Data: 2001-06-06 09:06:50
Temat: Re: kiedy dzieci, było: Starość w wieku 25 lat...
Od: Nina Mazur Miller <n...@p...ninka.net>
Pokaż wszystkie nagłówki
"Asmira" <a...@p...onet.pl> writes:
> Tak.
> Tu ubezpieczenie jest przymusowe. Ale wszyscy, których na to stać unikają
> lekarzy z ubezpieczenia.
> Nie mówiąc o takich szczegółach jak łapówki w szpitalach za to, że łaskawie
> cię pokroją.
I to jest straszne.
> > Nie widze problemu. Jak masz wiecej lat i swiadomie zachodzisz w ciaze
> > to kompleksowe badania sie ustala na okreslony czas, robi je i juz.
>
> Nie wiem czy zdajesz sobie sprawę z tego jak liczy się wiek ciąży.
Wiem jak sie liczy wiek ciazy.
Niemniej w momencie kiedy na wizyte u lekarza i badania nie musizsz
czekac miesiaca w kolejce to sie naprawde daje zorganizowac i
zalatwic.
No i sa testy ciazowe ktore badaja zawartosc hormonow w moczu na ten
przyklad i one daja ci pewny wynik po 3 tygodniach ciazy juz.
> Myślę sobie, że w takich sprawach by podejmować decyzje bez emocji to trzeba
> być androidem.
Nie, nie trzeba. Wystarczy wypracowac w sobie mechanizm odkladania
waznych decyzji na czas kiedy wburzenie emocjonalne mija. Poza tym
analizowanie wlasnych emocji caly czas, systematycznie dzien po dniu
tez pomaga.
Nie chodzi bowiem o to, zeby wykluzyc emocje w ogole (bo tego zrobic
sie w istocie nie da) ale zeby wykluczyc podejmowanie decyzji w stanie
zatopienia emocjonalnego.
Da sie rozwarzyc na spokojnie wszystkie za i przeciw nawet jesli
jednym z tych za badz przeciw jest twoje wlasne prywatne odczucie w
jakiejs sprawie.
> Nie wiem czy zdarzają się kobiety, dla których byłoby to obojętne. Wiem
> natomiast, że zdarzają się takie, które głośno krzyczą, wręcz zagłuszają
> swoje emocje.
Ja do takich nie naleze.
> Rozgraniczmy pewne rzeczy - większość chorób, które można by leczyć jeszcze
> w macicy, widać na zwyczajnym USG (oczywiście o ile aparat nie jest
> zdezelowany, a lekarz posiada podstawowe umiejętności). Zespół Downa także.
> Być może nie we wczesnej ciąży, ale z drugiej strony, wszelkie badania
> inwazyjne, polegające na pobraniu materiału genetycznego stanowią zagrożenie
> dla ciąży. Może się więc okazać, że ciąża była prawidłowa, tylko niestety,
> się ją straciło.
Jak sie ma konowala a nie lekarza to zapewne tak.
> Nina, ja te statystyki wzięłam z babycenter.com - a to przecież nie jest
> serwis krajów "zacofanych".
Nie mowie ze zacofany - ale czy byly tam statystyki tegoz dotyczace z
wyszczegolnieniem na poszczegolne kraje? czy byla tam Polska?
> Chcę tylko zaznaczyć - jeżeli w pewnym wieku (powiedzmy 20 - 35 lat) można
> mieć dziecko w naturalny sposób, unikając wielu komplikacji, to chyba warto
> wziąć to pod uwagę w planowaniu swojego życia, a nie zasłaniać się
> przykładami w stylu, a gwiazda muzyki, a ktoś tam. Dlaczego nie przywołujesz
> jednocześnie tych wszystkich kobiet, które odkładają macierzyństwo na
> później, a kiedy już chcą dziecka, okazuje się, że zajście w ciążę to nie
> jest "pstryk" i już, a trwa miesiącami, po drodze czasem wychodzi, że któreś
> z przyszłych rodziców ma jakieś problemy (coraz częściej diagnozuje się je
> po stronie mężczyzny - m.in. spadek ilości plemników, gorsza ich kondycja -
> dotyczy to przede wszystkim krajów wysokorozwiniętych). I zaczyna się wyścig
> z czasem. Wydaje się masę pieniędzy na sprowadzenie dziecka na świat.
> Chyba nie o to chodzi.
Dlaczego nie podaje? Dlatego ze nie znam takich.
One gdzies zapewne istnieja bo ktos musi te statystyki wyrabiac, ale
bezposrednio sie z taka nie zetknelam.
Nie mam wiec w swoim mozgu zakodowanej jakiejs "drogi przez meke" jaka
mnie bedzie czekac jak nie zdecyduje sie na dziecko do 30 czy 35 roku
zycia.
Zreszta jakos nigdy nie mialam czegos takiego.
Nie jestem po prostu uprzedzona w tym temacie.
> > To, co da sie wykluczyc w poznym macierzynstwie TERAZ to ograniczyc w
> > zasadzie do zera ryzyko smierci matki oraz wykluczyc urodzenie dziecka
> > z wadami genetycznymi.
>
> W Polsce także śmiertelność przy narodzinach to ułamki procenta.
No widzisz, a to dla mnie jest najwieksze przeciwwskazanie: moja
ewentualna smierc przy porodzie z powodu komplikacji, utrata zdrowia
badz dziecko z powazna wada genetyczna uniemozliwiajaca normalny
rozwoj. W momencie kiedy te rzeczy moge w zasadzie wykluczyc, to czego
mam sie bac?
Ze okaze sie iz jestem bezplodna? ja z tym moge zyc, to nie jest dla
mnie tragedia.
Ze bede musiala wiecej kasy i starania wydac na cos, co chce? przeciez
cale moje zycie to mozolne piecie sie do czegos, staranie, poswiecanie
czasu na cos-tam.
To zadna rewelacja. Jakos mnie to ani nie przeraza ani nie odstrasza.
A ze ktores kobiety maja latwiej? I coz tego? jest tyle ludzi ktorzy
urodzili ie w bogatej rodzinie i nie musza pracowac a ja tak - i jakos
mnie to nie rusza ani nie jest powodem moich obaw badz trosk.
> Tak serio - naprawdę, dopóki nie zostałam mamą, nie zdawałam sobie sprawy
> jaka to cudowna sprawa.
A ja uwazam, ze dopoki dziecka nie chce to nie bede go miec. I nie
zamierzam "na probe" zajsc w ciaze i urodzic , zeby sie przekonac czy
to faktycznie taka cudowna sprawa czy nie....
Bo to bilet w jedna strone i jesli sie okaze ze jednak to nie jest
cudowna sprawa - to cierpiec bedzie niczemu niewinne dziecko.
Wiec zanim sie zdecyduje na dziecko to musze byc pewna ze ja tego
wlasnie chce i ze moj maz tez tego chce i jest na to gotowy.
(no chyba ze w miedzyczasie dojde do wniosku ze nie jest mi potrzebny
maz ani inny facet i ze bede wychowywac samotnie).
Dlaczego to pisze? Bo odnosze wrazenie ze Ty jestes zwolenniczka tezy
"zajsc w ciaze sie powinno jak sie ma meza i ustabilizowane zycie -
nawet jak sie nie bardzo chce to nic to nie zaszkodzi, bo zreszta sie
potem okaze ze to cudowne no i kazda kobieta predzej czy pozniej chce
miec dziecko"
Do mnie argumentacja tego typu nie przemawia.
Bo co jesli ja jestem jedna z tych kobiet ktore akurat nie maja
potrzeby posiadania dziecka i nie beda jej mialy do konca zycia? Tego
przeciez wykluczyc nie mozesz, prawda?
> Różne są nasze losy.
> Ja zaczynałam zarobkować jako dziesieciolatka. Nie były to oczywiście sumy,
> z których można by sie utrzymać - przeważnie sezonowa praca przy zbiorach
> owoców, jak byłam starsza na jesieni ziemniaków, sprzątanie, w liceum
> pilnowanie dzieci, odrabianie prac domowych za "miastowych", itp. Ale
Ja tez pracowalam od czasow szkoly sredniej, tez w polu (chociaz to
tylko w wakacje), tez sprzatalam i imalam sie czegokolwiek za co
placono.
Tylko ze tego typu prace dorywcze nie zapewnia ci utrzymania w postaci
dachu nad glowa i zarcia dla ciebie oraz ew. twojego dziecka.
A w twoim wypadku zdaje sie ze tak czy siak ciezar utrzymania spoczywa
na twoim mezu raczej niz na Tobie.
A co jesli dziewczyna/kobieta nie ma faceta ktoryby byl zdolny ja i
dziecko utrzymac?
> > uroda a sprawnosc fizyczna to dwie rozne rzeczy.
> > Mozna byc brzydkim i zaniedbanym w sensie urody a miec sprawne cialo.
> > Nie widze tutaj sprzecznosci.
>
> Może nie - ale przyznasz, że są ze sobą powiązane. Zwłaszcza w kwestiach
> ładnego ciała - w pewnym wieku przestaje ono być ładne z samego faktu bycia.
> Trzeba mu trochę pomóc.
Moim celem przyznaje nie jest cwiczenie zeby posiadac ladne cialo ale
zeby miec *sprawne* cialo.
To troche co innego. Sport ktory uprawiam (amatorsko) kosztuje mnie
sporo wysilku i raczej "psuje" wyglad niz polepsza - bo mam juz pare
blizn i zniszczone nerwy czuciowe w pewnej partii ciala....
"ladnosc" ciala bierze sie zwykle z braku otylosci, elastycznej
gladkiej skory etc. No i nie mozesz miec za duzo miesni bo na kobiecie
wygladaja brzydko. A przy pewnych sportach (np. wspinaczka skalkowa)
to nie sposob takich miesni nie miec, bo nie wleziesz w gore nawet 10
metrow.
> Akurat przy tyłozgięciu - są skuteczność takiego leczenia jest wątpliwa.
ale ja juz pisalam ze to nie byl moj przypadek.
a mimo to lekarz rytualnie powiedzial" zajdzie pani w ciaze to
przejdzie". Nie zadal sobie trudu w ogole zbadania _dlaczego_ mam
bolesne miesiaczki.
> Poza tym sama piszesz, na innej grupie, o bolesnych miesiączkach.
Bo od pewnego czasu piguly brac przestalam i bole wrocily, ot co.
> I jeszcze - przekonanie, że antykoncepcja hormonalna jest dobra dla
> wszystkich, również jest fałszywe.
nigdzie o tym nie pisalam, jakoby byla dobra dla wszystkich, napisalam
jedynie ze mnie pomoglo a nie zaszkodzilo.
> Ostatnio usłyszałam tekst od pielęgniarki, że ona to by swojego dziecka tą
> szczepionką nie szczepiła, bo podobno u dzieci poniżej trzeciego roku życia
> wywołuje zespół Downa. Aż mnie zatkało.
kto tej pielegniarce dal dyplom?
--
Nina Mazur Miller
n...@p...ninka.net
http://www.ninka.net/~ninka/
http://supersonic.plukwa.net/~ninka/
|