« poprzedni wątek | następny wątek » |
71. Data: 2006-08-25 07:35:38
Temat: Re: mały dylemacik
Użytkownik "siwa" <siwa@BEZ_TEGO.gazeta.pl> napisał w wiadomości
news:dbz8zjt4bseo$.dlg@franolan.net...
> Szpilka <s...@S...pl> napisał(a):
>
>> ubiera sie na różowo (!)
>
> To przez to.
> Nie ufam ludziom ubranym na różowo. Wyjątek robię dla Różowej Pantery.
Podrzucę jej coś farbującego do prania. Może się zmieni ;-)
Sylwia
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
72. Data: 2006-08-25 07:46:38
Temat: Re: mały dylemacik
Użytkownik "Jacek" <s...@w...pl> napisał w wiadomości
news:ecieb0$lf4$1@news.onet.pl...
> Wedlug mnie nie powinnas reagowac telefonem do brata meza w sprawie
> zwiazanej z fotelikiem.
Chciałam być miła i uprzejma, zapytać się dokładnie co się stało
z ich fotelikiem że ten potrzebny na gwałtu rety. Zeznania brata
męża i teściowej były rozbieżne :-) Ona stwierdziła, że z tamtego
fotelika dziecko się wysuwa, a on powiedział, że ten fotelik ma
jakieś kosmiczne zapięcia, za chwilę, że pas za krótki i że niewygodnie.
Utwierdziło mnie to w przekonaniu, że cała ta sytuacja z potrzebnym
fotelikiem jest wymyślona na poczekaniu.
> Jesli on potrzebowal fotelika mogl sam zadzwonic.
Pewnie by mógł, gdyby naprawdę potrzebował fotelika.
Ja podejrzewam że tu szpila teściowej była i cały pomysł
od niej wyszedł więc to ona zagadała. Może nie spodziewała się
że ja zechcę zadzwonić do nich w tej sprawie, bo potem nic do
tematu nie nawiązywała.
Do tej pory nikt nie dopytuje się o pożyczenie fotelika na weekend,
więc podejrzewam, że oni swój fotelik nadal mają w użyciu,
a cała sprawa zdechła w zarodku. (czy jak to tam się mówi :-) )
> Osobiscie zaoferowal bym tylko mozliwośc pomocy a nie prosil go aby
> przyjechal do meza.
Zaoferowałam pomoc, a ta prośba z przyjazdem wynikła podczas
rozmowy. Nie na zasadzie - 'proszę przyjedź i przymierz' tylko
'słuchaj jak chcesz pożyczyć fotelik, to powinieneś go pierw
przymierzyć do swojego auta, czy będą ci pasy do niego pasowały,
bo jeśli się okaże że tez są za krótkie to nie ma sensu go pożyczać.
Jak chcesz to podjedź do nas wieczorkiem, albo w ciągu dnia
do męża do pracy bo on fotelik ma w aucie.'
odpowiedź była - ok podjadę, przymierzę, masz rację, pasy tez mogą
nie pasowac do tego fotelika.
Do tej pory cisza. Wczoraj brat męża zadzwonił i zapytał czy pożyczę
mu łóżeczko turystyczne na ten wyjazd. O foteliku już nie było mowy.
Sylwia
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
73. Data: 2006-08-25 16:29:00
Temat: Re: mały dylemacikbazyli4 napisał(a):
> Moja jest anioł. Za to teściowa mojej żony to... kurde, żeby się tak
> od razu o mamusi wyrażać... ;o)
Ale to akurat norma jest, bo nie anioł to zazwyczaj teściowa żony,
mężowie mają lepiej. (Kiedyś gdzieś o tym czytałam, chodzi o dbanie o
własne geny, a jak wiadomo, od córki geny pewniejsze, więć żony synów
mają przechlapane)
--
Pozdrawiam
Justyna, co ma nietypową teściową
"Lepiej grzeszyć, i potem żałować,
niż żałować, że się nie grzeszyło."
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
74. Data: 2006-08-25 19:03:10
Temat: Re: mały dylemacik
Użytkownik "Szpilka" <s...@S...pl> napisał w wiadomości
news:ecmai2$fp8$1@node4.news.atman.pl...
>
> Użytkownik "Jacek" <s...@w...pl> napisał w wiadomości
> news:ecieb0$lf4$1@news.onet.pl...
>
>> Wedlug mnie nie powinnas reagowac telefonem do brata meza w sprawie
>> zwiazanej z fotelikiem.
>
> Chciałam być miła i uprzejma, zapytać się dokładnie co się stało
> z ich fotelikiem że ten potrzebny na gwałtu rety. Zeznania brata
> męża i teściowej były rozbieżne :-) Ona stwierdziła, że z tamtego
> fotelika dziecko się wysuwa, a on powiedział, że ten fotelik ma
> jakieś kosmiczne zapięcia, za chwilę, że pas za krótki i że niewygodnie.
Tacy emocjonalni szantażysci zwkle bazuja na naszy dobrym sercu.
dlatego napisałem że należało teściową wysluchac i nie robic to co ona chce
tylko poczekac.
Wiem ze to trudne.
> Do tej pory cisza. Wczoraj brat męża zadzwonił i zapytał czy pożyczę
> mu łóżeczko turystyczne na ten wyjazd. O foteliku już nie było mowy.
Nic dodać
Jacek
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
75. Data: 2006-08-26 07:47:42
Temat: Re: mały dylemacik "siwa" napisała
> Nie ufam ludziom ubranym na różowo. Wyjątek robię dla Różowej Pantery.
Mogłaś mi wprost powiedzieć.
Małgosia
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
76. Data: 2006-08-26 07:57:52
Temat: Re: mały dylemacik"Iwon(k)a" napisała
> "Szpilka" <s...@S...pl> wrote in message
> news:echjhd$8p9$1@node4.news.atman.pl...
>> Czy jeśli ktoś (w tym przypadku teściowa) coś kupuje
>> moim dzieciom, to czy ma prawo potem decydowac
>> co ja mam z tą rzecza zrobić?
>
> imo nie. prezent w momencie oddania go w rece obdarowanego
> staje sie jego wlasnoscia i to on decyduje co teraz.
Teoretycznie masz absolutną rację. Ale abstrahując od sytuacji, w jakiej
znalazła się Szpilka, to są decyzje, których bym jednak nie podjęła. Nie
sprzedałabym np. tego fotelika czy łóżeczka, wiedząc, że może być potrzebny
mojej czy mojego męża siostrze. Mimo że miałabym do tego prawo. Powtarzam,
Szpilka, abstrahując zupełnie od Twojego problemu:)
Małgosia
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
77. Data: 2006-08-26 10:49:31
Temat: Re: mały dylemacik
Użytkownik "kolorowa" <v...@a...pl> napisał w wiadomości
news:ecousd$ptv$1@news.onet.pl...
>>> Czy jeśli ktoś (w tym przypadku teściowa) coś kupuje
>>> moim dzieciom, to czy ma prawo potem decydowac
>>> co ja mam z tą rzecza zrobić?
>>
>> imo nie. prezent w momencie oddania go w rece obdarowanego
>> staje sie jego wlasnoscia i to on decyduje co teraz.
>
> Teoretycznie masz absolutną rację. Ale abstrahując od sytuacji, w jakiej
> znalazła się Szpilka, to są decyzje, których bym jednak nie podjęła. Nie
> sprzedałabym np. tego fotelika czy łóżeczka, wiedząc, że może być
> potrzebny mojej czy mojego męża siostrze.
A jeżeli byś dostawała sygnały, że jednak nie jest potrzebny?
To czy byś _pożyczyła_? Bo o sprzedawaniu nie było mowy :-)
Sylwia
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
78. Data: 2006-08-26 21:08:48
Temat: Re: mały dylemacik"Szpilka" napisała
>> Teoretycznie masz absolutną rację. Ale abstrahując od sytuacji, w jakiej
>> znalazła się Szpilka, to są decyzje, których bym jednak nie podjęła. Nie
>> sprzedałabym np. tego fotelika czy łóżeczka, wiedząc, że może być
>> potrzebny mojej czy mojego męża siostrze.
>
> A jeżeli byś dostawała sygnały, że jednak nie jest potrzebny?
> To czy byś _pożyczyła_? Bo o sprzedawaniu nie było mowy :-)
Sylwia, ja wyraźnie napisałam: abstrahując od Twojego przypadku. Napisałam
czy nie?:)
Twój przypadek jest jasny i klarowny.
Małgosia
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
79. Data: 2006-08-27 13:21:59
Temat: Re: mały dylemacik
Użytkownik "kolorowa" <v...@a...pl> napisał w wiadomości
news:ecqd7v$biq$1@news.onet.pl...
> "Szpilka" napisała
>>> Teoretycznie masz absolutną rację. Ale abstrahując od sytuacji, w
>>> jakiej znalazła się Szpilka, to są decyzje, których bym jednak nie
>>> podjęła. Nie sprzedałabym np. tego fotelika czy łóżeczka, wiedząc, że
>>> może być potrzebny mojej czy mojego męża siostrze.
>>
>> A jeżeli byś dostawała sygnały, że jednak nie jest potrzebny?
>> To czy byś _pożyczyła_? Bo o sprzedawaniu nie było mowy :-)
>
> Sylwia, ja wyraźnie napisałam: abstrahując od Twojego przypadku.
Abstrahując od mojego przypadku to ja tez bym nie sprzedała ;-)
> Napisałam czy nie?:)
Nooo... ;-p
> Twój przypadek jest jasny i klarowny.
Niestety. :-(
Sylwia
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
80. Data: 2006-09-03 08:58:19
Temat: Re: mały dylemacik
Użytkownik "Szpilka" <s...@S...pl> napisał w wiadomości
news:echjhd$8p9$1@node4.news.atman.pl...
> Czy jeśli ktoś (w tym przypadku teściowa) coś kupuje
> moim dzieciom, to czy ma prawo potem decydowac
> co ja mam z tą rzecza zrobić?
> Czy jeśli dzieci coś dostają (j.w) to czy mam obowiązek
> pytać się darczyńcy lub informować co mam zamiar
> zrobic z tą rzeczą?
>
> Sylwia
>
hmmmm skąd ja to znam? ;-)
Moja mama np. pół roku temu przeszła na wcześniejsza emeryturę. Teraz ma
wystarczająco dużo czasu aby zauważyć jak wiele rzeczy nagromadziła w swoim
domu, wszystkie dla niej bardzo cenne i potrzebne, tyle że trochę w domu
zaczyna brakować na to wszystko miejsca. Okres PRL'u był znaczący jeśli
chodzi o wszelkie zbieractwo i magazynowanie ze zrozumiałych względów, tle
że nigdy nie było odpowiedniej chwili aby wykorzystać te zmagazynowane
zapasy.
Obecnie nie ma rzeczy którą można by nie dostać w pobliskim supermarkecie,
ale pasja do zbieractwa pozostała. I w tym momencie dochodzimy do meritum
sprawy.
Rodzice wpadli na pomysł że muszą sobie zrobić porządek w mieszkaniu, aby
stworzyć przestrzeń dla nowych rzeczy, przywiązanie do tych rzeczy nie
pozwala im wyrzucić tego na śmietnik, oddać biednym/potrzebującym, sprzedać
też tego nie można toż to grosze za to teraz dostaną a przecież to takie
potrzebne rzeczy - nowe w sklepie kosztują majątek.
Ale zaraz .......pewnego dnia uświadamiają sobie że można to zacząć
systematycznie wywozić do córki, przecież jej sie to przyda, po co ma
kupować nowe i wydawać pieniądze. Niby racja, ale........
Córka co dwa miesiące przy okazji okresowych wizyt dostaje sterty rzeczy
typu: zasłony, dywany, zdezelowane półki, szafki, słoiki po ogórkach
pamiętających Pana Gierka, kredki, plasteliny, garnki, szklanki, sztućce,
talerze, sprzęt AGD itd.
Problemu by nie było, gdyby ofiarowane rzeczy nie podlegały ciągłej
kontroli. I tu zaczyna być niemiło. Bo po co mi np. druga sokowirówka
pamiętająca juz wspomnianego Pana Gierka, wg rodziców warto to mieć bo
zawsze sie może przydać, potrzebującej koleżance nie można tego oddać w
żadnym wypadku toż to oni kiedyś majątek za to dali, i tyle lat jest w
naszej rodzinie (dodam na strychu, ale to juz szczegóły i czepianie
sie -niejeden powie).
Moje dzieci ofiarowanych kredek nie mogą teraz używać bo jeszcze zniszczą a
dopiero w szkole im sie przydadzą, i tak te kredki nie zastrugane są od
dwudziestu paru lat w naszej rodzinie kto wie ile jeszcze nieruszone z nami
pozostaną one również podlegają ciągłej kontroli.
Bardzo otwarcie o tych sprawach nie raz rozmawiałam z moimi rodzicami -
skutek żaden. Więc w tej chwili już z nimi nie walczę i mówię, że jeśli coś
mi jest niepotrzebne to albo wyrzucę na śmieci lub oddam znajomym. Wtedy
zazwyczaj zabierają to co nie chcę ze sobą z powrotem do swojego domu.
Ostatnio prosiłam o wypożyczenie mi na tydzień super odkurzacza, odkurzacz
nie dojechał, w zamian za to dostałam 2 kawałki linoleum o rozmiarach
dowolnych. Do czego mi one maja służyć nie wiem, wg rodziców na pewno mi sie
przyda. I znowu mnie uszczęśliwili. A awanturę miałam za wyrzucenia na
śmietnik wora szklanych butelek i słoików które mi 200 km wieźli, z myślą że
kiedyś wykorzystam.
Ręce opadają
Swoja drogą niezłą prace doktorska można by napisać na temat wpływu czasów
PRL'u (i ówczesnego zbieractwa) na ludzi i wynikający z tego obecnie
konflikt pokoleń.
Ważne jest określenie pewnych granic, poczucia humoru również nie może
zabraknąć, bo jednak ważniejsze są dobre stosunki rodzinne.
Pozdrawiam :-)
Monika
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
« poprzedni wątek | następny wątek » |