| « poprzedni wątek | następny wątek » |
21. Data: 2006-03-07 14:58:50
Temat: Re: jak sobie poradzic z uczuciem?Użytkownik "Inna" <i...@b...pl> napisał w wiadomości
news:1a8f.0000000b.440d2ce1@newsgate.onet.pl...
> > > Powiedzcie, jak sie z tego otrzasnac?
> >
> > - najpierw musisz odpowiedzieć na to moje pytanie, bo widzę, że tak jak
> > każdy pacjent psychiatryka przejmujesz się tym jak się czujesz a w ogóle
nie
> > przejmujesz się tym co myślisz...
>
> Wydawalo mi sie, ze sa to rzeczy ze soba nierozerwalnie zwiazane. To co
czuje
> wyplywa z tego gdzie akurat jestem myslami... Ale to tylko moje
przypuszczenia.
- skoro już wiesz, że to co czujesz ma coś wspólnego z tym co myślisz sobie
w głowie to teraz wykorzystaj tę wiedzę w praktyce. Emocje są powodowane
przez to co i w jaki sposób sobie myślisz i wyobrażasz. Możesz zmienić treść
swoich myśli za pomocą aktu woli i "włączenia świadomości".
> Wyobrazam sobie sytuacje, w ktorych jestesmy razem, albo takie, gdy mowie
mu co
> do niego czuje... Widze wszystko, krok po kroku, kazde slowo moje i jego,
kazdy
> grymas twarzy...
- no to teraz zmień to i za każdym razem wyobrażaj sobie jak mówisz mu i
czujesz obojętność albo nawet jakieś lekkie negatywne uczucia - Ty
decydujesz. Wyobrażaj sobie krok po kroku jaki z niego przeciętniak i
żałosny pajac, że czujesz odpychanie seksualne, wyobraź sobie jaką ohydną
cześć jego ciała albo czynność, każdą jego reakcję, obleśny grymas twarzy
itd - słowem spójrz na niego jak na kogoś obleśnego albo obojętnego,
odległego... Przestań robić duże kolorowe obrazy i patrz na niego w taki sam
sposób jakby był odpychającym czy obojętnym, nieznajomym szarakiem z ulicy.
Jeśli będziesz sobie coś innego wyobrażać całymi dniami - gwarantuje Ci, ze
będziesz się czuć całkiem inaczej całymi dniami. Kwestia czy jesteś w stanie
się zdyscyplinować i za każdym razem kiedy pojawiają się pewne obrazy
"ręcznie" zmienić je na inne. W danym momencie możesz myśleć tylko jedną
rzecz - więc jeśli każdorazowo zastąpisz idiotyczne myśli konstruktywnymi to
na 100% Ci się uda.
W praktyce najlepiej jakbyś zamknęła oczy, zrelaksowała się i wykonała to w
wyobraźni przez kilkanaście minut - im więcej tym lepiej, najlepiej
powtarzać to kilka razy dziennie - w sumie to jest dokładnie to samo co do
tej pory
robiłaś - tylko zmień treść. Tylko tyle! Musisz rozumieć, że jeśli całymi
dniami
będziesz myśleć o nim pozytywnie a 15 minut przed zaśnięciem zmusisz się do
pomyślenia negatywnego to Ci to niewiele da, bo poza tym cały czas będziesz
wzmacniać
to czego nie chcesz.
Jeszcze bardzo ważne jest, żebyś świadomie używała odpowiedniego dialogu
wewnętrznego - czyli przy tych wyobrażeniach mów do siebie w głowie myśli
wspierające te wyobrażenia "ty beznadziejny pajacu itd" ;) . Rozumiesz....
Napisz mi koniecznie czy jesteś w stanie to wypróbować i czy czujesz, że to
cokolwiek zmienia.
Pozdrawiam.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
22. Data: 2006-03-07 15:39:33
Temat: Re: jak sobie poradzic z uczuciem?> - skoro już wiesz, że to co czujesz ma coś wspólnego z tym co myślisz sobie
> w głowie to teraz wykorzystaj tę wiedzę w praktyce. Emocje są powodowane
> przez to co i w jaki sposób sobie myślisz i wyobrażasz. Możesz zmienić treść
> swoich myśli za pomocą aktu woli i "włączenia świadomości".
Tyle, ze to nie jest taka prosta zaleznosc - czuje to co mysle... bardzo czesto
podstawa do mysli sa wlasnie uczucia... To co czuje do niego nie jest wynikiem
mysli...
> > Wyobrazam sobie sytuacje, w ktorych jestesmy razem, albo takie, gdy mowie
> mu co
> > do niego czuje... Widze wszystko, krok po kroku, kazde slowo moje i jego,
> kazdy
> > grymas twarzy...
>
> - no to teraz zmień to i za każdym razem wyobrażaj sobie jak mówisz mu i
> czujesz obojętność albo nawet jakieś lekkie negatywne uczucia - Ty
> decydujesz.
problem polega na tym, ze on NIE JEST mi obojetny... choc na codzien staram sie
pokazywac calemu swiatu, ze tak wlasnie jest...
> Wyobrażaj sobie krok po kroku jaki z niego przeciętniak i
> żałosny pajac, że czujesz odpychanie seksualne, wyobraź sobie jaką ohydną
> cześć jego ciała albo czynność, każdą jego reakcję, obleśny grymas twarzy
> itd - słowem spójrz na niego jak na kogoś obleśnego albo obojętnego,
> odległego...
no... latwo napisac... Ale jesli on jest idealny? Jesli to jest ucielesnienie
mojego wyobrazenia o mezczyznie? Przeciez sama nie wueirze w to co bede
probowala sobie wyobrazic... To tak, jakby ktos nagle kazal mi postrzegac morze
jako cos obrzydliwego... nie da sie :/.
> Przestań robić duże kolorowe obrazy i patrz na niego w taki sam
> sposób jakby był odpychającym czy obojętnym, nieznajomym szarakiem z ulicy.
> Jeśli będziesz sobie coś innego wyobrażać całymi dniami - gwarantuje Ci, ze
> będziesz się czuć całkiem inaczej całymi dniami.
Widzisz, ja calymi dniami pokazuje swiatu "pokerowa" twarz... tyle, ze to w
zaden sposob nie pomaga... Jak juz nie musze udawac - oddaje sie marzeniom,
bardzo czesto nawet nie zdajac sobie z tego sprawy...
> Kwestia czy jesteś w stanie
> się zdyscyplinować i za każdym razem kiedy pojawiają się pewne obrazy
> "ręcznie" zmienić je na inne. W danym momencie możesz myśleć tylko jedną
> rzecz - więc jeśli każdorazowo zastąpisz idiotyczne myśli konstruktywnymi to
> na 100% Ci się uda.
No to tu chyba jest najwiekszy problem... Z mojego punktu widzenia (tego takiego
wewnetrznego) idiotyczne sa wszelkie mysli negujace jego, jako mezczyzne moich
marzen...
> W praktyce najlepiej jakbyś zamknęła oczy, zrelaksowała się i wykonała to w
> wyobraźni przez kilkanaście minut - im więcej tym lepiej, najlepiej
> powtarzać to kilka razy dziennie - w sumie to jest dokładnie to samo co do
> tej pory
> robiłaś - tylko zmień treść. Tylko tyle! Musisz rozumieć, że jeśli całymi
> dniami
> będziesz myśleć o nim pozytywnie a 15 minut przed zaśnięciem zmusisz się do
> pomyślenia negatywnego to Ci to niewiele da, bo poza tym cały czas będziesz
> wzmacniać
> to czego nie chcesz.
> Jeszcze bardzo ważne jest, żebyś świadomie używała odpowiedniego dialogu
> wewnętrznego - czyli przy tych wyobrażeniach mów do siebie w głowie myśli
> wspierające te wyobrażenia "ty beznadziejny pajacu itd" ;) . Rozumiesz....
Jasne... rozumiem... tylko tak szczerze mowiac - nie bardzo widze do czego ma
mnie taka afirmacja zaprowadzic... Do tego, ze faktycznie zaczne go postrzegac
jako oblesnego pajaca?
> Napisz mi koniecznie czy jesteś w stanie to wypróbować i czy czujesz, że to
> cokolwiek zmienia.
Zebym mogla Twoja metode wyprobowac potrzebuje znac odpowiedz na pytanie - co ma
ta metoda na celu. Bo nie umiem tego celu dostrzec...
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
23. Data: 2006-03-07 21:07:23
Temat: Re: jak sobie poradzic z uczuciem?Użytkownik "Inna" <i...@b...pl> napisał w wiadomości
news:1a8f.00000142.440da935@newsgate.onet.pl...
> > - skoro już wiesz, że to co czujesz ma coś wspólnego z tym co myślisz
sobie
> > w głowie to teraz wykorzystaj tę wiedzę w praktyce. Emocje są powodowane
> > przez to co i w jaki sposób sobie myślisz i wyobrażasz. Możesz zmienić
treść
> > swoich myśli za pomocą aktu woli i "włączenia świadomości".
>
> Tyle, ze to nie jest taka prosta zaleznosc - czuje to co mysle... bardzo
czesto
> podstawa do mysli sa wlasnie uczucia... To co czuje do niego nie jest
wynikiem
> mysli...
- ja wiem, że to nie jest takie proste i że emocjonalna reakcja jest co
najmniej dwupoziomowa ale uwierz mi, że to co sobie całymi dniami wyobrażasz
i co do siebie mówisz ma ogromny wpływ na to co czujesz. Przejmując nad tym
kontrolę chociaż nie będziesz sobie dokopywać i będziesz minimalizować
wystawienie na to, co automatycznie na Ciebie działa.
> > > Wyobrazam sobie sytuacje, w ktorych jestesmy razem, albo takie, gdy
mowie
> > mu co
> > > do niego czuje... Widze wszystko, krok po kroku, kazde slowo moje i
jego,
> > kazdy
> > > grymas twarzy...
> >
> > - no to teraz zmień to i za każdym razem wyobrażaj sobie jak mówisz mu i
> > czujesz obojętność albo nawet jakieś lekkie negatywne uczucia - Ty
> > decydujesz.
>
> problem polega na tym, ze on NIE JEST mi obojetny... choc na codzien
staram sie
> pokazywac calemu swiatu, ze tak wlasnie jest...
- no właśnie na tym polega problem, że on nie jest Ci obojętny i chcesz żeby
zaczął być - pytałaś jak się z tego otrząsnąć - tak? To jest inna sprawa niż
jak sobie o nim myśleć jako o idealnym facecie i nikomu tego nie pokazać.
> > Wyobrażaj sobie krok po kroku jaki z niego przeciętniak i
> > żałosny pajac, że czujesz odpychanie seksualne, wyobraź sobie jaką
ohydną
> > cześć jego ciała albo czynność, każdą jego reakcję, obleśny grymas
twarzy
> > itd - słowem spójrz na niego jak na kogoś obleśnego albo obojętnego,
> > odległego...
>
> no... latwo napisac... Ale jesli on jest idealny? Jesli to jest
ucielesnienie
> mojego wyobrazenia o mezczyznie?
- w tym cały problem. Może zamiast myśleć jak się z tego otrząsnąć zastanów
się co zrobić żebyś stała się ucieleśnieniem jego marzeń o kobiecie. Może
już jesteś - tylko o tym nie wiesz - albo on nie wie :)
> Przeciez sama nie wueirze w to co bede
> probowala sobie wyobrazic...
- to ma dwa aspekty -
1 czy będziesz chciała w coś innego uwierzyć - musisz chcieć
2 czy nowe wyobrażenia będą Ci "pasować" - musisz początkowe niepasowanie
zignorować tak długo aż zacznie pasować. W dwóch linijkach próbuję Ci
wytłumaczyć coś, na co trzeba pół książki.
> To tak, jakby ktos nagle kazal mi postrzegac morze
> jako cos obrzydliwego... nie da sie :/.
- a jak sobie wyobrazisz, że w morzu jest ptasia grypa, mazut, gnój z obory,
cuchnące odpadki z zakładów mięsnych, rozkładające się ciało jakiegoś trupa,
z którego soczek rozpływa się po całej zatoce - to spojrzysz na morze jakby
troszkę inaczej - i to "troszkę inaczej" chodzi. Nagle nie chcesz się kąpać
w
morzu? - Przecież wygląda tak samo!
> > Przestań robić duże kolorowe obrazy i patrz na niego w taki sam
> > sposób jakby był odpychającym czy obojętnym, nieznajomym szarakiem z
ulicy.
> > Jeśli będziesz sobie coś innego wyobrażać całymi dniami - gwarantuje Ci,
ze
> > będziesz się czuć całkiem inaczej całymi dniami.
>
> Widzisz, ja calymi dniami pokazuje swiatu "pokerowa" twarz... tyle, ze to
w
> zaden sposob nie pomaga...
- oczywiście, że to nie pomaga. Nie chodzi o to co pokazujesz na zewnątrz -
tylko o to co myślisz sobie w środku. Osobna sprawa - czy przypadkiem nie
przestrzeliłaś z tą pokerową twarzą i nawet jakby facet był Tobą
zainteresowany to czy nie wyczuje jakiegoś "podejrzano-psychaitrycznego"
vibe od Ciebie?
> Jak juz nie musze udawac - oddaje sie marzeniom,
> bardzo czesto nawet nie zdajac sobie z tego sprawy...
- chodzi o to, żebyś nie marzyła tak samo jak to do tej pory robisz i żebyś
zaczęła to świadomie kontrolować.
> > Kwestia czy jesteś w stanie
> > się zdyscyplinować i za każdym razem kiedy pojawiają się pewne obrazy
> > "ręcznie" zmienić je na inne. W danym momencie możesz myśleć tylko jedną
> > rzecz - więc jeśli każdorazowo zastąpisz idiotyczne myśli
konstruktywnymi to
> > na 100% Ci się uda.
>
> No to tu chyba jest najwiekszy problem... Z mojego punktu widzenia (tego
takiego
> wewnetrznego) idiotyczne sa wszelkie mysli negujace jego, jako mezczyzne
moich
> marzen...
- czyli chcesz myśleć o nim jako o mężczyźnie marzeń i czuć się przy nim
co - obojętnie? :) To niemożliwe! Jeśli będziesz myśleć jak o ideale to
stosownie do tego będziesz się czuć, jeśli inaczej - to poczujesz się
inaczej i może zaczniesz "przyswajać pokarm" chociaż ;-)
> > Jeszcze bardzo ważne jest, żebyś świadomie używała odpowiedniego dialogu
> > wewnętrznego - czyli przy tych wyobrażeniach mów do siebie w głowie
myśli
> > wspierające te wyobrażenia "ty beznadziejny pajacu itd" ;) .
Rozumiesz....
>
> Jasne... rozumiem... tylko tak szczerze mowiac - nie bardzo widze do czego
ma
> mnie taka afirmacja zaprowadzic... Do tego, ze faktycznie zaczne go
postrzegac
> jako oblesnego pajaca?
- to co do siebie mówisz ma bardzo ważny wpływ na powstawanie nawyków
emocjonalnych. Nie zmieni to Twojego postrzegania, bo postrzeganie dzieje
się jeszcze przed powstaniem monologu wewnętrznego - ale zmieni to emocje
jakie temu "postrzeganiu" potem towarzyszą.
> Zebym mogla Twoja metode wyprobowac potrzebuje znac odpowiedz na pytanie -
co ma
> ta metoda na celu. Bo nie umiem tego celu dostrzec...
- to nie jest moja metoda tylko Twoja metoda z inną treścią - a ja Ci to
jedynie staram się unaocznić. Do tej pory wyobrażałaś sobie jedno- a teraz
możesz wyobrażać sobie coś innego - i musisz mieć inne samopoczucie.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
24. Data: 2006-03-07 21:26:13
Temat: Re: jak sobie poradzic z uczuciem?
"PowerBox" <p...@w...pl> wrote in message
news:dukt1o$p2i$1@nemesis.news.tpi.pl...
> Użytkownik "Inna" <i...@b...pl> napisał w wiadomości
> news:1a8f.00000142.440da935@newsgate.onet.pl...
>
>
>> Zebym mogla Twoja metode wyprobowac potrzebuje znac odpowiedz na
>> pytanie -
> co ma
>> ta metoda na celu. Bo nie umiem tego celu dostrzec...
>
> - to nie jest moja metoda tylko Twoja metoda z inną treścią - a ja Ci to
> jedynie staram się unaocznić. Do tej pory wyobrażałaś sobie jedno- a teraz
> możesz wyobrażać sobie coś innego - i musisz mieć inne samopoczucie.
Gdzies kiedys wyczytalam takie oto zdanie..."nie mozna nikogo zmusic do
kochania, ale mozna _zapobiec_ zakochaniu sie.." niestety nie pamietam w
jakiej to bylo ksiazce.
>
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
25. Data: 2006-03-08 00:04:16
Temat: Re: jak sobie poradzic z uczuciem?Użytkownik "quasi-biolog" napisał:
<ciach>
W Wiki nie opisują szumu statystycznego :P
> Kolejny ewenement - kobieta "nieszczesliwie zakochana" i az tak to
> przezywajaca??? Czy Ty aby tu nie bujasz? A moze po prostu jestes
> nieco "zmaskulinizowana", co?
Tak, mam jedną połowę mózgu męską. Tuylko jeszcze nie wiem, którą.
Pomożesz mi? ;)
Pozdrawiam - Aicha
--
Gdyby kobieta przestała być zagadką,
świat stałby sie nudny,
a miłość przestałaby istnieć.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
26. Data: 2006-03-08 00:10:29
Temat: Re: jak sobie poradzic z uczuciem?Użytkownik "ntech" napisał:
> "Gdy spodoba Ci sie inna kobieta wroc do domu i wspolzyj ze
> swoja zona.Ma takie same narzady plciowe."
A hurysy bedą w raju. Tak, tak...
> Prawda ze seks to nie tylko ruchy.Ale kochanek na boku to prawie
> wylacznie ruchy.
Polecam: <duk7f8$lba$1@news.interia.pl>
I oddzielanie zdań od siebie spacją.
Pozdrawiam - Aicha
--
Gdyby kobieta przestała być zagadką,
świat stałby sie nudny,
a miłość przestałaby istnieć.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
27. Data: 2006-03-08 09:01:18
Temat: Re: jak sobie poradzic z uczuciem?Aicha <b...@m...pl> napisał(a):
> W Wiki nie opisują szumu statystycznego :P
Szum statystyczny w ogole nieczesto sie opisuje...
Ale nie o to chodzi. Roznic w mechanizmie "milosci/zakochania" u obu plci
nigdzie nie opisuja, a przynajmniej na takie prace nie natrafilem. Pisze sie
owszem o roznicach w (1) podejsciu do zwiazkow stalych i przelotnych oraz
systemie ich zawiertania, (2) popedzie seksualnym i roli seksu, (3) podejsciu
do zdrady i zazdrosci, (4) podejsciu do dzieci i opieki nad nimi. Pisze sie
takze o roznicach w ewolucyjnym interesie reprodukcji oraz konfliktach miedzy
plciami zwiazanych z roznicami w tym interesie. Tyle.
Na tej podstawie SAM wyspekulowalem, ze roznice w mechanizmie "milosci" miedzy
plciami byc musza i sprowadzaja sie do tego, ze to mezczyzni winni byc
znacznie bardziej "kochliwi" (generalnie: to oni sie zakochuja, cierpia z
powodu "milosci nieudanej" itd.; kobiety sie najwyzej przywiazuja po dluzszym
czasie, zwlaszcza po narodzinach dziecka). Moje osobiste obserwacje takiej
koncepcji nie przecza... z wyjatkiem tych, poczynionych w niniejszym watku.
Stad tez moja wlaczenie sie tutaj. Raczysz przedstawic swoj punkt widzenia,
ale juz bez tej czerstwej kpiny i tandetnej ironii?
pozdrawiam
quasi-biolog
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
28. Data: 2006-03-08 09:45:18
Temat: Re: jak sobie poradzic z uczuciem?Użytkownik "quasi-biolog" napisał:
> Raczysz przedstawic swoj punkt widzenia,
> ale juz bez tej czerstwej kpiny i tandetnej ironii?
Raczę. IMO częstsze zakochiwanie sie mężczyzn bierze się stąd, że to,
co oni za zakochanie biorą, jest czystym popędem. Sama miałam taki
przypadek - ktoś mi napisał, że się zakochał po wymianie 10 maili. Toż
to bzdura sakramencka! Nie uważam, że mechanizm miłości u kobiet jest
inny. A jeśli tak to wg Ciebie wygląda, to być może z powodu
zakorzenionej wielowiekowej tradycji starania sie mężczyzny o kobietę.
W efekcie, kiedy on ją już zdobędzie, wygląda to, jakby ona
zakochiwała sie w nim dlatego, że on się w niej zakochał.
A to wcale tak być nie musi. No chyba, że zakładamy wzajemność jako
kryterium powodzenia. Ja nie zakładam. Może dlatego, że swoją "misję
biologiczną" już wypełniłam. Czysta, bezinteresowna miłość bez
podstekstu biologicznego (w sensie produkcji potomstwa, nie seksu jako
takiego) jest znacznie mniej obciążająca dla psychiki i generalnie dla
organizmu ;)
Pozdrawiam - Aicha
--
Gdyby kobieta przestała być zagadką,
świat stałby sie nudny,
a miłość przestałaby istnieć.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
29. Data: 2006-03-08 10:35:06
Temat: Re: jak sobie poradzic z uczuciem?Aicha <b...@m...pl> napisał(a):
> Raczę.
Wdziecznym dozgonnie... :-)
> IMO częstsze zakochiwanie sie mężczyzn bierze się stąd, że to,
> co oni za zakochanie biorą, jest czystym popędem.
Jakim to znowu "popedem"? To co oni biora za zakochanie to w zadnym wypadku
nie samo ukierunkowanie popedu seksualnego (ktory ukierunkowuje sie zawsze i
automatycznie na widok kazdej odpowiednio urodziwej panienki), lecz pojawienie
sie obok tego mysli o charakterze obsesyjno-kompulsywnym (natretnych)
nastawionych na adorowanie (roznego rodzaju popisy) obiektu zakochania, opieke
(roznego rodzaju zachownia altruistyczne) i monopolizowanie jego czasu. Do
tego dochodzi paranoidalna zazdrosc. Tak wyglada to, co mezczyzna nazywa
"zakochaniem".
Przy zalozeniu (ktore, zdajesz sie stawiac), ze kobiety tez potrafia sie
zakochac w mezczyznach (i to nie w odpowiedzi na zaangazowanie sie faceta w
zwiazek) - jak Twoim zdaniem wyglada psychiczno-emocjonalny mechanizm owego
rzekomego "zakochania"?
> Sama miałam taki
> przypadek - ktoś mi napisał, że się zakochał po wymianie 10 maili. Toż
> to bzdura sakramencka!
Pudlo! W przypadku kobiety - jak najbardziej (zgodnie z moja koncepcja), ale w
przypadku mezczyzny - to standard.
> Nie uważam, że mechanizm miłości u kobiet jest
> inny.
Z takiej hipotezy zerowej nalezy wychodzic. Nie mniej jednak swiadectwa w
postaci (1) roznego behawioru seksualnego i (2) odpowiedzialnego za niego
roznego interesu ewolucyjnego silnie przemawiaja przeciwko tej hipotezie.
> A jeśli tak to wg Ciebie wygląda, to być może z powodu
> zakorzenionej wielowiekowej tradycji starania sie mężczyzny o kobietę.
A nie przyszlo Ci do glowy, ze relacja przyczynowo-skutkowa jest tu odwrotna:
to nie z powodu takiej a nie innej kultury mamy taki a nie inny behawior, lecz
z powodu takiego a nie innego behawioru mamy taka a nie inna kulture?!
> W efekcie, kiedy on ją już zdobędzie, wygląda to, jakby ona
> zakochiwała sie w nim dlatego, że on się w niej zakochał.
> A to wcale tak być nie musi.
I tu jest wlasnie roznica miedzy nami. Wg mnie (1) *generalnie* musi oraz (2)
mechanizm psychiczno-emocjonalny kobiecego "zakochania" jest inny niz w
przypadku mezczyzn [jaki? nie wiem - nie jestem kobieta; w kazdym razie
twierdze, ze ma on wymuszac na kobiecie dwa rodzaje zachowania: (1) sprawianie
wrazenia bezwzglednej wiernosci oraz (2) troska o bycie ciagle atrakcyjna dla
mezczyzny].
> No chyba, że zakładamy wzajemność jako
> kryterium powodzenia.
Nie.
> Ja nie zakładam.
I slusznie.
> Może dlatego, że swoją "misję
> biologiczną" już wypełniłam.
??? Tzn splodzilas syna, zbudowalas dom i posadzilas drzewo? ;-) Czyli w
zasadzie juz moglabys z czystym sumieniem umrzec... ;-)
> Czysta, bezinteresowna miłość
Milosc nie moze byc "bezinteresowna" - z definicji...
> bez
> podstekstu biologicznego (w sensie produkcji potomstwa, nie seksu jako
> takiego)
.. chyba, ze a posteriori jako "interes" uznamy reprodukcje.
> jest znacznie mniej obciążająca dla psychiki
Nie. Komponent psychiki odpowiedzialny z milosc nie odroznia milosci
nakierowanej na "interes" od tej na niego nie nakierowanej...
pozdrawiam
quasi-biolog
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
30. Data: 2006-03-08 11:31:48
Temat: Re: jak sobie poradzic z uczuciem?Użytkownik "quasi-biolog" napisał:
> To co oni biora za zakochanie to w zadnym wypadku nie samo
> ukierunkowanie popedu seksualnego (ktory ukierunkowuje sie zawsze i
> automatycznie na widok kazdej odpowiednio urodziwej panienki),
Nawet jak "widok" nie istnieje? To znaczy bez udziału bodźców
wzrokowych? Mnie się zdarzyło dwa razy zakochać w kimś, kogo nie
widziałam na oczy, wyłącznie na podstawie wygenerowanych przez mózg
wyobrażeń i odbioru tej osoby na podstawie rozmowy z nią przez net.
> pojawienie sie obok tego mysli o charakterze obsesyjno-kompulsywnym
> (natretnych) nastawionych na adorowanie (roznego rodzaju popisy)
> obiektu zakochania, opieke (roznego rodzaju zachownia altruistyczne)
> i monopolizowanie jego czasu. Do tego dochodzi paranoidalna
> zazdrosc. Tak wyglada to, co mezczyzna nazywa "zakochaniem".
To - to już jest "miłość" :)
> jak Twoim zdaniem wyglada psychiczno-emocjonalny mechanizm owego
> rzekomego "zakochania"?
Hormony i endogenne psychotropy, a raczej spadek ich stęzenia we krwi
"domagający" się kompensacji ;)
>> ktoś mi napisał, że się zakochał po wymianie 10 maili. Toż to
>> bzdura sakramencka!
> Pudlo! W przypadku kobiety - jak najbardziej (zgodnie z moja
> koncepcja), ale w przypadku mezczyzny - to standard.
W świetle tego, co napisałam powyżej - raczej odwrotnie ;)
>> Nie uważam, że mechanizm miłości u kobiet jest inny.
> Z takiej hipotezy zerowej nalezy wychodzic. Nie mniej jednak
> swiadectwa w postaci (1) roznego behawioru seksualnego i (2)
> odpowiedzialnego za niego roznego interesu ewolucyjnego silnie
> przemawiaja przeciwko tej hipotezie.
No tak, hormony też mamy inne ;)
>> A jeśli tak to wg Ciebie wygląda, to być może z powodu
>> zakorzenionej wielowiekowej tradycji starania sie mężczyzny o
>> kobietę.
> A nie przyszlo Ci do glowy, ze relacja przyczynowo-skutkowa jest tu
> odwrotna: to nie z powodu takiej a nie innej kultury mamy taki a nie
> inny behawior, lecz z powodu takiego a nie innego behawioru mamy
> taka a nie inna kulture?!
Ale skoro behawior jest od pradziejów taki sam, co sprawia, że w
zależności od epoki sposoby ekspresji "kulturalnej" zdobywania się
zmieniają?
> (1) sprawianie wrazenia bezwzglednej wiernosci oraz (2) troska o
> bycie ciagle atrakcyjna dla mezczyzny].
Generalizujesz. I to mocno.
>> swoją "misję biologiczną" już wypełniłam.
> ??? Tzn splodzilas syna, zbudowalas dom i posadzilas drzewo? ;-)
Nie, "tylko" urodziłam córkę. Wiem, powinnam się bardziej postarać, bo
nawet prostej zastępowalności pokoleń w ten sposób nie zapewnię, ale
wolę mieć jedną udaną sztukę niż stado z dziedzicznym bezrobociem ;)
> Czyli w zasadzie juz moglabys z czystym sumieniem umrzec... ;-)
No nie, misja biologiczna obejmuje jeszcze opiekę nad wnukami. Potem
już trzeba umierać, bo szkoda kasy na leczenie neurodegeneracji i
innych pochodnych przedłużania życia ponad konieczność.
>> Czysta, bezinteresowna miłość
> Milosc nie moze byc "bezinteresowna" - z definicji...
Poproszę o nią w takim razie.
>> jest znacznie mniej obciążająca dla psychiki
> Nie. Komponent psychiki odpowiedzialny z milosc nie odroznia milosci
> nakierowanej na "interes" od tej na niego nie nakierowanej...
To jak w takim razie wyjaśnić tak wielkie rozczarowania w przypadku
odrzucenia oraz niespełnienia docelowej funkcji, czyli "żyli razem
długo i szczęśliwie" -> w domyśle: wychowując gromadkę uroczych,
słodziutkich maleństw (a fuj!;)) ? Albo inaczej - co oprócz zdobycia
kobiety, jest takim "interesem" dla mężczyzny?
Pozdrawiam - Aicha
--
Gdyby kobieta przestała być zagadką,
świat stałby sie nudny,
a miłość przestałaby istnieć.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
| « poprzedni wątek | następny wątek » |