Data: 2006-02-07 16:12:00
Temat: Re: kryzys?
Od: "Marchewka" <M...@b...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Małgorzata" <m...@v...pl> napisał w wiadomości
news:05be.000001cd.43e8b037@newsgate.onet.pl...
> Minął rok. On nie chce podejmować rozmów o małżeństwie, a ja od jakichś
> dwóch miesięcy też straciłam ochotę.
Małżeństwo nie rozwiązuje problemów w magiczny sposób. Wprost przeciwnie...
> Po ostatniej rozmowie, ze gdybym go
> postawiła przed ultimatum, małżeństwo albo rozstanie, on wybiera to
> drugie.
I nad czym ty się jeszcze zastanawiasz??
> Mam dosć. Przstało mi się chcieć o to walczyć. Nasz syn ma cztery lata.
> Czy
> mam prawo rozbijać mu dom tylko dlatego, że jestem już zmęczona, nie mam
> ochoty rozmawiać, nie chcę juz nczego ciągnąć, że moja miłość po drodze
> rozwiała się, zniknęła...
A masz prawo wychowywać go w domu, w którym ojciec bywa gościem, lekceważy
mamę, która płacze po kątach i ma smutne oczy?
Dziecku potrzebni są przede wszystkim szczęsliwi rodzice. A bycie razem na
siłę, dla tzw. 'dobra dziecka' jest czymś kompletnie odwrotnym.
> Czy jest powód, by to odbudować, szansa, że się
> uda...?
To już sprawa dla wróżki. ;-)
Szansa jest zawsze. Ale niekoniecznie musi zostać wykorzystana.
> Mam dosć. Chciałabym odejść.
To teraz odpowiedz sobie na pytanie, czy tego chcesz.
I.
|