Data: 2004-02-18 23:09:35
Temat: Re: jak "wyprostowac" czyjes myslenie
Od: "cbnet" <c...@n...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
mania:
> przyznam: byłeś bardzo dzielny
> do czasu :)
Zgadzam sie, ze przesadzilem. :)
Nie sadzilem ze rozmawiam z mega-jedza. ;o
> a czy sądzisz że ta ślicznotka z która miałes do czynienia
> ma szansę na znalezienie partnera wystarczająco cierpliwego?
A czy komus takiemu potrzebny jest partner cierpliwy, a przy tym
wyrozumialy powiedzmy ponad ludzkie sily? - nie sadze.
Po drugie: "baranka" szkoda byloby dla ~diablicy - rzeczywistosc
nie jest az tak niesprawiedliwa jak mogloby sie niekiedy wydawac. ;)
> czy może nalezy ja spisac na straty...
> niekompatybilna do zadnego modelu ;)
Niekoniecznie. :)
Sadze ze takie wyjatkowo agresywne babki maja swoich zwolennikow
wsrod zagorzalych milosnikow 'twardszych' odmian kobiecosci. :))
> na szczęscie to tylko postać wirtualna
;D
> jesli załozymy że celem tej naszej "gry" było obłaskawienie złośnicy
> to nam się nie udało;
Moim celem owaszem, z tym ze przyjalem ze mam do czynienia
z kims niejako typowym, a nie z ucielesnieniem wscieklej strzygi. :))
> myślę sobie jednak, że niewiele Ci brakowało, odpuściłeś
> sobie w chwili gdy juz prawie osiągnąłeś sukces;
Nie ma lekko. :)
Sadzisz ze nie mam nic lepszego do roboty niz oblaskawianie
potwornie dzikich zwierzat? ;)
Wlasnie te rzecz, w sytuacji jaka Ty wykreowalas, chcialem
zademonstrowac. :)
W moim pojeciu trzebaby byc bardzo wyjatkowym desperatem
aby zaakceptowac koniecznosc nieustannego wojowania z kims
kogo ma zwyczaj komunikowac "...nic mnie nie obchodzi... itd".
> obawiam się, że "pomogłam" Ci w tym niefortunnym
> komentarzem o szmaceniu się :(
Nie wydaje mi sie. :)
Zarysowana niekompatybilnosc nie byla tu kwestia detali, lecz
niejako caloksztaltu.
> jasne
> ja tylko jakoś nie moge się z tym pogodzić :(
Zgadzam sie ze mnie latwiej byloby zaakceptowac/pogodzic sie
z "tym", gdyz zrobilem praktycznie to co bylem w stanie aby
do czegos podobnego nie doszlo.
Ty natomiast poszlas se niejako 'w inna strone' i rozumiem, ze
w sytuacji n*n zaniechan jakich dokonalas mozesz czuc pewien
dyskonfort. ;o
W sumie, to z przyjemnoscia patrzylem co wyprawiasz, aby
w momencie gdy po lekkim, ledwie wyczuwalnym wachaniu
jeszcze podkrecilas (z nadzieja na silniejsze glaski), powiedzmy
wypuscic Cie w finale 'przodem'. :)
No tak, chyba lubie tak 'zalatwiac' tego typu strzygi w jaka sie
nieroztropnie wcielilas. ;o
Nie ma lekko. :)
Czarek
|