Data: 2007-10-18 20:23:42
Temat: Re: kurwa
Od: Fragile <e...@i...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
On 18 Paź, 12:54, "michal" <6...@g...pl> wrote:
> Użytkownik "Fragile" napisał w wiadomości:
>
> > Posiadanie delikatnej/wrazliwej konstrukcji psychicznej czasami
> > utrudnia zycie w dzisiejszym swiecie. Jednak nie chcialabym byc inna.
> > Prawda jest, ze czasami ciezej sie zyje..., mimo to uwazam, ze jest to
> > zycie pelniejsze. Odbieram je kazda swoja komorka... i nic nie ujdzie
> > mojej uwadze...:) Czasami stane na ulicy, by sie przygladac jakiemus
> > ptaszkowi czy drzewu i kontemplowac jego piekno... Albo rezygnuje z
> > przyjecia, bo mam wene i musze dokonczyc obraz :) Fakt - tak samo
> > silne sa doznania negatywne, jak i pozytywne. Ale to jest wpisane w
> > bycie wrazliwa osoba. Jednak gdybym nie byla tak wrazliwa, pozbawiona
> > bylabym tej intensywnosci w odbieraniu bodzcow pozytywnych :) I nie
> > byalbym tak wrazliwa na krzywde innych ludzi..., chociaz tutaj tez
> > maja znaczenie inne fakty, o ktorych nie chcialabym pisac...
> > Wszelki proby bycia inna, mniej wrazliwa, bardziej egoistyczna,
> > konczyly sie niepowodzeniem... Doszlam wiec do wniosku, ze na sile nie
> > bede probowala sie zmienic, tylko dlatego, ze inni tak radza, czy ze
> > wg innych 'tak bedzie sie latwiej zylo' itp. Skoro taka sie
> > urodzialam, taka jestem, to znaczy, ze tak ma byc :)
>
> Zmiany, o których wspominasz, jeśi dobrze rozumiem, miałyby dotyczyć
> utemperowania Twojej wrazliwości. Nie wiem czy coś takiego byłby w ogóle
> mozliwe.
>
Wg. mnie nie jest mozliwe.
Jednak bedac tak bardzo wrazliwa osoba, trzeba nabyc umiejetnosc
zycia, 'przetrwania' i poruszania sie w dzisiejszym swiecie, by nie
zginac :) A to juz stanowi pewien problem, czasami calkiem spory...
(dla wrazliwej osoby).
>
> Ale paradoksalnie, ludzie obdarzeni dużą wrażliwością na otaczający ich
> świat zjawisk właśnie są tą wrażliwością prowokowani do zmiany swoich
> osobowości. Bez żadnej "siły". Wrażliwość ich motywuje.
> Tylko wrażliwi ludzie są do tego gotowi.
>
Zgadzam sie, ze wrazliwosc motywuje i jest sila sprawcza.
Tylko czy tak naprawde czlowiek moze, i czy powinien zmieniac swoja
osobowosc? Moze pewne jej cechy, pewne 'nalecialosci',
przyzwyczajenia... Zwlaszcza te o charakterze destrukcujnym i
krzywdzacym. Wrazliwosc jest jednak moim zdaniem cecha wrodzona.
Poprzez pewne doswiadczenia moze sie utrwalac, badz nieco
'przytempiac', odpowiednio 'pielegnowana' moze pozytywnie skutkowac,
nadmiernie 'pielegnowana' czy nieodpowiednio wykorzystywana moze byc
tragiczna w skutkach... Ale zawsze pozostanie cecha osobowosci i
charakteru, ktorej moim zdaniem nie da sie wyeliminowac, i nie nalezy
eliminowac. Nalezy natomiast nauczyc sie z niej umiejetnie
'korzystac', tzn. pozwolic wrazliwosci na pokierowanie soba :) I
oczywiscie wyczuc ten odpowiedni kierunek :) Wierze, ze wrazliwosc,
jak i inne cechy, jest darem od Boga, a skoro zostala nam ofiarowna,
to nie na nasza zgube, lecz dla naszego dobra :)
>
> Trzeba też wziąć pod uwagę, że pojęcie "bycia wrażliwym" jest bardzo
> szerokie znaczeniowo. Zazwyczaj wrażliwość u poszczególnych osób jest
> ukierunkowana. Można być bardzo wrażliwym na dźwięki, a na dotyk nie. Można
> być wrażliwym na nieuczciwość w stosunku do osób prywatnych, a do instytucji
> nie. Można być wrażliwym na widok myszy, pająka, a na przyłożony pistolet do
> skroni nie... :)
>
To oczywiste.
Zastanawiam sie teraz, na co nie jestem wrazliwa, i nic mi nie
przychodzi do glowy :)
Ta wrazliwosc ma inne natezenie w przypadku zetkniecia z dzwiekami,
inne w przypadku zetkniecia z zapachem, a jeszcze inne w przypadku
zetkniecia z krzywda ludzka. To calkowicie inne wymiary wrazliwosci.
Calkowicie odmienne dziedziny zycia :)
>
> > I jesli mi i
> > innym z tym dobrze, to nie bede tego zmieniala na sile :) A moj tylek
> > juz sie przyzwyczail do razow.
> > Nie wykluczam jednak zmian. Wszak caly czas podlegam rozwojowi i caly
> > czas ucze sie, jestem bogatsza o nowe doswidczenia... Ale wrazliwcem
> > pozostane do konca moich dni... 'Taka karma' :)
>
> No i gdyby Twój tyłek naprawdę przyzwyczaiłby się do razów - oznaczałoby to
> koniec wrażliwości. A tego przecież nie chcesz. ;)
> Poza tym ładnie to napisałaś. :)
>
Wiesz, Michal, to co rozumiem pod pojeciem, ze moj 'tylek przyzwyczail
sie do razow', oznacza tylko tyle, ze mimo tych razow nie umiem sie
zmienic. Nie umiem byc inna, i juz nie chce byc inna (mniej wrazliwa)
mimo, iz czesto 'obrywam' z powodu swojej wrazliwosci :)
--
Pozdrawiam,
Fragile
|