Data: 2003-04-23 08:01:00
Temat: Re: jak to jest ?
Od: m...@t...pl (jw)
Pokaż wszystkie nagłówki
> Odczytałbym to tak: "jestes fajny i ponieważ nie jesteś zbyt namolny, nie
> musisz na razie znikać z mojego życia, poza tym mam dobre wyobrażenie o
> swojej delikatności, więc nie ucieknę się do brutalności, o nie! (dopóki
da
> się jej uniknąć), ale nie nie nie nie chcę, żebyś był moim facetem.
> Oczywiście jak każda kobieta, lubię rozpoznawać ofertę rynkową, ale gdy
> znajdę "tego właściwego" moja niechęć do wiązania się błyskawicznie
> wyparuje."
Prócz powyższej interpretacji (z którą chcąc niechcąc zgadzam się w 98%)
przychodzi mi jeszcze na myśl stan który wiele razy odczułam - przemiły,
wartościowy itp itp (wszystkie przymiotniki znacznie wykraczający poza
określenie "fajny") ale nie wiedzieć czemu absolutne zero chemii. Moje
cielesne laboratorim chemiczne nie zaczyna działać - nie rumienię się i nie
drżę :) jest mi z tym kimś dobrze i błogo ale niczego więcej nie potrafię z
tego wykrzesac. Wbrew rozsądkowi który mówi mi "byłoby ci z nim jak w
niebie" :) zazwyczaj czuję największy pociąg do osobników najmniej
podejrzanych o chęć zapewnienia mi nieba na ziemi :))
A propos: czy jest na to jakieś lekarstwo? :)))
--
Archiwum grupy: http://niusy.onet.pl/pl.sci.psychologia
|