Data: 2009-04-21 18:57:06
Temat: Re: ikseleczko
Od: Ikselka <i...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Dnia Tue, 21 Apr 2009 19:35:34 +0200, jadrys napisał(a):
> Czyżby? Jedynym moim marzeniem (oprócz lotu w kosmos) jest ulżenie w
> niedoli biedakom..
Aaaa, no to tak jak moim :-)
I tu się z komunistyczną spotyka
Marksowa economia capitalistica...
:-DDD
Cos dla Ciebie i innych też, innych też:
http://www.geocities.com/lbc_1917_2/101marksekonomia
.htm
"(...)"Dziś nawet ateizm uważany jest za culpa levis (lekki grzech) w
porównaniu z krytyką tradycyjnych stosunków własności." Karol Marks"
""Jednakże forma ceny nie tylko dopuszcza możliwość ilościowej niezgodności
między wielkością wartości a ceną, tzn. między wielkością wartości a jej
pieniężnym wyrazem, ale może też kryć w sobie sprzeczność jakościową, tak
że cena w ogóle przestaje być wyrazem wartości, jakkolwiek pieniądz jest
tylko formą wartości towarów. Rzeczy, które same w sobie nie są wcale
towarami, jak np. sumienie, honor itd., mogą być przez swych posiadaczy
sprzedawane za pieniądze i w ten sposób otrzymać dzięki swej cenie formę
towaru. Rzecz może więc posiadać formalnie cenę nie posiadając wartości.
Wyraz ceny staje się urojony, jak pewne wielkości w matematyce. Z drugiej
strony także i urojona forma ceny, jak np. cena ziemi dziewiczej, nie
mającej wartości, gdyż żadna praca ludzka nie została w niej
uprzedmiotowiona, może kryć w sobie rzeczywisty stosunek wartości lub
stosunek pochodny
(K. Marks, Kapitał, t.1, w: K. Marks, F. Engels Dzieła, t. 23, w-wa 1968,
s. 117,) (..)"
"(...)Jeżeli zastąpimy cudaczne sformułowanie \"wartość ekonomiczna\" przez
\"wartość wymienna\" (bo o to tutaj chodzi), to natychmiast musza się
nasunąć poważne wątpliwości. Żeby w ogóle można było cokolwiek rozpatrywać
jako mające wartość wymienna, to musi ta rzecz być przedmiotem kupna -
sprzedaży. Załóżmy, ze np. żona Bila Gatesa czy jakąś inna \"dama z
wyższych sfer\" chce sobie kupić diamentowa kolie - o t tak sobie, dla
zaspokojenia kaprysu, żeby pięknie wyglądać na najbliższym balu
charytatywnym. Idzie wiec do jubilera i kupuje te kolie - ale jubiler
przecież ceny tej kolii nie wziął \"z sufitu\", tylko skalkulował ja tak,
żeby mu się zwróciły koszty jej wyprodukowania (wykopania diamentów,
transportu, oszlifowania, oprawienia, ubezpieczenia i zabezpieczenia całej
operacji itd.) i jeszcze na tym zarobił - nijakiej podstawie twierdzić
wiec, że w kamienie szlachetne nie włożono żadnej pracy? Jeżeli \"nie
włożono\", to musi znaczyć, ze jeszcze spoczywają w ziemi w stanie
naturalnym - a takich przecież żadna dama na szyje nie założy... (...)"
--
"Miłuj swoich wrogów. To doprowadzi ich do szału".
;-PPP
|