Strona główna Grupy pl.soc.rodzina inne klopotliwe pytanie:ile zarabiasz?

Grupy

Szukaj w grupach

 

inne klopotliwe pytanie:ile zarabiasz?

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 192


« poprzedni wątek następny wątek »

51. Data: 2002-02-12 12:54:35

Temat: Re: inne klopotliwe pytanie:ile zarabiasz?
Od: Maja Krężel <o...@f...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

ryba napisała

: Jeżeli pytam o zarobki to zazwyczaj wyjaśniam do czego mi jest to potrzebne.

A do czego (jeśli można wiedzieć)?

: Jeszcze mogę zrozumieć, ze ktoś odmówi ( ludzie mają różne "widzi mi się" )
: ale ignorować zadane pytanie ?

To się nazywa dyplomacja i ma zastosowanie w przypadku, gdy pytający
charakteryzuje się np. brakiem taktu :-)

--
Pozdrawiam
Maja



› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


52. Data: 2002-02-12 16:15:33

Temat: Re: klopotliwe pytanie?
Od: "Beata i Jacek" <b...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

Witam
Tak sobie czytałam wszystkie posty, trochę odbiegło wszystko od głównego
tematu, ale w związku z tym, postanowiłam i ja cos napisać.

Popieram Cie Andrzeju w każdym calu.
Moja hierarchia jest podobna do Twojej, dodam tylko to że bez pieniędzy
ciężko utrzymać rodzinę, mieć przyjaciół, czy zainteresowania.
Oboje z mężem pracujemy, ja zarabiam znacznie mniej od niego, on zarabia
dobrze, ale tez mamy kredyt na dom i na samochód, i ciągle jesteśmy pod tak
zwaną kreską. Dlatego mąż w tygodniu dużo pracuje, nawet do późna, ale kiedy
przychodzi weekend to staramy się go spędzić możliwie treściwie ze sobą i z
naszymi dziećmi. Każde wakacje tez planujemy aby były możliwie jak
najciekawsze i najfajniejsze.
Oczywiście wołałabym aby mój mąż tak ciężko nie pracował i był więcej z
nami, ale coś za coś, albo wczasy za granica, albo chleb ze smalcem.
Gdy się pobieraliśmy byliśmy biedni jak przysłowiowe myszy kościelne i
dobrze pamiętam jak nie mogliśmy pozwolić sobie na zbytek. Ale to nas
nauczyło szacunku dla samych siebie i do pracy również, bo tylko dzięki
uczciwej pracy mamy dom, samochód(co prawda jeszcze długo będziemy spłacać).
A jeżeli chodzi o to kłopotliwe pytanie, to ja sama nigdy nikomu go nie
zadałam, nie obchodzi mnie to po prostu, cieszy mnie jak sobie ktoś radzi,
jak się komuś powodzi, bo wiem że wtedy nikt nie będzie pukał mi w drzwi i
żebrał, a tego nie cierpię ze wszystkich sił, bo mi nikt nic nigdy nie dał
za darmo.
Dlaczego człowiek, który chce mieć coś więcej niż ten przysłowiowy dom pod
mostem jest tak potępiany, a ten któremu nie chce się ciężko pracować to
taki biedny. Skończyły się czasy, kiedy to płacono wszystkim po równo, i czy
się leżało czy stało nie było ważne.

Oboje z mężem ciężko pracujemy i cieszymy się z tego, nie uważam abyśmy za
mało czasu spędzali ze sobą.
Chyba trochę sobie pozwoliłam na wyżalenie się , ale trafia mnie jak
niektórzy biadolą nad swoim losem zamiast wziąć się do roboty.

Pozdrawiam wszystkich pracusiów w szczególności mojego męża, którego bardzo
kocham
Beata


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


53. Data: 2002-02-12 23:17:30

Temat: Re: inne klopotliwe pytanie:ile zarabiasz?
Od: "Jolanta Pers" <j...@u...com.pl> szukaj wiadomości tego autora

ryba napisał(a) w wiadomości: ...
[ciach]
>A dlaczego uważasz, że pytanie o zarobki jest nietaktowne ?

Kwestia wrażliwości. Wiesz, dla niektórych zupełnie normalne jest pytanie
"Jaką bieliznę masz na sobie, kotku?"

>Oczywiście wiadomo, że o zarobkach ( podobnież jak i o wielu innych
>sprawach )
>nie rozmiawia się z panią poznaną 5 minut temu w pociągu ale dlaczego w
>ogóle o tym
>nie rozmawiać ????

Bo rozmowa o zarobkach mieści się w sferze tematów, o których się nie
rozmawia z nikim, może z wyjątkiem najbliższej rodziny. A i to nie u
każdego. (Np. rodzice _nigdy_ nie wiedzieli ile zarabiam.)

>Jeżeli pytam o zarobki to zazwyczaj wyjaśniam do czego mi jest to
potrzebne.

Ach rozumiem: pracujesz w Urzędzie Kontroli Skarbowej? Trzeba było tak od
razu.

>Jeszcze mogę zrozumieć, ze ktoś odmówi ( ludzie mają różne "widzi mi
się" )
>ale ignorować zadane pytanie ?

Jest to jedynie uprzejmy sposób dania rozmówcy do zrozumienia, że jest
burakiem.

JoP

--
j...@m...pl j...@u...com.pl
http://www.sf.magazyn.pl





› Pokaż wiadomość z nagłówkami


54. Data: 2002-02-13 12:25:11

Temat: Re: inne klopotliwe pytanie:ile zarabiasz?
Od: "ryba" <e...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Maja Krężel" <o...@f...onet.pl> napisał w wiadomości
news:a4b3fe$j31$2@news.tpi.pl...
> ryba napisała
>
> : Jeżeli pytam o zarobki to zazwyczaj wyjaśniam do czego mi jest to
potrzebne.
>
> A do czego (jeśli można wiedzieć)?

Pewnie, że można wiedzieć. Ale po co akutat tobie ta informacja?
Z góry zakładasz, że pytanie o zarobki jest nietaktowne, więc i tak ci się
nie przyda to co
mogła bym tu napisać.
Opowiadam o tym moim znajomym, czyli ludziom od których mam zaufanie.
A do Ciebie, jako do zwolennika dyplomacji, jakoś nie mam.

>
> : Jeszcze mogę zrozumieć, ze ktoś odmówi ( ludzie mają różne "widzi mi
się" )
> : ale ignorować zadane pytanie ?
>
> To się nazywa dyplomacja i ma zastosowanie w przypadku, gdy pytający
> charakteryzuje się np. brakiem taktu :-)

Staram się nie spotykać i nie przebywać w towarzystwie, jak to nazywasz,
"dyplomatów".
Oczywiście nie zawsze jest to możliwe, ale jakoś do tej pory udawało mi się
ograniczyć
kontakt z takimi ludźmi do minimum.
Według Ciebie jestem właśnie osobą charakteryzująca się brakiem taktu i
lubię sie obracać
w towarzystwie innych, równie "nietaktownych", osób.

Agata


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


55. Data: 2002-02-13 12:41:13

Temat: Re: inne klopotliwe pytanie:ile zarabiasz?
Od: "ryba" <e...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora


>
> Bo rozmowa o zarobkach mieści się w sferze tematów, o których się nie
> rozmawia z nikim, może z wyjątkiem najbliższej rodziny. A i to nie u
> każdego. (Np. rodzice _nigdy_ nie wiedzieli ile zarabiam.)

To w waszej rodzinie wszyscy mają do siebie pełne zaufanie :)
Współczuję rodzicom córki, a może raczej córce rodziców.

>
> >Jeżeli pytam o zarobki to zazwyczaj wyjaśniam do czego mi jest to
> potrzebne.
>
> Ach rozumiem: pracujesz w Urzędzie Kontroli Skarbowej? Trzeba było tak od
> razu.

I to ma być śmieszne ?

> >Jeszcze mogę zrozumieć, ze ktoś odmówi ( ludzie mają różne "widzi mi
> się" )
> >ale ignorować zadane pytanie ?
>
> Jest to jedynie uprzejmy sposób dania rozmówcy do zrozumienia, że jest
> burakiem.

To rzeczywiście straszne. Gadasz z takim burakiem i nawet nie możesz mu
szczerze powiedzieć,
ze jest burakiem, bo wtedy by wyszło na to, że ty też.
Ciężkie jest życie nieburaka.

Fajnie być burakiem

Burak Agata



› Pokaż wiadomość z nagłówkami


56. Data: 2002-02-13 12:57:13

Temat: Re: klopotliwe pytanie?
Od: "ryba" <e...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "fghfgh" <a...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
news:3C678FCE.B45914F1@poczta.onet.pl...
>
> > Co rozumiesz przez słowo "przyzwoite" ?
>
> Basiu a np. takie, ze jesli dziecko potrzebuje nowych butów to nie jest
> problemem isc i mu je kupic. A za wiele rodzin znam gdzie to jest na
> tyle powazny wydatek, ze planuje sie go z wyprzedzeniem paromiesiecznym.
> W tym momencie wybór BYC a MIEC nie jest juz tak oczywisty i
> czarno-bialy prawda?

Oczywiście. Masz rację. Tyle, większość osób wypowiadających się na tej
grupie
nie stoi przed takimi wyborami. Pracują bo chcą spłacić mieszkanie, dom,
samochod.
A nie wysupłać 60 zl na buty dla dziecka lub kupić jajka na niedzielne
śniadanie.
Basia Z. pisze tylko, że nie chciała by pracować więcej i mieć na przykład
samochod.
Ona woli być z rodziną, jeździć w góry. I o takim wyborze jest tu mowa.

> > Oprócz zarobków w mojej pracy kombinujemy jak się da - rózne
> > zlecienia, fuchy itd.
> > bo w końcu z czegos żyć trzeba, ale na Boga nie kosztem siebie i
> > swoich kontaktów z bliskimi, z przyjaciółmi, w końcu z przyrodą.
> > Nia mamy samochodu, ale prawie w każdy weekend jeździmy w góry.
> >
> > Tak jak piszę pieniadze mogą być tylko srodkiem do realizacji siebie i
> > swoich zainteresować, a nie celem nadrzędnym.
>
> Nie neguje tego co napisalas ale mam jedno pytanie- za co jezdzicie w te
> góry?
Jak to za co! Za te pienioądze których nie wydają na samochód ( zakup,
utrzymanie,
lub co gorsza odsetki od kredytu kosztują tyle że można każdy weekend
spędzić w górach).

> powtórze ale masz ten komfort psychiczny, ze nie musisz sie zastanawiac
> nad wyborem: buty dla dziecka a czynsz....na cale szczescie.
A kto tu ( z wypowiadających się) nie ma takiego komfortu ?
Czyje dzieci nie mają butów ( chodzi mi o tanie a nie takie za 150 zł ) ?
Kto stale nie ma pieniędzy na czynsz ?

Agata


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


57. Data: 2002-02-13 12:57:56

Temat: Re: klopotliwe pytanie?
Od: "ryba" <e...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora


>
> A ja chcialbym miec szczescie i spotykac ludzi myslacych tak jak ona
(Basia)
>
Ja też.

Agata


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


58. Data: 2002-02-13 13:07:05

Temat: Re: klopotliwe pytanie?
Od: "ryba" <e...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora


>
> pewnie, ze przegiac mozna i w druga strone, tylko ja mowilem o TAMTYM
"koncu".
> zanikanie prawdziwych potrzeb pod wplywem uzaleznienia od rzeczy
> bezwartosciowych, jakim jest status majatkowy albo plytka rozrywka.
> Pytanie o zarobki przeraza nie dlatego, ze to cos osobistego tylko ze
czasami
> na tej podstawie ocenia sie czlowieka!

Tu mnie zaszokowałeś !
A co mają zarobki do oceny człowieka ????? !!


ryba


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


59. Data: 2002-02-13 13:10:53

Temat: Re: klopotliwe pytanie?
Od: "Quasar" <N...@i...pl> szukaj wiadomości tego autora


> Tu mnie zaszokowałeś !
> A co mają zarobki do oceny człowieka ????? !!

To ty chyba ludzi nieznasz?


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


60. Data: 2002-02-13 13:20:19

Temat: Re: klopotliwe pytanie?
Od: fghfgh <a...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora



ryba wrote:


> Oczywiście. Masz rację. Tyle, większość osób wypowiadających się na tej
> grupie
> nie stoi przed takimi wyborami.
>Pracują bo chcą spłacić mieszkanie, dom,
> samochod.
> A nie wysupłać 60 zl na buty dla dziecka lub kupić jajka na niedzielne
> śniadanie.

Skad wiesz? Padlo pytanie-odpowiedzialam jak umialam. Kazdy sam sobie
wyznacza co znaczy "przyzwoity poziom" Jeden obejdzie sie bez samochodu
a dla innego ten kredyt bedzie konieczny bo posiadanie samochodu to
warunek jego pracy. Ale przyzwoity znaczy chyba dla wszystkich-wiecej
niz niezbedne minimum.

> Basia Z. pisze tylko, że nie chciała by pracować więcej i mieć na przykład
> samochod.
> Ona woli być z rodziną, jeździć w góry. I o takim wyborze jest tu mowa.

Dla niej tak, dlatego nie neguje nic co napisala. Ja tylko pokazuje, ze
nie zawsze i nie wszystkich stac na taki wybór.

> > Nie neguje tego co napisalas ale mam jedno pytanie- za co jezdzicie w te
> > góry?
> Jak to za co! Za te pienioądze których nie wydają na samochód ( zakup,
> utrzymanie,
> lub co gorsza odsetki od kredytu kosztują tyle że można każdy weekend
> spędzić w górach).

Ale to oznacza, ze nie _musza_ tych pieniedzy przeznaczyc na cos innego,
moga sobie pozwolic na takie a nie inne ich wydanie prawda? Ze w jej
przypadku nie ma tych wazniejszych priorytetów, których sie nie da
przeskoczyc. Ciesze sie bardzo, ze tak jest w przypadku Basi, rowniez
chcialabym aby kazdy mógl sobie na to pozwolic. Tylko czy naprawde
sadzisz, ze kazdy sobie moze na to pozwolic?
Podkreslam raz jeszcze- nie neguje tego co napisala Basia, sama staram
sie postepowac podobnie, spedzac jak najwiecej czasu z moja rodzina,
jezdzic razem itp. Chcialam tylko podkreslic, ze nie zawsze tak sie da i
nie wynika to z bezdusznosci ludzi ( "bo tylko pieniadze i praca im w
glowie" ) ale czesto z tzw wyzszej koniecznosci.

> > powtórze ale masz ten komfort psychiczny, ze nie musisz sie zastanawiac
> > nad wyborem: buty dla dziecka a czynsz....na cale szczescie.
> A kto tu ( z wypowiadających się) nie ma takiego komfortu ?
> Czyje dzieci nie mają butów ( chodzi mi o tanie a nie takie za 150 zł ) ?

Myslisz, ze jesli ktos ma takie problemy to wypowie sie tu i teraz?
Nawet jak nie mialam z mama co do garnka wlozyc a jeszcze za mloda bylam
aby jej pomóc finansowo to nie przyznawalam sie do tego publicznie.
Teraz juz moge- bo jestem z niej dumna ze wychowala mnie tak jak
umiala, czesto kosztem siebie. Wtedy byl wstyd- ze jadam socjalne obiady
w szkole bo mamy nie stac na zaplacenie za nie a nie ugotuje mi sama bo
pracuje 24 godziny na dobe. Byl wstyd i duma- nie bede plakac, jest jak
jest, trzeba przezyc a przepraszac za biede nie bede. Myslisz ze malo
osób to przezylo i ma tak do tej pory?
Szczegolnie Ci, którzy wychowuja samotnie dzieci. I gwarantuje, ze nie
maja takiego komfortu aby wypowiadac sie z punktu o rzuceniu pracy na
niedogodnych warunkach bez przekalkulowania tego wczesniej.
pzdr cieplo

> Agata

agi

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : 1 ... 5 . [ 6 ] . 7 ... 20


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

Dlaczego nie macie dzieci? (emocjonalne)
Co to znaczy TZ?
Jaki Prezent?
trudny temat - pieniądze
dajcie się wyżalić...[bardzo długie i smętne]

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

"Nie będziesz cudzołożył."
Znalazłam kanał na YouTube dla dzieci i nie tylko i poszukuję podobnych
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.

zobacz wszyskie »