| « poprzedni wątek | następny wątek » |
31. Data: 2005-11-07 14:11:37
Temat: Re: menu na wesele>
> to bylo tu i bylo wegansko - wegetarianskie (weganie to pan i
> panna mloda), takiego asortymentu tak ciekawych dan to nie
> jadlam ani przedtem ani potem na zbiegowiskach...szkoda, ze
> malzenstwo nie przetrwalo...
>
No widzisz, takie bele jakie jedzenie wcale im na dobre nie wyszlo ;-)
Pozdr. - A.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
32. Data: 2005-11-07 14:16:31
Temat: Re: menu na weseleOn Mon, 7 Nov 2005 15:11:37 +0100, "batory"
<b...@b...poczta.onet.pl> wrote:
>>
>> to bylo tu i bylo wegansko - wegetarianskie (weganie to pan i
>> panna mloda), takiego asortymentu tak ciekawych dan to nie
>> jadlam ani przedtem ani potem na zbiegowiskach...szkoda, ze
>> malzenstwo nie przetrwalo...
>>
>No widzisz, takie bele jakie jedzenie wcale im na dobre nie wyszlo ;-)
>Pozdr. - A.
Masz racje - to na pewno przez to jedzenie :PPPPPP
Pierz
K.T. - starannie opakowana
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
33. Data: 2005-11-07 14:18:46
Temat: Re: menu na weseleDominik Jan Domin napisał(a):
[...]
> Ja tez nie przestrzegam prawa zydowskiego, nie mam takiej potrzeby.
To tym bardziej mnie dziwi ...
> Ale jestem zdecydowanym przeciwnikiem misz-maszu kulturowego:
iż jesteś przeciwnikiem oraz ...
> dla mnie jak kuchnia zydowska, to znaczy koszerna,
piszesz o czymś o czym kompletnie nie masz zielonego pojecia.
> a jak śledzie po polsku, to bez
> ananasa i kiwi.
Wiesz co to oranżeria lub pomarańczarnia? Kiedyś [przed wojną I i II]
cytrusy i ananasy mozna było kupic w Wawie bez problemu i nie były kropione.
Kiwi faktycznie rozprzestrzeniło się po świecie po drugiej wojnie [swoją
drogą tez i przez nią], ale juz jest dostępne i krajowe.
A każda kuchnia jak to kuchnia rozwija się a nie stoi w miejscu.
Wystarczy poczytac ksiązki kucharskie sprzed kilku lub kilkunastu lat.
pozdr. Jerzy
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
34. Data: 2005-11-07 14:22:15
Temat: Re: menu na weseleDominik Jan Domin napisał(a):
> Niekoniecznie. Niekórzy moga nie chcieć mieć stada pijanego bydła na własnym
> weselu.
[...]
Fajną masz rodzinę i znajomych.
;-)
pozdr. Jerzy
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
35. Data: 2005-11-07 14:30:33
Temat: Re: menu na wesele
Użytkownik "Dominik Jan Domin" <d...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
news:dknm22$ci8$1@news.onet.pl...
[..........]
> Niekoniecznie. Niekórzy moga nie chcieć mieć stada pijanego bydła na
własnym
> weselu.
Bylem na wielu weselach, byl alkohol niereglamentowny, nie byl chowany i
nikt nie zachowywal sie jak bydlo. To naprawde nie o to chodzi co sie pije,
to zalezy od tego w jakim towarzystwie przebywasz. Wspolczuje ci, ze odbycie
imprezy w kulturalny sposob, uzaleznione jest wsrod twoich gosci od zakazu
wnoszenia alkoholu.
--
Pozdrawiam
dexth
d...@i...pl
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
36. Data: 2005-11-07 14:44:14
Temat: Re: menu na wesele
Użytkownik "Sowa" <m...@w...pl> napisał w wiadomości
news:dkng61$8hf$2@inews.gazeta.pl...
>
> Użytkownik "pamana" <b...@a...pl> napisał w wiadomości
> news:dknets$u39$1@news.dialog.net.pl...
> >
> >> Dla mnie to dość chamskie... Nie wyobrażam sobie, żebym przyszła do
kogoś
> >> na przyjęcie - niezależnie od tego, czy to wesele, czy inna okazja - i
> >> zaczęła wydziwiać, że nie odpowiada mi rodzaj potraw, a potem wyszła.
To
> >> smutne, że ludzie na wesele przychodzą najeść się mięsa i napić wódki.
> >
> > chamskie tez jest to ze robisz jedzenie bo ty lubisz sałate i inni tez
> > musza to jejsc.
>
> Inna sprawa że na ogół zjedzenie "sałaty" nie budzi w nich obrzydzenia,
czy
> tez nie jest w sprzeczności z ich światopoglądem i zjeść ja mogą, a nawet
> najeść sie nią mogą jako tako. To jednak jest zasadnicza różnica.
> No ja tam z cudzego wesela nie wychodzę prezentując swe oburzenie nawet
jak
> siedzę o suchej gębie i tylko wodę mineralną na zmianę z kawą i herbatą
> sączę a do jedzenia na ciepło mam tylko ziemniaki z surówką, za to za
> plecami "stoisko" z wędlinami po wiejsku i beczką smalcu a przed nosem
> tatara z śmierdzącą cebulą.
Jednym śmierdzi cebula, dla innych gorzka jest sałata.
"(...) toteż reguły zakonne, które nakazywały wszystkim zakonnikom całkowite
powstrzymywanie się od mięsa, dopuszczały zazwyczaj dwa wyjątki: wolno było
jeść mięso w chorobie oraz poza klasztorem. "Ażeby nie być uciążliwym dla
gospodarzy" - wyjaśnia kapituła generalna dominikanów w roku 1249, a za nią
kolejne ustawy zakonne aż po pierwszą połowę obecnego stulecia."
http://www.opoka.org.pl/biblioteka/T/TD/poszukiwania
/o_zabijaniu_zwierz.html
--
"Żałuj za dowcipy, synu!"
Tytus, Romek i A'Tomek, ks. VIII
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
37. Data: 2005-11-07 15:05:18
Temat: Re: menu na wesele
Użytkownik "flower" <f...@w...pl> napisał w wiadomości
news:dknp8j$l2e$1@atlantis.news.tpi.pl...
>> >> Dla mnie to dość chamskie... Nie wyobrażam sobie, żebym przyszła do
> kogoś
>> >> na przyjęcie - niezależnie od tego, czy to wesele, czy inna okazja - i
>> >> zaczęła wydziwiać, że nie odpowiada mi rodzaj potraw, a potem wyszła.
> To
>> >> smutne, że ludzie na wesele przychodzą najeść się mięsa i napić wódki.
>> >
>> > chamskie tez jest to ze robisz jedzenie bo ty lubisz sałate i inni tez
>> > musza to jejsc.
>>
>> Inna sprawa że na ogół zjedzenie "sałaty" nie budzi w nich obrzydzenia,
> czy
>> tez nie jest w sprzeczności z ich światopoglądem i zjeść ja mogą, a nawet
>> najeść sie nią mogą jako tako. To jednak jest zasadnicza różnica.
>> No ja tam z cudzego wesela nie wychodzę prezentując swe oburzenie nawet
> jak
>> siedzę o suchej gębie i tylko wodę mineralną na zmianę z kawą i herbatą
>> sączę a do jedzenia na ciepło mam tylko ziemniaki z surówką, za to za
>> plecami "stoisko" z wędlinami po wiejsku i beczką smalcu a przed nosem
>> tatara z śmierdzącą cebulą.
>
> Jednym śmierdzi cebula, dla innych gorzka jest sałata.
Wiesz, ale jednak po sałacie jakby nie patrzeć, nawet gorzkiej,
współbiesiadnicy nie mają takiego chuchu jak po tatarze z cebulą zakropionym
wódką. Przy czym chuchają wszystkim bez względu na ...żerność.
I jednak ja nie wychodzę nadęta i z narzekaniem że młodzi to chamy, choć to
ja siedzę o suchej gębie i tylko patrzę jak inni jedzą.
--
Edyta Czyż
>>Sowa<<
// Jest tak wiele oryginałów i tak wiele słów // Zelazny
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
38. Data: 2005-11-07 15:11:59
Temat: Re: menu na weselePewnego pieknego dnia 2005-11-07 14:47 Dominik Jan Domin z nienacka
napisal/a:
> Mam nadzieję, ze jest koszerne w tej knajpie. Jak nie, to powinni pisac o
> tym WIEKIMI LITERAMI, bo procesy moge ich duzo kosztowac.
Dlaczego? Jeśli nie piszą, że koszerne, to gdzie miejsce na proces?
Z informacji w tym linku http://www.diapozytyw.pl/pl/site/zycie/koszer/
wynika, że Klezmer Hois koszerny nie jest.
> Ale
> jestem zdecydowanym przeciwnikiem misz-maszu kulturowego: dla mnie jak
> kuchnia zydowska, to znaczy koszerna,
Ja tam miszmasz bardzo lubię :)
A co do koszerności, to odsyłam na podaną stronę.
http://www.jewish.org.pl/polskie/materialy/JewFAQ/ka
shrut.htm
Zwłaszcza fragment:
Nie istnieje nic takiego jak: pożywienie w koszernym stylu. Koszer nie
jest stylem gotowania. Chińskie jedzenie też może być koszerne, jeżeli
zostało przygotowane zgodnie z prawem żydowskim. Istnieje wiele dobrych,
koszernych restauracji chińskich w Filadelfii i Nowym Jorku. Tradycyjne,
aszkenazyjskie dania żydowskie, z kolei, takie jak: khishes, bagels,
blintzes i zupa z kuleczek macowych, mogą nie być koszerne, jeżeli nie
zostaną przygotowane zgodnie z prawem żydowskim. Kiedy restauracja
nazywa się: w koszernym stylu, zwykle oznacza to, że serwowane są w niej
tradycyjne dania żydowskie, ale zwykle nigdy nie oznacza to, że jedzenie
tam podawane jest koszerne.
Podany opis wskazuje na to, że kuchnia żydowska nie znaczy koszerna. A
kuchnia koszerna nie znaczy żydowska, w sensie tradycyjności potraw.
Koszerna czyli wykonana zgodnie z zasadami prawa żydowskiego. A czy to
będzie czorba czy chińszczyzna jak się okazuje ma niewielkie znaczenie.
--
oshin
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
39. Data: 2005-11-07 15:15:12
Temat: Re: menu na weseleUżytkownik "JerzyN" <0...@m...pl> napisał w wiadomości
news:dknnml$e0g$1@atlantis.news.tpi.pl...
Dominik Jan Domin napisał(a):
[...]
> Ja tez nie przestrzegam prawa zydowskiego, nie mam takiej potrzeby.
To tym bardziej mnie dziwi ...
> Ale jestem zdecydowanym przeciwnikiem misz-maszu kulturowego:
iż jesteś przeciwnikiem oraz ...
> dla mnie jak kuchnia zydowska, to znaczy koszerna,
piszesz o czymś o czym kompletnie nie masz zielonego pojecia.
= = = = =
Nie użyłbym słów "kompletnie" oraz "zielonego". Tak się składa, ze lekkie
pojęcie mam. Mimo, że żydem ani Żydem nie jestem.
Ale skoro tak ostro protestujesz - czy znasz kuchnię niekoszerną, którą
uczciwie mozna nazwać żydowską?
= = = = =
> a jak śledzie po polsku, to bez ananasa i kiwi.
Wiesz co to oranżeria lub pomarańczarnia? Kiedyś [przed wojną I i II]
cytrusy i ananasy mozna było kupic w Wawie bez problemu i nie były kropione.
Kiwi faktycznie rozprzestrzeniło się po świecie po drugiej wojnie [swoją
drogą tez i przez nią], ale juz jest dostępne i krajowe.
A każda kuchnia jak to kuchnia rozwija się a nie stoi w miejscu.
Wystarczy poczytac ksiązki kucharskie sprzed kilku lub kilkunastu lat.
= = = = =
Misz-masz klasyfikuje do "kuchni miedzynarodowej" lub "kuchni fuzion" czy
innej takiej. Dla mnie "kuchnia polska" to pewna kuchnia narodowa, mniej
zbiór kuchni regionalnych. Mimo, że zgodnie z logika mozna tez użyc
okreslenia "kuchnia polska" na wszelkie żarcie, które jest ugotowane w
Polsce, w tym "zupki chińskie zalewane wrzątkiem", pizze i hamburgery. Ale
mimo, ze przepisy na takie rzeczy sa w książkach kucharskich (no, może poza
zupka chińska zalewaną wrzątkiem), odmawiam kwalifikowania tego jako "kuchni
polskiej. Mimo, że lubię zjeść dobrą pizze.
Dominik Jan Domin
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
40. Data: 2005-11-07 15:19:05
Temat: Re: menu na weseleUżytkownik "JerzyN" <0...@m...pl> napisał w wiadomości
news:dknnsl$e0g$2@atlantis.news.tpi.pl...
Dominik Jan Domin napisał(a):
> Niekoniecznie. Niekórzy moga nie chcieć mieć stada pijanego bydła na
> własnym weselu.
[...]
Fajną masz rodzinę i znajomych.
= = = = =
Mieszkam w miescie i mam to szczęscie, ze wesele bedę miał ograniczone
liczebnosciowo (chyba..., wolałbym wielkie staropolskie, ale kasa...). Ale
są środowiska, gdzie na wesele złazi się cała wioska, zaproszeni czy nie. A
za sąsiadów nie odpowiadam.
A niekiedy znajomych poznaje się dopiero po pierwszej imprezie. A nie
wszytkich poznaje na imprezach i niekoniecznie ze wszystkimi, których
chciałbym (o ile starczy kasy) zaprosić na wesele, szlajam się po
imprezach. Ani tez z ich zonami / mężami. :)
Dominik Jan Domin
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
| « poprzedni wątek | następny wątek » |