| « poprzedni wątek | następny wątek » |
1. Data: 2003-08-05 19:47:40
Temat: migawkaZ dedykacją dla PSP'owych AutoFelietonistów /bez was nie byłoby tego co
tutaj robicie/.
Migawka
----------------
Albo na przykład.. taka rana kłuta... drążysz ją i drążysz - w serduchu.
Bez wyraźnego powodu i celu. Żaden lek tego nie uleczy.
Tęsknota. Za czym/kim? Za jakimś skrawkiem idealnie /perfekcyjnie/
wypełniającym coś - mnie samego? A co z resztą?
A który skrawek jest mniej lub bardziej ważny?
Jak to rozpoznać? A w ogóle: co jest ważne a co nie... za czym warto /z
czym/ a za czym nie...
Myśli przeplatane bałaganem i tęsknotą nieuleczalną.
Albo na przykład taki 'bagnet' - dźgnął mnie z mocą tej oto burzy...
lecą przezroczyste łezki /bez ładu, składu, opamiętania i przyczyny/.
Płynie struga najokrutniejszej tęsknoty /nie znając przyczyny, sensu...
ot i wielka tajemnica istnienia/.
I jak bumerangi mnożą się łezki.. pluskają, pluskają... ciekną, rozbijają
się o szybę
- mur zziębły już /przyniosę koc, przyniosę kawę/.
Błogi stan rozdarcia, nostalgii takiej... - człek pogodził się z
nieuchronnym niezrozumieniem.. /emocjonalną porażką.../. A emocje..... Ech..
emocje..
Nie dawniej jak "wczoraj" napisałem na PSP tak:
- widzę niebo z wielką.. wielką liczbą sznureczków..
Każdy z tych sznureczków łączy niebo z ludzikiem/stworzonkiem.
Lina niczym 'guma do żucia' - rociąga/wydłuża się gdy cienieje i kurczy gdy
grubieje.
A gdy się kurczy, to zaciska na szyi ludzika pętlę. A gdy cienieje to daje
więcej
swobody /nawet można się poruszać/.
Ten lino-sznureczek to indywidualny EE /"EgocentroEmocjonalizm" - nazwa
powstała specjalnie na użytek tego tekstu/.
Sznureczki plączą się... między sobą /wszystko zagmatwane.../... chodzę
patrzę i nie widzę żadnego ludzika bez sznureczka...
Taki cieni_cieni_cieniusieńki ale jest.... taki tyci_tyci_tyci ale jest...
Gdzie kończy się linia myślenia emocją? NIE KOŃCZY SIĘ... a ludzie z
"cienkimi sznureczkami" mają łatwiej w życiu /a można sobie ich nazwać np.
Geniuszami :D/.
A skoro inni mają "to", to i ja mam /a w jakich proporcjach?/
A skoro oczekuje "wyrozumiałości" to czemu sam jej nie wykazuję?
Gdyby tak można było zrozumieć... udzielić sobie odpowiedzi na odwiecznie
nurtujące pytanie: Dlaczego? Gdyby tak można było schować sobie ten
najukochańszy
kamyk... mieć go zawsze przy sobie... ale kogo stać na takie poświęcenie?
Kto potrafi odeprzeć pokusę i zachować przysięgę... /wyrzec się pięknego
papierka i
wziąć ten skromnie oklejony, lecz skarb najukochańszy.../.
Pokusa, pokusa, pokusa i marność.
A czas..., czasoprzestrzeń odlicza bezlitośnie... Płyną literki jak ten
deszczyk już uspokojony...
- subtelny, radosny.. słonko tłem swym okala... a dopóki płyną, to znak,
że to co 'ziemskie' i marne jeszcze żyje... tli się w nas niespełnione,
kochane, bezlitosne lub 'mściwe'... a dopóki płyną,
to znak, że iskrzy się w nas tak jedna najważniejsza iskierka.
Ta iskierka wszystko rozumie i wszystko wybacza...
- człowiek nie wie, a iskierka wie /nie każdy ją posiada/.
A gdy się tli, to znak, że zaiskrzyła miłość najwłaściwsza i rany tęsknotą
pisarską zadaje...
(...)
Najbardziej niepokoją mnie rysy ludzkiej zgryzoty... - objawia się to coraz
mniej przekonującym uśmiechem... /jakby usta 'zastygłe', odzwyczajone
policzki... zmuszane w sposób 'dziwny' do czegoś coraz bardziej obcego,
nienaturalnego.../.
----------------
--
Pozdrawiam Serdecznie
Tomek Tyczyński
**
"Przy utrzymaniu obecnego tempa wymiany personelu
pewnego dnia ludzie będą okazami równie rzadkimi jak ptaki dodo."
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
1. Data: 2003-08-10 14:04:45
Temat: Re: migawkaKoń stracił równowagę i wpadł razem z wozem do rowu. Ze trzy godziny tam
leżał, zanim jeden taki rolnik, co akurat obok przejeżdżał, zauważył konia w
rowie i wyswobodził zwierze spod ciężaru wozu. Koń stanął wówczas na chwilę,
po czym padł martwy na ziemię. Ów rolnik, co konia wyratował, postanowił
'zaopiekować' się znaleziskiem; i tak konia zjadł (trochę zjadł tego konia,
bo było go za dużo), oraz przechwycił leżący w rowie środek transportu. Miał
szczęście; wóz był pełen ziemniaków. Część kartofli rozsypała się po drodze,
a część wpadła do rowu. Rolnik załadował to na swój wóz (wóz martwego konia
był zbyt zniszczony, by można było nim podróżować), i ruszył do wsi na targ,
gdzie postanowił sprzedać wszystkie zdobyte ziemniaki.
Na targu nie było niespodzianek... Polazłem przed chwilą do kuchni -
śmieszna rzecz: wstawiam czajnik z wodą, biorę szklankę i sięgam po torebkę
herbaty. Patrzę, a tu herbata o aromacie lipy. Myślę sobie: 'wole zwykłą,
niż lipną', i sięgam po zwykłą torebkę zwykłej herbaty i wrzucam ją
zdecydowanym ruchem do szklanki... A wracając do targu; nie było tam
niespodzianek. Rolnik sprzedał pyrki za korzystną cenę, i upił się w
karczmie na niekorzystny kredyt... Przed chwilą wróciłem z kuchni, skąd
dobiegł mnie gwizdek czajnika. Gdy zalewałem herbatę, naszła mnie straszna
myśl - czy oby na pewno zrozumiesz dowcip z 'lip(ową)ną herbatą'... A
wracając do rolnika - upił się, i doznał wizji: ukazał mu się koń, z którego
zrobił sobie szaszłyka i którego ziemniaki sprzedał na targu, by móc się
upić i doznać tej wizji. Wydawało się wtedy, że koło się zamknęło; tak, coś
wtedy się zamknęło. Nie wiem, czy koło też się zamknęło; wiem natomiast na
pewno, że zamknął się ów rolnik - zamknął się w sobie i z nikim już więcej
nie chciał rozmawiać. Raz tylko przemówił, gdy napisał w karczmie na
serwetce taką oto treść: 'Gdybym wtedy, kiedy uratowałem tego konia i
ukradłem mu ziemniaki, nie był pijany, spostrzegłbym, że to był mój koń, i
moje ziemniaki.' A więc sprawa miała się tak: rolnik wysłał swojego konia z
ziemniakami do pana, z którym założył się, że jak mu nie przyśle wozu z
ziemniakami, to się więcej w życiu nie odezwie... Pan ziemniaków nie dostał,
bo wtedy, co koń stracił równowagę, to potknął się właśnie o rolnika, który
pijany padł na drogę. Morał: Jak jesteś pijany i przemieszczasz się z koniem
i z wozem, to kiedy prowadzisz konia za lejce idąc przed nim pieszo nie
pozwól, żeby koń nadepnął Cię na piętę.
pozdrawiam serdecznie
Łukasz
--
[Korn - A.D.I.D.A.S. (all day i dream about sex)]
--
www.nawrocki.art.pl
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2003-08-10 18:36:26
Temat: Re: migawka> Chyba nie zacierałeś łapek aż do tego momentu?
Zawsze je zacieram, ale nie z takich powodów...
> Kilka pięter wyżej okrzyknąłeś mnie swoim przyjacielem.
Danego słowa nie cofam, ale nie nadwyrężaj tego :)
> Gdzieś znaczy tyle: "nie interesuje mnie to, bo nie lubię przemocy".
Nie przesadzajmy... też jestem tylko człowiekiem.
> Jak widzisz manipulacja posługuje się bumerangiem.
Chcesz powiedzieć, że bumerang uderzył Cię w tył głowy?
> P.S. Pamiętaj, że w /prawie/ wrotce napisałem: "Z dedykacją dla PSP'owych
> AutoFelietonistów" /nie miałem na myśli 'manipulujących hałtórnikuf' ;)/.
Ten kogo miałeś wtedy na myśli (ja nadal nie wiem kto to jest), z pewnością
jest zachwycony tak zaszczytnym wyróżnieniem, jakim jest dedykacja tak
pomyślnego utowru, jak ten, który ty napisałeś.
> Pozdrawiam Serdecznie
> Tomek Tyczyński
pozdrawiam równie serdecznie
Łukasz Nawrocki
> "Przy utrzymaniu obecnego tempa wymiany personelu
> pewnego dnia ludzie będą okazami równie rzadkimi jak ptaki dodo."
...Już dawno miałem Cię o to spytać: Sam wymyśliłeś ten cytat (jeśli
oczywiście jest to cytat czegoś większego, a nie na przykład 'nie-cytat',
lub aforyzm)? Jest bardzo gustowny...
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2003-08-10 20:21:45
Temat: Re: migawkanawrocki wrote:
> (...) Morał: Jak jesteś pijany i
> przemieszczasz się z koniem i z wozem, to kiedy prowadzisz konia za lejce
> idąc przed nim pieszo nie pozwól, żeby koń nadepnął Cię na piętę.
:))
Nic mi do Twoich nałogów /serio/ - no wyśmiewałem już te Twoje prochy itd.
/chyba nie zacierałeś łapek aż do tego momentu? :))/. Innych kierunków nie
rozstrzygam - kilka pięter wyżej okrzyknąłeś mnie swoim przyjacielem
/ufam -dlatego-, że ostrze swego bagnetu kierujesz wspaniałomyślnie gdzieś -
a gdzieś znaczy tyle: "nie interesuje mnie to, bo nie lubię przemocy" :))/.
Jak widzisz manipulacja posługuje się bumerangiem /darujmy sobie
zrozumienie - może tak po przemyśleniu?/.
P.S. Pamiętaj, że w /prawie/ wrotce napisałem: "Z dedykacją dla PSP'owych
AutoFelietonistów" /nie miałem na myśli 'manipulujących hałtórnikuf' ;)/.
--
Pozdrawiam Serdecznie
Tomek Tyczyński
**
"Przy utrzymaniu obecnego tempa wymiany personelu
pewnego dnia ludzie będą okazami równie rzadkimi jak ptaki dodo."
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
| « poprzedni wątek | następny wątek » |