Data: 2007-11-15 11:43:26
Temat: Re: kontrola lotów. misja specjalna
Od: "bazzzant" <b...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
> Użytkownik "tren R" <t...@p...pl
> > napisał w wiadomości news:fh6kmd$qu0$1@atlantis.news.tpi.pl...
>
> >>> tam jest właśnie samotność
> >>
> >>
> >> jesteś w błędzie
> >> ona jest tu
> >> i teraz
> >>
> >> i wszędzie
> >
> > zapakowany w metalową puszkę gdzieś w kosmosie
> > można być bardziej samotnym?
>
> O!, to teraz mi się przypomniała scena, która na mnie zrobiła
> kiedyś najmocniejsze wrażenie z tych wszystkich zapamiętanych.
>
> To było w "Odysei kosmicznej". Facet naprawia statek z zewnątrz,
> asekurowany jest liną. Nagle lina się odwiązuje i facet odpływa
> w ciemny, zimny kosmos. W taką kosmiczną. nieskończoność...
>
> Po nocach mi się to śniło ze mna w roli głównej! :))
> Tzn. niedosłownie tak, ale w podobnym klimacie - odpływania
> w całkowite oddalenie, totalne osamotnienie, gdzieś gdzie
> każdy (jakikolwiek) sygnał zanika.. :)
>
> - JaKasia
Dorzuce jeszcze dwie interpretacje piosenki.
Pierwsza z Wikipedii:
http://pl.wikipedia.org/wiki/Space_Oddity
“Opowiada o astronaucie "Majorze Tomie", jego podróży w kosmos i tajemniczym
zaginięciu. Oryginalnie interpretowana była jako opowieść o autodestrukcji i
alienacji człowieka – ostatnie słowa Toma wysłane do kontroli lotów opisują
jego zagubienia i niepewność "Przebyłem już sto tysięcy mil, mam nadzieję, że
moja rakieta wie gdzie lecieć, powiedzcie proszę mojej żonie, że ją kocham" po
czym traci on kontakt z Ziemią.”
„Bowie nawiązał do tej piosenki w wydanym w 1980 utworze "Ashes To Ashes" w
którym zagubiony wcześniej astronauta wysyła wiadomość, że żyje i ma się
świetnie. Płyta Scary Monsters z której pochodzi utwór "Ashes To Ashes"
została wydana po wygranej przez Bowiego walce z narkotykami w latach 70., a
sam utwór spowodował, że wiele osób zaczęło postrzegać "Space Oddity" jako
opis utraty możliwości czy umiejętności komunikacji z innymi osobami z powodu
używania narkotyków.”
Druga z „Przygod Fry’a w kosmosie”, mianowicie w jednym z odcinkow
robot
Bender potraktowany zostaje jak zywa torpeda i przestrzelwiszy cel odlatuje w
bezkresna przestrzen. Jako cybernetyczna metalowa puszka nie moze liczyc na
szybka smierc, staje wiec przed beznadzieja wiecznego dryfowania w kosmosie.
Pierwsza reakcja robota to rozpacz, jednakze juz po chwili dostrzega dobre
strony zaistnialej sytuacji i wydobywszy skads maly fortepian postanawia
spedzic wiecznosc na doskonaleniu pianistycznej wirtuozerii. Niestety pare
pierwszych nieduanych taktow wywoluje w nim wsciekla frustracje i Bender
rozbija instrument. W dalszej czesci wedrowki zostaje zbombardowany przez
chmure meteorytow, co nieoczekiwanie skutkuje powstaniem mikroskopijnej
cywilizacji na jego korpusie, z dwoma osrodkami: na torsie i na dupie. Bender
zostaje bogiem, lecz nieporadne proby wplywania na losy malych ludzikow koncza
sie atomowa hekatomba. Powtornie osamotniony robot natrafia w koncu na
kosmoczna osobliwosc, z ktora wymiena sie refleksjami nabytymi w trakcie bycia
bogiem.
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
|