Data: 2002-07-16 16:04:23
Temat: Re: felieton MN - hamulec bezpieczenstwa
Od: m...@w...fr (Magdalena Nawrocka)
Pokaż wszystkie nagłówki
On Tue, 16 Jul 2002 14:19:33 +0200, EvaTM wrote:
>
>Oczywiście nie tylko to.
>Rodzice nie mają czasu zajmować się tym, co robią dzieci
>już od najmłodszych lat. A one po prostu chłoną jak gąbka
>wszystko co napotkają.
>Ciekawe czy zdarza Ci się czytać blogi ?
>To wspaniały obszar, jeśli chesz wiedzieć co myślą sobie
>o świecie młodzi ludzie.
>Tylko jak wielu rodziców w Polsce tam zagląda ?
>Ciekawe;) jaki procent bywa nawet tutaj.
>Ilu podgląda chociażby czaty czy grupy dyskusyjne ?
>Ilu rozmawia z dziećmi ?
>Harują lub rozrywają się we własnym spaczonym wiekiem światku. No i mamy już
efekty, o
>wiele większe niż się o tym
>mówi - bezduszność, bezmoralność, czas zabijania.
>
CO UZDRAWIAĆ: RODZINĘ CZY SZKOŁĘ?
"Mielibyśmy doskonale wychowane dzieci, gdyby ich rodzice
byli dobrze wychowani."
- Johann Wolfgang Goethe
Wpływu rodziny na dziecko nie da się zanegować i poważnym
błędem jest jego bagatelizowanie. Wydaje mi się, że mamy tu do
czynienia z jeszcze jedną, kolejną cuchnącą spuścizną komuny,
komuny krzyczącej hasłami: rodzice do fabryk, a dzieci pod
opiekę "społeczeństwa". Trochę tak było to pomyślane.
Tyle, że prawie nic nie działało jak trzeba. Teoria szumna
i dumna, a życie jak to życie - pełne prozaicznej bidy z nędzą
i tzw. socjalistycznych wypaczeń. Oj, wszyscy pamiętamy. Szkoły
- kołchozy od uczenia, stołówki - kawałek przestrzeni od
oszukiwania młodego żołądka i zapychania go byle czym,
świetlice - przechowalnie, kluby dzielnicowe - wprawdzie z
imponującymi projektami zbliżenia się do życia podwórkowej
dzieciarni, w praktyce zatrzaskujące się przed tą dzieciarnią,
bo taka rozwydrzona! No, nie wychowana po prostu.;-( Trochę
przejaskrawiam i demonizuję, rzecz jasna, ale nie jest to
niestety wyobrażenie, ot tak sobie, wyssane z palca.
Współpraca szkoły czy innych placówek wychowawczych z
rodziną też pozostawiała wiele do życzenia, chociaż znów
oczywiście wybita była i to tłustym drukiem na zapodanym
odgórnie papierku. W praktyce wzywano rodziców ucznia, gdy
takowemu odbijało już na maksa i óoświatowcyó nie mogli sobie
za nic z delikwentem poradzić. Wtedy zatyranych najczęściej
rodziców brano na tzw. dyrektorski dywanik - próba
zawstydzenia, postraszenia, a więc wywarcia presji.
Co robił po zaciągnięciu narwanego synalka do domu ten
ledwo trzymający się na nogach zatyrany tata, dla przykładu -
prosty robociarz, skutecznie zawstydzony przez światłe
pedagogiczne grono? Wypił albo już miał wypite kila piw dla
kurażu i sprawił swojej zwichrowanej latorośli ciężkie manto.
Po swojemu rozprawił się z wychowawczym problemem, tylko na
tyle było go stać. A jakoś nikt w szkole niczego innego mu nie
zasugerował, nie mówiąc już o jakiejś doraźnej pomocy ze strony
szkolnych wychowawców.
Rodzina jest pierwszym wychowawczym poletkiem. Nie da się
tego przeskoczyć. I tej rodzinie trzeba pomóc, bo dzieje się w
niej nie najlepiej. Trudne życie w rodzinie, to trudne życie
dziecka, to najczęściej i trudne dziecko - bezwzględna logika
przyczynowości. Rodzina współczesna uboga, ledwo wiążąca koniec
z końcem; rodzina współczesna rozbita: separacje, rozwody,
powtórne małżeństwa albo życie w tak zwanym wolnym związku;
alkoholizm w rodzinie, tatuś za kratkami, brat w dzielnicowym
gangu, itp., itd., można by tak ciągnąć ten łańcuszek ogniw
przyczynowych w nieskończoność.
Jeżeli szkoła nie wykręca się od wychowywania, musi
zadzierzgnąć kontakt z rodziną. Autentyczny i bliski kontakt.
Wychowawca musi sam znaleźć odpowiedź na takie pytania, jak:
dlaczego jego uczeń zasypia na lekcji, inny zemdlał na
gimnastyce, a jeszcze inny wagaruje albo jest wściekle
agresywny?... Bez tego nauczyciel i rodzic będą pozostawali dla
siebie wzajemnie intruzami, a szkoła i rodzina będą działały
wbrew sobie, co za paradoks.
Wiedzieć to jedno, a pomóc to drugie. Niekiedy wystarczy
życzliwa rozmowa, kiedy indziej potrzebna jest interwencja. Tak
jest we Francji. Wychowawca jest pierwszym diagnostykiem i
jednocześnie mediatorem między rodziną i specjalistycznymi
stowarzyszeniami czy organami takimi, jak: policja, sąd
opiekuńczy, poradnia psychologiczna obejmująca pomocą dzieci
wraz z rodzicami, ośrodki dla dzieci opóźnionych w rozwoju lub
dzieci niepełnosprawnych, opieka społeczna, itp. Francuska
szkoła czuwa, a czuwa, bo musi, tak dyktuje francuskie prawo.
Gdyby na przykład wyszło na jaw, że nauczyciel nie zgłosił,
gdzie trzeba swoich podejrzeń, że dziecko jest w rodzinie
maltretowane, zostałby pociągnięty do odpowiedzialności
cywilnej z tytułu nieinterwencji wobec przestępstwa (nie bardzo
wiem, jak się to mądrze w języku prawa nazywa). To samo dotyczy
lekarzy, ale to już inna branża.
Poznać ucznia, to poznać jego naturalne środowisko -
rodzinę. Tyle tylko, że z tego, co się ostatnio słyszy,
wygląda, że nauczycielstwo staje się w Polsce niebezpiecznym!
zawodem. Trudno więc sobie wyobrazić wychowawcę odważającego
się na wywiad środowiskowy, jeśli on się już właściwie boi
swojego wychowanka na terenie szkoły. Co z tym zrobić, nie
wiem. Chyba wyprostować wszystko, co przez te lata zostało
wypaczone, przykładowo - utrata autorytetu nauczyciela czy w
ogóle szkoły - i zacząć od początku: stanowczo, ale życzliwie,
krytycznie, ale konstruktywnie, pomocnie na miarę, ale realnie.
Uczniowie i rodzice muszą raz jeszcze szkole zawierzyć, że ma
być ona dla nich pomocą, faktycznym wychowawczym przewodnikiem,
jak również szansą na lepszą przyszłość.
Łatwo powiedzieć, gorzej z realizacją, potrzeba chyba na
to wielu lat. By mogła się dokonać reedukacja rodziny, najpierw
musi przejść reedukację sama szkoła. Dzisiaj za dużo w niej
jeszcze starych przyschniętych strupów, nieżyciowych koślawości
obok zupełnie nowych jątrzących się ran. Trzeba będzie trochę
powalczyć o tę prawdziwie zdrową szkołę. Trudne zadanie, nie
darmo się przecież mówi: "łatwiej zapobiegać niż leczyć". Mówi
się też jednak, żeby zakończyć optymistycznie: "każda choroba
ma swoje lekarstwo." Problem tylko teraz, by je jak najszybciej
znaleźć. ;-)
Magdalena Nawrocka
www.geocities.com/magdanawrocka
--
Archiwum grupy: http://niusy.onet.pl/pl.sci.psychologia
|