Data: 2004-02-21 15:38:33
Temat: Re: jak sie odkochac ?
Od: "kffiat" <k...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Podobno najwiekszym dowodem milosci jest pozwolic odejsc osobie kochanej,
aby ta oddała komus innemu to, co obiecywała Tobie...
Kazda utrata boli i ktos chyba mial racje mowiąc, że czas leczy rany i ze na
pierszą milosc jest druga milosc. Zdaje sobie sprawe, ze kiedy jest się w
Twojej sytuacji wydaje sie to byc marnym pocieszeniem i trudno jest
wyobrazić sobie, ze moglibysmy kochac kogoś innego.....ale tak własnie
bedzie. Czesc Ciebie juz wie, że Jej nie ma, a druga czesc nadal Ją kocha i
nie dopuszcza mysli, że to Rozstanie. Te wewnetrzne sprzecznosci sa bardzo
niemiłym ucuciem a niekiedy nawet bardzo wyczerpującym. Zapewne z czasem
pojawi sie nienawiść, ktora powoli zacznie przemieniac sie w obojętność. I
to bedzie moment Twojej wygranej z Bolem.
Wazne, bys nie popadł teraz w skrajności, a niestety taka sklonnosc pojawia
sie niemal zawsze w podobnych przypadkach. nie zamykaj sie na innych, na
inne kobiety, a fakt odejscia tej Ukochanej pomimo wszystko postaraj sie
zaakceptowac. Nie podażaj tez w druga strone, czyli nie "wpadnij w objęcia
pierwszen nadarzającej sie okazji" Zadna z tych dróg nie jest dobrą. Z
cienia najlepiej wyjść stopniowo. Kiedys zrozumiesz, ze tak własnie musiało
być, że ten bol był przejsciem do czegoś lepszego - to cos w rodzaju
swiadomego skazania sie na ból, w celu uzyskania dobra wyzszego. Tak np
dzieje sie, kiedy matka oddaje dzieko na operacje - choc wie, ze to bedzie
bolało, ale wie tez, ze to doprowadzi je do wyleczenia.
Strasznie duzo moglabym pisac na ten temat, ale to chyba nie miejsce. Gdybys
mial ochote porozmawiac - skontaktuj sie. Chetnie to uczynie (niedawno bylam
w podobnej sytuacji i całkiem dobrze sobie poradziałam - tylko musiałam
siebie uwaznie "posłuchac")
P.S. Skoro odeszła....to....moze bardziej niż Ciebie kochała samą siebie? A
trudno ejst wyjść poza miłość własną...poza tym to bywa złudniczo podobne do
prawdziwej miłości...
Pozdrawiam
kffiat
|