Strona główna Grupy pl.soc.rodzina "miły teść"

Grupy

Szukaj w grupach

 

"miły teść"

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 97


« poprzedni wątek następny wątek »

81. Data: 2005-03-09 11:00:39

Temat: Re: "miły teść"
Od: Hanka Skwarczyńska <anias@[asiowykrzyknik]wasko.pl> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik "Radek" <r...@o...pl> napisał w wiadomości
news:422ed1d1$0$3230$f69f905@mamut2.aster.pl...
> [...] Może masz rację, ale IMO częściej należy się
> liczyć, że "stary" zawsze będzie nas traktował "z góry",

Oczywiście (w przypadku tego gatunku "starych"). Ale jak mu układ nagrody
nie zadziała (=synowa nie podda się próbie dominacji), to - nawet
nieświadomie - dojdzie do wniosku, że nie warto się wysilać. A może się
obrazi. A może jeszcze co innego, grunt, że sobie da siana - i o to chodzi.

> [...] rozmowa ze swoim dzieckiem to jedno, rozmowa
> z jakąś gówniarą, która chce mnie życia nauczyć...

Itam. W przypadku osób skłonnych traktować innych jak "jakieś gówniary" fakt
bycia własnym dzieckiem niewiele zmienia. Rozmowa ze swoim dzieckiem może
być najwyżej mniej bolesna dla poczucia własnej wartości - a może być i na
odwrót.

> [...] Tego nie wiesz, dopóki nie spróbujesz, prawda?

Moje doświadczenie życiowe i wrodzona empatia pozwala mi przewidywać.

> [...]Na razie jest to może "tylko synowa"...

Przed chwilą czytałam coś o "jakiejś gówniarze". Ewentualna dziadkowatość
nic tu nie zmienia - przynajmniej w tym sensie, że nawet jak dziadkowi
będzie zależało - z tych lub innych, niekoniecznie właściwych względów - na
dostępie do wnuków, to raczej nie będzie próbował osiągnąć tego celu metodą
przypodobania się synowej.

> [...]
> Zapewniam Cię, że odpowiednio stanowcza postawa powinna
> zmusić kogoś takiego do respektowania granic...

"Odpowiednio stanowcza postawa" kłóci mi się z koniecznością wzywania na
pomoc wszystkich świętych (czyt. wywlekania na forum rodzinnym, żeby mieć
wsparcie). W tym kontekście proponowane przez mnie rozwiązanie świadczy o
postawie bardziej stanowczej, czyli wobec Twoich zapewnień powinno być
skuteczniejsze.

> [...] Tak jak wspomniałem wcześniej - wydaje mi się
> to mniej prawdopodobne.

A mnie wręcz przeciwnie. BTW, zaznaczaj, proszę, miejsca, gdzie wycinasz
cytat.

> [...] Oczywiście - oceniam przez pryzmat swojego wyobrażenia.
> Rozumiem, że są społeczności, w których tego typu działania
> są publicznym harakiri. [...]

Nawet nie w tym rzecz. Może się zdarzyć, że ma się do czynienia z zasadniczo
porządnymi ludźmi, tylko o nieco, erm, przestarzałym poczuciu lojalności, na
dokładkę zastraszonych przez teścia albo zwyczajnie impregnowanych na jego
dowcipasy. I o ile w tej sytuacji nie łudziłabym się wizją "wielkiej,
szczęśliwej rodziny, na którą zawsze można liczyć", o tyle wojna na noże
wydaje mi się pójściem o jeden krok za daleko.

> [...]
> > Ale przecież oni nie mówią. Wręcz przeciwnie, się śmieją.
>
> Może potrzebują tej iskry z zewnątrz?

Podejrzewam, że wątpię. Tak czy inaczej publiczne postawienie pod ścianą
rzadziej skłania do refleksji, częściej do reakcji obronnych.

Pozdrawiam
--
Hanka Skwarczyńska
i kotek Behemotek
KOTY. KOTY SĄ MIŁE.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


82. Data: 2005-03-09 11:10:59

Temat: Re: "miły teść"
Od: "Basia Z." <bjz_@_(prosze_usun_podkreslenia)_poczta.onet.pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Radek" :

> I czy raczej tego typu przypomnienie nie kończy się zazwyczaj
> myślą (często zachowywaną dla siebie):
> "Moje słodkie kochanie... niestety kiedyś drośniesz, a teraz
> bądź niewinny i uczciwy, jak tylko dzieci potrafią..."
>

U mnie - nie.
Ale to moje osobiste sprawy, nie będę teraz o tym pisać.
Moje dzieci w odpowiedniej chwili przypomniały mi o czymś bardzo ważnym co
przedtem zaniedbałam.

> I moją tezą jest stwierdzenie, że tego typu postawa nie kończy się
> w chwili, kiedy "dziecko" kończy 18, 25 czy 30 lat. Rodzice zawsze
> są te 20 lat do przodu, i nawet jak "dziecko" będzie miało 50 lat
> może paść stwierdzenie: "co ty tam wiesz...".
>

Może są tacy rodzice.
Nawet sama mam takich kolegów, ktorzy do młodszych o 30 lat kolegów ( w tym
samym klubie) mają podobny stosunek.
Walczę z taką postawą jak mogę.
Na szczęście koledzy nie są odporni na argumenty.

>
> Nic - to ja dokonuję wyboru z kim się zadaję. W szczególności
> jeżeli weźmiemy po uwagę relację z rodziną TZ.
>

Żeniąc się z TZ nie żenię się z jego ojcem.

> Jego. Jeżeli mówimy o dziecku, to atak na dziecko jest atakiem na rodzica.
> Ale tu mówimy o atakowaniu dorosłej osoby - nie rozumiem dlaczego
> miałabyś się czuć znieważona... za kogo jeszcze chcesz brać na siebie
> odpowiedzialność? Za dziadków, wujków?...

Gdby ktoś w mojej obecności zaatakował tak ostro mojego męża, to choćby
nawet mial 100 % racji poczułabym się również i ja znieważona.
Powiedziałabym do takiej smarkuli "zamknij się może teraz, albo jak Ci się
nie podoba - to wyjdź i nie przychodź do nas".
Bo " na zewnatrz" zawsze stają po stronie swojego męża.
Chociaż w domu z nim się kłócę.

Jak już pisałam - całkiem co innego, gdyby ktoś poskarżył mi się na niego po
cichu w zaufaniu.
Wtedy na pewno bym porozmawiała.

>
> Dla mnie jest to propagowanie postawy: "kobieta powinna znać swoje
> miejsce w rodzinie". Może jestem mało normalnym facetem, ale dla mnie
> taka postawa jest _nie_do_przyjęcia_.
>

Gdybym ja miala taką sytuację - tak bym postąpiła.
Na ogól nie jestem kłótliwa i lubię unikać eskalacji działań.
Moze to teoria, bo jak dotąd nie miałam nigdy do czynienia z tym zeby mnie
ktoć w rodzinie (zarówno mojej jak i męża) obrażał.

Pozdrowienia.

Basia

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


83. Data: 2005-03-09 15:25:43

Temat: Re: "miły te?ć"
Od: puchaty <p...@b...pl> szukaj wiadomości tego autora

Wed, 9 Mar 2005 11:57:30 +0100, na pl.soc.rodzina, Z. Boczek napisał(a):

> Przecież to nawet Wilki śpiewają w "Baśce" :>
> Trafiła sfora na głodomora ;)

Na Basiora, znaczy się?

puchaty

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


84. Data: 2005-03-10 18:57:07

Temat: Re: "miły teść"
Od: "Radek" <r...@o...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Basia Z." <bjz_@_(prosze_usun_podkreslenia)_poczta.onet.pl>
napisał w wiadomości news:d0mkul$154n$1@news2.ipartners.pl...

> Może są tacy rodzice.
> Nawet sama mam takich kolegów, ktorzy do młodszych o 30 lat kolegów ( w
tym
> samym klubie) mają podobny stosunek.
> Walczę z taką postawą jak mogę.
> Na szczęście koledzy nie są odporni na argumenty.

Dlaczego walczysz?
Ludzka mentalność zmienia się na przestrzeni lat. To jest fakt.
I nie mówię tu o degradacji czy ewolucji - mam na myśli zmianę.
Rzeczy "najważniejsze_na_świecie" z biegiem lat potrafią zblednąć
i przemieścić się do kategorii "co_za_różnica".... i odwrotnie.
Pamiętam jak mając 20 lat z uśmiechem politowania patrzyłem
na starszych o kilka lat znajomych borykających się z bezsensownym
problemem "własnego mieszkania". Jeju! - jacy ci ludzie byli
nienormalni...:)
Nic tylko by chcieli mieć ten swój kont... no dosłownie paraliż :D
Wiadomo było przecież, że najlepiej mieszka się w akademiku,
wynajem mieszkania w 3-4 osoby to też cool. A oni nic tylko
swoje, swoje, swoje... jak zacięta płyta dosłownie :)
Czy po tych kilkunastu latach dorosłem? Bo teraz jednak wolę "swoje"?
Nie sądzę. Po prostu pewne rzeczy się zmieniły.
I teraz patrząc na 20-latków wynajmujących w 3-4 mieszkanie
uśmiecham się w duchu :) Fakt - nie pouczam ich, bo to nie mój problem,
ale nie traktuję też zbyt poważnie (czyt. biorę poprawkę, że są "inni")

> > Nic - to ja dokonuję wyboru z kim się zadaję. W szczególności
> > jeżeli weźmiemy po uwagę relację z rodziną TZ.
> >
>
> Żeniąc się z TZ nie żenię się z jego ojcem.

No ja napisałem dokładnie to samo :)
Ale...
Są takie rzeczy jak Święta, wesela, pogrzeby, choroby, tragedie i radości.
Takie chwile, kiedy jednak lepiej jest być rodziną, niż nie być.
Warto więc powalczyć, warto "wypalić gorącym żelazem" rzeczy, które
mogą to bycie rodziną uniemożliwić... trochę zaboli, trochę zapiecze,
ale warto.
Nie warto natomiast godzić się na rolę popychadła... już lepiej
jednak budować w odosobnieniu nową - normalną rodzinę ;)

> > Jego. Jeżeli mówimy o dziecku, to atak na dziecko jest atakiem na
rodzica.
> > Ale tu mówimy o atakowaniu dorosłej osoby - nie rozumiem dlaczego
> > miałabyś się czuć znieważona... za kogo jeszcze chcesz brać na siebie
> > odpowiedzialność? Za dziadków, wujków?...
>
> Gdby ktoś w mojej obecności zaatakował tak ostro mojego męża, to choćby
> nawet mial 100 % racji poczułabym się również i ja znieważona.
> Powiedziałabym do takiej smarkuli "zamknij się może teraz, albo jak Ci się
> nie podoba - to wyjdź i nie przychodź do nas".
> Bo " na zewnatrz" zawsze stają po stronie swojego męża.
> Chociaż w domu z nim się kłócę.

Hmmm...
Powiedz mi w której chwili "atakowałbym ostro", a w zasadzie "atakowałbym"?
Sorry - jeśli ktoś uważa, że może po kątach puszczać teksty o włażeniu do
mojego łóżka - musi się liczyć z tym, że sprawa może zaistnieć publicznie.
I pokazanie tego (ok, łopatologicznie bardzo) 50-letniemu facetowi
nie jest żadnym atakiem. Jest próbą przypomnienia mu, żeby zachowywał się
jak 50-letni facet, nie gówniarz...

> Jak już pisałam - całkiem co innego, gdyby ktoś poskarżył mi się na niego
po
> cichu w zaufaniu.
> Wtedy na pewno bym porozmawiała.

Jest taka lektura szkolna... o matce, która też nie chce publicznie prać
brudów rodziny... woli porozmawiać na osobności i...
IMO proponujesz niebezpieczne zbliżenie się do tego wizerunku.

> Gdybym ja miala taką sytuację - tak bym postąpiła.
> Na ogól nie jestem kłótliwa i lubię unikać eskalacji działań.
> Moze to teoria, bo jak dotąd nie miałam nigdy do czynienia z tym zeby mnie
> ktoć w rodzinie (zarówno mojej jak i męża) obrażał.

eee... ktoś tu kogoś obraża?
Możliwe... jakby się dokładniej zastanowić...
Ale czy na pewno myślimy o tej samej osobie?

Pozdrawiam,
Radek


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


85. Data: 2005-03-10 18:57:11

Temat: Re: "miły teść"
Od: "Radek" <r...@o...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Hanka Skwarczyńska" <anias@[asiowykrzyknik]wasko.pl> napisał w
wiadomości news:d0mlai$kbf$1@nemesis.news.tpi.pl...

> > [...] Tego nie wiesz, dopóki nie spróbujesz, prawda?
>
> Moje doświadczenie życiowe i wrodzona empatia pozwala mi przewidywać.

Przewidywać można to, czy marchewka obrodzi tej wiosny.
Mówimy o potencjalnym zerwaniu kontaktów z rodziną TZ...
sytuacja zasługuje chyba na coś więcej niż intuicję?

> > [...]Na razie jest to może "tylko synowa"...
>
> Przed chwilą czytałam coś o "jakiejś gówniarze".

Czy to nie to samo?

> Ewentualna dziadkowatość
> nic tu nie zmienia - przynajmniej w tym sensie, że nawet jak dziadkowi
> będzie zależało - z tych lub innych, niekoniecznie właściwych względów -
na
> dostępie do wnuków, to raczej nie będzie próbował osiągnąć tego celu
metodą
> przypodobania się synowej.

Mi się wydaje, że to jednak jest dźwignia... bardzo poważna.
Nie wiem na pewno, ale jak patrzę na kilka znajomych osób "dziadkujących"
te sprawy są dla nich bardzo ważne... powiedzenie, że są sensem życia może
jest zbyt mocne, ale...
I JEDYNĄ metodą jest przypodobanie się synowej - _inaczej_się_nie_da ;)
(oczywiście cały czas zakładamy wspólny front z TZ - to jest oczywiste)

> > [...]
> > Zapewniam Cię, że odpowiednio stanowcza postawa powinna
> > zmusić kogoś takiego do respektowania granic...
>
> "Odpowiednio stanowcza postawa" kłóci mi się z koniecznością wzywania na
> pomoc wszystkich świętych (czyt. wywlekania na forum rodzinnym, żeby mieć
> wsparcie). W tym kontekście proponowane przez mnie rozwiązanie świadczy o
> postawie bardziej stanowczej, czyli wobec Twoich zapewnień powinno być
> skuteczniejsze.

No nie... Ty proponujesz postawę "drogi teściu, ja skromna żona Twojego syna
uważam, że postępujesz niewłaściwie (...) oczywiście to tylko moje zdanie
i nie śmiem Cię potępiać publicznie, jesteś wszak seniorem rodziny... (...)"
Ja proponuję coś takiego:
"Proszę wszystkich o uwagę. Ostatnio spotkało mnie wielkie upokorzenie
ze strony X. W moim poczuciu wartości jego zachowanie nie jest godne
odpowiedzi. Gdyby to był ktoś mniej ważny powiedziałabym - nie chcę Cię
więcej znać. Szanując jednak waszą rodzinę chciałabym prosić o
wyjaśnienie..."

> > [...] Oczywiście - oceniam przez pryzmat swojego wyobrażenia.
> > Rozumiem, że są społeczności, w których tego typu działania
> > są publicznym harakiri. [...]
>
> Nawet nie w tym rzecz. Może się zdarzyć, że ma się do czynienia z
zasadniczo
> porządnymi ludźmi, tylko o nieco, erm, przestarzałym poczuciu lojalności,
na
> dokładkę zastraszonych przez teścia albo zwyczajnie impregnowanych na jego
> dowcipasy. I o ile w tej sytuacji nie łudziłabym się wizją "wielkiej,
> szczęśliwej rodziny, na którą zawsze można liczyć", o tyle wojna na noże
> wydaje mi się pójściem o jeden krok za daleko.

Wojna na noże?
Ja bym powiedział: "wyjaśnijmy sobie wszystko".
Ja po prostu konsekwentnie "wolę wiedzieć" niż "mieć nadzieję" ;)

> > [...]
> > > Ale przecież oni nie mówią. Wręcz przeciwnie, się śmieją.
> >
> > Może potrzebują tej iskry z zewnątrz?
>
> Podejrzewam, że wątpię. Tak czy inaczej publiczne postawienie pod ścianą
> rzadziej skłania do refleksji, częściej do reakcji obronnych.

Człowiek (synowa) wybiera otwarty konflikt z innym człowiekiem (teść).
Jeżeli pozostałe osoby nie są w stanie obiektywnie ocenić sytuacji...
to lepiej zmienić otoczenie. Nie sądzisz?
Można powiedzieć "dwa w jednym" ;)

Pozdrawiam,
Radek


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


86. Data: 2005-03-10 20:59:45

Temat: Re: "miły teść" [ort]
Od: "Radek" <r...@o...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Radek" <r...@o...pl> napisał w wiadomości
news:4230954f$0$3211$f69f905@mamut2.aster.pl...

> Nic tylko by chcieli mieć ten swój kont... no dosłownie paraliż :D

Łojejku...
Oczywiście nie chodziło o konta bankowe,
tylko "swój własny kąt" :]

Radek, któremu strasznie głupio...



› Pokaż wiadomość z nagłówkami


87. Data: 2005-03-10 22:50:28

Temat: Re: "miły te?ć"
Od: Agnieszka Krysiak <k...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

A czereśnie tego lata były słodkie, co poświadcza "Radek"
<r...@o...pl> mówiąc:

>Ja proponuję coś takiego:
>"Proszę wszystkich o uwagę. Ostatnio spotkało mnie wielkie upokorzenie
>ze strony X. W moim poczuciu wartości jego zachowanie nie jest godne
>odpowiedzi. Gdyby to był ktoś mniej ważny powiedziałabym - nie chcę Cię
>więcej znać. Szanując jednak waszą rodzinę chciałabym prosić o
>wyjaśnienie..."

Taaaa, i szast prast, wszyscy, starając sie nie dostrzegać kartki z
której synowa czyta przemowę, wyciągają kozetki z rękawa i robią grupową
psychoanalizę rodzinną, po czym padaja sobie z płaczem w ramiona,
nareszcie uwolniwszy się od prześladującej ich rodzinę hańby w postaci
humoru teścia synowej.

Agnieszka zwizjowana
--
Proudly (-.-------.- Folk Lore for the Masses -.--------.-)
Presents: ("Kobieta znacznie mniej odpowiada za to, co robi.)
GG:1584 ( Mężczyzna powinien się wstydzić." Jacek Kijewski)

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


88. Data: 2005-03-11 06:58:30

Temat: Re: "miły te?ć"
Od: "Kaszycha" <k...@n...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Agnieszka Krysiak" <k...@g...pl> napisał w wiadomości
news:tgj131h3gdogdek17mjkd5t10fs46eap5k@4ax.com...
>A czereśnie tego lata były słodkie, co poświadcza "Radek"
> <r...@o...pl> mówiąc:
>
> nareszcie uwolniwszy się od prześladującej ich rodzinę hańby w postaci
> humoru teścia synowej.

Albo- ktoś ze zdziwieniem stwierdzi nie przesadzasz? A może masz okres? Idź
się połóż. Odpocznij. I nie pij wiecej przed kolacją

Kaśka, która tez dała się ponieśc wizji






› Pokaż wiadomość z nagłówkami


89. Data: 2005-03-11 07:12:25

Temat: Re: "miły teść"
Od: puchaty <p...@b...pl> szukaj wiadomości tego autora

Chcę rzucić pl.soc.rodzina w diabły, ale Twoje posty Radek mnie niestety
powstrzymują:
> No nie... Ty proponujesz postawę "drogi teściu, ja skromna żona Twojego syna
> uważam, że postępujesz niewłaściwie (...) oczywiście to tylko moje zdanie
> i nie śmiem Cię potępiać publicznie, jesteś wszak seniorem rodziny... (...)"
> Ja proponuję coś takiego:
> "Proszę wszystkich o uwagę. Ostatnio spotkało mnie wielkie upokorzenie
> ze strony X. W moim poczuciu wartości jego zachowanie nie jest godne
> odpowiedzi. Gdyby to był ktoś mniej ważny powiedziałabym - nie chcę Cię
> więcej znać. Szanując jednak waszą rodzinę chciałabym prosić o
> wyjaśnienie..."

A ja miałem taką sytuację w mojej rodzinie - dziadek bardzo lubił "nabijać"
się z innych. Robił to na tyle inteligentnie (potrafił doskonale
"wkręcać"), że stało się to niejako rozrywką rodzinną - bawili się on i
jego dzieci. Pół biedy, gdy dotyczyło to obcych ludzi (do dziadka
przychodziło sporo interesantów - miał biuro w domu), problem się zaczynał
wtedy, gdy wkręcani byli członkowie rodziny, a konkretnie wnuki ze mną
chyba na pierwszym miejscu. Te "zabawy" kończyły się zwykle płaczem a
często jakąś histerią. Jako dziecko nie potrafiłem się postawić a
członkowie rodziny, nawet jeśli tego w głębi ducha nie pochwalali (w tym
moja mama a jego córka), uczestniczyli w zabawie, by na koniec stwierdzić
"Mały nie zna się na żartach", "mamisynek" etc...
Dziadka już nie ma ale jest jego syn, który oddziedziczył po nim poczucie
humoru. Na szczęście ja również dorosłem i w pewnym momencie postawiłem w
ostrych słowach weto: "Nie życzę sobie takich żartów. Chcesz się nabijać -
nabijaj się ze swojej żony. KONIEC".Poskutkowało - przestałem robić z
siebie ofiarę.
Ludzie tego pokroju _zawsze_ szukać będą słabszego, na którym pozbyć się
będą mogli swoich frustracji a rodzina _zwykle_ trzyma stronę silniejszego,
nie przeciwstawiając się utartym schematom.

IMO nie ma co walczyć bronią teścia, nie warto również zmieniać cudzych
schematów czy próbować wychowywać. Trzeba przestać pozwalać traktować się
jak szmatę. A jak się nie uda, to dalej próbować, może gdzie indziej, w
innej rodzinie. "Teść" się nikomu nie trafia przypadkiem.

puchaty

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


90. Data: 2005-03-11 09:44:39

Temat: Re: "miły teść"
Od: "Basia Z." <bjz_@_(prosze_usun_podkreslenia)_poczta.onet.pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Radek" :

> Dlaczego walczysz?
> Ludzka mentalność zmienia się na przestrzeni lat. To jest fakt.
> I nie mówię tu o degradacji czy ewolucji - mam na myśli zmianę.
> Rzeczy "najważniejsze_na_świecie" z biegiem lat potrafią zblednąć
> i przemieścić się do kategorii "co_za_różnica".... i odwrotnie.
> Pamiętam jak mając 20 lat z uśmiechem politowania patrzyłem
> na starszych o kilka lat znajomych borykających się z bezsensownym
> problemem "własnego mieszkania". Jeju! - jacy ci ludzie byli
> nienormalni...:)

Nie o to chodzi. Chodzi o postawę 50-latka wobec 20-latka wyrażaną w sposób
"ja _wszystko_ wiem lepiej".

> No ja napisałem dokładnie to samo :)
> Ale...
> Są takie rzeczy jak Święta, wesela, pogrzeby, choroby, tragedie i radości.
> Takie chwile, kiedy jednak lepiej jest być rodziną, niż nie być.
> Warto więc powalczyć, warto "wypalić gorącym żelazem" rzeczy, które
> mogą to bycie rodziną uniemożliwić... trochę zaboli, trochę zapiecze,
> ale warto.

Moim skromnym zdaniem takich rzeczy się nie "wypali gorącym zelazem".
A raczej spowoduje się ze samemu się zostanie z tej rodziny wykluczonym.

> Nie warto natomiast godzić się na rolę popychadła... już lepiej
> jednak budować w odosobnieniu nową - normalną rodzinę ;)
>

Własnie to co napisałes - w odosobnieniu.
Ja na miejscu synowej się bym po prostu od tej rodziny (lub jej części)
maksymalnie odcięła.
I żadne święta, czy wesela nie zmusiłyby mnie do kontaktów z _taką_ rodziną.

> > Gdby ktoś w mojej obecności zaatakował tak ostro mojego męża, to choćby
> > nawet mial 100 % racji poczułabym się również i ja znieważona.
> > Powiedziałabym do takiej smarkuli "zamknij się może teraz, albo jak Ci
się
> > nie podoba - to wyjdź i nie przychodź do nas".
> > Bo " na zewnatrz" zawsze stają po stronie swojego męża.
> > Chociaż w domu z nim się kłócę.
>
> Hmmm...
> Powiedz mi w której chwili "atakowałbym ostro", a w zasadzie
"atakowałbym"?
> Sorry - jeśli ktoś uważa, że może po kątach puszczać teksty o włażeniu do
> mojego łóżka - musi się liczyć z tym, że sprawa może zaistnieć publicznie.
> I pokazanie tego (ok, łopatologicznie bardzo) 50-letniemu facetowi
> nie jest żadnym atakiem. Jest próbą przypomnienia mu, żeby zachowywał się
> jak 50-letni facet, nie gówniarz...

Dla mnie to byłby atak. Piszę o swoich odczuciach.

> Jest taka lektura szkolna... o matce, która też nie chce publicznie prać
> brudów rodziny... woli porozmawiać na osobności i...
> IMO proponujesz niebezpieczne zbliżenie się do tego wizerunku.
>

Jesli dbrze sobie przypominam sobie tą lekturę - nigdzie nie było mowy o
"rozmowie na oso0bności" tylko o akceptacji takich zachowań.
To ze czegoś nie akceptuję nie znaczy od razu że musze to wywalac
publicznie.
Czasem (a zazwyczaj częściej) rozmowa indywidualnea przynosi lepsze
rezultaty.

Taki przykład zupełnie z innego podwórka:
Totalnie zawaliłes coś w pracy.

Czy lepszy rezultat oddniesie Twój szef, kiedy:

a/ przed całym wydziałem publicznie Cię zbeszta i powie że dzięki Tobie cały
wydział nie dostanie premii.
b/ wezwie Cię "na dywanik" i porozmawia z Tobą indywidualnie.

> > Gdybym ja miala taką sytuację - tak bym postąpiła.
> > Na ogól nie jestem kłótliwa i lubię unikać eskalacji działań.
> > Moze to teoria, bo jak dotąd nie miałam nigdy do czynienia z tym zeby
mnie
> > ktoć w rodzinie (zarówno mojej jak i męża) obrażał.
>
> eee... ktoś tu kogoś obraża?
> Możliwe... jakby się dokładniej zastanowić...
> Ale czy na pewno myślimy o tej samej osobie?

Mówiąc "obraża" miałam na myśli to co mówił ów teść do synowej.
ja nigdy w swojej ani męża rodzinie nie miałam takich przypadków.

Pozdrowienia.

Basia

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : 1 ... 8 . [ 9 ] . 10


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

Uzaleznienie od gry
TOP TEN nie zauważyliście najważniejszego!
Cytat z filmu (ang)
Re: Do idealnych rodziców!
Rzućcie jakiś ciekawy temat ;-)

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

"Nie będziesz cudzołożył."
Znalazłam kanał na YouTube dla dzieci i nie tylko i poszukuję podobnych
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.

zobacz wszyskie »