« poprzedni wątek | następny wątek » |
71. Data: 2002-02-13 21:54:31
Temat: Re: klopotliwe pytanie? Dlugie
>>Pamiętam mnóstwo rzeczy, na które nie było nas stać (właściwie tych rzeczy
>nie pamiętam, tylko same sytuacje:)) - i było to dla nas zupełnie
>naturalne - tak jak było naturalne dla naszych rodziców.
>I mam nadzieję, że będzie równie naturalne dla moich dzieci.
>
>--
>Małgosia
>mąż - jeden (jak dotąd)
>dzieci - dwoje
A ja miałam rodziców zarabiających raczej kiepsko, ale byłam jedynaczką.
Więc jakieś dżinsy z Peweksu czasami dostawałam. I nie chodziłamubrana
najgorzej z całej klasy. Ale chętnie oddałabym to wszystko - najpierw
zabawki, a potem ciuchy, kasety itd. za brata albo siostrę. Wszystko jedno -
starsze czy młodsze.
Miałam w klasie koleżankę, która miała trzy młodsze siostry, jedną parę
spodni i dwie bluzki. Jak ja jej zazdrościłam. A ona zawsze była bardzo
szczęśliwa, a ciuchy i kasę miała w nosie. A do tego i tak interesowali się
nią najfajniejsi faceci w szkole.
Więc dlatego ja nie pracuję zawodowo, chociaż skończyłam dwa fakultety.
Siedzę z córeczką w domu i myślę, że daję jej coś, czego nie kupi się za
żadne pieniądze. I chcemy mieć więcej dzieci. mamy nadzieję, że się uda.
Ania
Jak dotąd mąż jeden - tak już zostanie, bo jest najwspanialszy na świecie
Dziecko jedno - ale tu mam nadzieję liczba wzrośnie
>
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
72. Data: 2002-02-13 22:48:55
Temat: Odp: inne klopotliwe pytanie:ile zarabiasz?Użytkownik Maja Krężel <o...@f...onet.pl> w wiadomości do grup
dyskusyjnych
| : Jeszcze mogę zrozumieć, ze ktoś odmówi ( ludzie mają różne "widzi
mi się" )
| : ale ignorować zadane pytanie ?
| To się nazywa dyplomacja i ma zastosowanie w przypadku, gdy pytający
| charakteryzuje się np. brakiem taktu :-)
Witam :-)
Ja uznaje szczerosc. Tylko i wylacznie szczerosc - dlatego moim
zdaniem rybka ma racje.
Czy - jesli spytam o ten zarobek - znaczy to, ze chce kogos podliczac?
Nie sadze.
Jesli jestes tlumaczka symultaniczna, operatorka dzwiga lub masz inny
zawod, o ktorego wynagrodzeniu nie zdaje sobie sprawy - moze mnie po
prostu (i TYLKO) interesuje sama kwota, bez glebszego podloza?
Kazdy zasluguje na prawde - nie na mydlenie oczu.
Masz mnie za idiote? Powiedz mi to wprost. Niekoniecznie chamsko, ale
powiedz.
Miej odwage zrobic to twarza w twarz, zamiast zaszufladkowac mnie po
jednym pytaniu, za moimi plecami.
Mi ta cala 'dyplomacja' i skierowanie (ordynarne skierowanie) rozmowy
na inne tory, wg Was - w zamiarze _unikniecia_ niezrecznosci, nie
zas - jej wywolania, kojarzy sie wlasnie z powiedzeniem komus: 'jestes
burakiem, ja jestem *ou-eu*, wiec zignoruje to pytanie, ech... ta
tluszcza'.
Krotko - ze zrobieniem z kogos idioty, pokazaniem mu swojej wyzszosci,
paniczowskiej pogardy i wynioslego spojrzenia.
Wole, gdy ktos mi powie: "Nie gadajmy o tym", "Gentlemani o
pieniadzach nie rozmawiaja" itp... Szczerze i otwarcie, zamiast z igly
robic widly.
Sadze, ze swoim uszanowaniem odpowiedzi wprost: 'nie odpowiem Ci na to
pytanie' wyrazam wiekszy szacunek do drugiej osoby niz takowa
'poprawna politycznie' osoba wyraza zaszufladkowaniem mnie po jednej
(w jej mniemaniu) 'gafie'.
Mi sie to kojarzy z brakiem tolerancji wobec stylu drugiego czlowieka.
Brakiem tolerancji.
Uwazam, ze lepszy szczery wrog niz falszywy przyjaciel. 'Spalanie'
ludzi po takich pytaniach uwazam po prostu za dewoctwo :-))))))
P.S. Tak - uwazam pytanie o kolor dzisiejszej bielizny za normalny.
Odpowiedz "Nie powiem Ci" uwazam tez za normalna.
Odpowiedz "Tak, swiat dzis jest kolorowy" uwazam za robienie sobie jaj
ze mnie, podczas gdy ja pytalem powaznie.
Dla czystego wszystko jest czyste.
Nie robmy kwestii z koloru majtek, jedynki czy dwojki przed trzema
zerami... bo to nie jest tego warte.
A potem smutno myslimy sobie: "dzieci maja fajnie, nie musza byc
zaklamane, sa szczere - o ile zycie byloby prostsze, gdyby moc jak
one..."
Dziekuje za uwage :-)
pozdrawiam,
didziak :-)
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
73. Data: 2002-02-13 22:56:54
Temat: Re: inne klopotliwe pytanie:ile zarabiasz?
Użytkownik "kolorowa" <v...@i...pl> napisał w wiadomości
news:3c6ac94a@news.vogel.pl...
> > Choćby po to, by zrozumieć Twoje zdanie na temat tego, czy pytania o
> zarobki
> > są taktowne, czy nie.
>
> To może ja:)
> 1.szukam pracy, nie mam pojęcia o zarobkach, bo np. zmieniam branżę,
> zmieniam miejsce zamieszkania - będę więc szukać wszelkich informacji
o
> płacach.
W większości szanujących się firm płace są objęte tajemnicą, zresztą
jeśli zaproponują Ci mniej to nie weźmiesz danej pracy, bo Kowalska to
zarabia więcej o pięć stówek, sama mi powiedziała... ?
> 2. mam pracę, ale mam też wrażenie, że moje wynagrodzenie w istotny
sposób
> różni się od wynagrodzenia innych osób na analogicznych stanowiskach
I co z tego. Albo się nie nadajesz, albo nie są z Ciebie zadowoleni,
albo taki układ. Załóżmy, że dowiesz się, że Marysia spod okna zaranbia
prawie 2x tyle co Ty i co - pójdziesz z tym do szefa? Chyba będzie to
Wasza ostatnia rozmowa.
> 3. Mam przyjaciół i chciałabym się z nimi wybrać na wakacje, kupić im
> prezent, czy zrobić cokolwiek, co wymagałoby jakichś nakładów
finansowych.
> Chciałabym mniej więcej wiedzieć, ile mogą wydać, żeby się do nich
> dostosować.
Jeśli masz przyjaciół i nie wiesz czy będzie ich stac na dane wakacje to
dziwne masz z nimi układy - przeciez widzisz jak żyją na codzień -
prawda? A co do prezentów, no cóż - IMO prezent się kupuje taki na jaki
mnie stać, a nie taki, żeby potem ktoś mógł odkupić w podobnej cenie.
Oczywiście wiele zależy od tego dla kgo ten prezent itp. Tylko nie
rozumiem dlaczego mam nie kupić (jeśli mnie na to stać) prezentu np.
ubogiemu chrześniakowi?
>
> Ja już chyba również nie zaliczam pytań o zarobki do nietaktownych.
Chociaż
> sama raczej nie robię na ten temat sondy ulicznej;) Ale mnie można
> zapytać:)) Najwyżej odpowiem, że nie odpowiem.
Nadal nie widzę powodu, dla którego należałoby pytać :-)
--
Pozdrówka
Tatiana
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
74. Data: 2002-02-14 07:28:27
Temat: Re: klopotliwe pytanie?Osoba znana jako f...@p...onet.pl zapodała:
>
> Bedac dzieckiem, gdy masz co jesc i gdzie spac to o wiele bardziej
> docenisz to ze ojciec wezmie Cie na spacer albo sie z toba pobawi niz gdy
> zamiast tego "splaca samochod", bo ktos mu powiedzial ze jak nie kupi
> nowego to moze miec biedak "klopoty" gdyby tak przypadkiem cos sie
> zepsulo.
Oj, możesz się przewieźć na takim stwierdzeniu. Chyba nie znasz
wspólczesnych dzieci. W szkole trwa licytacja "Twój tata to ma byele jaki
samochód, a ja to mam telefon komórkowy za..., spodnie markowe za..., a w
wakacje to byłem we Włoszech, wieżę, cuda i wianki" . A 6 latek z kanapką z
żółtym serem zamiast szynki został wyśmiany! Dopiero mina prześmiewcy
zrzedła, kiedy się dowiedział, że ser kosztuje tykle samo, co szynka;-))
> Nie nalezy naduzywac slowa kazdy.
...
ktory nie
> wychodzi nikomu
^^^^^^^^^
Tego słowa też nie należy nadużywać.
Ja skłaniam się ku poglądom przedpiścy fklausa.
Pozdrawiam
Justyna
"Lepiej grzeszyć i potem żałować,
niż żałować, że się nie grzeszyło."
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
75. Data: 2002-02-14 07:30:40
Temat: Re: klopotliwe pytanie? Dlugie> Więc dlatego ja nie pracuję zawodowo, chociaż skończyłam dwa fakultety.
> Siedzę z córeczką w domu i myślę, że daję jej coś, czego nie kupi się za
> żadne pieniądze. I chcemy mieć więcej dzieci. mamy nadzieję, że się uda.
> Ania
> Jak dotąd mąż jeden - tak już zostanie, bo jest najwspanialszy na świecie
> Dziecko jedno - ale tu mam nadzieję liczba wzrośnie
I pewnie oburzyłabyś się gdyby ktoś powiedział że Twój mąż
jest człowiekiem rządnym pięniedzy, on po prostu chce
aby zrealizować Wase marzenia.
My mamy trójkę dzieci, żona ma mało płatną pracę
ale zato może być więcej w domu z naszymi robaczkami.
Co dowolności wyboru to przerabilismy to już w zyciu:
Kiedy skończzyłem studia wyjechałem do Niemiec
do pracy i wiecie zarabialem tam okolo 3000 DM na miesiąc.
(za pieniędze kupiłem pierwszego w życiu malucha PF126p)
Wróciłem aby być przy narodzeniu naszej córeczki.
3 miesiące mogliśmy być tylkodla siebie.
Potem zacząłem pracować w Polsce i dostawałem 350 zł (hihi).
Dziś po 8 latach zarabiam dużo więcej niz te 3000 DM.
Nie narzekam, ale nie lubię gdy ktoś chce mieć wszystko
nie robiąc nic, naprawdę aby trawa na naszym ogródku
rosła i była ładna tzreba ją kosić ra z wtygodniu.
Boiska do pilki też trzeba kosić, ktoś musi kupić siatkę,
bramkę itd.
A te pieniądze nie biorą się z nieba.
Jacek
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
76. Data: 2002-02-14 07:31:46
Temat: Re: klopotliwe pytanie?> Problem w tym, ze wiele osób w ogóle boi się myśleć o takim rozwiązaniu.
> Boi się właśnie kalkulować. Znam osoby, które też myślały, ze nie znajdą
> innej lepszej pracy.
> Dopiero jak je zwolniono i znalazły inną ( wbrew swoim przekonaniom ze
się
> nie da )
> żałowały, że nie zrobiły tego same wcześniej.
Bardzo trafnie to ujęłaś
Jacek
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
77. Data: 2002-02-14 07:33:03
Temat: Re: klopotliwe pytanie?> A wiesz, że ja też? Bo to by oznaczało, że ludziom na chleb do pierwszego
> nie brakuje i dzieciaki boso nie latają. A póki co trzeba zap...ć (bo
> pracować to eufemizm) po 12 godzin, żeby starczyło.
Ha ha ja też
Jacek
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
78. Data: 2002-02-14 07:47:33
Temat: Re: inne klopotliwe pytanie:ile zarabiasz?Użytkownik "kolorowa" <v...@i...pl> napisał w wiadomości
news:3c6ac94a@news.vogel.pl...
> [...]
> 1.szukam pracy, nie mam pojęcia o zarobkach, bo np. zmieniam
branżę,
> zmieniam miejsce zamieszkania - będę więc szukać wszelkich
informacji o
> płacach.
> 2. mam pracę, ale mam też wrażenie, że moje wynagrodzenie w
istotny sposób
> różni się od wynagrodzenia innych osób na analogicznych
stanowiskach
Ale raczej nie będziesz znienacka atakować obcych ludzi wyrwanym
z kontekstu pytaniem o zarobki, prawda? A jeżeli takie pytanie
wyjdzie w trakcie rozmowy o poszukiwaniu/zmianie pracy, to
wydaje mi się, że dla większości osób nie będzie kłopotliwe (nb.
ja je zawsze w takich sytuacjach zadawałam w formie "a ile mniej
więcej się zarabia w tej branży" - wygodniejsze dla pytanego, bo
nie musi się spowiadać z zawartości portfela, i dla mnie, bo
dostaję przekrojową informację :)
> 3. Mam przyjaciół i chciałabym się z nimi wybrać na wakacje,
kupić im
> prezent, czy zrobić cokolwiek, co wymagałoby jakichś nakładów
finansowych.
> Chciałabym mniej więcej wiedzieć, ile mogą wydać, żeby się do
nich
> dostosować.
W takiej sytuacji zapytałabym raczej, ile mogą przeznaczyć na to
czy tamto, a nie o zarobki. Ostatecznie co Ci daje informacja,
ile zarabiają, jeśli nie wiesz, że z tego spłacają siedem
kredytów, a do tego szykuje im się ślub w bliskiej rodzinie?
>
> Ja już chyba również nie zaliczam pytań o zarobki do
nietaktownych. Chociaż
> sama raczej nie robię na ten temat sondy ulicznej;) Ale mnie
można
> zapytać:)) Najwyżej odpowiem, że nie odpowiem.
> [...]
Czyli zdarzają się sytuacje, kiedy nie masz ochoty odpowiadać. I
tu właśnie kwestia, jak to dasz rozmówcy do zrozumienia - od
tego zaczął się wątek :)
Pozdrawiam
--
Hanka Skwarczyńska
i kotek Behemotek
a...@w...pl
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
79. Data: 2002-02-14 09:21:52
Temat: Re: inne klopotliwe pytanie:ile zarabiasz?> Ale raczej nie będziesz znienacka atakować obcych ludzi wyrwanym
> z kontekstu pytaniem o zarobki, prawda? A jeżeli takie pytanie
> wyjdzie w trakcie rozmowy o poszukiwaniu/zmianie pracy, to
> wydaje mi się, że dla większości osób nie będzie kłopotliwe
Ale tu chyba nikt nie miał na myśli ankietowania przechodniów. Chyba że ktoś
miał?
Przede wszystkim, jeśli nie znam człowieka, to nie będę go wypytywać nie
tylko o zarobki, ale nie zapytam go też, jak duże ma mieszkanie, jak mu się
spało albo czy pójdzie ze mną dzisiaj do kina. (W każdym razie po ślubie -
już nie:))
(nb.
> ja je zawsze w takich sytuacjach zadawałam w formie "a ile mniej
> więcej się zarabia w tej branży"
A ja pytałam "jak sądzisz, jaką stawkę powinnam negocjować?"
>
> > 3. Mam przyjaciół i chciałabym się z nimi wybrać na wakacje,
> kupić im
> > prezent, czy zrobić cokolwiek, co wymagałoby jakichś nakładów
> finansowych.
> > Chciałabym mniej więcej wiedzieć, ile mogą wydać, żeby się do
> nich
> > dostosować.
>
> W takiej sytuacji zapytałabym raczej, ile mogą przeznaczyć na to
> czy tamto, a nie o zarobki. Ostatecznie co Ci daje informacja,
> ile zarabiają, jeśli nie wiesz, że z tego spłacają siedem
> kredytów, a do tego szykuje im się ślub w bliskiej rodzinie?
Ale mam nadzieję, że się dowiem;) Może się okazać, że np potrzebują
pożyczki, ale nie odważą się poprosić. A ja np. mam możliwość, żeby im
pożyczyć.
> Czyli zdarzają się sytuacje, kiedy nie masz ochoty odpowiadać. I
> tu właśnie kwestia, jak to dasz rozmówcy do zrozumienia - od
> tego zaczął się wątek :)
Ale potem się rozwinął:) czy pytanie o pieniądze jest pytaniem nietaktownym.
Oczywiście, że zdarzają się sytuacje, kiedy nie mam ochoty odpowiadać. Nawet
zapytana o godzinę;)
Można nie mieć ochoty o czymś rozmawiać i można to prostu powiedzieć. Bez
urażonych spojrzeń i gestów. Ludzie mają różne priorytety, różne myśli.
Jeśli będziemy od siebie nawzajem wymagać domyślania się, to raczej ciężko
będzienam dojść do porozumienia.
--
Małgosia
mąż - jeden (jak dotąd)
dzieci - dwoje
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
80. Data: 2002-02-14 09:48:00
Temat: Re: inne klopotliwe pytanie:ile zarabiasz?Użytkownik "kolorowa" <v...@i...pl> napisał w wiadomości
news:3c6b811c@news.vogel.pl...
> [...]
> Ale tu chyba nikt nie miał na myśli ankietowania przechodniów.
Chyba że ktoś
> miał?
Ja myślę, że "ktoś" mógł mieć na myśli takie osoby jak np. mój
wujek, widywany dwa razy do roku, ogólnie przemiły człowiek, z
którym rozmowa wygląda tak: "Jak tam w pracy?" - "Dziękuję, w
porządku, praca ciekawa i w miłym towarzystwie" - "To ile
zarabiasz?" i potem jeszcze wykład (w jak najlepszych
intencjach), że się daję wykorzystywać, bo ktoś tam gdzieś tam
zarabia dwa razy tyle za tę samą pracę (wyjasnienie: ta sama
praca - też mówi o sobie "informatyk", precyzyjne, nie? pracuje
po 20 godzin na dobę, w Warszawie :)
Takie własnie osoby, przeprowadzające "badania statystyczne",
okropnie mnie irytują. Między innymi dlatego, że dla mnie akurat
nie pensja jest wyznacznikiem "dobrej" pracy i do białej
gorączki doprowadzają mnie sugestie, że przecież mogłabym
zarabiać więcej. Mogłabym, ale nie mam takiego obowiązku i nie
za każdą cenę (i żeby rozwiać wątpliwości - nie daję się
wykorzystywać za marne grosze). A w ogóle co komu do tego?
> [...]
> (nb.
> > ja je zawsze w takich sytuacjach zadawałam w formie "a ile
mniej
> > więcej się zarabia w tej branży"
>
> A ja pytałam "jak sądzisz, jaką stawkę powinnam negocjować?"
Jeszcze ładniejsze :)
> [...]Ostatecznie co Ci daje informacja,
> > ile zarabiają, jeśli nie wiesz, że z tego spłacają siedem
> > kredytów, a do tego szykuje im się ślub w bliskiej rodzinie?
>
> Ale mam nadzieję, że się dowiem;) Może się okazać, że np
potrzebują
> pożyczki, ale nie odważą się poprosić. A ja np. mam możliwość,
żeby im
> pożyczyć.
I naprawdę dowiadujesz się o tym pytając o wysokość zarobków?
> [...] Ale potem się rozwinął:) czy pytanie o pieniądze jest
pytaniem nietaktownym.
No to się wypowiem: bywa :) Dodałabym nawet, że przeważnie. I
bywa również krępujące.
> [...]
> Można nie mieć ochoty o czymś rozmawiać i można to prostu
powiedzieć. Bez
> urażonych spojrzeń i gestów. Ludzie mają różne priorytety,
różne myśli.
> Jeśli będziemy od siebie nawzajem wymagać domyślania się, to
raczej ciężko
> będzienam dojść do porozumienia.
Zgadzam się w zupełności. Tylko z niektórymi ludźmi się nie da
:) To osławione "Moja umowa zabrania ujawniania zarobków" - "Ale
przecież mnie możesz powiedzieć, nikt się nie dowie". Normalnie
nie dociera. "Nie chcę o tym rozmawiać" - i domowy wywiad
gospodarczy obraża się śmiertelnie. Dlaczego? Ech, ciężkie jest
zycie człowieka asertywnego...
Pozdrawiam
Hanka czasem asertywna
--
Hanka Skwarczyńska
i kotek Behemotek
a...@w...pl
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
« poprzedni wątek | następny wątek » |