyzny to utrata autorytetu w
oczach dzieci... i tu powinna odegrać swoją rolę w związku kobieta,która od
początku powinna w delikatny sposób naprowadzać na ten tor właściwy... bo
wiadomo nam wszystkim i myślę ,że nie sprzeciwi sie nikt:-) ,że my kobiety
mamy tą delikatność do świata, problemu,życia ,mężczyzna jak już pisałam
kiedyś to stwór twardy,niekiedy nieuległy ( oczywiście i bywają inne
ypy:-) ) ale w tym konkretnym przypadku jest to typ bezwzlędny, bojący się
okazać prawdziwych uczuć jakie gdzieś w głebi sobie cichutko siedzą...

> W każdym razie był chłodny, do naszego wychowania na codzien prawie
> sie nie wtracał ale rózwnocześnie dużo od nas wymagał.

niekiedy to wynika z roli jaką ma mężczyzna w rodzinie i tu cofnełabym się
właśnie do korzeni Twojego ojca...

> Jednocześnie był w domu stały konflikt miedzy nim, a moją babcią a
> jego teściową.
> Babcia uważała że mama - panienka "z dobrej rodziny" popełniła
> mezalians wychodząc za niego (to był rok 1951).

sytuacja taka mogła spowodować dodatkowe ataki wybuchu by udowodnić innym,że
jego decyzje są ważne i bardzo istotne

> Był bardzo wybuchowy, zdarzało sie że za drobne przewinienia nas bił,
> szczególnie mnie, bo ja się "stawiałam". Już w wieku 16-17 lat
> pamietam jak uciekałam przed nim do łazienki a on gonił za mną z
> kijkiem.

bywa tak niekiedy, kiedy się nie może pokonać równego sobie / tu mam na
myśli babcię/ ...to niekiedy jest tak jak z dziećmi ,od większego dostajesz
manto a na młodszym sie wyżyjesz...sytuacje niekiedy powodują nasze różne
reakcje...

> Ona też sie sporo nacierpiała.

fakt sporo musiała przejść i wiele takich sytuacji przechodzą i inne rodziny
lecz wierz mi ,że wynika to z tego ,że nie potrafimy od samego początku
racjonalnie kierować swoim postępowaniem, swoim stawianiem sprawy jasno,
uczymy od samego początku nie zwalczając złych zachowań w zarodku...dzisiaj
młodzi już o niebo lepiej podchodzą do tematu, rozdzielają pracę na dwoje
np. kiedyś niedopomyślenia było ,żeby mężczyzna przyszedł z pracy i brał sie
za pracę w domu a teraz życie i wymogi jakie nam ono stawia wyzwala w
młodych chęć równości tej dosłownej, zanika pomału to przeświadczenie ,że
mężczyzna to tylko tyle a kobieta tyle musi dzwigać na swoich barkach...

> Mama zmarła w roku 1998, mój ojciec miał już wtedy 77 lat i sam
> potrzebował opieki.

wiek mówi już sam za siebie... trudno tak zakorzenione nawyki wyplewić ...

> I inne takie drobiazgi, które mnie w sumie doprowadzały do załamania
> nerwowego.

> Nastawiał swoje wnuki a moich synów przeciwko ojcu, dawał im
> potajemnie pieniadze (bez naszej zgody).
> Mnie namawiał do rozwodu, żadne rozmowy nie miały sensu, nic do niego
> nie docierało.
> Fakt ze płacił połowę za mieszkanie, ale przy każdej okazji to mi
> wypominał.
> Ma bardzo wysoką emeryturę - 2/3 tego co my na czwórkę, co też
> wypominał przy każdej okazji.
> Mówił np. do dzieci "ten wasz tata to nawet nie umie zarobić na
> rodzinę" i tego typu teksty.

z opisu wynika,że jesteś silną kobietką /mimo ,że chwilami nie wierzyłaś,że
to może się tak zakończyć jak poniżej/.

>
> W końcu na początku roku postanowił sie wyprowadzić do domu
> kombatanta, mówiać ze już nie może nas znieść.

Jego wybór ...

> Była to jego decyzja którą przyjęłąm z bardzo mieszanymi uczuciami o
> czym zresztą pisałam na grupę.

nie śledziłam tego wątku ale myślę, że czułaś się winna,że byłas bardzo w
tym momencie nieszczęśliwa,nie dopuszczałaś myśli ,że tak może skończyć Twój
ojciec...
Ale nie wiesz na prawdę co on wtedy myślał, podejmując taką decyzję, myślę
,że w głębi sam zdawał sobie sprawę, że tylko taką decyzją może zmienić
wasze życie, że tym sposobem /chociaż nie miał odwagi powiedzieć tego
wprost / uwolni Was od koszmaru jakim jest jego osoba...a nie potrafi
inaczej ,nie lubiał całe życie przecież pokazać, że nie ma racji i myślę, że
to w jego mniemaniu było najlepszym wyjściem z twarzą z tego co Wam zgotował
/ jakieś przebłyski zdrowej świadomości pozwoliły mu podjąć taką a nie inną
decyzję/.

> Ale i tak narzeka ze za rzadko.

nic mu nie będzie... chociaż być może trochę mu krwawi serce ale jego
twardość jeszcze nie pozwala mu sie do tego przyznać...

> Zaczęły się problemy ze współlokatorem - nie potrafili sie dogadać,
> współlokator narzekał właśnie na to ciągłe brudzenie w łazience.

Tym nie przejmowałabym się tak bardzo bo ludzie w takich domach mają wiele
do siebie pretensji i rozmawiają z sobą podobnym językiem...relacje ich są
podobne, różne dziwactwa ale to już przywilej wieku...

> Sprawa oparła się o kierownictwo tego domu, ale jakoś jak dotąd nie
> znalazła dobrego rozwiązania.

To problem kierownictwa by rozwiązać problem konfliktów napotykanych w
takiej pracy...na pewno nie jest to Twoja wina

> Potem okazało sie zę jest chory i to bardzo poważnie. Był w szpitalu
> miał mieć operację, nie zgodził się na nią, wyzywyał lekarzy i
> pielegniarki, oni mi sie skarżyli.

Wg. mnie to powinni zmienić swoje zawody skoro nie rozumieją problemu ...bo
jeśli to zrobili tylko w formie inf. jaki jest stan ojca to się zgodę ,że
mogli Cię o tym poinformować ale jeśli zrobili to z pretensjami to uważam,
że z wyborem zawodu było jakieś nieporozumienie...


,
> dzwonię, załawiam wizyty u lekarzy, ale ciagle JA mam wyrzuty sumienia
> ze to wszytko mało, ze mogło być lepiej, ze coś zrobiłam źle.
> Nie mogę sobie sama poradzic ze swoimi myślami i wyrzutami sumienia.

O jakich wyrzutach mówisz? Na te Twoje wyrzuty proponuje otworzyć sobie
szeroko okno i wciągnąć głęboko powietrze,spojrzeć w niebo i się uśmiechnąć
mówiąc sobie " życie jest piękne i zacząć oddychać innym powietrzem" nie
obwiniaj siebie, zrobiłaś wiele a teraz zacznij żyć swoim życiem, nie
wykluczając z niego wizyt u ojca ...ale z uśmiechem na twarzy...daj mu swój
uśmiech by taką cię zapamiętał...poczuje sie lepiej wierz mi ...być może on
sam czeka na taki ruch...by wybaczono mu a nie potrafi o to poprosić...


> A najgorsze ze ostatnio słyszałąm jak mój starszy syn w trakcie kłótni
> mówi do ojca dokładnie słowami swojego dziadka.

Młodego postawiłabym do pionu udzielając mu wskazówek o szacunku do rodziców
lub jeśli ma ochote obrażać to lepiej żeby nie mówił nic...

> Było mi tak bardzo przykro, powiedziałam mu o tym. Ale juz zostało
> zasiane to złe ziarno.

w młodym można jeszcze wyplewić i to skutecznie...


> I co tu robić - nie z ojcem, tylko z samym sobą ?

Zacznij żyć ...zobacz skoro przeszłaś przez to wszystko a były to okresy
ciężkie i potrafiłaś mimo ,że brakowało Ci może niekiedy sił ale przeszłaś
...więc teraz myślę, że też przejdziesz ...pierwsza zasadnicza rzecz wyrzuć
za szeroko otwarte okno poczucie winy... bo ja jej nie widze ...

Sandra


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


26. Data: 2002-10-22 14:40:18

Temat: Re: dziwny tatuś (max długie)
Od: Basia Zygmańska <j...@s...gliwice.pl> szukaj wiadomości tego autora

Przede wszystkim dziękuję za odpowiedź.

> > Jacku - są osoby, z którymi sie rozmawiać nie da.
> > Ja usiłuję, a on swoje. I w kółko to samo.
>
> i ciężko będzie dotrzeć do cżłowieka w wieku w jakim jest Twój
ojciec...

To nie kwestia wieku - tak niestety było zawsze.
Ale z czasem jest coraz gorzej.

> niekiedy należy cofnąć się
> jeszcze dalej do dalszego pokolenia z jakiej rodziny ten ktoś się
> wywodzi...jaką rolę odgrywał

A tu masz 100 % racji - ojciec był jedynym synem w rodzinie gdzie było
5 sióstr (te wszystkie moje ciocie były, bo niektóre już nie zyją i są
wspaniałymi kobietami). Myślę że zawe był hołubiony i we wszystkim
obsługiwany i chciałby zeby było tak zawsze.
Ponadto jak to dawniej na wsi - w jego rodzinie stosowało się kary
fizyczne, za nieposłuszeństwo był po prostu bity i uważał ze trzeba
tak zawsze :-((

> z opisu wynika,że jesteś silną kobietką /mimo ,że chwilami nie
wierzyłaś,że
> to może się tak zakończyć jak poniżej/.

To fakt.

> > W końcu na początku roku postanowił sie wyprowadzić do domu
> > kombatanta, mówiać ze już nie może nas znieść.
>
> Jego wybór ...

Z tego wyboru to tak w sumie w tej chwili jestem zadowolona, w tym
momencie wymaga już on tak specjalistycznej opieki czysto
pielęgniarskiej, ze ja zupełnie nie dawałabym rady.

>
> > Zaczęły się problemy ze współlokatorem - nie potrafili sie
dogadać,
> > współlokator narzekał właśnie na to ciągłe brudzenie w łazience.
>
> Tym nie przejmowałabym się tak bardzo bo ludzie w takich domach mają
wiele
> do siebie pretensji i rozmawiają z sobą podobnym językiem...relacje
ich są
> podobne, różne dziwactwa ale to już przywilej wieku...

No tak, ale on bardzo to przeżywa.

Chociaż ostatnio i to jest bardzo dobra nowina, przeniesiono go
właśnie ze względu na koniecznosć specjalistycznej opieki
pielęgniarskiej do innego pokoju, z czego jest bardzo zadowolony. Brat
tam dziś u niego był i zadzwonił do mnie, zę jest wszystko w porządku.

> Wg. mnie to powinni zmienić swoje zawody skoro nie rozumieją
problemu ...bo
> jeśli to zrobili tylko w formie inf. jaki jest stan ojca to się
zgodę ,że
> mogli Cię o tym poinformować ale jeśli zrobili to z pretensjami to
uważam,
> że z wyborem zawodu było jakieś nieporozumienie...

Chodziło o to ze prosili mnie abym go przekonała do zabiegu
operacyjnego.

> O jakich wyrzutach mówisz? Na te Twoje wyrzuty proponuje otworzyć
sobie
> szeroko okno i wciągnąć głęboko powietrze,spojrzeć w niebo i się
uśmiechnąć
> mówiąc sobie " życie jest piękne i zacząć oddychać innym powietrzem"
nie
> obwiniaj siebie, zrobiłaś wiele a teraz zacznij żyć swoim życiem,
nie
> wykluczając z niego wizyt u ojca ...ale z uśmiechem na twarzy...daj
mu swój
> uśmiech by taką cię zapamiętał...poczuje sie lepiej wierz mi ...być
może on
> sam czeka na taki ruch...by wybaczono mu a nie potrafi o to
poprosić...

Wiesz co ? Ja zawsze żyłam swoim zyciem, mam wspaniałe dzieci,
kochanego męża (który jednak ma sporo wad), świetnych przyjaciół i
swoją pasję, którą dzielę z rodziną i przyjaciółmi.
Na ogół jestem niepoprawną optymistką, co mam po mamie.
Tylko to jedno ciągle mi tkwi jak wyrzut sumienia, ale nie zawsze o
tym pamiętam.
W każdym razie, kiedy jadę do ojca i on jest zadowolony - to wszystko
jest OK, a kiedy czasem on ma zły dzień i narzeka - ja też mam potem
fatalny nastrój, chandrę i czuję się winna.

> > A najgorsze ze ostatnio słyszałąm jak mój starszy syn w trakcie
kłótni
> > mówi do ojca dokładnie słowami swojego dziadka.
>
> Młodego postawiłabym do pionu udzielając mu wskazówek o szacunku do
rodziców
> lub jeśli ma ochote obrażać to lepiej żeby nie mówił nic...

Tak - tylko ze często mąż wyrażał się zupełnie bez szacunku o moim
ojcu.
Kiedy kiedyś on (czyli mąż) wypomniał synowi brak szacunku do
starszych, ja szybko powiedziałam - a Ty masz szacunek dla mojego ojca
?
Co wywołało od razu zamilknięcie i konsternację. Potem, już tak o ojcu
nie mówił.
A młody jest aktualnie w wieku (16), kiedy na każdy autorytet trzeba
sobie mocno zasłużyć.
Trzeba jednak przyznać ze w stosunku do dziadka jest bez zarzutu.

Pozdrowienia.

Basia





› Pokaż wiadomość z nagłówkami


27. Data: 2002-10-22 15:30:13

Temat: Re: dziwny tatuś
Od: "Ijon" <i...@b...pl> szukaj wiadomości tego autora

"Anna Templer" <a...@p...onet.pl> wrote in message
news:aom46h$58k$1@news2.tpi.pl...

Ale mieszkanko od "niedobrego tatusia" przyjelas .... :-)
IMHO nie masz prawa skarzyc sie teraz na newsach o to, ze dziadzio obudzil
Ci dziecko ...
Problem jak zwykle lezy w niezrozumieniu drugiego czlowieka.
Zapewniam Cie, ze "tatus" samotnie wychowujac was we dwojke nie mial latwego
zycia.
Warto zdobyc sie od czasu do czasu na cieply gest.
A nie rozpamietywac latami krzywd w stylu, ze ktos kiedys nie zostal
wypuszczony na dyskoteke.
Choc zawsze istnieje wyjscie awaryjne - mozesz obrazic sie na ojca do konca,
zwrocic mu mieszkanko i zaczac sie dorabiac we wlasnym zakresie ...


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


28. Data: 2002-10-22 15:40:55

Temat: Odp: dziwny tatuś (max długie)
Od: "Sandra" <d...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik Basia Zygmańska <j...@s...gliwice.pl> w wiadomości do grup
dyskusyjnych napisał:ap3n78$194f$...@n...ipartners.pl...
> Wiesz co ? Ja zawsze żyłam swoim zyciem, mam wspaniałe dzieci,
> kochanego męża (który jednak ma sporo wad), świetnych przyjaciół i
> swoją pasję, którą dzielę z rodziną i przyjaciółmi.
> Na ogół jestem niepoprawną optymistką, co mam po mamie.
> Tylko to jedno ciągle mi tkwi jak wyrzut sumienia, ale nie zawsze o
> tym pamiętam.
> W każdym razie, kiedy jadę do ojca i on jest zadowolony - to wszystko
> jest OK, a kiedy czasem on ma zły dzień i narzeka - ja też mam potem
> fatalny nastrój, chandrę i czuję się winna.


ale i szybko sie zbierasz to wynika z Twojej siły i doświadczeń z,które dały
Ci dobrą szkołę życia, Twoje chwile chandry to tylko chwile a pożniej
wpadasz w wir życia ,nie masz czasu na rozpamiętywanie
taką właśnie cię odbieram :-) i jesteś osobą dominującą potrafisz postawić
na swoim...jak w danej chwili to w Twojej główce obmyślasz taktyki i tak
dochodzisz do obranego celu...
a chwile słabości ma każde z nas :-) jesteśmy tylko ludżmi a nie
zaprogramowanymi maszynami :-) i w tych niekiedy coś słabnie i się psuje :-)

Sandra




› Pokaż wiadomość z nagłówkami


29. Data: 2002-10-22 15:46:13

Temat: Odp: dziwny tatuś
Od: "Sandra" <d...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik Ijon <i...@b...pl> w wiadomości do grup dyskusyjnych
napisał:ap3qul$b3h$...@n...tpi.pl...
> "Anna Templer" <a...@p...onet.pl> wrote in message
> news:aom46h$58k$1@news2.tpi.pl...
>
> Ale mieszkanko od "niedobrego tatusia" przyjelas .... :-)
> IMHO nie masz prawa skarzyc sie teraz na newsach o to, ze dziadzio obudzil
> Ci dziecko ...
> Problem jak zwykle lezy w niezrozumieniu drugiego czlowieka.
> Zapewniam Cie, ze "tatus" samotnie wychowujac was we dwojke nie mial
latwego
> zycia.
> Warto zdobyc sie od czasu do czasu na cieply gest.
> A nie rozpamietywac latami krzywd w stylu, ze ktos kiedys nie zostal
> wypuszczony na dyskoteke.
> Choc zawsze istnieje wyjscie awaryjne - mozesz obrazic sie na ojca do
konca,
> zwrocic mu mieszkanko i zaczac sie dorabiac we wlasnym zakresie ...

<zdziwienie> :-) a myślałam ,że tylko ja tak ostro , wprost potrafie
wywalić :-)
Ale osobiście sie nie zgadzam do końca z Tobą, i powiem tu nie tak jak to w
komentarzu do k.r.o jest opisane co powinni rodzice dzieciom a dzieci
rodzicom ale jak szary człowieczek :-)
nie zgadzam sie z tak ostrym pogladem , można ojcu w bardzo zrozumiały
sposób powiedzieć jaka jest jego rola w rodzinie rozwijającej sie ...to ,ze
ofiarował mieszkanie fakt ma dla niego znaczenie i z tego powodu
prawdopodobnie tez sobie roszczy prawo do wtrącania sie ale i takich
cwaniaczków daje sie wyprowadzić na prostą drogę ...

Sandra


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


30. Data: 2002-10-22 16:04:04

Temat: Re: dziwny tatuś (max długie)
Od: Basia Zygmańska <j...@s...gliwice.pl> szukaj wiadomości tego autora


> taką właśnie cię odbieram :-) i jesteś osobą dominującą potrafisz
postawić
> na swoim...jak w danej chwili to w Twojej główce obmyślasz taktyki i
tak
> dochodzisz do obranego celu...

Aleś mnie rozgryzła ;-))
Faktycznie chandrę mam wtedy gdy dzieje się coś niespodziewanego,
kiedy nie wiem co mogę zacząć robić.
Natomiast kiedy tylko zaczynam obmyślać taktykę jak sobie z tym
problemem poradzić, już jest znacznie lepiej.

Oczywiscie los bardzo często krzyżuje nasze plany, ale wtedy
natychmiast trzeba zacząć robić nowe.

Pozdrowienia i bardzo dziękuję za list, który mnie podbudował.

Basia


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : 1 . 2 . [ 3 ] . 4


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

toksyczni rodzice/tesciowe (dlugie i smutne)
>>> --- 50 zdjęć pięknych kobiet --- <<<
chłopak córki-mówienie na Ty
gdzie po poradę?
siedzisko w aucie-kto ma-pilne!

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

"Nie będziesz cudzołożył."
Znalazłam kanał na YouTube dla dzieci i nie tylko i poszukuję podobnych
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.

zobacz wszyskie »