« poprzedni wątek | następny wątek » |
31. Data: 2006-03-08 12:10:24
Temat: Re: jak sobie poradzic z uczuciem?Aicha <b...@m...pl> napisał(a):
> > To co oni biora za zakochanie to w zadnym wypadku nie samo
> > ukierunkowanie popedu seksualnego (ktory ukierunkowuje sie zawsze i
> > automatycznie na widok kazdej odpowiednio urodziwej panienki),
> Nawet jak "widok" nie istnieje? To znaczy bez udziału bodźców
> wzrokowych?
A co to za problem? Wprawdzie tych Twoich porno-opowiadanek jeszcze nie
czytalem, ale jesli nie odwalilas partaczyzny, jestem przekonany ze kazdy
normalny czlowiek moglby sie podczas ich lektury autentycznie podniecic.
> Mnie się zdarzyło dwa razy zakochać w kimś,
Skad wiesz? Tj. czym jest ow pakiet emocjonalny, ktory nazywasz "zakochaniem"?
> kogo nie
> widziałam na oczy, wyłącznie na podstawie wygenerowanych przez mózg
> wyobrażeń i odbioru tej osoby na podstawie rozmowy z nią przez net.
A coz w tym wyjatkowego?
> > pojawienie sie obok tego mysli o charakterze obsesyjno-kompulsywnym
> > (natretnych) nastawionych na adorowanie (roznego rodzaju popisy)
> > obiektu zakochania, opieke (roznego rodzaju zachownia altruistyczne)
> > i monopolizowanie jego czasu. Do tego dochodzi paranoidalna
> > zazdrosc. Tak wyglada to, co mezczyzna nazywa "zakochaniem".
> To - to już jest "miłość" :)
A co, wg Ciebie "zakochanie" =/= "milosc"?
> > jak Twoim zdaniem wyglada psychiczno-emocjonalny mechanizm owego
> > rzekomego "zakochania"?
> Hormony i endogenne psychotropy, a raczej spadek ich stęzenia we krwi
> "domagający" się kompensacji ;)
"Jak zbudowany jest samochod? Blacha, srobki, lozyska, kable."...
Konkrety poprosze - nie pogardliwy sarkazm.
> >> ktoś mi napisał, że się zakochał po wymianie 10 maili. Toż to
> >> bzdura sakramencka!
> > Pudlo! W przypadku kobiety - jak najbardziej (zgodnie z moja
> > koncepcja), ale w przypadku mezczyzny - to standard.
> W świetle tego, co napisałam powyżej - raczej odwrotnie ;)
Niby dlaczego?
> >> Nie uważam, że mechanizm miłości u kobiet jest inny.
> > Z takiej hipotezy zerowej nalezy wychodzic. Nie mniej jednak
> > swiadectwa w postaci (1) roznego behawioru seksualnego i (2)
> > odpowiedzialnego za niego roznego interesu ewolucyjnego silnie
> > przemawiaja przeciwko tej hipotezie.
> No tak, hormony też mamy inne ;)
Truizm.
> >> A jeśli tak to wg Ciebie wygląda, to być może z powodu
> >> zakorzenionej wielowiekowej tradycji starania sie mężczyzny o
> >> kobietę.
> > A nie przyszlo Ci do glowy, ze relacja przyczynowo-skutkowa jest tu
> > odwrotna: to nie z powodu takiej a nie innej kultury mamy taki a nie
> > inny behawior, lecz z powodu takiego a nie innego behawioru mamy
> > taka a nie inna kulture?!
> Ale skoro behawior jest od pradziejów taki sam, co sprawia, że w
> zależności od epoki sposoby ekspresji "kulturalnej" zdobywania się
> zmieniają?
Zmieniaja sie tylko w szczegolach - w istocie rzeczy sa niezmienne.
> > (1) sprawianie wrazenia bezwzglednej wiernosci oraz (2) troska o
> > bycie ciagle atrakcyjna dla mezczyzny].
> Generalizujesz. I to mocno.
Tzn?
> > Czyli w zasadzie juz moglabys z czystym sumieniem umrzec... ;-)
> No nie, misja biologiczna obejmuje jeszcze opiekę nad wnukami.
Fakt.
> Potem
> już trzeba umierać,
A duzo Ci jeszcze czasu zostalo - jesli wolno spytac? ;-)
> >> Czysta, bezinteresowna miłość
> > Milosc nie moze byc "bezinteresowna" - z definicji...
> Poproszę o nią w takim razie.
No podalem - definicje "milosci meskiej" - w poprzednim poscie w pierszym
akapicie. Jak w przypadku kazdego mechanizmu psychicznego "interesem" jest
generowanie szczescia: dostarczenie przyjemnosci i unikanie nieprzyjemnosci
(tu: mozliwosc zaspokajania wspomnianych obsesji i kompulsji oraz popedu
seksualnego).
> >> jest znacznie mniej obciążająca dla psychiki
> > Nie. Komponent psychiki odpowiedzialny z milosc nie odroznia milosci
> > nakierowanej na "interes" od tej na niego nie nakierowanej...
> To jak w takim razie wyjaśnić tak wielkie rozczarowania w przypadku
> odrzucenia oraz niespełnienia docelowej funkcji, czyli "żyli razem
> długo i szczęśliwie" -> w domyśle: wychowując gromadkę uroczych,
> słodziutkich maleństw (a fuj!;))? Albo inaczej - co oprócz zdobycia
> kobiety, jest takim "interesem" dla mężczyzny?
W czym problem? Mechanizmy psychiczne kieruja sie *interesem emocjonalnym*,
nie *interesem ewolucyjnym*. Ewolucja tak to zmajstrowalo, by generalnie obie
pieczenie piekly sie na jednym ogniu, ale nie zawsze to sie udaje...
pozdrawiam
quasi-biolog
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
32. Data: 2006-03-08 12:31:36
Temat: Re: jak sobie poradzic z uczuciem?
Użytkownik "quasi-biolog" <q...@N...gazeta.pl> napisał w
wiadomości news:dum6gt$iq4$1@inews.gazeta.pl...
> ...generalnie: to oni sie zakochuja, cierpia z
> powodu "milosci nieudanej" itd.; kobiety sie najwyzej przywiazuja po
dluzszym
> czasie,
- gdzieś słyszałem, że statystycznie podobno faceci dwa razy dłużej dochodzą
do siebie niż kobiety po zerwaniu związku. Nie wiem czy to prawda ale jako
hipotezę roboczą można przyjąć...
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
33. Data: 2006-03-08 12:51:01
Temat: Re: jak sobie poradzic z uczuciem?Użytkownik "Aicha" <b...@m...pl> napisał w wiadomości
news:dum965$7si$1@nemesis.news.tpi.pl...
> Raczę. IMO częstsze zakochiwanie sie mężczyzn bierze się stąd, że to,
> co oni za zakochanie biorą, jest czystym popędem. Sama miałam taki
> przypadek - ktoś mi napisał, że się zakochał po wymianie 10 maili.
> Toż
> to bzdura sakramencka!
- wcale nie jest to bzdura, zapominasz, że mówisz o Marsjanach ;) Do
zakochania sie faceta i towarzyszącej mu reakcji potrzeba jedynie
intensywnego wyobrażania sobie kogoś w odpowiedni sposób
(halucynacje :) - a po dość krótkim czasie (wielu starczają pojedyncze
godziny) następuje burzliwa reakcja hormonalna. Czasami jest tak silna, że
paradoksalnie początkowo w ogóle nie myśli się o seksie (dni, tygodnie). Raz
po godzinie z dziewczyną miałem tak, że dosłownie miałem wrażenie jakby mi
ktoś w ciągu kilku minut zaaplikował w żyłę jakiś bardzo silny narkotyk (i
to ze
strzykawy 'dwudziestki' :) To było tak nagłe i tak silne czysto chemiczne
przeżycie, że przez pół nocy chodziłem w kółko próbując zebrać myśli i
wszystko co mogłem to tylko ze
zdumienia powtarzać w kółko "o ja... -sssny gwinttt"... ;) Oczywiście jak
mnie
zobaczyła w tym stanie to od razu jej przeszło a ja potem "zbierałem kredki
i zabawki" przez ponad tydzień, kończąc mini-depresyjką :) Narkomani jak
odstawiają to chyba też tak mają. Tak samo dziewczyna nie uwierzy póki nie
zobaczy, że facet może z zera w
ciągu sekund osiągnąć zdolność do aktu seksualnego (często bez efektu
zakochania) - i potem w ciągu sekund
praktycznie "zapomnieć o sprawie". Dla kobiet to "bzdura sakramencka"... A
jednak...
Jeszcze raz chciałem podkreślić, że popęd seksualny a "zakochanie się" to są
dwie znakomicie różne rzeczy. Dziewczyny zdaje się nie powinny mieć problemu
z rozróżnieniem tego...
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
34. Data: 2006-03-08 14:04:21
Temat: Re: jak sobie poradzic z uczuciem?Użytkownik "PowerBox" napisał:
> - gdzieś słyszałem, że statystycznie podobno faceci dwa razy dłużej
> dochodzą do siebie niż kobiety po zerwaniu związku. Nie wiem czy to
> prawda ale jako hipotezę roboczą można przyjąć...
Pogłaskać po główce? Biedactwa...
Jakby sie tyle nie inwestowało na początku, to nie miałoby się tak
dojmującego poczucia straty na końcu :P
Pozdrawiam - Aicha
--
Gdyby kobieta przestała być zagadką,
świat stałby sie nudny,
a miłość przestałaby istnieć.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
35. Data: 2006-03-08 14:07:31
Temat: Re: jak sobie poradzic z uczuciem?Użytkownik "PowerBox" napisał:
> Narkomani jak odstawiają to chyba też tak mają.
I co, według Ciebie na kobiety to tak nie działa?
> Jeszcze raz chciałem podkreślić, że popęd seksualny a "zakochanie
> się" to są dwie znakomicie różne rzeczy. Dziewczyny zdaje się nie
> powinny mieć problemu z rozróżnieniem tego...
Ale faceci jak widać mają.
Pozdrawiam - Aicha
--
Gdyby kobieta przestała być zagadką,
świat stałby sie nudny,
a miłość przestałaby istnieć.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
36. Data: 2006-03-08 14:18:59
Temat: Re: jak sobie poradzic z uczuciem?Użytkownik "quasi-biolog" napisał:
> Wprawdzie tych Twoich porno-opowiadanek
To nie jest porno :)
> jesli nie odwalilas partaczyzny, jestem przekonany ze kazdy normalny
> czlowiek moglby sie podczas ich lektury autentycznie podniecic.
I co? Czy to oznacza, że "podniecenie" == "zakochanie"? Na pewno nie.
>> Mnie się zdarzyło dwa razy zakochać w kimś,
> Skad wiesz? Tj. czym jest ow pakiet emocjonalny, ktory nazywasz
> "zakochaniem"?
Nie pakiet emocjonalny, tylko objawy fizyczne. Anoreksja, bezsenność,
skoki ciśnienia, euforia, krańcowe roztargnienie itepe.
> wg Ciebie "zakochanie" =/= "milosc"?
Oczywiście!
> Konkrety poprosze - nie pogardliwy sarkazm.
Ani nie był to sarkazm ani pogardliwy. A nie chce mi się przepisywać
kilku podręczników. Zresztą linka do postu o tym traktującego podałam
już w tym temacie
>> >> ktoś mi napisał, że się zakochał po wymianie 10 maili. Toż to
>> >> bzdura sakramencka!
>> > Pudlo! W przypadku kobiety - jak najbardziej (zgodnie z moja
>> > koncepcja), ale w przypadku mezczyzny - to standard.
>> W świetle tego, co napisałam powyżej - raczej odwrotnie ;)
> Niby dlaczego?
Bo to, o czym pisałam, to nie były objawy podniecenia seksualnego, a
psychicznego zaburzenia.
>> > (1) sprawianie wrazenia bezwzglednej wiernosci oraz (2) troska o
>> > bycie ciagle atrakcyjna dla mezczyzny].
>> Generalizujesz. I to mocno.
> Tzn?
To znaczy, że punkt 1 dla mnie wcale nie jest wyznacznikiem miłości. I
oczekuję, że dla drugiej strony również nie będzie. A punkt 2 bywa w
realizacji zupełnie chybiony.
>> Potem już trzeba umierać,
> A duzo Ci jeszcze czasu zostalo - jesli wolno spytac? ;-)
A to zależy, czy moje dziecko pociągnie tendencję rodzinną rozmnażania
się w okolicach 30-tki czy też będzie bardziej lekkomyślne.
> Mechanizmy psychiczne kieruja sie *interesem emocjonalnym*, nie
> *interesem ewolucyjnym*. Ewolucja tak to zmajstrowalo, by generalnie
> obie pieczenie piekly sie na jednym ogniu, ale nie zawsze to sie
> udaje...
Chyba jej się coś rozjechało po drodze w szczegółach... :)
Pozdrawiam - Aicha
--
Gdyby kobieta przestała być zagadką,
świat stałby sie nudny,
a miłość przestałaby istnieć.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
37. Data: 2006-03-08 15:28:37
Temat: Re: jak sobie poradzic z uczuciem?Aicha <b...@m...pl> napisał(a):
> > Wprawdzie tych Twoich porno-opowiadanek
> To nie jest porno :)
Coz... Niegdys sama je tak reklamowalas w swojej sygnaturze...
> > jesli nie odwalilas partaczyzny, jestem przekonany ze kazdy normalny
> > czlowiek moglby sie podczas ich lektury autentycznie podniecic.
> I co? Czy to oznacza, że "podniecenie" == "zakochanie"?
Nie. Poped seksualny moze sie aktywowac nawet bez "widzenia" - o tym przeciez
rozmawialismy, nie?
Dodam jeszcze, ze milosc moze sie pojawic bez uprzedniej aktywacji popedu
seksualnego (np. przez internet).
> >> Mnie się zdarzyło dwa razy zakochać w kimś,
> > Skad wiesz? Tj. czym jest ow pakiet emocjonalny, ktory nazywasz
> > "zakochaniem"?
> Nie pakiet emocjonalny, tylko objawy fizyczne.
"Objawy fizyczne" sa objawem pakietu emocjonalnego. Co w ow pakiet wchodzilo?
> > wg Ciebie "zakochanie" =/= "milosc"?
> Oczywiście!
Hmmm... No to sie caly czas nie rozumielismy. Ja piszac do tej pory uzywalem
slow "milosc" i "zakochanie" synonimicznie.
Ale jak widze, Ty wladasz jakas prywatna nowomowa. Zdefiniuj prosze, co u
Ciebie znaczy "milosc" i "zakochanie".
> > Konkrety poprosze - nie pogardliwy sarkazm.
>
> Ani nie był to sarkazm ani pogardliwy. A nie chce mi się przepisywać
> kilku podręczników.
Nie trzeba. Wystarczy wypunktowac - tak jak ja to zrobilem.
> Zresztą linka do postu o tym traktującego podałam
> już w tym temacie
Najwidocznniej uszlo to mojej uwadze...
> >> >> ktoś mi napisał, że się zakochał po wymianie 10 maili. Toż to
> >> >> bzdura sakramencka!
> >> > Pudlo! W przypadku kobiety - jak najbardziej (zgodnie z moja
> >> > koncepcja), ale w przypadku mezczyzny - to standard.
> >> W świetle tego, co napisałam powyżej - raczej odwrotnie ;)
> > Niby dlaczego?
> Bo to, o czym pisałam, to nie były objawy podniecenia seksualnego, a
> psychicznego zaburzenia.
Zakochanie/milosc po 10 mailach to "zaburzenie psychiczne"? Nonsens - w
przypadku faceta to standard, bez wzgledu na to, czy ma jakis zwiazek z
popedem seksualnym/podnieceniem czy nie.
> >> > (1) sprawianie wrazenia bezwzglednej wiernosci oraz (2) troska o
> >> > bycie ciagle atrakcyjna dla mezczyzny].
> >> Generalizujesz. I to mocno.
> > Tzn?
> To znaczy, że punkt 1 dla mnie wcale nie jest wyznacznikiem miłości.
Nie??? Troska kobiety o to, by partner uwazal ja za wierna (bez wzgledu na to
czy jest taka w rzeczywistosci czy nie) nie jest Twoim zdaniem napedzana
miloscia?
> I oczekuję, że dla drugiej strony również nie będzie.
Probujesz zaklinac rzeczywistosc mysleniem zyczeniowym. Dla faceta wiernosc
seksualna jego kobiety to absolutny priorytet (generalnie nawet kobieta martwa
jest lepsza niz niewierna...).
> A punkt 2 bywa w
> realizacji zupełnie chybiony.
Ale ja nie pisze przeciez o realizacji, tylko o intencjach.
pozdrawiam
quasi-biolog
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
38. Data: 2006-03-12 21:41:31
Temat: Re: jak sobie poradzic z uczuciem?Inna wrote:
> Witajcie...
>
> Zdecydowalam sie napisac na grupe, bo sobie nie radze, a przegladajac
> niektore watki czesto trafialam na sensowne porady... Moze i tym razem
> ktos udzieli odpowiedzi, z ktorej bede mogla skorzystac.
>
> Mam 30 lat, studia wyzsze, rodzine. Pracuje zawodowo i realizuje sie w
> pracy. Kilka miesiecy temu zmienilam prace, bo zostalam polecona przez
> mojego bylego szefa, jako specjalista. I mniej wiecej tu sie wszystko
> zaczelo...
>
> Moj szef okazal sie byc pracownikiem firmy, do ktorej przeszlam. Znow jest
> moim szefem... A ja od tych kilku miesiecy nie wiem, jak sie nazywam...
> prawie nie jem, mam problemy ze spaniem, skupieniem sie itp... Caly czas
> mysle tylko o nim... Wiem, to tylko zauroczenie - facet mnie docenil i nie
> interesuje sie mna jako kobieta... ale ja nie moge przestac marzyc...
>
> Powiedzcie, jak sie z tego otrzasnac?
>
> Inna
>
Trzeba najpierw samemu znaleźć własną wolność. Oparcie w samym sobie. Trzeba
znaleźc to co jest dla mnie najważniejsze, to na czym opieram swój świat,
swoje życie. To nie jest łatwe i tego nie mozna odnaleźć w tydzień.
Wydaje mi się, że kobiety a może wszyscy nazywają miłością mozliwość
zrzucenia na kogos swoich kłopotów. Czy wyrzucenia ich z siebie. Ale to nie
ma nic wspólnego z miłością. I nic nie może wyjść ze związku z ktory tak
sie zaczyna.
wd.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
« poprzedni wątek | następny wątek » |