Data: 2009-12-10 22:13:46
Temat: Re: kotek
Od: de Renal <f...@g...com>
Pokaż wszystkie nagłówki
gazebo wrote:
> poniewaz a tazke i zarowno ta grupa sluzy wielu celom stad dla poprawy
> humoru
>
> ----
> Posiadam.
> Wr��. Moja �ona posiada kota, rasy kotka, rasy czarnej, rasy ze
> schroniska, rasy ma�e kocie.
>
> Guzik by mnie to obchodzi�o gdyby nie fakt, �e jest ma�e, �e chodzi to
> to bez przerwy za mn� i trzeszczy- a to na r�ce, a to �re�, a to
> trzeszczy dla samego trzeszczenia zupe�nie jak jej pani. Generalnie
> pog�aska� mog�, kopn�� jak�� rzecz kt�ra le�y na ziemi �eby kot
za niďż˝
> biega� te�, niech chowa si� zdrowo do czasu a� raz zapomn� zamkn��
> terrarium i zajmie si� nim m�j w��, reszta to nie m�j problem.
>
> Ale do czasu. Staje si� to moim problemem gdy moja wsp�ma��onka udaje
> si� w celach s�u�bowych gdzie� tam na ile� tam. I spada na mnie
> karmienie wyprowadzanie i sprz�tanie po tym ca�ym ta�atajstwie. Jako, �e
> to zawsze lekko olewam i robiďż˝ wszystko w ostatni dzieďż˝ przed powrotem
> ma��onki- nie nastr�cza mi to wiele problem�w.
>
> Kot jest od niedawna i od niedawna jest nowy zwyczaj- niezamykania
> �azienki, gdy� w niej znajduje si� urz�dzenie zwane potocznie kuwet�, do
> kt�rego kot robi to samo co ja w toalecie, czyli wchodzi i mo�e
> spokojnie pomy�le�.
>
> Mnie jednak uczono ca�e �ycie zamyka� te cholerne drzwi do �azienki za
> sob�, wi�c stale �ona mi trzeszcza�a, �e kot tam nie mo�e wej�� i
> "my�le�". Ja jestem stary i si� nie naucz�, poza tym mieszkam tu d�u�ej
> ni� ten kot, sam dom stawia�em, moje drzwi, m�j kibel, zje�d�a� wi�c.
I
> postawi�em na swoim. Od jakiego� czasu kot chodzi do toalety razem ze
> mn�. Jak nie ma ma��onki to musi zazwyczaj czyha� na mnie albo miaucze�
> coby przypomnie�, �e trzeba mu �azienk� otworzy�, bo jak jest �ona to
> ona ma juďż˝ w biosie zaprogramowane- ja wychodzďż˝ i zamykam, ona idzie i
> otwiera, �eby kot m�g� wej��- taka technologia po prostu.
>
> Czasem kot skacze na klamk� ale ma jeszcze zbyt ma�� wyporno�� i zwisa
> na niej bezradnie. Jednak jak moja �ona b�dzie nadal go tak karmi�- to w
> szybkim tempie b�dzie za ka�dym razem klamk� upierdala�- a wtedy
> wiadomo- w��.
>
> Dobrze wi�c- uporz�dkuj�- �ona- delegacja, ja praca- wracam, wchodz� do
> domu, kot przy drzwiach do �azienki skwierczy, bo jak wychodzi�em to
> zamkn��em za sob�. Ok, kotku mnie si� te� chce. Idziemy razem- ja
> toaletka, okienko uchylam, papierosik (bo �ona b�dzie za trzy dni- wi�c
> spokojnie wywietrz�) kotek swoje, ja przez okienko spogl�dam, jest
> cudnie. Kotek wskakuje na kaloryfer na parapecik i patrzymy razem przez
> okno. No cudnie. Kot sko�czy� dawno, ja teraz, pet do muszli, spuszczam
> wod�, a ten ma�y **** jak nie �mignie i sru za tym petem z tego parapetu
> i do kibla. Zakr�ci�o nim dwa razy i kota nie ma. Nawet nie zd��y�
> miaukn��. No ja chrzani�. Nie ni chuja to niemo�liwe jest. Przecie�
> nawet taki ma�y kot jest [cenzura] za du�y- �eby przej�� tym syfonem.
>
> Ale s�ysz� tylko pizdut- o� [cenzura] no to nie mog�o mi si� zdawa�-
coďż˝
> ci�kiego posz�o w pion. [cenzura] wszyscy �wi�ci w tr�jcy jedyny Bo�e,
> ukazali mi si� przed oczami. Kot [cenzura] pop�yn�� wprost w odm�ty
> prawego dop�ywu kr�lowej polskich rzek. Lec� [cenzura] na d� do
> piwnicy- cho� mo�e powinienem od razu do schroniska- zanim wr�ci moja
> �ona- nie ma wafla, znajd� jakiego� ma�ego czarnego **** z bia��
> krawatk�, nie by�o jej kilka dni mo�e si� nie po�apie.
>
> Ale [cenzura] - najpierw do piwnicy- zbiegam po schodach, s�ucham co�
> drapie w rurze, pion kawa�ek p�askiej rury, miauczy- jest [cenzura],
> �yje i nie polecia� do sieci miejskiej. Nawet jak teraz zdechnie- to
> [cenzura] przynajmniej b�d� mia� jego truch�o i powiem, �e kojfn�� z
> przyczyn naturalnych albo tylko lekko nienaturalnych, bo przecieďż˝ mi
> baba nie uwierzy za chuja trefla, �e kot sam wpad� do kibla. Ale na
> razie drapie i �yje. Znalaz�em taki wziernik gdzie mo�na zagl�dn�� do
> tej rury i wo�am. Kici kici. Ni chuja, nie przyjdzie, wo�am, wo�am, a
> ten [cenzura] g��b zamiast przyj�� do mnie to [cenzura] chce i�� tam
> sk�d przyszed� czyli do g�ry w pion. Ja go wo�am a on do g�ry drapie. I
> udrapie, udrapie kilkana�cie centymetr�w i zjazd w d�.
>
> No pojeba�o i mnie, �e tu stoj� i jego (kota) Tak przez p� godziny.
> Prosi�em, wo�a�em, b�aga�em, grozi�em, wabi�em �arciem- i ni chuja-
> upar� si� i nic tylko rur� do g�ry z powrotem do kibla. Za daleko, �eby
> w�o�y� r�k�, grabie czy cokolwiek. Jedyna metoda- fight fire with fire-
> ogie� zwalczaj ogniem. Zatka�em t� rur� przy wzierniku deszczu�kami
> kt�rymi u�ywam na podpa�k� do kominka, �eby kot nie pop�yn�� ju�
nigdzie
> dalej i z buta na g�r� do kibla- geberit i woda w d�- bombs gone. I
> bieg do piwnicy.
>
> Po drodze s�ysz� jak si� przewala po rurach- podzia�a�o.
>
> Wbiegam do piwnicy i [cenzura] koniec �wiata. Nie ma moich deszczu�ek-
> no mo�e z jedna, ca�a prowizoryczna tama posz�a w [cenzura] i kota te�
> nie s�ycha� ju�.
>
> Ja chrza��. [cenzura] gdzie ta rura teraz idzie- co� mi �witn�o, �e
> kanalizacja w ulicy, dom od ulicy ze 30 metr�w- mo�e nie wszystko
> stracone i gdzieďż˝ siďż˝ zwierzak zatrzymaďż˝ po drodze. Biegnďż˝ na ulicďż˝,
> jest studzienka- mam nadziej�, �e to od mojego domu.
>
> Ni cholery jej nie podnios�. Ci�ka jak szlag i nie ma za co chwyci�.
> Powr�t do domu i pogrzebacz od kominka, tym mo�e uda si� to podwa�y�. Ni
> cholery- najpierw ugi��em, potem z�ama�em �elastwo. My�l auto stoi na
> ulicy- mam pas do holowania, mo�e uda si� to szarpn��. Hak, pas,
> wsteczny- posz�o a� zakurzy�o.
>
> Po jak� choler� takie te wieka robi� ci�kie.
>
> Smr�d jak cholera ale z�a�� tam- ciemno jak w dupie, rura jest, wygl�da,
> �e idzie od mojego domu. Latarka. [cenzura] mam w aucie, s�aba ale mo�e
> starczy.
>
> W�a�� po raz drugi- smr�d mnie ju� nie zabije- przywyk�em po chwili.
> Zagl�dam i jest oczyska mu si� tylko �wiec�. I zn�w ta sama bajka. Kici,
> kici, kici, a ten ma�y skurczybyk spierdziela w drug� stron�. No ja
> chrzani�. Szlag mnie trafi. D�ugo tu nie wysiedz�, jest zimno, �mierdzi
> a na dodatek kto� mi zwali t� pokryw� na �eb i moje problemy si�
sko�cz�
> jak nic. Nie chcesz po dobroci, to b�dzie po z�o�ci.
>
> Do domu, po brezent. Wy�o�y�em dno studzienki tak by mi nie wpad�
> g��biej. Zu�y�em wszystkie, ta�my samoprzylepne, plastry �eby nie
wpadďż˝
> do g��wnej nitki kanalizacyjnej. Zagl�dam co chwil� do rury ale s�ysz�
> tylko miauczenie i nic nie widzďż˝. Poszedďż˝ gdzieďż˝ wpizdu. Jeszcze tylko
> tr�jk�t, �eby nikt si� w t� otwart� studzienk� nie ****� bo na
ulicy ciemno.
>
> S�siad [cenzura]- ciekawski, widzia�em ��oba jak patrzy� przez okno, jak
> pr�bowa�em pogrzebaczem podnie�� wieko. Nie przyszed� pom�c a teraz
> [cenzura] z�amany stoi i si� dopytuje.
>
> Co mam mu [cenzura] powiedzie�? �e przepycham kotem kanalizacj�?
>
> Id��esz w [cenzura] pacanie. Powiedzia�em mu w ko�cu, �eby poszed� do
> domu i pozatyka� sobie te� wszystkie otwory bo na pocz�tku osiedla by�a
> awaria i wszystkie �cieki si� wracaj� i wybijaj� w domach- a ten baran
> si� przestraszy�, polecia� i przed swoim domem si�uje si� z pokryw�.
> Niech ma za swoje.
>
> Wracaj�c do kota- bo menda tam siedzi i nie chce wyj��. Mam wszystko
> gotowe- wi�c do domu, jedna wanna, druga wanna, koreczek i napuszczam
> wodďż˝. Papierosik i czekam pod studzienkďż˝ bo nuďż˝ mu siďż˝ zmieni i wyjdzie
> dobrowolnie.
>
> [cenzura] drugi s�siad przyszed�- po pi�ciu minutach nast�pny odmyka
> wieko, teoria samospe�niaj�cej si� przepowiedni dzia�a- [cenzura] ludzie
> to sďż˝ barany.
>
> Id� do domu, obie wanny pe�ne, ognia- spuszczam wod� z wanien i dok�adam
> dwa spusty z dw�ch sp�uczek z domu. Nie ma chuja to go musi wygoni� albo
> utopiďż˝.
>
> Lecďż˝ na ulicďż˝, woda wali na brezent aďż˝ huczy a tego **** dalej nie
> wyla�o z k�piel�.
>
> [cenzura] ma�- urwa�o si� wszystko w pizdu i pop�yn�o, bo ile� to
> utrzyma tej wody. Brezent, ta�my, plastry, sznurki- w [cenzura]- jak si�
> to gdzie� przytka to b�d� mia� przejebane.
>
> Znowu do domu po drugi pogrzebacz bo trzeba zamkn�� ten **** dekiel.
>
> Wchodz�- a ten **** kot tarza si� w sypialni po ��ku. No ja chrzani�!
> Jak on [cenzura] wyszed�- kt�r�dy? Ano [cenzura] wziernikiem w piwnicy-
> zostawi�em otwarty. Ja [cenzura] stoj� i marzn� a ten gn�j tarza si� w
> mojej po�cieli. Zajebie. Przerobi� na pasztet. I jeszcze z rado�ci w�azi
> na mnie. [cenzura] maďż˝. Przynajmniej kuleje.
>
> Straty- zajebane �azienki, w obu przela�a si� woda z wanien, zajebana
> piwnica- bo zostawi�em otwarty wziernik i du�a cz�� wody polecia�a na
> piwnic�. Po�ciel w sypialni do wyjebania, brezent z reklam� firmy-
> poszedďż˝ w [cenzura], latarka- w [cenzura], pogrzebacz w [cenzura].
>
> Afera na ulicy jak [cenzura].
> ----
>
> --
> bla
A mnie podoba się to rozdwojenie widoczne u autora, bo ono świadczy o
naszej rzeczywistości, gdyż mamy tu wrażliwość do ratowania
kota...samochodem kratkę nawet do ścieku wyrywa...,a zdrugiej strony
wpływ katolicyzm...przecież to tylko zwierze, więc jednocześnie nic
zbyt ważnego...Zwróć uwagę na to rozczepienie, bo kot jest
jednocześnie ważny i nieważny. Tak jak w rozpudzie były dla jednych
ważne drzewa, a ludzie niebardzo, z drugiej strony ważne byłe osoby
człowiekowatych,interes ludzi, a drzewa nie bardzo. Dla mnie ciekawe
bo żyjemy w takim właśnie rozdwojeniu wrażliwości w tej chwili...ładny
tekst...
|