Data: 2013-06-29 12:03:53
Temat: Re: ixeli ;)
Od: Fragile <s...@o...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Dnia Thu, 27 Jun 2013 10:34:35 +0200, Chiron napisał(a):
> Użytkownik "Fragile" <s...@o...pl> napisał w wiadomości
> news:174kc6he2xntz$.11s5zv182g2at.dlg@40tude.net...
> >> Możemy walczyć. Jednak wtedy idziemy sami z sobą na wojnę.
>>>
>> Masz rację. Mój błąd. Walka to złe słowo. Sama zresztą kiedyś na to
>> zwracałam tu uwagę, pisząc:
>> "Walka to przejaw agresji. Skierowanej przeciwko komuś, kogo
>> kochamy. Walka ze sobą, to walka z prawdą (jaka by ona nie była).
>> Gdy akt przybiera oblicze walki, staje się aktem negatywnym i
>> destrukcyjnym. Walka to wojna. Ktoś wygrywa, ktoś przegrywa, ewentualnie
>> jest remis. Tak czy inaczej człowiek wychodzi z niej poraniony, a wchodząc
>> na pole walki z samym sobą nieświadomie skazuje się na dotkliwe
>> poturbowanie i niepowodzenie - oto dokonuje sie gwałt na nim samym.
>> Słowo 'walka' kojarzy mi się też z ostatecznością, przymusem, brakiem
>> wyboru, miotaniem się etc. Człowiek nigdy nie powinien walczyć ze sobą.
>> Człowiek może się _zmienić_ (nie _zwalczyć_), jeśli chce i jeśli ma
>> motywację i wierzy w przemianę. Tylko wówczas ma to sens i szansę na
>> powodzenie."
> No ok - przedstawiłaś tu swoje stanowisko- mamy podobne. Okazało się, że
> chodziło po prostu o pomyłkę- i tyle.
>> Dlatego wstyd, że teraz tego słowa uzyłam :(
> Z tym naprawdę poczułem się nieswojo...IMO- "dowalasz" sobie, a ja poczułem,
> jakbym był w jakiś sposób za to odpowiedzialny:-(((
>
Nie no, proszę Cię :) Absolutnie nie jesteś za to odpowiedzialny. Po prostu
coś mi uświadomiłeś, i w sumie bardzo dobrze, że się tak stało.
>
>>> Jak nie patrzyć-
>>> zawsze przegramy. No tak, początkowo- widząc ich destrukcję- w pierwszym
>>> odruchu (jeśli chcemy się zmienić)- walczymy. Pewno to najczęstszy
>>> początek.
>>> Tyle, że to droga kamikadze. Fra- skoro coś cuchnie zgnilizną- to jest to
>>> IMO świetny nawóz, czyż nie? Z ostów zrobić róże- to jest piękne!
>>>
>> :)
>> Na pewno nie jest bezużyteczne... Kwestia tylko, co z tym zrobimy. Jeśli
>> nawóz, to super.
> Każdy poziom świadomości niesie ze sobą inne podejście do "tych samych"
> problemów. Rozwiązanie więc powinno temu poziomowi odpowiadać. O ile więc na
> niższych poziomach najpierw walczymy z naszym cieniem by na wyższych coraz
> bardziej świadomie ten cień przekształcać, aż do całkowitego zaakceptowania
> i połączenia z nim na poziomie najwyższym. Tyle, że następuje to na taakim
> poziomie, gdzie światł i cień, dobro i zło- wszystko staje się jednością. To
> najwyższy z poziomów, IMO.
>
Dokładnie. Nic dodać, nic ująć.
--
Pozdrawiam,
M.
|