Data: 2003-10-12 11:31:43
Temat: Re: małżeństwo czy konkubinat?
Od: "margola & zielarz" <malgos@spamu_nie_kochamy.panda.bg.univ.gda.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "rena" <r...@a...pl> napisał w wiadomości
news:bmb78e$25n7$1@foka1.acn.pl...
>
> E TAM:) rutyna przychodzi i w malzenstwie i w kociej lapie.
No właśnie o tym piszę, hehe. Przecież siedzę z kocią łapą (zbrodniczą, mój
kot upolował wróbla PRZEZ LUFCIK!!!!)
kazdy zwiazek
> przechodzi przez rozne etapy, ale i w tej rutynie i codziennosci mozna
> znalesc przyjemnosc i cos dla siebie np. poczucie bezpieczenstwa i
> stabilizacji. ja osobiscie wyszlam za maz po 9 latach znajomosci, 6 latach
> wspolnego mieszkania i juz po 2 latach malzenstwa moge stwierdzic, ze nic
> sie nie zmienilo:) nic kompletnie. tyle lat kociej lapy pozwolilo nam sie
> poznac w kazdej sytuacji i po slubie jest rownie fajnie, jak przed:)
O ile oczywiscie do ślubu dorosły obie strony, a jeśli istnieje duże
podejrzenie, że po ślubie jednej stronie przestawi się klapka w mózgu na "o
Boże, w co ja się wkopałem? Straciłem wolność, osobowość, twarz" - bo do
małżeństwa nie dojrzał, to chyba lepiej z tą kocią łapą, kiedy wydaje mu
się, że o wszystkim decyduje i że nie ma zobowiązań (bo podejmuje je
dobrowonie)
Dziwny ten mój TŻ, oj dziwny, ale takim go sobie wzięłam :)
Margola
|