| « poprzedni wątek | następny wątek » |
1. Data: 2002-08-27 15:41:47
Temat: "jeszcze o uczuciach" cdZwrocilo mi post za crossposting, swoja thrunduilowie odpowiedz podsylam
wiec osobno, z jednoczesnym kolejnym zapewnieniem, iz temat merytoryczny
watku mnie nie pociaga. Zwolennicy empirycznej naukowosci maja b. niewiele
faktow, na ktorych moga oprzec swoje opinie, zwolennicy wyjasnien
"pozamaterialnych" nie operuja materia, wiec tez mowienie o tym wydaje sie
malo owocne.
Pozwolisz,ze ci odpowiem jednym ciurkiem, jako ze takie podcinanie tekstu w
trzecim rzucie juz robi wiecej balaganu, niuz wyjasnia. Cytatow bede uzywac
maksymalnie oszczednie.
Po pierwsze i najwazniejsze - przypominam, ze nie podlaczam sie pod temat
merytoryczny. Jest wg mnie zabawny, wiec rzucilam kilka polzartem-polserio
uwazek i wiecej nie zmierzam.
Slawek zarzucil cos Ewie, ja mu wykazalam, ze tobie tez mozna wiele
zarzucic.
Rozumiem ( moze zle), ze nie jestes psychologiem, ale powolujesz sie na
ksiazke o psychologii - to mi przypomina zapalki w reku dziecka. Argument
kto co ( "chyba"! - w dodatku!) czytal NIE jest argumentem merytorycznym.
Nie mozesz rzucac takiego zalozenia. Poza tym, nigdzie nie jest
powiedziane., ze to co napisal A. stanowi kanon 11 przykazania. Ma on,
zapewne swoich krytykow; w momencie kiedy nie podajesz autora na ktorego
opiniach opierasz sie, nawet ktos kto go zna nie moze miec pewnosci, ze
wlasnie na nim sie opierasz.
Tutaj znowu szarpnales sie bumerangiem:
> Metoda analizy w postaci na rozbicie na elementy skladowe jest bez sensu.
> I tak dobrze, ze nie mamy rozkladu na wyrazy.
Po pierwsze, rozklad na wyrazy m a m y. Po drugie jaka znasz metode
analizy, poza postacia rozbijania na elementy, po trzecie - tym wlasnie
zajmuje sie owa, stawiana na szczycie ludzkich doznan, c h e m i a.
A na jakiej podstawie twierdzisz, ze teorie, na ktore powolujesz sie ( nie
podajac, n.b zadnych szczegolow, o ktore ci chodzi) sa podstawowe? Przeciez
one nic nie wyjasniaja, nic nie rozwiazuja, to tylko takie dzwony - a moze
sie okazac,ze wcale nie z tego kosciola, do ktorego szlismy. Zasadniczo, w
temacie, jak to gdzies ujela tutaj Nina "wiemy,ze nic nie wiemy". Taki jest
stan nauki na dzis.
Wyklad z topologii przydalby sie. To nie jest miejsce spotkan matematykow.
To o czym pisze Ewa ( i inni) to tez sa t e o r i e, i doprawdy, nie wiem
na jakiej zasadzie oczekujesz uwagi i szacunku dla swoich, jednoczesnie
ironizujac cudze.
> A to w koncu wy jestescie psychologami.
Ano wlasnie, nie wszyscy jestesmy, ba! nawet jesli bysmy byli, nie znamy
topologii:):):)
Niektorzy amerykanscy psychologowie skrzetnie badaja pozalokalne kontakty
myslowe , maja ciekawe spostrzezenia, wyniki ich esksperymentow sa dosc
zastanawiajace, wiec moze posluz sie jakas inna, niz "amerykanscy
psychologiwie" motywacja.
> Po co mam sie wysilac, jak moge spodziewac sie tylko dyskusji na takim
> (niskim) poziomie?
No wlasnie - a wiesz, po co sie wysilales? A jesli sie nie wysilales i
napisales co ci slina na jezyk przyniosla, to chyba jest wystarczajacy
powod, aby nie traktowac cie serio - mam nadzieje,ze Slawek sie tego twojego
oswiadczenia doczytal.
I na koniec przypominam: nie interesuje mnie temat merytoryczny, interesuje
mnie natomiast sposob argumentacji, zwlaszcza kiedy wyraza sie zdanie
przeciwne, od czyjegos. Taka metode moze zastosowac k a z d y,
nawet -wyobraz sobie! - wobec tekstow czesto-gesto usianych jakas fachowa
terminologia z dosc waskiej specjalizacji.
Ja do ciebie nic nie mam, - choc oczywiscie, kieruje sie w zyciu nieco
innymi teoriami:); podlaczylam sie pod temat, kiedy Slawek zaatakowal Ewe,
wykazujac mu, ze niejednakowo traktuje swoich rozmowcow. I tyle. Amen.
Kaska
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
1. Data: 2002-08-28 17:52:30
Temat: Re: "jeszcze o uczuciach" cd> Rozumiem ( moze zle), ze nie jestes psychologiem, ale powolujesz sie na
> ksiazke o psychologii - to mi przypomina zapalki w reku dziecka. Argument
> kto co ( "chyba"! - w dodatku!) czytal NIE jest argumentem merytorycznym.
ta ksiazka to podrecznik psychologii spolecznej zapewne na wiekszosci
wydzialow psychologii.
Jezeli powolywanie sie na ksizake z psychologii jest niedopuszczalne a
zmuszono mnie na powolanie sie na cos to na co mam sie powolywac.
Wlasciwie to ja zupelnie nie wiem o co tutaj chodzi. Steszczam teorie - zle
bo nie ma zrodla
jest zrodlo - zle, bo to podrecznik z psychologii oraz cytat nie jest
dopuszczalnym argumentem merytorycznym.
> Nie mozesz rzucac takiego zalozenia. Poza tym, nigdzie nie jest
> powiedziane., ze to co napisal A. stanowi kanon 11 przykazania. Ma on,
Ale wlasnie dlatego nie podalem zrodla na poczatku.
Nie uznaje cytatow. Ale wczesniej bylo zle ze nie bylo cytatow!!
Prosze sie w koncu zdecydowac
Jezeli ktos sie ze mna nie zgadza to ma powiedziec dlaczego.
Bardzo, ze reaguje jak ktos mowi, ze sie nie zgadza a potem chwyty
retoryczne.
Jak nie ma argumentow z ktorymi mozna walczyc to ja tez do chwytow
retorycznych.
> > Metoda analizy w postaci na rozbicie na elementy skladowe jest bez
sensu.
> > I tak dobrze, ze nie mamy rozkladu na wyrazy.
> Po drugie jaka znasz metode analizy, poza postacia rozbijania na elementy,
A po co analiza.
Analize to sobie mozesz robic dla siebie. Ty masz tylko napisac wnioski do
ktorych sie doszlo i wysunac argumenty przeciwne. Bo wyszlo tak, ze
napisalas milion linijek, krytyka - tu zly przypis, tam niepelna definicja,
tu przydaloby sie rozwiniecie na koncu - O TU LUKA, HURA!!!. Dokladnie ani
jednego argumentu merytorycznego
Prawde mowiac w tym poscie tez nie widze zadnego wniosku.
> A na jakiej podstawie twierdzisz, ze teorie, na ktore powolujesz sie ( nie
> podajac, n.b zadnych szczegolow, o ktore ci chodzi) sa podstawowe?
A jakie to ma znaczenie. Twierdze i juz.
Nie moga istniec dwa poglady, dlatego jezeli nikt sie nie sprzeciwia to
staje sie to uzasadnione.
Tak to juz jest w nauce, ze ten kto nie protestuje to sie zgadza.
A jak sie nie zgadza i mowi ze nie wie dlaczego to jest traktowany jak
niedokonca rozwiniety umyslowo a na pewno pozbawiony wiedzy. Nikogo nie
interesuja czyjes intuicje.
> temacie, jak to gdzies ujela tutaj Nina "wiemy,ze nic nie wiemy". Taki
jest
> stan nauki na dzis.
Nie wie ten kto nie wie. Inni wiedza.
To naprawde dziwne, ze tak lagodnie sie traktujecie.
Publiczne mowienie, ze sie nic nie wie powinno spodkac sie z lawina
szyderczych uwag a tu sie okazalo, ze
to potraktowane to jak odkrycie godne wielkiego szacunku.
W takim razie wszyscy psychologowie to szarlatani, stosujacy metody co do
ktorych nawet nie maja hipotez ze sa skuteczne.
To powinno byc karane!!
CZas zaczac procesy cywilne. Osoba o wiedzy naukowej na poziomie przecietnej
sprzataczki (ona i psycholog nic nie wiedza)
ma czelnosc brac ode mnie pieniadze!!!. I jeszcze pokazuje swoje dyplomy
potwierdzajace uzyskanie wysokiego stanu niewiedzy.
Studenci pewnie tez na wszystkich wykladach dostaja tylko informacje, ze
tego to a tego nie wiadomo.
Ale w takim razie z czego sa egzaminy. Ze stopnia umiejetnosci tworzenia
wesolej atmosfery?
Przeciez niewiecie nawet czy ona czasem nie szkodzi pacjentom
> interesuje
> mnie natomiast sposob argumentacji, zwlaszcza kiedy wyraza sie zdanie
> przeciwne, od czyjegos. Taka metode moze zastosowac k a z d y,
pewnie tak
ale, co moze ciebie zaskoczyc
mozna w tej bitwie przegrac
w normalnej nauce nie ma remisow lub sa krotkotrwale.
Kazdy walczy jak tylko umie najmocniej.
Ale psychologowie pewnie rozkochali sie w remisach.
> Ja do ciebie nic nie mam,
Ale to niedopuszczalne!!!
Powinnas za wszelka cena wykazac mi blad i zmusic do przyznania mi racji lub
do wykazania, ze jestem wariatem, ktorego mozna tylko ignorowac.
Moze dlatego psychologowie wiedza ze nic nie wiedza. Atmosfera naukowa u
was raczej slaba
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2002-08-28 19:50:56
Temat: Re: "jeszcze o uczuciach" cd
"thrunduil"> > Ja do ciebie nic nie mam,
>
> Ale to niedopuszczalne!!!
Dopuszczalne, dopuszczalne. JA dopuszczam - dylu dylu na badylu!:):):)
Kaska
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
| « poprzedni wątek | następny wątek » |