Data: 2003-08-29 14:56:40
Temat: Re: (hollywood)
Od: "Ana" <a...@N...gazeta.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
nawrocki <p...@n...art.pl> napisał(a):
> Przepis na Hollywood:
> - kieliszek wódki (luksusowa; częściowo wywietrzała);
> - popitka (jeszcze ciepły kompot od obiadu);
Z tego wjdzie remiza. Podstawowy błąd. Nie jesteś z dawnego poznańskiego?
> Dzisiaj nie czuję się już tak dobrze jak wczoraj; wczoraj czułem energię,
> moc, siłę; wczoraj mogłem z każdym walczyć, i każdego bym pokonał; dzisiaj
> jestem słaby, a słabość jest mi nie miła, i dlatego nie czuję się miło, a
> jak nie czuję się miło, to czuję się przykro; przykro mi jest, że jestem kim
> jestem, i że mówię jak mówię, i że żyję jak żyję.
Kochany biedaczek!
> Przed kilkoma minutami włączyłem sobie MTV; patrzę co się tam dzieje, a tam
> Madonna całuje się z Britney Spears w akompaniamencie nowego single Madonny
> Hollywood (stąd tytuł tego postu). Obie artystki całowały się przy okazji
> występu podczas World Music Awards. Nie wytrzymałem, i musiałem się napić.
> Zazdrość jest mi obca, i dlatego proszę nie sądzić, że jestem zazdrosny; ja
> po prostu czuję żal, że mnie tam nie ma. Ja też chciałbym tak jak one
> prowokować, zaskakiwać tłumy, być nieobliczalnym. Jak jednak mogę być
> nieobliczalny, skoro zamknięty w domu na prowincji siedzę przed komputerem,
> i robię notatki do nowej książki, której pewnie nikomu nawet nie pokażę, bo
> jest zbyt osobista, by była zrozumiała dla innego czytelnika, niż mnie.
Zaryzykuj, ja przeczytam. Czy zrozumiem, nie wiem, ale atmosferę na pewno
odbiorę.
> ....Tak, czuję gorycz; znowu ją czuję. Rozgoryczenie przychodzi zawsze
wtedy,
> kiedy patrzę na siebie, i widzę, że coś zmarnowałem; zmarnowałem siebie,
> swój talent, swoją przyszłość. Czy to moja wina? Tak, moja; wiedząc, że tu
> na prowincji nic mnie nie czeka, oprócz żony która roztyje się po pierwszej
> ciąży, nie robię nic, by to zmienić. Wczoraj znajomy się mnie spytał, co
> będę robił, gdy skończę studia; odpowiedziałem mu, że nie wiem.
> Potencjał; mam potencjał, ale nie wiem co z nim zrobić; tu na prowincji do
> niczego mi się on nie przyda, bo tu panują te same prawa od setek lat;
> ludzie z bogatych rodzin mają władzę, a ci z rodzin robotniczych (jak ja),
> są jedynie pionkami w rozgrywkach politycznych tych pierwszych. Do miasta
> nie ucieknę, bo tam czuję się obco, bo tam mnie nikt nie chce...
> Hollywood; marzenie każdego nastolatka; mieszkać pomiędzy Chrisitną Agilera,
> a Arnoldem Shwancenegerem; tam jest multum możliwości; tam jest Ziemia
> Obiecana. Mnie nie stać nawet na bilet lotniczy do Stanów Zjednoczonych,
> jednak marzenie o amerykańskim śnie jest w mej duszy ciągle żywe, i ciągle
> aktualne. Myślicie, że bredzę?
Nie. Każdy ma swój amerykański sen, z tym że dla każdego on inaczej wygląda.
Pamiętaj, że Ameryka ma też swoje koszmary.
> Uciekając do Boga:
> Jedno wyznaczone istnienie, które Bóg w swej łaskawości wyprowadzi na
> ścieżki Pana, które doprowadzą je do końca cierpienia. Coś zabrało fragment
> mego życia, i nie chce go oddać.
Zgubiłeś go sam. Odszukaj.
> Siostra:
> Gdyby nie istniała moja siostra Natalia, nie byłbym jej bratem, a ona nie
> byłaby moją siostrą. Tym samym nie okłamywałaby mnie, że to co ona ma
> zrobić, zrobić mam ja. Nie ukrywałaby przede mną, że ojciec dał jej
> pieniądze, którymi miała się ze mną podzielić. Nie pożyczała by sobie bez
> mojej wiedzy moich podkoszulek...
Taka jest Natalia? Kiedyś pisałeś o niej zupełnie inaczej. Sądzę, że
uogólniłeś na dziewczynę żale.
> Tak, moja matka... kura domowa z tytułem magistra; wielki dar to od Boga, że
> mi ją ofiarował; szkoda tylko, że matka jest taka ślepa; nie rozpoznałaby we
> mnie geniusza, choćbym dostał nagrodę Nobla, i nie rozpoznałaby we mnie
> narkomana, choćbym umierał z przedawkowania na schodach naszego domu.
Twój geniusz rozpoznają nieliczni, chyba tylko ja. Natomiast nie oceniaj tak
źle matki. Bardzo ją krzywdzisz.
> Nie; nie uważam, że otaczają mnie niewłaściwi ludzie; to ja jestem
> niewłaściwy w ich środowisku. Ja jestem albo epokę do tyłu, albo do przodu;
> to boli, bardzo boli...
Próbuj być pośrodku.
> Zrozumielibyście mnie dostatnio, gdybyście mogli czytać w moich myślach.
> Póki co, jest to niemożliwe, i tym samym niemożliwe jest zrozumienie mnie, i
> tego, co mną kieruje, a kieruje mną niepewność: wolałbym już mieć pewność,
> że jestem dzieckiem szatana, niż do końca żyć w niepewności kim naprawdę
> jestem.
Szukaj.
> Śmierć; zostało mi do jej naturalnego przyjścia jeszcze bardzo dużo
> czasu. Tym samym zostało mi jeszcze bardzo dużo czasu na przeżywanie bólu i
> trosk. Tylko czy sił starczy...
Przeżyjesz nie tylko ból i cierpienie, ale przyjażń, miłość. Naucz się
patrzeć także z drugiej strony.
Serdecznie pozdrawiam
Ana
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
|