Data: 2003-08-10 14:04:45
Temat: Re: migawka
Od: "nawrocki" <p...@n...art.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Koń stracił równowagę i wpadł razem z wozem do rowu. Ze trzy godziny tam
leżał, zanim jeden taki rolnik, co akurat obok przejeżdżał, zauważył konia w
rowie i wyswobodził zwierze spod ciężaru wozu. Koń stanął wówczas na chwilę,
po czym padł martwy na ziemię. Ów rolnik, co konia wyratował, postanowił
'zaopiekować' się znaleziskiem; i tak konia zjadł (trochę zjadł tego konia,
bo było go za dużo), oraz przechwycił leżący w rowie środek transportu. Miał
szczęście; wóz był pełen ziemniaków. Część kartofli rozsypała się po drodze,
a część wpadła do rowu. Rolnik załadował to na swój wóz (wóz martwego konia
był zbyt zniszczony, by można było nim podróżować), i ruszył do wsi na targ,
gdzie postanowił sprzedać wszystkie zdobyte ziemniaki.
Na targu nie było niespodzianek... Polazłem przed chwilą do kuchni -
śmieszna rzecz: wstawiam czajnik z wodą, biorę szklankę i sięgam po torebkę
herbaty. Patrzę, a tu herbata o aromacie lipy. Myślę sobie: 'wole zwykłą,
niż lipną', i sięgam po zwykłą torebkę zwykłej herbaty i wrzucam ją
zdecydowanym ruchem do szklanki... A wracając do targu; nie było tam
niespodzianek. Rolnik sprzedał pyrki za korzystną cenę, i upił się w
karczmie na niekorzystny kredyt... Przed chwilą wróciłem z kuchni, skąd
dobiegł mnie gwizdek czajnika. Gdy zalewałem herbatę, naszła mnie straszna
myśl - czy oby na pewno zrozumiesz dowcip z 'lip(ową)ną herbatą'... A
wracając do rolnika - upił się, i doznał wizji: ukazał mu się koń, z którego
zrobił sobie szaszłyka i którego ziemniaki sprzedał na targu, by móc się
upić i doznać tej wizji. Wydawało się wtedy, że koło się zamknęło; tak, coś
wtedy się zamknęło. Nie wiem, czy koło też się zamknęło; wiem natomiast na
pewno, że zamknął się ów rolnik - zamknął się w sobie i z nikim już więcej
nie chciał rozmawiać. Raz tylko przemówił, gdy napisał w karczmie na
serwetce taką oto treść: 'Gdybym wtedy, kiedy uratowałem tego konia i
ukradłem mu ziemniaki, nie był pijany, spostrzegłbym, że to był mój koń, i
moje ziemniaki.' A więc sprawa miała się tak: rolnik wysłał swojego konia z
ziemniakami do pana, z którym założył się, że jak mu nie przyśle wozu z
ziemniakami, to się więcej w życiu nie odezwie... Pan ziemniaków nie dostał,
bo wtedy, co koń stracił równowagę, to potknął się właśnie o rolnika, który
pijany padł na drogę. Morał: Jak jesteś pijany i przemieszczasz się z koniem
i z wozem, to kiedy prowadzisz konia za lejce idąc przed nim pieszo nie
pozwól, żeby koń nadepnął Cię na piętę.
pozdrawiam serdecznie
Łukasz
--
[Korn - A.D.I.D.A.S. (all day i dream about sex)]
--
www.nawrocki.art.pl
|