Data: 2002-08-28 17:52:30
Temat: Re: "jeszcze o uczuciach" cd
Od: "thrunduil" <t...@w...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
> Rozumiem ( moze zle), ze nie jestes psychologiem, ale powolujesz sie na
> ksiazke o psychologii - to mi przypomina zapalki w reku dziecka. Argument
> kto co ( "chyba"! - w dodatku!) czytal NIE jest argumentem merytorycznym.
ta ksiazka to podrecznik psychologii spolecznej zapewne na wiekszosci
wydzialow psychologii.
Jezeli powolywanie sie na ksizake z psychologii jest niedopuszczalne a
zmuszono mnie na powolanie sie na cos to na co mam sie powolywac.
Wlasciwie to ja zupelnie nie wiem o co tutaj chodzi. Steszczam teorie - zle
bo nie ma zrodla
jest zrodlo - zle, bo to podrecznik z psychologii oraz cytat nie jest
dopuszczalnym argumentem merytorycznym.
> Nie mozesz rzucac takiego zalozenia. Poza tym, nigdzie nie jest
> powiedziane., ze to co napisal A. stanowi kanon 11 przykazania. Ma on,
Ale wlasnie dlatego nie podalem zrodla na poczatku.
Nie uznaje cytatow. Ale wczesniej bylo zle ze nie bylo cytatow!!
Prosze sie w koncu zdecydowac
Jezeli ktos sie ze mna nie zgadza to ma powiedziec dlaczego.
Bardzo, ze reaguje jak ktos mowi, ze sie nie zgadza a potem chwyty
retoryczne.
Jak nie ma argumentow z ktorymi mozna walczyc to ja tez do chwytow
retorycznych.
> > Metoda analizy w postaci na rozbicie na elementy skladowe jest bez
sensu.
> > I tak dobrze, ze nie mamy rozkladu na wyrazy.
> Po drugie jaka znasz metode analizy, poza postacia rozbijania na elementy,
A po co analiza.
Analize to sobie mozesz robic dla siebie. Ty masz tylko napisac wnioski do
ktorych sie doszlo i wysunac argumenty przeciwne. Bo wyszlo tak, ze
napisalas milion linijek, krytyka - tu zly przypis, tam niepelna definicja,
tu przydaloby sie rozwiniecie na koncu - O TU LUKA, HURA!!!. Dokladnie ani
jednego argumentu merytorycznego
Prawde mowiac w tym poscie tez nie widze zadnego wniosku.
> A na jakiej podstawie twierdzisz, ze teorie, na ktore powolujesz sie ( nie
> podajac, n.b zadnych szczegolow, o ktore ci chodzi) sa podstawowe?
A jakie to ma znaczenie. Twierdze i juz.
Nie moga istniec dwa poglady, dlatego jezeli nikt sie nie sprzeciwia to
staje sie to uzasadnione.
Tak to juz jest w nauce, ze ten kto nie protestuje to sie zgadza.
A jak sie nie zgadza i mowi ze nie wie dlaczego to jest traktowany jak
niedokonca rozwiniety umyslowo a na pewno pozbawiony wiedzy. Nikogo nie
interesuja czyjes intuicje.
> temacie, jak to gdzies ujela tutaj Nina "wiemy,ze nic nie wiemy". Taki
jest
> stan nauki na dzis.
Nie wie ten kto nie wie. Inni wiedza.
To naprawde dziwne, ze tak lagodnie sie traktujecie.
Publiczne mowienie, ze sie nic nie wie powinno spodkac sie z lawina
szyderczych uwag a tu sie okazalo, ze
to potraktowane to jak odkrycie godne wielkiego szacunku.
W takim razie wszyscy psychologowie to szarlatani, stosujacy metody co do
ktorych nawet nie maja hipotez ze sa skuteczne.
To powinno byc karane!!
CZas zaczac procesy cywilne. Osoba o wiedzy naukowej na poziomie przecietnej
sprzataczki (ona i psycholog nic nie wiedza)
ma czelnosc brac ode mnie pieniadze!!!. I jeszcze pokazuje swoje dyplomy
potwierdzajace uzyskanie wysokiego stanu niewiedzy.
Studenci pewnie tez na wszystkich wykladach dostaja tylko informacje, ze
tego to a tego nie wiadomo.
Ale w takim razie z czego sa egzaminy. Ze stopnia umiejetnosci tworzenia
wesolej atmosfery?
Przeciez niewiecie nawet czy ona czasem nie szkodzi pacjentom
> interesuje
> mnie natomiast sposob argumentacji, zwlaszcza kiedy wyraza sie zdanie
> przeciwne, od czyjegos. Taka metode moze zastosowac k a z d y,
pewnie tak
ale, co moze ciebie zaskoczyc
mozna w tej bitwie przegrac
w normalnej nauce nie ma remisow lub sa krotkotrwale.
Kazdy walczy jak tylko umie najmocniej.
Ale psychologowie pewnie rozkochali sie w remisach.
> Ja do ciebie nic nie mam,
Ale to niedopuszczalne!!!
Powinnas za wszelka cena wykazac mi blad i zmusic do przyznania mi racji lub
do wykazania, ze jestem wariatem, ktorego mozna tylko ignorowac.
Moze dlatego psychologowie wiedza ze nic nie wiedza. Atmosfera naukowa u
was raczej slaba
|